Przejeżdżając przez Wiktoryn, malowniczo położoną miejscowość w gminie Ćmielów, wzrok przyciąga piękne stado koni. Dzisiaj to widok rzadko spotykany, tym samym budzący duży zachwyt.
-Zdarza się, że przy wybiegu zatrzymują się pełne autobusy wycieczek szkolnych, po to, aby zobaczyć konie z bliska - mówi właścicielka stadniny w Wiktorynie, zootechnik, miłośniczka zwierząt i jeździectwa, Dorota Kobiałka, która od 20 lat jest instruktorem rekreacji ruchowej ze specjalizacją jazda konna, a od 12 lat hipoterapeutą i dogoterapeutą.
W 2013 roku Dorota podjęła decyzję o stworzeniu ośrodka hipoterapii i animaloterapii. Z usług ośrodka przez 11 lat skorzystało już wiele dzieci i osób dorosłych o różnym stopniu niepełnosprawności.
-W ośrodku regularnie organizuję półkolonie, liczne spotkania miłośników koni oraz goszczę dzieci z okolicznych szkół i przedszkoli - słyszę. Praca z osobami niepełnosprawnymi sprawia, że potrafię słuchać i jestem wrażliwa na potrzeby innych, zwłaszcza tych najmłodszych, którzy potrzebują opieki i wsparcia.
Dorota nie boi się wyzwań, w 2022 roku podjęła decyzję o przeniesieniu siedziby ośrodka do wspomnianego Wiktoryna. Ośrodek w nowym miejscu zaadaptowała własnymi rękoma z pomocą przyjaciół.
- Ze Śródborza przyjechaliśmy końmi wierzchem przez las 7 kilometrów, dla koni to nie jest dużo, trasę na spokojnie pokonaliśmy w półtorej godziny - wspomina Dorota.
W nowym miejscu prócz domu mieszkalnego, stała wiata, którą z pomocą przyjaciół Dorota przerobiła na stajnie. Sama cięła deski, wkręcała wkręty.
O sobie mówi, że jest osobą techniczną, potrafi wiele zrobić sama. Od dawna dba także osobiście o ogrodzenia wybiegów koni. Ma za sobą pięknie wykonane i wymalowane przeszkody do skoków. Przy hodowli koni, i prowadzeniu ośrodka pracy jest wiele.
-Umiem wkręcić „wkręta”, pociąć deski, narąbać drewna (śmiech) - wylicza Dorota. Z koleżanką przywiozłam mnóstwo opon, które służą jako ogrodzenie ujeżdżalni.
W ostatnim czasie, na terenie ośrodka, powstał boks tzw. angielski, w którym będzie przebywał jeszcze jeden koń, ponieważ w stajni nie ma już miejsca. Docelowo takich boksów będzie cztery.
-Tam, daleko, gdzie się zieleni, będziemy grodzić łąkę, którą wysiałam w zeszłym roku -mówi. Mój dzień zaczyna się rano. Rano to pojęcie względne (śmiech) -mówi Dorota. Poniedziałek jest zawsze spokojniejszy, nie mam zajęć, konie odpoczywają po pracowitym weekendzie. Rano zawsze karmię zwierzęta, konie, psy, kota, czyli cały zwierzyniec. Wyprowadzam konie na wybieg, daję im siano, wodę i owies, wysłodki buraczane, otręby. Wtedy zaczyna się zabawa z obornikiem (śmiech). Wolę dużo bardziej czyścić stajnie, niż pracować w polu czy przy roślinach. Choć to wszystko nie jest dla mnie pracą, ale to jest rzecz oczywista. Moja praca to nauka jazdy konnej, hipoterapia, dogoterapia, prowadzenie półkolonii.
Zamiłowanie do zwierząt miała w sobie od zawsze. Miłość do koni zaszczepiła w niej mama, która jeździła konno.
- Myślę, że wyssałam to z mlekiem matki - zaznacza Dorota. Zawsze konie były blisko mnie. Ukończyłam zootechnikę, specjalizację hodowli koni i jeździectwa na Akademii Rolniczej w Lublinie. Nie było łatwo tam się dostać. Jak zdawałam na studia, było 8 osób na jedno miejsce.
Stadnina Doroty liczy 10 koni, w tym konie małopolskie, szlachetnej półkrwi, konie zimnokrwiste ale mamy też klacz hodowli litewskiej i konia hodowli duńskiej. Najmłodszy koń ma dopiero 12 dni, którego poród przyjmowała sama. Maluch nie ma jeszcze imienia. Jednakże rozważane są różne propozycje.
-Myślimy o Smyku, Skaucie, Scooby Doo, ja pewnie będę go nazywała Scooby Doo, choć urodził się czarny, a nie brązowy, jak tatuś - mówi Dorota. Jego mama to Karolina, aczkolwiek tak naprawdę w paszporcie ma wpisane Skała, dlatego jej źrebak, musi mieć imię na „S”. Imię źrebakowi daje się na tę samą literę, na którą zaczyna się imię matki. Taka jest zasada w hodowli. A mówię Karolina, bo jest kara, czyli czarna. Karolina to także klacz pociągowa, która po czterech latach przerwy bez problemy pociągnęła sanie.
