Zarówno książka - przez wiele lat lektura szkolna - jak i film, uznany za arcydzieło kinematografii, działały na wyobraźnię kilku pokoleń Polaków.
To, co zainspirowało Jerzego Andrzejewskiego do napisania "Popiołu i diamentu", wydarzyło się 80 lat temu w Ostrowcu Świętokrzyskim. Realia i okoliczności wyglądały jednak całkiem inaczej niż te przedstawione w powieści i później w filmie Andrzeja Wajdy.
"Przez cztery dziesięciolecia każdy młody Polak lub Polka był przymusowo indoktrynowany przez to dzieło. Jeśli chciał mieć więcej niż wykształcenie podstawowe i osiągnąć w życiu więcej, musiał spełnić osobliwy warunek: znać treść powieści, a przede wszystkim przyswoić sobie jej "wymowę ideową" - napisał Krzysztof Kąkolewski w książce pt. "Diament odnaleziony w popiele" (1995).
"Miałem więc osiemnaście lat, kiedy przeczytałem powieść Jerzego Andrzejewskiego "Popiół i diament". Jeszcze nieufny wobec propagandy Przemian i Nowego, zostałem postawiony wobec niespodzianki. Mianowicie wobec faktu artystycznego, który jednak wyrastał z faktów politycznych" - napisał Sławomir Mrożek w eseju "Popiół? Diament?" ("Kultura", 1983). "Oto konfrontując Stare z Nowym, autor podnosi polskie konflikty do poziomu polskiego losu, ten zaś syntetyzuje i nadaje mu wymiar tragedii. Czyli od poziomu aktualności do poziomu rzeczywistości, tę zaś z kolei wyżej - do poziomu historii, a stamtąd - do poziomu sztuki" - wyjaśnił. "To było przekonujące i zrobiło na mnie duże wrażenie" - podkreślił autor "Tanga".
"Prawdziwą pretensję" z powodu tej powieści miał do Andrzejewskiego Stefan Kisielewski. "Uważam, że ona zafałszowała obraz Polski bezpośrednio powojennej, że właściwie dała komunistom okazję, żeby wytłumaczyć sprawy trudne, np. AK w sposób nieprawdziwy - co mu zresztą mówiłem" - ocenił. "Wynikło z tego tyle, żeśmy do siebie kilkanaście lat nie mówili w ogóle. Ale potem się z nim pogodziłem. On tej powieści nie odwołał, a młodzież dziś, zdaje się, uważa, że jest to powieść doskonała i wolnościowa. Mam inny pogląd" - podsumował w "Abecadle Kisiela".
Punktem wyjścia do powieści Andrzejewskiego było prawdziwe zdarzenie. 16 stycznia 1945 roku, kiedy Armia Czerwona wkroczyła do Ostrowca Świętokrzyskiego, Stanisław Kosicki, 18-letni żołnierz AK, zastrzelił w obronie własnej Jana Foremniaka, świeżo mianowanego wojewodę kieleckiego, kapitana sowieckich służb specjalnych, przedwojennego agenta wywiadu wojskowego ZSRS w Polsce, bojownika AL. Dowodząc patrolem porządkowym AK, Kosicki natknął się na bandę rabującą mieszkanie prywatne przy ulicy Bałtowskiej. Wywiązała się strzelanina. Kosicki nie wiedział, do kogo strzela. Foremniak - wedle relacji Kosickiego - pierwszy otworzył ogień.
"Nie umiem sobie wytłumaczyć, dlaczego pozwoliłem mu pierwszemu strzelać. Czemu nie strzelałem od razu? Na co czekałem? To łagodzi uczucia, które mną szarpią. Pierwszy raz tak strzelałem" - opowiadał Kosicki Kąkolewskiemu. "Nie było wiadomo, kogo zabiłem. Komuniści trzymali to w tajemnicy. Szalało śledztwo w celu ustalenia, kim my byliśmy. Widziało to sporo osób. Jako pierwszą aresztowano ofiarę napadu, matkę dwunastoletniej dziewczynki" - relacjonował.
Śmierć Foremniaka nie była planowana przez dowództwo AK ani nie miała żadnych ideologicznych motywów, jak to przedstawił w swej powieści Andrzejewski. I co powielił Andrzej Wajda w filmie.
Kosicki musiał uciekać. Ukrywał się w Krakowie w klasztorze kapucynów. Został aresztowany przez UB 28 lutego 1945 roku i przewieziony do więzienia w Kielcach. Przesłuchiwany był przez Edmunda Kwaska (1923-2002), Mieczysława Moczara (1913-86) i Władysława Spychaja-Sobczyńskiego (1904-86).
Wojskowy Sąd Okręgowy w Łodzi na sesji wyjazdowej w Kielcach 29 czerwca 1945 roku skazał go na karę śmierci. Czekającego na wykonanie wyroku w nocy 5 sierpnia 1945 roku uwolnił - wraz z 374 innymi więźniami - oddział Antoniego Hedy "Szarego", który rozbił kieleckie więzienie. Kosicki dostał fałszywe dokumenty na nazwisko Jan Szymański i wyjechał na Wybrzeże. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się 23 kwietnia 1947 r. i przeprowadził do Torunia. Studiował tam biologię - po ukończeniu studiów został asystentem Jana Dembowskiego (1889-1963), profesora UW i dyrektora Instytutu Biologii Doświadczalnej, a ponadto w latach 1952-56 marszałka Sejmu PRL. Rozpoczął pracę w Stacji Hydrobiologicznej w Mikołajkach i otworzył przewód doktorski.
W latach 1948-52 wojewodą olsztyńskim (a później przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej) był Mieczysław Moczar, który - jak podał Kąkolewski - "pociągnął w Olsztyńskie swoich ludzi z AL na Kielecczyźnie i obsadził nimi wiele stanowisk". "Ci znali sprawę zabicia wojewody kieleckiego, komunisty, z którym wiązano największe nadzieje i który byłby ważną siłą organizującej się prawicowej frakcji PZPR" - przypomniał.
W 1954 roku Kosicki został rozpoznany i aresztowany. "Profesor Dembowski, jako marszałek sejmu, miał ochroniarzy (kierowca i specjalny funkcjonariusz BOR), którzy spełniali podwójną rolę, a w rzeczywistości tylko jedną - inwigilowania go. W ich raportach musiał występować jego młody asystent; nienasłany przez UB ani drogą nomenklaturowego awansu. Nie był dzieckiem nikogo z aparatu władzy. To musiało być wyjaśnione, chciano wiedzieć, "jaki cel miał" prof. Dembowski, by go zatrudnić" - napisał Krzysztof Kąkolewski.
Marszałek Sejmu poczuł się jednak dotknięty aresztowaniem swego asystenta, który ponadto miał dokument amnestyjny. "Ponieważ nie aresztowano go w fali aresztowań ujawnionych żołnierzy AK i WiN-u - wypadł z systemu decyzyjnego. Po dwunastu godzinach pobytu w areszcie, o drugiej w nocy został zwolniony. Zwalniał go funkcjonariusz, który go aresztował" - relacjonował Kąkolewski.
W 1994 roku Janusz Gazda (1934-2024), redaktor naczelny "Kwartalnika Filmowego", zamówił u Kąkolewskiego szkic o "Popiele i diamencie", w którym reporter miał porównać realia filmowe z rzeczywistymi. Podczas kwerendy Kąkolewski znalazł recenzję książki Kosickiego pt. "Wojna, wojna, wojenka" w "Tygodniku Solidarność" pióra Cezarego Chlebowskiego - od niego dostał telefon Kosickiego.
"Gdy miałem 66 lat, unieważniono mój wyrok. Przestałem być zbrodniarzem. Ale stało się coś ważniejszego, dzięki wejrzeniu w akta dowiedziałem się nazwisk: śledczego i zabitego. Poznanie ich tożsamości otwarło mi drogę do wiedzy o swoim życiu" - opowiadał Kosicki Kąkolewskiemu.
Do spotkania z Kąkolewskim Kosicki nie był świadomy, że wydarzenie, w którym uczestniczył, zainspirowało Andrzejewskiego do napisania "Popiołu i diamentu". Sama autorska inspiracja to było jednak trochę za mało - potrzebne było mocne poparcie z najwyższego szczebla.
Zdaniem Krzysztofa Masłonia z książki "Diament znaleziony w popiele" wynika, że "Popiół i diament" nie tylko powstał na partyjne zamówienie, ale i na podstawie materiałów ubeckich. "W istocie tezę tę bardzo trudno obronić, niemniej jednak jest prawdą, że w pewnym okresie Jerzy Andrzejewski zbliżył się do jednego z największych ubeckich katów - Józefa Różańskiego. Tyle że stało się to znacznie później, gdy Różańskiego na fali przedpaździernikowej jeszcze odwilży +pchnięto+ z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do… Państwowego Instytutu Wydawniczego" - napisał Masłoń w artykule pt. "Pisane w czyśćcu" ("Rzeczpospolita", 2003).
Według Kąkolewskiego jednak zaraz po wojnie Andrzejewski mieszkał na warszawskiej Pradze vis-a-vis mieszkania Różańskiego i ten często bywał gościem pisarza. "Już samo to, że przydzielono mu mieszkanie, gdzie mieszkał Różański, wskazuje, że cieszył się ogromnym zaufaniem" - ocenił autor "Diamentu znalezionego w popiele".
"Andrzejewski mi opowiadał, że zaprosił go Berman i chodził nerwowo po pokoju, stawał przed oknem i mówił: temu krajowi grozi wojna domowa. Czyli podał mu temat +Popiołu i diamentu+. - Tylko pisarz tej miary, tego talentu, wielkiego, jak pan, może…" - powiedział Zbigniew Herbert (1924-98) Jackowi Trznadlowi (1930-2022), autorowi "Hańby domowej" (1986).
Jakub Berman (1901-84) był w latach 1944-56 członkiem Biura Politycznego KC PPR (po 1948 r. - PZPR) nadzorującym m.in. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego.
"Tajna policja polityczna i kultura były bowiem u narodzin systemu socjalizmu w Polsce strukturalnie połączone osobą Jakuba Bermana, odpowiedzialnego przed Józefem Stalinem za obie te dziedziny jednocześnie" - napisał Kąkolewski.
"Może więc podatność na pochwały, pochlebstwa, łatwość ich przyjmowania, odwdzięczenie się za podziw - prawdziwy czy udawany - był tym, co zadecydowało o wyborze Andrzejewskiego na autora powieści o +wojnie domowej+" - dociekał. "Nieszczęsne to określenie było przyjęte nawet i przez historyka, bohatera tamtych walk Pawła Jasienicę (Lecha Beynara), a także przez pisarza tej miary co Wańkowicz" - dodał reporter.
"W tej książce Armia Czerwona przesuwa się przez ziemie polskie dyskretnie, krokiem elfów, czyli leśnych duszków. Nie tylko nam żadnej władzy nie przynosi i do niczego się nie wtrąca, ale sama ledwo istnieje, i to wyłącznie w formie ilustracji muzycznej" - recenzował "Popiół i diament" Sławomir Mrożek. "Bo kiedy toczy się akcja i kiedy tylko Polak z Polakiem mają swoje sprawy, ją tylko słychać w tle jako dźwięki najpierw harmonijki ustnej, potem harmonii ręcznej, później bałałajki" - wyjaśnił.
"W rzeczywistości ZSRS toczył wojny przeciw Polsce (pierwsza: 1918-21, druga 1939-41, trzecia 1943-56, czwarta rozpoczęła się w 1981 r. i trwała do 1989 r.)" - napisał Kąkolewski. "Cechą tej ostatniej wojny był udział u boku Armii Czerwonej, która spełniała funkcję siły głównej, odstraszającej - najemnych sił polskich występujących przeciw interesom swojego kraju" - przypomniał.
"Ekipa agentów potrzebowała na gwałt inteligencji, elity, czegoś, co było w tej sferze odpowiednikiem obecnej nomenklatury. Co oferowała ta władza? Boską rangę, rolę demiurga" - ocenił Zbigniew Herbert.
"Więc co się działo w tej Polsce po wojnie. Czy naprawdę następna wojna, domowa, którą zaczęli polscy faszyści, napadając na polskich komunistów? Czy też rozpaczliwa, beznadziejna, konwulsyjna samoobrona narodu przed nową okupacją i dalszą utratą niepodległości, tym razem na rzecz wschodniego, nie zachodniego mocarstwa" - napisał Sławomir Mrożek.
Nieobecność Sowietów w "Popiele i diamencie" dostrzegł też Jacek Trznadel i zapytał o to autora. "Wie pan, to było bardzo dawno" - mówił Jerzy Andrzejewski we wrześniu 1981 roku. "Ja tej książki od napisania nie czytałem w całości" - dodał. "Wróciłem do "Popiołu i diamentu", kiedy w 1957 roku z Wajdą pisaliśmy scenariusz, ale ponieważ z góry było wiadome, jakie wątki wejdą do filmu, do scenariusza, przeczytałem tylko te, a innych już nie" - wyjaśnił. "Stefan Kisielewski miał rację, mówiąc, że ja w jakiś sposób tutaj fałszuję historię" - dodał. "Wielu znakomitszych ode mnie kolegów po piórze fałszowało historię" - podkreślił autor "Popiołu i diamentu", przywołując Juliusza Słowackiego, Wiliama Szekspira i Friedricha Schillera.
"W Polsce nastaje więc władza ludowa. Nastaje nie dlatego, że chce nastać, nie dlatego, że to lubi, tylko dlatego, że pragnie jej lud. Lud polski, nawet jego nieuświadomiona klasowo, ideologicznie część - instynktownie łaknie władzy ludowej, bo wie, co dla niego dobre. Więc władza odpowiada tej potrzebie ludu i nastaje, dlatego też nazywa się ludową. Dowód, że robi to bezinteresownie, a nawet wbrew własnym interesom osobistym: nastając, naraża się nie tylko na trudy, ale także na niebezpieczeństwa, bo klasowy wróg ludu strzela do władzy ludowej. W dodatku podle i tchórzliwie, bo zza węgła" - streścił przesłanie "Popiołu i diamentu" Sławomir Mrożek. "Kto strzela? Maciek Chełmicki, młodzieniec, też szlachetny, ale oszukany. On też chce dla Polski dobrze" - dodał. "Na tym polega tragedia. Bo zarówno morderca, jak i jego ofiara chcą tak samo dobrze, tyle że ofiara chce dobrze dobrze, a morderca chce dobrze źle" - wyjaśnił autor "Policji".
"Nie jestem ani historykiem, ani krytykiem literackim. Jestem starzejącym się panem, który już odczuwa potrzebę, żeby porachować się ze swoim życiem. Nie mogę tego zrobić, jeżeli nie porachuję się z tym, co mnie kształtowało i omal nie ukształtowało" - podsumował Mrożek w 1983 roku.
"To taka nasza swojska tradycja historyczna: nie są ważne fakty, ale sympatie historyków bądź ich obawy związane z aktualnym pojmowaniem dobra ojczyzny" - mówi PAP Jolanta Zaczkowska, kustosz Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, która od wielu lat prowadzi cykl wykładów biograficznych o pisarzach i malarzach. "Zamiast historii mamy apokryfy - wiedza jest zarezerwowana dla garstki uczonych, a reszta bajki czyta" - wyjaśnia. "Borykał się z tym Tadeusz Boy-Żeleński w międzywojniu, potem krojono historię wedle ideologii i tak trwamy w zawiesistym sosie prawd wątpliwych. Krzysztof Kąkolewski podzielił los Boya, książki Joanny Siedleckiej są przemilczane w nadziei, że nikt ich do ręki nie weźmie" - dodaje. "I te nadzieje się spełniają - udało się doprowadzić do tego, że w zasadzie nikt nic nie czyta. A już na pewno nie czyta się autorów usiłujących prostować ścieżki i tworzyć naukę, a nie baśnie z tysiąca i jednej nocy" - podsumowuje Jolanta Zaczkowska.
Stanisław Kosicki napisał i wydał własnym sumptem książkę pt. "Wojna, wojna, wojenka" (1993), którą przedmową opatrzyli Cezary Chlebowski (1928-2013) i Stanisław Broniewski "Orsza" (1915-2000), naczelnik Szarych Szeregów. Jest to istotna relacja z wojennych walk o Polskę. "Prześladowany przez całe życie Kosicki, ze zniszczonym zdrowiem, musiał zaczynać wiele razy wszystko od początku, próbując podjąć normalne życie. Okazało się, stosownie do słów Cezarego Chlebowskiego, że akowcy to twarde sztuki, gotowe hodować storczyki na kamieniach. Największym jednak sukcesem Kosickiego było danie świadectwa prawdzie" - napisała Maria Żmigrodzka w artykule pt. "Maciek Chełmicki odnaleziony" ("Niedziela", 1997).
Stanisław Kosicki umarł 21 marca 1997 roku w Olsztynie - miał 71 lat. (PAP)
Autor: Paweł Tomczyk
top/ miś/
Bruno12:22, 20.01.2025
Dzięki za prawdziwy artykuł, nareszcie ktoś napisał prawdę o tych wszystkich bandytach i złodziejach z AL, GL i Ubekach. Polecam przeczytanie książek wymienionych w artykule.
Pozdrawiam
Nostromo12:16, 22.01.2025
"...kiedy Armia Czerwona wkroczyła do Ostrowca Świętokrzyskiego".
Ale jak to wkroczyła? Chyba wyzwoliła, co nie? No bo jak to tak, obóz w Auschwitz został wyzwolony, a cała reszta kraju zajęta? Zdecydujcie się prawusy! Nie może jedna i ta sama armia jednocześnie wyzwalać i nie wyzwalać dane terytorium/państwo :)
"W rzeczywistości ZSRS..." To wzruszające jak nienawidząc wszystkiego co wschodnie jednocześnie na siłe promujecie rusycyzmy w języku Polskim. Otóż, drogie ofiary edukacji made in IPN, sowiecki to słowo pochodzące z języka rosyjskiego. Po polsku prawidłowo brzmi radziecki. Nawet takiego państwa jak ZSRS nie było. Wedle języka polskiego było ZSRR
I tak na koniec, nie głupio Wam tak oczerniać PRL w sytuacji, gdy dla Waszego miasta to był złoty okres w jego historii? Za PRL-u Ostrowiec się rozwijał, teraz pustoszeje.
DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!
PiS miało 8 lat by Ostrowiec zaistniał na mapie porządnych dróg krajowych. Tradycyjnie nie zrobiło nic, wrzucając na odchodne jednojezdniową dróżkę, niezgodnie z decyzją środowiskową, gdzie mowa o DK9 dwujezdniowej. Ale Ostrowiec i okolica wybierają nadal tych samych parlamentarzystów, z PiS, którzy nie angażują się w poważne dla miasta sprawy. Dalej ich wybierajcie, to Skarżysko i Starachowice wam odjadą jeszcze bardziej. Bo parlamentarzyści z tamtych miast wywalczyli dla swoich dużo, a nawet jeszcze więcej.
zatroskany
09:24, 2025-06-11
DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!
Remont już trwa... A raczej łatanie i psucie drogi. Jeździ się jeszcze gorzej po tych łatach
Kierowca
08:37, 2025-06-11
DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!
Zatroskany, ..,problemem są ci, w ktorych tak bezmyślnie wierzysz. Ten obecny Rząd Tuskowy poobcinał finansowanie tak licznych inwestycji w tym kraju, że nawet gdybyś zatańczył pirueta na czym tylko potrafisz, to z tego, co ten Rząd dla tego kraju tworzy, miodu nie wycisniesz. Zanim Tuskowe oszołomstwo dorwało się do władzy, na ten przykład PKPCargo miało 150 mln zysku- teraz ma i 2,5 mld straty i tysiące ludzi do zwolnienia, Armia miała pozyskać 1000 k2, 1000 Krabów, 500himarsów, a ma to co częscowo udało się już sprowadzić zanim dorwali się do planowego rostroju gospodarki. Chciano dać prace pozostałym wówczas 2% bezrobotnych we wojsku, rozbudowując polską armie, a teraz zamiast tego rośnie armia bezrobotnych, nie armia obrońców granic i niepodległości tego kraju. CPK ze wszystkimi szprychami kolejowymi i zajefajnym lotniskiem z zajewielkim lądowiskiem Cargo, ograniczono do kilku dróżek kolejowych w strone Niemiec. Chciano użeglownić Odre w całej rościągłosci od Dunaju do Bałtyku, a gdyby dodać jeszcze kanał łączący ją z Wisłą i pare mniejszych dróg wodnydh u nas i czeskich, słowackich, białoruskich, a czemu nie. (dzisiaj na razie nie, bo nie, ale kiedyś czemu nie?) I tak aż do Dniepru i Cziornego Moria. Gruzinów, Turasów, .. i pewnie jeszcze wielu by sìę chciało do tego projektu tranpsortu wodnego we w śródlądzu, kolejowego, drogowego i z lotniskiem u nas nie w Berlinie. chciało przyłączyć, Rumki, na pewniaka Węgrzy, aż do Chorwacji i ho ho może nawet do morza śródziemnego Grecji Włoch aż z dostępem do Arabusów. Z tąd pomysł Trójmorza. Czyli droga z północy na południe. (Bardzo nie Niemiecka). Problem w tym że Niemcy sie zesralismazgalis, że im Hamburg pajęczyną zarośnie. Słowem nasza pajęczyna dróg lądowych i śródlądowych z północy na południe, kolejowych i drogowych i wodnych wymuszających rozwój portów, miała by duźy wpływ na nasze bogcenie sie. Ba, bardzo duży. A u Niemców na zarastanie pajęczyną, tych ichnich temu podobnych biznesów. Nadążasz? To właśnie, poprzedni Rzad przyjąl za cel rozwoju,dochodowego i stałego przeplywu towarów przez nasz kraj. Jak za Króla Kazimierza. Potem może otworzyły by się szanse stać się centrum finansowym. Finanse podróżują razem z biznesem, więc czemu nie. To głównie miało być w trosce, by pozbawić Cie trosk. Jednak Niemcy, nie po to tu maja od lat dobrze opłacanego, namiestnika z przydupasami, wspieranego finansowo i propagandowo. (Onniet, i inne cajtungi, tyle że z polskimi nazwami dla niepoznaki). Żeby tutaj rozwijały się duże biznesy bez niemieckiego nadzoru. My ich zdaniem mamy być parobami. Wciąż nadążasz? To na czym skończyłem? A, na folksdojczach, pracujacych nie na dobrobyt tego kraju, tylko kraju ościennego, skrywajacego sie pod przykrywką Uni. A tak naprzwde, to Uni Niemców, Żabojadów i *%#)!& Reszta to pic, pitu pitu przystawki, żeby stół lepiej wyglądał i by było z kogo doić i żyć na ich koszt jako Unia Europejska. a potem super państwo. Czyli tak samo, tyle że przystawki nie będą miały żadnych praw. Bo Unia Europejska nic nie produkuje, po za bzdetami, jest jak ten emigrant, na którego musimy płacić zasiłek. Pewnie dla tego tak się solidaryzują. Wcale nie mały zasiłek z ktòrego tylko część dobrodusznie kapną troche tu troche tam dla wyrównania wszystkim biedy do porównywalnego poziomu. (Na razie jako najbiedniejsi troche na tym korzystaliśmy. Bo umieliśmy. Ale to już koniec tego dobrego), (będą brać dużo, nie będą dawać wystarczająco), (a niesfornych głodzić). Przecież super państwo musi kosztować. Tak samo skonstruowany jest nasz obecny Rząd. Jeden, dwóch cwaniaków i przydupasy na doczepke. Identyko jak konstrukcja w Uni. Nadązasz? To o systemie państw członkowskich versus partie tworzące nasz Rząd. Z tobą włacznie. Bo jesli na Twoim czy moim poziomie chcesz sobie darmo pożyć na cudzy koszt, czytaj koszt państwa, to powższym oficjelom musisz .. wiesz co. .., wiele razy tu o tym mówiłem, a Ty wiele razy to tu robiłeś. I to bez wazeliny. Wiesz, bez wazeliny takich żeczy nie robi się nie mając w tym interesu. Popatrz na Lisa, Giertycha, Naleśnika jak w swoim dziobactwie popadli w amok, nawet Sikorski doznał zdrowego odjazdu, czy tą *%#)!& wiceminista rolnictwa, (zastrzegam że nie jest moim zamiarem obrażania go jeno nazwaniem po imieniu wkłaď jego pracy, a raczej brak tego wkładu. I wyłacznie jazda na wazelinowym przemądrzaniu się i pucowaniu do pryncypała D. T. Który to samo robi do Niemców. Kumasz już z wolna jak się to kręci? Tu wyżej wymienionym nie chodzi o ten kraj i jego dobrobyt tylko o ich własńą dupe, ops przepraszam dume. Nie mylić z tą ruską Dumą,chociaż powiązania też nie trudno znależć. Słowem głownym i jedynym ich punktem programowym jest jak wydymać polaków żeby się nawet nie zoriętowali. Potrzebny jest do tego wróg przewodni. Z tąd też Kazali się czepiać PiSu, naszego dzielnego Strażaka świec i już wkrótce konfederaji. W zgodzie z prawilną szkołą Ławrowa. Czyli, innych obwiniać za własne czyny. Po naszemu, to tak kiedy złodziej krzyczy łapać złodzieja wskazując kogoś innego. Żeby psu zamknać pysk wystarczy dać mu kość i pogłaskać. W tej politycznej grze, własciwie jest podobnie. Nie wiem, czy bronisz ich bo masz już kość, czy sie dopiero o nią starasz. Tródno by tak było dziubać punkty po próżnicy znając ich poczynania i mimo wszystko bronić ich jak konstyucji. Którą nawiasem mówiąc mają nie powiem gdzie. Powiedzmy pod opieką interpretacyjna zaprzyjażnionych specjalnych kast. No wiesz, jak z tym Żydkiem który miał dwa wyjścia, a jak znalazł wyjscie, to dali miał dwa wyjścia. Nie jest moim celem obrażenie Cie, absolutnie nie jest to moim celem. Może jesteś ideowcem jak ten nasz Czerwony Piastun Pierwszego Maja, który hołdy składa do miejsca po pomniku. Jak u kundelków. Choć pieskowi odebrano pluszowego misia, to pieskowi ruchy trykcyjne się jeszcze nie wyłączyły. Wciąż mu się zdaje.że to była suczka. Mozna to zrozumieć, starych drzew sie nie przesadza. Jesli już, to owoców i tak z tego nie będzie. Niech sobie zdrowo rośnie już wiecej nie wadząc nikomu. Dla niego wciąż idea dla nas cyrk. Jesli nie jesteś ideowcem, bo ten Rzad nie ma żadnej idei. To przestań machać szturmówka i pomyśl przez chwile. Popatrz na liczby, jak bardzo, w bardzo krótkim czasie ten Rząd wyniszcza i zadłuża ten kraj. Z jak wielką chęcią pragnie nałożyć na nas obce zwierzchnictwo. Przestań słuchać, a zacznij myśleć i widzieć o co tu kaman. To widać już na każdym kroku. Za dwa lata tu będzie pustynia. A gdy do Rządów wróci prawica zbuduje nowy Dubaj. Zakład? No, ..może nie zbuduje, ale może powstrzyma zapaść. Wszystko będzie lepsze niź oni. To będzie jak remont samochodu po wypadku. Pytanie jak wielkie szkody jeszcze wyRządza.
Droga którą ide jest
06:43, 2025-06-11
DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!
Dopóki powiat ostrowiecki będzie wybierał tak beznadziejnych parlamentarzystów /z PiS, a jakże/, którzy nic nie potrafią i wygląda na to, że nic nie chcą, to DK 9, obwodnica i inne kwestie ważne dla miasta, będą pomijane lub przemilczane. Ale świętokrzyskie tak już się spisiło, że tu dobrze już nigdy nie będzie.
zatroskany
11:05, 2025-06-10