Rozczarowanie, słaba gra, przeprosiny trenera?
I liga piłki ręcznej mężczyzn. Grupa C. *KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski – AZS UW Warszawa 20:26 (12:9).
KSZO: Baran, Piątkowski – Grabowski 5, Bysiak, Falasa 4, Jeżyna 3, Cukierski 1, Kogutowicz 3, Pawlik 2, Włoskiewicz, Chmielewski 2 oraz Kasprowicz, Granat, Sieniek, Jagiełło, Hubka. Trener: Tomasz Radowiecki.
Kary: 8 min. Karne: 3/7
AZS UW: Szałkucki – Leszczyński 5, Witkowski 1, Przybysz 3, Nowakowski, Bulej 9, Mazurek 1, Pietrzak, Steć 5, Niemiec 2 oraz Kwiatkowski, Grzywiński.
Kary: 10 min. Karne: 6/6.
Czerwone kartki: Kwiatkowski w 23 min. i Grzywiński w 47 min. z gradacji kar.
Sędziowali: Jakub Czochra (Zwierzyniec) i Michał Szpinda (Zamość).
Widzów: 420.
Nie jest to pierwsza nasza relacja, w której wskazujemy na to, że styl gry szczypiornistów KSZO jest w tym sezonie daleki od zadawalającego. Oczywiście, że z wiadomych przyczyn ostrowiecka siódemka dysponuje obecnie słabszym personalnie składem, niż w ubiegłym sezonie, ale z meczu na meczu radzi sobie coraz gorzej, a zespół nie jest w stanie wyeliminować pewnych mankamentów w grze. Trener Tomasz Radowiecki przeprasza za to kibiców, ale zespołowi przydałoby się chyba jakieś wsparcie i wzmocnienie składu, gdyż nikt nie wyobraża sobie, by ten stan utrzymywał się w klubie w dalszej części sezonu.
Studenci, wykazujący lepszą organizację gry, ale mający sporo problemów z grą obronną naszego zespołu w ustawieniu 5-1, w I połowie raz za razem pudłowali. Rzadziej mylili się za to dość przeciętnie grający pomarańczowo – czarni i to oni schodzili na przerwę z trzybramkowym prowadzeniem.
W przerwie mocno popracowali trenerzy warszawskiej drużyny, bo nasz zespół bardzo szybko roztrwonił przewagę z I połowy. Między 33, a 43 min. warszawiacy na tyle zagrali skutecznie w obronie, że ostrowczanie… nie zdobyli ani jednej bramki! Nic dziwnego, że w tym fragmencie gry to rywale wyszli na czterobramkowe prowadzenie, a – jak się okazało – jeszcze je powiększyli.
Na dobrą sprawę tajemnicą chyba pozostanie to, co się stało z drużyną, która w takich momentach walczyła do końcowej syreny. Praktycznie ostatnie 10 minut spotkania minęło bowiem raczej na „dogrywaniu” spotkania, aniżeli prawdziwej walce o zmianę wyniku. W tej części gry warszawiacy nie mieli już żadnych kłopotów z rozmontowaniem naszej obrony. Ostrowczanie z kolei byli bezradni w grze ofensywnej. Kibice na długo zapewne zapamiętają, jak rzucali wprost w bramkarza AZS UW. Zdobyli w efekcie tylko 8 bramek, pudłowali nawet z rzutów karnych, a II połowę przegrali wynikiem 8:17! Co ciekawe, seryjnie popełniali te same błędy, grali praktycznie z pominięciem kołowego, bez należytej koncentracji i niezwykle czytelnie dla obrony rywali.
W następnej kolejce KSZO zmierzy się w Chrzanowie z tamtejszym MTS. Przy takiej grze o punkty będzie niezwykle trudno.
Najsłabszym elementem tego zespołu jest trener, który nie ma pojęcia o prowadzeniu zespołu. Brak reakcji na poczynania niektórych zawodników powoduje niestety przegrane. Zastanawiam się czy ten „wybitny” szkoleniowiec zna pojęcie taktyka i czy wie do czego się ją stosuje. Czy my tak naprawdę mamy trenera, czy tylko tzw. słupa.
Masz rację i nie sposób się z Tobą nie zgodzić. O ile w zeszłym sezonie gra piłkarzy była zacięcia do samego końca tak teraz jest odpuszczanie wyniku nawet przy już przegranym spotkaniu. Chłopaki grać potrafią, ale brak taktyki niweczy wszystko.
Można się było spodziewać po Panu Radowieckim, że tak będzie. Przypominam sezon 2016/17 gdzie spuścił KSZO do II ligi, ale niestety nie ma pieniędzy, żeby zatrudnić lepszego szkoleniowca. Mimo to wierzę w Pana Radowieckiego, że uda mu się utrzymać spokojnie w I lidze, a ten mecz to tylko wypadek przy pracy.
Pan trener niech zdobędzie ze dwa medale MP juniorów lub juniorów młodszych, a potem niech się bierze za seniorów. Przepraszać to on może za swoją nieudolność. Geniusz Pana trenera i brak reakcji powoduje, że chłopaki przegrywają wygrane mecze. Na 90 lecie będzie spadek do 2 ligi i koniec piłki ręcznej w Ostrowcu Św.