Aż nie mieści się to w głowie… Dwie bezdomne kobiety otrzymały pomoc

W dniu 21 marca 2023 r. opatowscy mundurowi otrzymali sygnał od mieszkańców gminy Iwaniska, których zaniepokoiła sytuacja kobiety, która jak się później okazało, już od kilku dni wychodzi z terenu kompleksów leśnych w godzinach porannych i wieczornych, prosząc o przygotowanie herbaty, a po jej spożyciu wraca do lasu.

-Skierowani na miejsce policjanci podjęli decyzję o sprawdzeniu w pierwszej kolejności najbliższego terenu i już kilkaset metrów od ściany lasu znaleźli dwie kobiety, które bytowały w paśniku dla dzikich zwierząt –mówi młodszy aspirant Katarzyna Czesna –Wójcik, oficer prasowy KPP w Opatowie. Okazało się, że 60– i 38 –latka są bezdomne i od jakiegoś czasu przebywają w tym właśnie lesie. Mundurowi zaopiekowali się kobietami, a następnie wezwali na miejsce załogę pogotowia ratunkowego, aby możliwe było określenie ich stanu zdrowia. Decyzją medyków obie panie trafiły do szpitala.

Pomogło zwykłe ludzkie zainteresowanie się losem drugiego człowieka. Jeden telefon wystarczył, aby dwie bezdomne kobiety zyskały szansę na przeżycie.

Print Friendly, PDF & Email

One thought on “Aż nie mieści się to w głowie… Dwie bezdomne kobiety otrzymały pomoc

  • 6 kwietnia 2023 at 05:57
    Permalink

    Wlasnie z takiego powodu apeluje do wladz miasta o wyczarterowanie jakiegos pusto stojacego magazynu i zaadoptwanie go na noclegownie. Taka od siedemnastej do dziesiatej rano, a w dzien wypad szukac swojego pacanowa. Najlepiej kilka takich miejsc w roznych czesciach miasta. A juz zupelnie najlepiej budowa modulowego osiedla, dla biednych rodzin, czy uchodzcow. Lub rowniez, a nawet lepiej, kilka takich mniejszych lokalizacji w roznych czesciach miasta. Koszt utrzymania minimalny. Ktory moze sie zwrocic. A dla ludzi pozbawionych nadziei moze byc druga szansa na wstanie z kolan. Obie te opcje znakomicie by sie uzupelnialy. Sa ludzie ktorzy z roznych przyczyn podupadli w samostanowieniu. Z roznych przyczyn; kredytow, rozpadu rodziny, choroby, czy kalectwa, czy zlych wczesniejszych wyborow. A nawet utraty przez wiele lat wykonywanej jednej pracy i nieumiejetnosc przystosowania sie do nowych warunkow po jej utracie. To nie musi byc wylacznie alkochol jako glowna przyczyna, czesto alkochol jest tylko proba ucieczki od losu. Niestety w wiekszosi przypadkow nieudana proba. A w niektorych nieodwracalnie z pozoru i niemozliwa do przywrocenia stabilnego podgladu na zycie i wlasne jestestwo. Zwyklismy wtedy mowic; sam lub sama tego chce, ma to na wlasne zyczenie. Jednak nieporadnosc nigdy nie jest na wlasne zyczenie i nie jest to nieodwracalny stan. Czesto trodny do odwrocenia, ale nie nieodwracalny. Podam przyklad. Odkupilem za grosze ze zlomowisk, wysypisk smieci i od wlascicieli niechciane rowery, kilka niechcianych rowerow. Wyremontowalem je, zamontowalem koszyki, przerabiajac je, jak to moi znajomi sie smiali, na rowery ciezarowe i dalem je kilku bezdomnym. Dwoch z nich stracili je natychmiast, bo gdzies popili i zapomnieli gdzie je zostawili, ale dalemi im kolejne. Jeszcze jeden szybciutko sprzedal swoj i rowniez mu dalem kolejny, Z zastrzerzeniem ze wiecej pomocy odemnie nie otrzyma. Zawstydzeni co moze sie wydawac dziwne, tych juz nie stracili, dalem im dodatkowo jeszcze zapiecia, zeby im ktos zbyt latwo ich nie ukradl. Zaczeli na nich zarabiac. poczatkowo do mnie przywozili rozne ciekawe zeczy wygrzebane gdzies na wysypiskach, ktore od nich za jakies grosze kupowalem, a ktore i tak ladowaly z powrotem w smietniku, lub byly prezentami dla innych biednych np zabawki. Jednak. Udalo mi sie stworzyc po miedzy nimi jakas forme wspolpracy, przynajmniej czasowo, jakas wiez nie alkocholowa, nazwijmy to w duzej przenosni biznesowa. jezdzili razem, na jak to oni okreslali, na bimy. Zbierali z pod sklepow zywnosc paczkowana, ktora nie nadawala sie juz dla sklepow do sprzedarzy, ale jeszcze nadawala sie do sporzycia i rozwozili po znajomych, a czasem nawet sprzedawali, lub wymieniali na inne im pasujace dobra. Nie tylko piwko, czy inne trunki. Budujac w gronie bezdomnych swego rodzaju symbioze, bo wielu z nimi sie chcialo kolegowac, czuli sie potrzebni, a czasem nawet decyzyjni. Historie mniej, lub bardziej dramatyczne. Niektore smieszne i wiele jak bysmy to byli okreslac zwyzajowo, te na wlasne zyczenie. W jednym przypadku pomoglem polaczyc sie jednemu maalzenstwu, ktore sie rozeszlo, oboje zostali pozbawieni praw do samodzielnego wychowywania dzieci i alkochol byl motywem przewodnim w ich zyciu. Ona imprezki z kolezaneczkami i alkochol, on drobny zlodziejaszek kombinatorek i wymklis nie nadajacy sie nawet do trzesienia gruszek. Zwykle unikamy takich ludzi. Ja ich poznalem popzez tych moich dwoch pierwszych, ktorym dalem rowery, poczatkowo z opowiesci. Ci moi pierwsi juz nie bezdomni, bo wynajeli sobie pokoje, kazdy osobno i znalezli sobie jakies w miare stale, choc raczej trzeba by powiedziec, ze stala czestotliwoscia prace dorywcze, Z powodu tzw. cuga, trodnego do wyleczenia, choc stopniowo coraz bardziej kontrolowalnego, ustepujacego miejsca zdrowemu rozsadkowi. To sprawialo ze co jakis czas wszystko musieli zaczynac od poczatku. Tracili prace, mieszkanie, przychodzili po porade, po porzyczke na zaladowanie telefonow, troche zrezygnowani zawstydzeni, ale z nowa wizja na poprawe stanu zeczy. Z niektorych pomyslow trzeba ich bylo troche sprowadzic na ziemie, ale to nie byly ojszczymurki od urozenia. Jeden byl wielokrotnym mistrzem polski w czasach szkolnych w biegach przelajowych. Byl zaradny kiedys i mial normalna rodzine. Byl swietnym fachowcem w budowlance, ale nie tylko, mieszkanie kupil z mierzdynarodnej spekulacji. Po rozstaniu z zona nauczycielka matematyki zeszlo z niego powietrze. Drugi to codowne dziecko, Jego matka byla dyrektorka, czy glowna ksiegowa w banku, cos takos. Nic nigdy nic nie musial umiec. Byl piekny, kochany i mial wszystko i na wszystko. Ale do czasu. Kiedy zmiezyl