Zamknij

Aniołowie na ulicy - szukają światła w ludziach!

Anna MroczekAnna Mroczek 16:43, 23.12.2024 Aktualizacja: 16:46, 23.12.2024
Skomentuj

Czas świąt Bożego Narodzenia to najradośniejsze i najbardziej rodzinne święta w roku, łączące tradycje wspólnego ubierania choinki, wypatrywania pierwszej gwiazdki, dzielenia się opłatkiem, śpiewania kolęd. To chwile szczęścia, dzielone z najbliższą rodziną i przyjaciółmi.

Jednak nie wszyscy usiądą do wigilijnego stołu i będą przeżywać radość Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie. Tam, gdzie nie ma choinki, nie ma nawet stołu, a przede wszystkim dachu nad głową, pojawiają się oni – streetworkerzy. W naszym mieście jest ich jedynie dwóch. Pojawiają się na ulicy i... szukają w ludziach światła. Łukasza Kocjana i Damiana Głuszyńskiego spotkałam podczas wigilii zorganizowanej dla osób w kryzysie bezdomności lub zagrożonych bezdomnością. Świąteczne spotkanie było efektem projektu pt. „Bliżej domu”, realizowanego przez Fundację Akademia Inicjatywy i Rozwoju w partnerstwie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej.

Jak mówi prezes Fundacji Sylwia Ojczymek –Mroczek, w projekcie bierze udział 60 osób, a jego celem jest szerokie wsparcie osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością. Działania projektowe dedykowane są osobom, które z różnych przyczyn znalazły się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Często są to osoby samotne, które nie mają rodzin lub też te więzi rodzinne z różnych przyczyn zostały zerwane. Projekt realizowany jest od stycznia 2024 roku i potrwa do czerwca 2026 roku. Fundacja zatrudnia psychologa, terapeutę uzależnień, streetworkera, pomaga także osobom zagrożonym eksmisją uporać się z zadłużeniami. Jednak udzielanie tego wsparcia bywa niezwykle trudne, bo ciężko jest przekonać ludzi do zmiany swojego życia, którzy nie mają nadziei i nie wierzą w to, że może ich spotkać coś dobrego. Stąd tak ogromna rola Aniołów na ulicy, którzy szukają możliwości, by pomóc ludziom ogarniętym zniechęceniem, dostrzec w tej trudnej sytuacji sens życia i pokazać, że mogą coś zmienić. Są zdeterminowani, pełni empatii i wiary w to, że za którymś razem się uda. Damian Głuszyński pracuje z osobami w kryzysie bezdomności od 25 lat w Zespole ds. Bezdomności MOPS, doskonale zna środowisko i wie, jak dotrzeć do osób, którzy często nie chcą nawet rozmawiać.

-25 lat temu było zdecydowanie trudniej, dziś mamy więcej narzędzi. Chociażby samochód zakupiony z projektu, którym możemy dostarczać żywność, czy odzież osobom bezdomnym. A to już jest duże ułatwienie. Nie jest to łatwe zadanie. Przede wszystkim trzeba umieć nawiązywać kontakty, w których bardzo ważne są cierpliwość i wyrozumiałość. Niekiedy do człowieka trzeba podchodzić kilka, a nawet kilkadziesiąt razy, aby przekonać go, że może coś w swoim życiu zmienić lub też, aby przyjął jakąkolwiek formę pomocy. Jest to nie raz bardzo trudne, gdyż zdarza się, że ci ludzie sami tego nie chcą. W większości są to osoby samotne. Nawet jeśli mają rodziny, to te więzi są zerwane. Jednak nie robimy niczego na siłę. Wspieramy tych ludzi w postaci przekazywania żywności, czy odzieży, bo to zawsze jest potrzebne. Przy okazji nawiązujemy rozmowę. I czekamy na ten moment, kiedy ta osoba sama podejmie decyzję, że chce wyjść z kryzysu bezdomności. A proponujemy wiele form wsparcia – jest to noclegownia, mieszkania treningowe, wsparcie psychoterapeutów – mówi Damian Głuszyński.

Z osobami bezdomnymi na ulicy pracuje też Łukasz Kocjan, zatrudniony przez Fundację w ramach projektu.

-Można powiedzieć, że jesteśmy takimi pedagogami ulicznymi. Jest to praca z ludźmi, którzy oczekują pomocy, a jednocześnie tę pomoc odrzucają. Często są nieufne, zrażone i obarczone różnymi doświadczeniami. I tak naprawdę nie ma gotowej recepty i złotego środka na to, jak do tych osób dotrzeć. Każdy przypadek jest inny i zależy od różnych czynników. W naszej pracy ważne jest samozaparcie, empatia i nie poddawanie się. Nigdy nie rezygnujemy z człowieka. Czekamy na ten moment, na tę lukę, która wcześniej, czy później pojawia się, aby wyciągnąć rękę. Szukamy cierpliwie tego światełka. Niekiedy taka sytuacja zależy od charakteru człowieka, jego podejścia do sprawy w danym dniu, od nastroju. A ten może być lepszy lub gorszy. I nawet jak jedną osobę na dziesięć uda nam się przekonać, do tego pierwszego, małego kroku to już jest sukces. Nie poddajemy się. Jednak jedynym i kluczowym środkiem jest tylko i wyłącznie rozmowa. I to ten człowiek decyduje, czy przyjmuje naszą pomoc, czy nie. Kiedy pojawia się to światełko, to walczymy i dalej do przodu – mówi Łukasz Kocjan.

Obecnie w mieście w kryzysie bezdomności jest około 100 osób. Większość to mężczyźni. Kobiet jest kilka. Dzięki działaniom pomocowym ta liczba utrzymuje się na takim samym poziomie. W ramach projektu powstała grupa samopomocy, która skupia osoby znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej.

-Jest to grupa integrująca osoby, które znalazły się w kryzysie bezdomności lub są nim zagrożone. Jej celem jest wzajemne wspieranie się, dzielenie odczuciami, przeżyciami, doświadczeniami oraz poszukiwanie jak najlepszych rozwiązań. W ramach projektu oferujemy kompleksową pomoc osobom bezdomnym, aby chciały coś zmienić w swoim życiu – dodaje Sylwia Ojczymek –Mroczek, prezes Fundacji.

Wielu osobom udało się wyjść z kryzysu bezdomności Wśród uczestników wigilijnego spotkania był Andrzej, który przeszedł całą drogę wsparcia przy wychodzeniu z kryzysu bezdomności. Dziś jest samodzielnym człowiekiem. Posiada mieszkanie. Nawiązał więzi z najbliższą rodziną. Jak mówi dziś wie, że ma dla kogo żyć i swoimi doświadczeniami dzieli się z innymi.

Dzięki Fundacji Inicjatywy i Rozwoju uczestnicy spotkania mogli, choć przez chwilę poczuć magię świąt, usiąść przy wigilijnym stole, podzielić się opłatkiem, skosztować tradycyjnych, wigilijnych potraw i włączyć się w śpiewanie kolęd, które na scenie, udekorowanej dużą, rozświetloną choinką, pięknie prezentował duet – Ludmiła Stetska i Igor Radvanski. Z pewnością dla każdego z uczestników spotkanie obudziło inne refleksje. Warto jednak pamiętać, że Boże Narodzenie jest zawsze wtedy, gdy okazujemy komuś życzliwość, wyciągamy pomocą dłoń, obdarowujemy uśmiechem. I tak naprawdę każdy może być Aniołem, odnajdującym światło w ludziach, nie tylko od święta.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%