Większość koni w stadninie Doroty jest nazywana „niepaszportowo”, z wyjątkiem Dryfa.
-Darko jest Darkiem, Sułtan to Kebab, Jamajka to Majka – wylicza.
Jak podkreśla, aby zajmować się końmi, należy na temat zachowania koni wiedzieć dużo.
-My nie słyszymy jak konie ze sobą rozmawiają, chyba, że jest awantura na wybiegu, ale konie mówią całym ciałem - słyszę. Gdy podchodzę do tego zwierzaka, on już wie czy ja mam dobry dzień czy zły dzień. Jak mam pracować z koniem i mam zły dzień, to lepiej nie brać tego konia do pracy, bo wiadomo, że nie wyjdzie. „Nie gadam z tobą, bo zła jesteś, idź się uspokój” (śmiech). Trzeba mieć w sobie opanowanie i spokój. Przy koniach trzeba mieć zimną głowę, bo jak ja się zdenerwuję, to ten koń przejmuje ode mnie te moje nerwy. Ja muszę się uspokoić, aby koń był spokojny. Tak jest m.in. z 23-letnią Majką, która mimo, że jest już spokojniejsza, to w przypadku, kiedy siada na nią zdenerwowany jeździec, ona szuka czego by tutaj się wystraszyć.
Jak podkreśla instruktorka, konie mają swoje charaktery, temperamenty. Są konie, które są bardzo spokojne.
-Dareczek to taki misio, przytulałby się tylko - mówi właścicielka stadniny.
Dorota bardzo dobrze jeździ konno, choć - jak podkreśla - nigdy nie powie o sobie, że jest dobrym jeźdźcem.
- Wpada rutyna w każdego jeźdźca i jak jest za dużo tej rutyny, i jeździec uważa, że jest już super, to zawsze się coś wydarzy i koń sprowadzi go do poziomu: „nie myśl nigdy, że wszystko wiesz” - zaznacza moja rozmówczyni. Jazda konna jest o tyle trudna, że mamy do czynienia z żywym stworzeniem. To nie jest nauka jazdy na rowerze czy samochodem, na co mamy 100 proc. wpływu. A z koniem oprócz tego, że muszę nauczyć się panować nad swoim ciałem, to muszę także panować nad koniem. Koń waży 600 kilogramów, więc jak zechce, to pójdzie w swoją stronę, więc muszę tak z nim pracować, aby on zechciał zrobić to, o co ja proszę.
Przeprowadzka stadniny w inne miejsce budziła u Doroty pewną obawę. To było zupełnie nowe miejsce, a konie przyzwyczajają się do miejsce i do ludzi.
- Odległość przeprowadzki była mała - mówi Dorota. Baliśmy się, że konie mogą wrócić w stare miejsce. Znały bowiem lasy w Śródborzu i Glinianach. Taka sytuacja już miała miejsce, kiedy dwa konie z Ćmielowa, wróciły do swojego stada na Śródborze, z którym wcześniej były pół roku. Do Wiktoryna przeprowadziliśmy się w niedzielę i plany były takie, że dopiero po dwóch tygodniach zaczniemy robić zajęcia, a zaczęliśmy już w czwartek. Konie były spokojne. Przyszły i stwierdziły - „OK., możemy tutaj mieszkać” (śmiech).
Jak podkreśla Dorota, konie są bardzo mądrymi zwierzętami, choć różnią się od siebie.
-To są bardzo hierarchiczne zwierzęta. Mają szefostwo: Karolinę i Wojtka. Gdy idzie Wojtek, reszta się rozstępuje. „Dobra, przyszedłem jeść, proszę o miejsce” (śmiech) Jest kierowniczka Aida, która rozgania całą resztę. Tak naprawdę można siedzieć tam i patrzeć na relacje, jakie panują między nimi - opowiada Dorota.
Prowadzona przez Dorotę hipoterapia jest bardzo dobra dla dzieci z autyzmem oraz dla dzieci mających problemy natury psychicznej. Hipoterapia je wycisza.
-Wszyscy mi mówią, super, bo robię to co kocham, ale to nie oznacza, że robiąc to, ja się nie męczę - słyszę. To jest praca fizyczna. Jestem czasami zmęczona, ale lubię to. Nie wyobrażam sobie siedzenia 8 godzin za biurkiem i wklepywania czegoś w komputer. Inną rzeczą, która mogłabym robić, to wejść na 100 proc. w hodowlę psów. Ale to też zwierzaki, które są bardzo ważne dla nas, ludzi. Kiedyś nie było tylu depresji, nie było ludzi, którzy mieli problemy psychiczne, bo wszyscy mieli zwierzęta. Gdy dziecko źle się czuło, to weszło pod stół i przytulało się z pieskami, albo poszło do obory pogłaskać cielaczka. Ludzie mający konie, wsiadali na nie i jechali w pole. W tym momencie tego nie ma. Straszne jest to, że ludzie płacą za to, aby dziecko mogło pogłaskać psa. To, że ja mam konie, psy, kota, to tak naprawdę mam codzienną zooterapię. Myślę, że osoby, które nie mają do czynienia ze zwierzakami bardzo dużo tracą.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz