Co tak naprawdę ujawnił starosta?

W dniu 2 listopada 2017 r. z udziałem mediów, w tym telewizji, Sąd Rejonowy w Opatowie rozpoczął rozpatrywanie sprawy starosty Bogusława W.
Dane wrażliwe
W czerwcu 2017 r. prokuratura zarzuciła staroście, że w dniu 22 sierpnia 2016 r., podczas sesji Rady Powiatu Opatowskiego, odczytał on osobom nieuprawnionym, ze szczegółami, raport o śmierci pacjentki, zawierający dane prawnie chronione, co miało zbulwersować obecnych na sesji Rady Powiatu. Grożą za to trzy lata więzienia. Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Akt oskarżenia został wysłany z Kielc do Opatowa w dniu 31 lipca 2017 r.
Media ogólnopolskie i wojewódzkie informowały, że 25-letnia kobieta zmarła w szpitalu po zabiegu cesarskiego cięcia. To było jej trzecie cesarskie cięcie. Sprawę tej śmierci badała Prokuratura Regionalna w Krakowie. Odczytany przez starostę raport został przygotowany na zlecenie wojewody świętokrzyskiego. Starosta, chcąc ostudzić emocje, odczytał obszerne fragmenty dokumentu, ujawniając przy tym ? jak twierdzi prokuratura – dane chronione, m.in. o miejscu zameldowania zmarłej kobiety i o zabiegach, które jej wykonywano.
Polityczny atak
Obrońcy starosty (nie podajemy nazwiska, bo zabronił tego sąd) wnioskowali o umorzenie sprawy, bo ich zdaniem, przestępstwa nie było. Prokurator nie wyraził zgody i postępowanie rozpoczęło się w wyznaczonym terminie.
-Nie przyznaję się, bo postawiony mi zarzut ma charakter polityczny, a nie merytoryczny ? powiedział, po odczytaniu przez prokuratora aktu oskarżenia, Bogusław W. To ludzie z miłościwie panującej nam partii postanowili wykorzystać tę tragedię do walki politycznej ze mną ? szefem PSL-u.
W swym wystąpieniu oskarżony wyjaśnił kulisy wejścia w posiadanie raportu, który tak wstrząsnął jego przeciwnikami politycznymi. Podkreślił, że w tym dokumencie nie było żadnej wzmianki o tym, że jest to dokument tajny, poufny lub że zawiera treści prawnie chronione. Ani służby pani wojewody, która o tej sprawie była informowana, ani jego służby, nie ostrzegły go, że odczytując fragmenty dokumentu naraża się na odpowiedzialność karną. On ten dokument po części odczytał, aby odeprzeć falę niesłusznych zarzutów skierowanych pod jego adresem.
Starosta zwrócił uwagę sądu, że dane, które on odczytał, dużo wcześniej podały media ogólnopolskie. Podał też, że krakowska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie śmierci 25-latki, gdyż nie stwierdzono błędu lekarskiego. Sprawa nawet nie trafiła do sądu.
-Odczytując ten raport nie miałem świadomości, że mogę naruszyć czyjeś dobra osobiste ?powiedział starosta. Czytałem oficjalny dokument, broniąc nie tylko siebie, ale i ponad 150 osób pracujących w opatowskim szpitalu, bo było w tamtym czasie oczekiwanie na jego zamknięcie.
Na zakończenie starosta zapewnił, że nie podał nazwiska pacjentki, a tzw. dane wrażliwe podawały media.
Żal i ukojenie
Mąż zmarłej powiedział w sądzie, że rozmawiał, podobnie jak jego teść, z mediami ogólnopolskimi i że w trakcie programów doszło do ujawnienia pewnych danych. Rozmawiał też z posłanką Anną Krupką na ten temat. Zeznał, że starosta podał adres, pod którym jego żona nie zamieszkiwała już od 6 lat. Co prawda w prokuraturze złożył oświadczenie, że ma żal do starosty, ale uczynił to pod wpływem chwili. Dziś patrzy na tę swoją tragedię inaczej.
Ojciec zmarłej potwierdził, że rozmawiał z mediami i że tzw. dane wrażliwe były tym ogólnopolskim mediom ujawniane. W śledztwie zeznał, że w tamtym czasie czuł się pokrzywdzony. Było mu wszystko jedno, kto odpowie za śmierć jego córki. Dziś już tak nie uważa.
Nic nowego
Przewodniczący Rady Powiatu zeznał, że od konsultanta wojewódzkiego ds. ginekologii i położnictwa nie dowiedział się niczego, czego by wcześniej nie podały media ogólnopolskie. A właśnie ten dokument po części odczytał starosta. Zapewnił sąd, że nie padło z ust starosty nazwisko zmarłej.
Świadkowie do prokuratora?
Przed sądem zeznawali też tzw. świadkowie oskarżenia. Pierwszy z nich zeznał, że będąc na sesji, odniósł wrażenie, że starosta bardzo chciał dać odpór zarzutom, jakie przeciwko niemu w tamtym czasie kierowano. No i chyba dlatego powiedział za dużo. Po każdej wypowiadanej sentencji podobno przytupywał, na co mu zwrócono uwagę. Podał też imię i nazwisko zmarłej. Ale gdy świadka dopytywano o szczegóły, przyznał, że być może te dane poznał przed sesją Rady Powiatu – z ogólnopolskich mediów. Podobno świadek brał udział w reportażu nagrywanym przed szpitalem.
Ponieważ zeznając przed sądem, świadek podał nazwisko, które miał ujawnić starosta podczas sesji, a nie było to nazwisko zmarłej, adwokaci starosty zwrócili się do sądu o skierowanie zawiadomienia do prokuratury, celem pociągnięcia świadka do odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Grozi za to kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Podobny wniosek adwokaci złożyli w stosunku do kolejnego świadka, który również podał, że starosta ujawnił imię i nazwisko zmarłej pacjentki. Twierdził też, że starosta – odczytując raport – naruszył dobra osobiste tej osoby. Konfrontacji z prokuratorem uniknął kolejny świadek, który dopytywany przez sąd i adwokatów, w zasadzie wyparł się swoich zeznań złożonych w śledztwie. Wszem i wobec oświadczył, że to przesłuchujący go policjant niemal wetknął mu w usta coś, na co on przytaknął. Stwierdził, że nazwisko pacjentki nie padło i że dziś by inaczej odpowiedział na zadawane mu pytania. Żałował też, że dokładnie nie przeczytał protokołu przesłuchania, który sam podpisał. Świadkiem został dlatego, że ktoś go postawił przed tzw. faktem dokonanym.
To nie on
Koleni świadkowie zeznawali na inne tematy. Jedna osoba mówiła o tym, jak sporządziła protokół z obrad sesji, a druga ? zajmująca się obsługą prawną – zeznała, że to podmiot przekazujący staroście raport, powinien zanonimizować tzw. dane wrażliwe, umieszczając je w załączniku. To, jej zdaniem, rola wytwórcy dokumentu, a nie jego adresata. Na razie nie ma werdyktu sądu. Kolejny termin rozprawy w grudniu 2017 r.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *