Zamknij

Pasja ukryta nie tylko w kapeluszach

07:51, 18.04.2019
Skomentuj

Kapelusze, czapki, toczki, futrzane kołnierze, niegdyś były nieodłącznym elementem życia Zofi i Jurkowskiej ?Zaczkiewicz.
?php>

Jej pracownia modniarska cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem nie tylko wśród mieszkańców Ostrowca Świętokrzyskiego. Któż w latach 70. nie znał pani Zosi? Modystki, która ubierała niemalże całe miasto. Dziś już nikt nie kontynuuje pracy w tym zawodzie. Po pracowni modniarskiej zostały jedynie wspomnienia, którymi chętnie dzieli się jej właścicielka.
?php>

Z panią Zosią spotkałam się w jej przytulnym mieszkaniu, którego wyposażenie zdradza jej zamiłowanie do sztuki. Znajdujące się w nim przedmioty kryją dużo wspomnień, do których pani Zosia przywiązuje wraca z ogromnym sentymentem. Są to chociażby bilety z teatru, z opery warszawskiej, z rejsu Stefanem Batorym do Anglii z lat osiemdziesiątych czy też stare fotografi e, dokumenty będące częścią rodzinnej historii. Pani Zosia jest niezwykle serdeczną, otwartą na świat i ludzi osobą. Lubi sztukę, dobry smak, styl z nutą ekstrawagancji, a może nawet szaleństwa. Jest pełna pozytywnej energii, lubi podróże i dzieli swoje życie pomiędzy Ostrowcem, a Warszawą, skąd pochodzi rodzina jej ojca, który urodził się na Mariensztacie.
?php>

Dziś pani Zosia jest już na emeryturze, choć zdarza jej się wykonywać nakrycia głowy, lecz jedynie dla przyjaciół na wyjątkowe okazje. Czasem, wśród przypadkowych przechodniów, gdzieś na ulicy, zdarzy jej się wychwycić dzieło swoich rąk i wtedy budzą się wspomnienia?
?php>

U warszawskiej modystki
?php>

16?letnia Zosia spędzała mnóstwo czasu w pracowni Marii Gruszczyńskiej, warszawskiej modystki, która miała swoją pracownię w ?Wąskiej Uliczce?, podpatrując jej pracę.
?php>

-Pani Maria pochodziła z Warszawy. Do Ostrowca przyjechała zaraz po wojnie. Otworzyła pracownię w Wąskiej Uliczce. Często tam przychodziłam z mamą, która była jej stałą klientką. Obie przyjaźniły się, więc kiedy rozmawiały przy kawie, ja krzątałam się pomiędzy drewnianymi modelami, oglądając nakrycia głowy i dotykając formy. Bardzo mnie to inspirowało i ciekawiło. Cieszyłam się bardzo, że mogę wykonywać tę pracę. Rozpoczęłam naukę w liceum, jednak cały czas biegałam do pracowni pani Marii. Chciałam uczyć się zawodu. I tak, kapelusze stały się moją pasją. Zrobiłam maturę i kontynuowałam naukę na kierunku dekorator wnętrz i wystaw w Krakowie. Marzyłam o tym, aby mieć swój zakład i tworzyć nakrycia głowy ?mówi pani Zosia.
?php>

Ubierała Ostrowiec, a nawet Hankę Bielicką
?php>

Pani Zosia przez prawie 40 lat prowadziła swoją pracownię - Modniarstwo Eleganckie. Najpierw w Wąskiej Uliczce, uczyła się zwodu, potem na ul. Siennieńskiej 10, wynajmowała lokal, zaś później na Okólnej miała już własną. Pracownię. Szybko pozyskała zacną klientelę. Nakrycia głowy zamawiały u niej znane ostrowieckie rodziny. Robiła na zamówienie kapelusze, toczki , futrzane czapki i kołnierze na różne okazje, w najmodniejszych fasonach, kolorach i stylach. Podpatrywała je z różnych czasopism, ale też uczestnicząc w targach i pokazach mody. Pomagały w tym liczne kontakty z rodziną w Warszawie oraz znajomości za granicą.
?php>

-Były to niełatwe czasy. Nie było materiałów. Musiałam sobie jakoś radzić. Często wyjeżdżałam do Warszawy, Poznania czy Bielska ?Białej. Starałam się ściągać najmodniejsze fasony, dodając swoje elementy, co tworzyło niepowtarzalną całość. Dopasowywałam nakrycie głowy do stylu klientki, kształtu jej twarzy, ulubionego szyku. Często moje modele były dość odważne, a nawet szalone ?wspomina pani Zosia.

?php>

Jej prace trafiały także na warszawski rynek, zyskując stałych klientów. Nakrycia głowy wstawiała do salonu ?Leda? na ul. Kruczej i do ?Mody Polskiej? na ul. Ordynackiej. Jej częste wyjazdy do Warszawy wiązały się również z zamiłowaniem do sztuki. Przy okazji tych wizyt, chętnie odwiedzała teatr, operę czy bywała na innych premierach. Tak też było w 1975 r. w ?Domu Chłopa? z z recitalem Hanki Bielickiej.
?php>

-Poszłam tam z koleżanką. Podczas występu zamarzyłam sobie, aby Hanka Bielicka miała wykonane przeze mnie nakrycie głowy. Po recitalu udałam się za kulisy i powiedziałam, że chcę ją ubrać w mój kapelusz. Artystka zgodziła się i zamówiła różowy kapelusz z dużym rondem ?wspomina pani Zosia.
?php>

Wśród jej klientek była też aktorka Krystyna Sienkiewicz, która zamówiła zielony kapelusz. Częste wizyty w Warszawie owocowały znajomościami z wyjątkowymi osobowościami bohemy artystycznej stolicy.
?php>

Praca pani Zosi wymagała częstych wyjazdów. W tamtych czasach zdobycie własnego auta było nie lada wyczynem. Pani Zosi to się udało. Była jedną z pierwszych kobiet w mieście, która w latach osiemdziesiątych jeździła własnym, kremowym ?maluchem?. Jak mówi, objechała nim całą Polskę.
?php>

Szanujmy wspomnienia?.
?php>

Pani Zosia w rozmowie ze mną często wracała do wspomnień swoich korzeni. Ma duży szacunek do przeszłości i historii, które budują naszą tożsamość. Jak mówi, jest to winna swoim przodkom. Wśród rodzinnych dokumentów znajdują się te, poświęcone jej wujowi Romanowi Witkowskiemu, bratu jej mamy. Niegdyś, przed wojną prowadził on cukiernię, znajdującą się przy skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i obecnej alei 3 Maja. Tam skupiało się życie towarzyskie miasta. Tam też poznali się jej rodzice ?Marianna i Tadeusz.
?php>

-Tato pochodził z Warszawy. Do Ostrowca przyjechał w czasie wojny. Do cukierni przyszedł wraz z kolegą. Tam poznał moją mamę. Bardzo się w niej zakochał. Cukiernia była wyjątkowym miejscem, skupiającym ?śmietankę towarzyską? miasta. W 1942 r. Niemcy zorganizowali ?łapankę? i jedną ze schwytanych osób był mój wuj, Roman Witkowski. Bardzo długo nie wiedzieliśmy co z nim się stało. Nie było żadnych informacji. Na prośbę mamy pisałam do różnych instytucji, aby poznać jego losy. Dopiero w 2009 r. z Państwowego Muzeum Auschwitz ?Birkenau w Oświęcimiu otrzymałam list z informacją, że wujek przebywał w obozie przez dwa miesiące. Zmarł w wieku 36 lat, a oficjalną przyczyną jego śmierci była opuchlizna osierdzia ?mówi pani Zofia.
?php>

Inaczej potoczyły się losy drugiego brata mamy pani Zosi, Jana Witkowskiego, który był pilotem. W czasie wojny brał udział w bitwie pod Monte Cassino oraz w bitwie o Anglię.
?php>

-Swoje życie związał z Wielką Brytanią. Za męskość i odwagę został odznaczony Orderem Virtuti Millitari. Rodzina także niewiele wiedziała o jego losach. Po wojnie nie powrócił do kraju. W Anglii poznał Lilly Beton. Była sekretarką Winstona Churchilla i pochodziła ze znanego, arystokratycznego rodu. Ze względów bezpieczeństwa wujek przyjął jej nazwisko. Wysyłane przez niego listy ginęły gdzieś po drodze. Dopiero w latach siedemdziesiątych udało nam się nawiązać kontakt i wujek przyjechał do Polski. Dwukrotnie odwiedziłam go w Anglii. Pierwszy raz w 1972 r. Lubiłam te podróże. Wtedy tam, za żelazną kurtyną, był inny świat ?wspomina pani Zosia.
?php>

Wśród ogromu dokumentów i zdjęć jest jeszcze jedna ciekawa postać, kuzyna ojca pani Zosi ? Stanisława Szwarca ?Bronikowskiego, reżysera, podróżnika, autora esejów, redaktora tygodnika ?Dookoła świata?, kolegę W. Cejrowskiego.
?php>

-Ze Stasiem wiąże się pewna anegdota i to bardzo prawdziwa ?mówi pani Zosia. ? Po ukończeniu szkoły podstawowej, kontynuował naukę w gimnazjum w Sandomierzu. I tam na świadectwie w 1930/ 31 roku, wśród pozostałych dobrych ocen, jest dwója z geografii. Dziś chyba nikt nie uwierzyłby w to, że wuj, który znał niemalże cały świat, miał ocenę niedostateczną z tego przedmiotu ? śmieje się pani Zosia.

?php>


?php>

Nie trzeba bać się marzeń
?php>

Choć pani Zosia często wspomnieniami wraca do przeszłości, wciąż śmiało patrzy w przyszłość i realizuje swoje marzenia. Nadal jest aktywną osobą i ma głowę pełną pomysłów. Wyjeżdża na koncerty, z przyjaciółmi odwiedza ciekawe miejsca. Uczestniczy w imprezach dla seniorów w Ostrowcu i Warszawie, chętnie spędza czas na basenie. Wciąż brakuje jej czasu. Aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym nie tylko Ostrowca. Lubi spotykać się z ludźmi, chętnie służy pomocą. Przywołuje w pamięci rady swojej mamy - aby być dobrym człowiekiem i dzielić się z innymi. Pani Zosia dzieli się z ludźmi swoją dobrą energią, radością i pozytywnym myśleniem.
?php>

-Nadal jestem ciekawa świata. Kocham życie i ludzi. Zawsze pomalutku osiągałam swoje cele. Byłam odważna i nie bałam się realizować swoich marzeń. To zostało mi do dziś. Chcę chłonąć życie, cieszyć się nim i wykorzystać każdą chwilę. Jestem otwarta na świat i ludzi, może trochę szalona. Jednak jest to mój sposób na życie. Nie lubię monotonii i byle jakości, to mnie męczy. W życiu tak jest, że wciąż musi się coś dziać ? mówi pani Zosia.

(Anna Mroczek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Ostrowiecka Akademia Nauk Stosowanych wysoko w rankingu

Marysiu nie obrywaj mu uszu póki wode nośi. Jesli już powstał sparing na mędrkowanie to się dołącze. Wiadomo że nauka to potęgi klucz, który dzięki zdobytej wiedzy otwierać może wiele dżwi. Własnym kluczem. Tu nie ma nad czym dyskutować. To oczywistość. Jednak do nauki oprócz czystej wiedzy i umiejętności jej stosowania i rozwijania, podczas nauczania, w tle, załącza się silniki róznego rodzaju. Silniki ekonomiczne, propagandowe, wychowawcze, świadomościowe, emocjonalne, czy nawet taki który można nazwać pralnią mózgów. Obecnie filozofia bardziej przypomina fiziologie. I nie mam tu na myśli sprawności umysłowej, czy jej doskonalenie. To jest dość spory problem, bo bardziej przypomina programowanie spodziewanych zachowań, niż próbe nauczenia, zrozumienia zachodzących procesów, nie mówiąc o tworzeniu czegokolwiek bez zgody i wiedzy ,,Wielkiego Brata". Chodzi tu przedewszystkim o sprawną siłą roboczą oczywiście. Nikt teaz nie będzie siedział nad brzegiem morza zastanawiając sie dla czego morze się buja, czy przesypywał piasek z kupki na kupke, wzorem z Syzyfa, bo to jest jasne wszystkim już w wieku przedszkolnym. Każdy chyba będac na plaży budował kiedyś zamki z piasku. Lub przynajmniej stawiał babki w piaskownicy. Czy lepił bałwana, bo bałwan to dobry szybki przykład wysiłku tworzenia i przemijania. Bez względu, czy da się odzyskać marchewke, czy nie. Choć recykling to ważny punkt w tworzeniu nowego porządku świata. Jednak zbyt praktyczne tworzenie sobie kadr powoduje tworzenie zamkniętych umysłowo grup społecznych, jak homosowietikus, korpo, czy innych pędnoków prowadzących do obłąkańczej gonitwy za króliczkiem. To bardziej hodowla niż nauczanie. I tu nasuwa się pytanie. Co się stanie, gdy w efekcie tego zabraknie nam w końcu; jasno, racjonalnie, zachowawczo, trzeźwo i ze zrozumieniem tego świata myślących społeczeństw. Konieczenych do tworzenia nowego zrównoważonego życia na tej wyczerpanej planecie. Życie, już jest racjonowane i umieszczające ludzi w torowiskach bez przyszłości. Kariera myszki w klatce. Pozwole sobie przypomnieć słowa Gorkiego, opisującego ówczesne społeczeństwo,nie tak hohoho lat temu, fragment- ,,maszyny wyssaly z ludzkich mięsni tyle sił ile im było potrzeba" - zdaje się że wciąż są aktualne. Z tą teraz obecnie cywilizacyjną różnicą, bo teraz wysysają, wyjaławiają dusze. Chorobliwa rządza wielkości, wyścig szczurów w którym nikt nie może liczyć na wygraną, pęd na ściane bez miękkiej na niej gąbki. Szczególnie dotyczyto wielkich tego świata, ich ,,jazda" jest coraz bardziej obłąkańcza i rządająca od maluczkich bezwzględnego podporządkowania się Ich wizjom, rególacjom i planom na jeszcze bardziej restrykcyjny porządek tego świata. Aby maluczkich, mieć pod bezwzgledną kontrolą. Finansową, mentalną i świadomościową. Już nie religjie, a cctv i kamera w Twoim telefonie, czy lokalizacja pilnuje poprawności twoich zachowań. Coraz mniej już wynika z Twojej własnej woli. Ktoś, za nas układa nam nasze klepki. I tak też tą drogą podąża metodyka nauczania. Tu nie chodzi o to żebyś się czegoś nauczył i coś osiągnął. Tu chodzi o to, żeby się dało wykorzystać Twoją wiedze, maksymalnie niskim kosztem. Jednoczesnie udrutowując Cię w zobowiązaniach. Odbierając Ci .., urzyje tu slowa które jest już obecnie tylko historycznym sloganem, wolność. Czyli świat nakazów i zakazów, krócej, wązki korytarz prawilnego myślenia. Jest to, jak by na to nie patrzeć, jakaś forma ochrony zasobów planety. E-świat, twój nowy świat. Ale czy aby napewno twój? Czy czeka nas pónocno koreański styl życia?

Nauczka

17:58, 2025-07-01

Celsa: Czy wraca widmo sprzedaży huty w Ostrowcu?

Przecież CELSA HO jest cały czas wystawiona na sprzedaż, dziwne jest to że artykuł ukazał się jak akurat prowadzone są rozmowy o podwyżkach

Hutas

16:58, 2025-07-01

Grzegorz Wrzesień prezesem Polskiego Związku Kickboxing

Znam Grzeska i jest to super facet. Gratulacje ♥️

Mmm

15:54, 2025-07-01

Zmiana na stanowisku Prezesa ZUP w Ostrowcu

Czy ktoś panuje nad tą ostrowicką kliką?🤣🤣🤣

Krzysztof

14:59, 2025-07-01

0%