sie z prawdziwym zyciem- przegral wszystko. Dawalem im prace, pomagalem im znalezc prace i tak w kolko pare razy. Czasowo zatrodnic ich sie dalo, o dziwo znali sie na robocie, przynajmniej ten jeden, choc ten drugi tez staral sie byc urzyteczny, ale nie udawalo im sie tego utrzymac, z powodu nieprzychodzenia do pracy, gdy nie mieli sily wstac. Cos tam kiedys wczesniej w zyciu umieli, lub slyszeli jak to sie robi, w przypadku tego drugiego. Jednak brakowalo im stabilnosci i na drodze stawal alkochol, w ktorym juz utoneli. Nie nerwowo, ale stopniowo sie z czasem nawet usamodzielnili w szukaniu pracy. Na tyle, ze nie tracili juz co chwila mieszkania, nie musieli juz byc bezdomnymi i nie musieli przychodzic do mnie zeby sie wykapac gdy znalezli prace. Dodatkowo dzieki zbieraniu i rozwozeniu po znajomych tej zywnosci ze sklepow, na ganicy przydatnosci do sprzedazy, jeszcze nadajacej sie do spozycia, ktora i tak trafila by na smietnik, motywowali innych swoich znajomych bezdomnych do zaradnoci. Stawali sie nawet autorytetami. Do nich inni przychodzili po pozyczke na cos na delirium. Z ta zywnoscia chodzi o okres ktory sklep musi zapewnic czas do jakiegos okresu przechowania jej po zakupie, bo przeciez nie zjadamy wszystkiego co kupimy tego samego dnia. Pozniej oni sami sie organizowali prowadzac nawet handel wymienny. Coraz bardziej to lubili, mniej pili, bo ciezko po pijaku sie jedzie na rowerze, trzeba go prowadzic,a przeciez juz mieli jakies zobowiazania oprocz prac dorywczych byli dilerami zywnosci dla bezdonmych. Po kilku razach oskrobanej twarzy od upadkow podzczas dostarczania zywnosci do innych potrzebujacych po pijaku, lub wypiciu zaplaty za dostarczone jedzonko, zaczal wygrywac rozsadek i widoczne bylo dzielenie czasu na czas pracy i czas dla przyjemnosci. Potem wrocil jeszcze wiekszy rozsadek, bo doszli do wniosku ze jednak z pracy maja wiecej pieniedzy i mozliwosci. Nawet do mnie juz nie przychodzili po porady, czy drobna pozyczke, tylko dzwonili zeby zapytac co u mnie slychac. tak zeby utrzymac jakis kontakt. Czyli z grubsza zaczeli wracac do normy. Zaczelo sie to od glupiego niechcianego roweru. ktory dal szanse na powrot do normalnego, no w miare normalnego zycia komus, kto juz byl spisany na straty. Mieli czym dojezdzac do pracy i jezdzili nawet dosc daleko. Co tez mialo wplyw na ograniczenie picia przed praca i tylko niewiele po pracy. Z takiej mojej malej fanaberi, checi zrobienia cos dobrego, zaczelo to zataczac kregi jak jak kregi na wodzie, juz bez mojego udzialu. Oni sami sie organizowali z innymi przez zycie nie mniej doswiadczonymi. Czasem przyprowadzali do mnie jakiegos zgnilka zeby doprowadzic go do stanu urzywalnosci, a czasem nawet fajne rowery, z jedynie zardzewialymi linkami i lancuchem, obrosniete jakims bluszczem. Co za niewielkie pieniadze mozna bylo doprowadzic do idealnego stanu. Choc najczesciej z trzech dalo sie zrobic jeden. I tym razem oni dawali komus taki rower. Czasem jeszcze przychodzili po porade, czasem po porade co doradzic komus, czasem cos sprzedac, zwykle cos czego niepotrzebuje, a czasem tylko pokazac ze juz nie pija i ze tylko moze czasem tak dla kurazu po wyplacie. Coraz czesciej przychodzili zeby zapytac jak cos zrobic, bo im sie trafila okazja znalezienia samoszielnej pracy. To bylo cos. Moze nic wielkiego, ale cos. Glupi rower dal komus szanse. A przynajmniej ja zapoczatkowal. Szanse na powrot do normalnego zycia. Przynajmniej samodzielnosci radzenia sobie. A ta para o ktorej wczesniej wspomnialem zeszla sie z powrotem. Oboje pracuja i nie sa juz bezdomnymi, nie sa juz mieszkajacymi gdzies czasowo, lub po kryjomu, czy katem u znajomych, wynajmuja sobie wspolny pokoj, razem mieszkaja i nawet placa alimenty na swoje dzieci, ktore wychowuje ktos z rodziny. Siostra z mezem, czy brat z zona, tego napewno nie wiem, nie pytam az tak. Kluca sie czesto, ale juz nie bija. i w ogole nie pija. Ona sprzata, a on pracuje po budowach. Ma stalych pracodawcow. Mozna? I co najciekawsze oboje juz nie pija. to najwiekszy ich sukces. Nie liczac odnowienia i utrzymywania kontaktow z dziecmi. Co ciekawe prawie codziennie komus pomagaja i sami szukaja potrzebujacych pomocy. Oni teraz przejeli to, co ja zaczalem, czyli pomaganie tym ktorym ktos kiedys wmowil, ze sie do niczego nie nadaja. Ja jestem pod wrazeniem. Cytujac Zaglobe; Nie znalem swojego mestwa. Najfajniejsze jest to ze zglupia franc poruszylem mechanizm ktory sie sam napedza i zmierza w dobra strone. Da sie, zachecam sprobujcie. Nic wielkiego nie trzeba robic. Czasem wystarczy troche pomoc, nie uszczeskiwiac zbyt dobrymi radami. I nie zrazac sie gdy, to jeszcze nie ten moment na przemiane.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *