Jak tu normalnie żyć?

Małe Jodło. Mieszkańcy zaprosili mnie na niecodzienną wycieczkę drogami swojej wioski. Pięknie położona miejscowość w gminie Kunów, z obszarem Natura 2000, wąwozem przebiegającym przez rozłożyste drzewa, jest niezwykłym zakątkiem dla turystów, chcących znaleźć odskocznię od miejskiego zgiełku. Jednak na co dzień mieszkańcy zderzają się z problemami, które nie tylko utrudniają im życie, ale nie pozwalają pracować na utrzymanie swoich rodzin.
-Największym problemem jest brak drogi -mówi jedna z mieszkanek. -Po ulewach tworzy się błoto nie do przebrnięcia. Dzieci, które muszą 1,5 km iść do przystanku, broczą w brązowej mazi. Muszą zmieniać sobie buty, aby inni się z nich nie śmiali. W ogóle nie da się przejść. Po przejechaniu samochody są brudne aż po same szyby. Walczymy o tę drogę od wielu lat. Wszystkie inwestycje wykonywane są w Kunowie, a o nas nikt nie pamięta.
Doraźne remonty w postaci wysypywanego kruszywa nie przynoszą trwałych efektów. Po kilku deszczach na drodze tworzą się błotne zastoje.
-Dlaczego nie możemy normalnie żyć jak inni? W wielu gminach są drogi asfaltowe do pól, a my nie możemy przejechać do swoich domów -mówił inny mieszkaniec. -Wystarczy niewielki deszcz i trzeba zakładać gumowce. Innym problemem, na który wskazywali mieszkańcy, jest drewniany most, przebiegający przez pobliską rzekę, łączący wioskę z drogą powiatową. Z każdym miesiącem jest on w coraz gorszym stanie. Trzy lata temu mieszkańcy wznieśli protest. Odbyły się spotkania z ówczesnymi władzami powiatu, gdy korzystanie z mostu stało się niebezpieczne. Wówczas wykonano tymczasowy remont i obiecano mieszkańcom budowę nowego mostu. Na to zadanie miały być zabezpieczone środki w budżecie powiatu. Jak się jednak okazało, projekt zawierał błędy i nowy most pozostał jedynie w marzeniach mieszkańców.
Dziś problem jest większy. Spróchniałe belki pękają z każdym dniem. W moście są dziury. Choć ma nośność do 8 ton, to strach z niego korzystać. Mieszkańcy obawiają się, że buszujące bobry, które podgryzają drzewa w rzece, mogą też naruszyć konstrukcję drewnianej budowli. Obecność bobrów naruszyła też drogę, gdzie zwierzęta wykopały niebezpieczne doły i spowodowały osuwanie się nawierzchni.
-Most powinien być wyłączony z korzystania, tylko że wtedy zostaniemy odcięci od świata. Nie ma do nas innego dojazdu. Droga przez wąwóz jest wąska. Tam zresztą nie przejedzie sprzęt rolniczy. Musimy jeździć przez most. Wielu rolników łamie zakaz i wjeżdża sprzętem powyżej 8 ton, bo nie ma innego wyjścia. Jeśli nikt nie zareaguje, to tylko kwestia czasu, jak dojdzie do tragedii – mówią mieszkańcy.
Jeden z młodych przedsiębiorców nie może prowadzić spokojnie swojej działalności. Chce rozwijać gospodarstwo, inwestuje w nowoczesne technologie. Jednak kontrahenci nie chcą przyjeżdżać, bo wiąże się to z przeprawą przez most, a to jest niebezpieczne i ryzykowne.
-Nie przyjedzie do nas laweta ani inny ciężki samochód. Mam problem z przywiezieniem paszy dla zwierząt, czy też z ich odstawieniem. Takie samochody maja powyżej 8 ton. Kto będzie ryzykował przejazd tym mostem. Ludzie chcą rozwijać swoje gospodarstwa. Kupują nowoczesny sprzęt. Chcą inwestować.
Tymczasem nie możemy doprosić się o drogę, która pozwoli nam bezpiecznie dojechać do posesji i do pól – dodaje kolejny mieszkaniec.
Ludzie przez lata zbierali dokumentację fotograficzną, jak ich droga wygląda po deszczach, a zimą po opadach śniegu.
-Nie mamy drogi. Nie mamy świetlicy ani placu zabaw dla dzieci. Żyjemy jak w średniowieczu i nikt o nas nie pamięta -mówili mieszkańcy.
Radna Barbara Domagała oraz sołtys Izabela Surowiec o bolączkach mieszkańców rozmawiali z burmistrzem. Włodarz gminy Lech Łodej zapewniał, że nie lekceważy zgłaszanych problemów i stara się realizować zadania na terenie całej gminy. Przedstawił listę zadań, które w ostatnim czasie były realizowane w wiosce. Była to droga gminna o nawierzchni asfaltowej o długości 140 m Nosów -Male Jodło z funduszu sołeckiego o wartości 30.601,42 zł. Kolejna nawierzchnia to droga powiatowa od mostu z dotacją 15.000,00 zł. Nawierzchnia drogi powiatowej w Prawęcinie i Małym Jodle przez wąwóz o długości 1.040 z dotacją 80.000,00 zł. Utwardzenie drogi kruszywem z funduszu remontowego o wartości 21.839,07 zł, a także 42 lampy ledowe w oświetleniu ulicznym o wartości 23.000,00 zł. Jak mówi burmistrz, te wszystkie działania świadczą o tym, że pamięta on o Małym Jodle.
Jest światło w tunelu, bo droga została zakwalifikowana w ramach dofinansowania do programu usuwania klęsk żywiołowych. Realizacja ruszy w 2020 r. Wciąż otwartym problemem pozostaje drewniany most. Zadanie zostało zakwalifikowane do dofinansowania w ramach środków na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Jak informuje naczelnik wydziału starostwa powiatowego Tomasz Mroczek, zawiadomienie o uszkodzeniu infrastruktury drogowej zostało przekazane do pełnomocnika wojewody świętokrzyskiego ds. usuwania skutków klęsk żywiołowych. W styczniu 2019 r. zadanie zostało umieszczone na liście zadań preferencyjnych. Jednocześnie trwały prace związane z opracowaniem dokumentacji projektowej. Ze względu na zakres oraz wartość zadania, w tym roku nie należy spodziewać się promesy z wysokością przyznanej dotacji, która jest podstawą do wszczęcia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego prze inwestora.
Zadanie to pod koniec roku zostanie ponownie zgłoszone prze powiat ostrowiecki do wojewody w celu umieszczenia na liście zadań do realizacji w 2020 r. W chwili obecnej nie ma przeszkód formalnych, związanych z rozpoczęciem inwestycji. Mieszkańcom zostaje uzbroić się w cierpliwość, ale czy drewniany most to wytrzyma?

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *