Zamknij

Magiczna "Wąska Uliczka"

08:40, 04.04.2023
Skomentuj

Wąska Uliczka. Ilekroć przechodzę tędy mam wrażenie jakbym przeciskał się do innej strefy, wchodził do innego poziomu i wymiaru naszego miasta. Na końcach tego kilkudziesięciometrowego chodnika wciśniętego w małe sklepiki i punkty usługowe dostrzegamy jakże odmienny Ostrowiec. Z jednej strony mamy urokliwą architektonicznie świątynię i rozciągający się ze wzgórza kościelnego widok na schody, aleję i dolną część miasta, a z drugiej strony na pełny sprzeczności Rynek z urokliwymi kamieniczkami i placówkami bankowymi, szyderczo nazywany z tego powodu przez niektórych Placem Bankowym lub Walt Street.

Starsze pokolenie ostrowczan zapewne pamięta, że przed wejściem do Wąskiej Uliczki od strony Rynku zawsze stał saturator z wodą i sokiem. Są tacy, którzy do dziś czują jej smak. Można było też kupić pyszne lody wybierane gałką z olbrzymich termosów na wafle, no i cynamonowo-miodowe pierniczki od Szkotnickich. Wąska Uliczka była dla wielu w latach 60- i 70-tych przysłowiowym oknem na wielki świat, głównie za sprawą prywatnych sklepów z odzieżą, galanterią i wręcz kultowym, muzycznym sklepem Komornickich, wspominanym przez wielu ostrowczan do dziś. Z otwartych drzwi, dochodziły dźwięki krajowych i światowych przebojów. Nikt nie zważał na to, że - w porównaniu do dzisiejszej technologii hi-fi - to był zwykły jazgot. Wszyscy wiedzieli, że rodzime rozgłośnie radiowe nadawały wyłącznie utwory krajowe i nie "puszczały" rozwydrzonej zachodniej młodzieży, a właśnie w Wąskiej Uliczce można było posłuchać na grających pocztówkach u Komornickich światowych przebojów Franka Sinatry, Presleya, Beatlesów, Rolling Stonesów i wielu innych kapel. Tłok w sklepie był kilkakrotnie większy, niż w jakimkolwiek sklepie obecnej ostrowieckiej Galerii. Zapewne, dzisiejszym 20, 30, czy 40- latkom trudno to zrozumieć, ale ich matki i ojcowie poznawali się na prywatkach właśnie przy grających pocztówkach i płytach. A nasze mamy tylko wzdychały idąc Wąską Uliczką na dźwięki  niezapomnianych "Żółtych kalendarzy" i "Kormoranów" Piotra Szczepanika.

Warto wspomnieć o sprzedającej te pocztówki dźwiękowe rodzinie Komornickich. W 1939 roku, już po wybuchu wojny, wraz  falą wysiedleńców z Wielkopolski znaleźli się w Ostrowcu Świętokrzyskim. W budynku Straży Pożarnej czyli mniej więcej w rejonie  parkingu obok obecnego kina Etiuda, uruchomili skład papierosów, tytoniu i galanterii  tytoniowej. Po wojnie zmielili lokal na Wąską Uliczkę. W czasie wojny rodzina poniosła straty. Najpierw  Ryszard Komornicki stracił życie w Oświęcimiu, a później  do obozu tego trafił  Włodzimierz razem z braćmi Adolfem i Stefanem Krzosami. Włodzimierz był więziony w aż pięciu obozach. Do Ostrowca powrócił w 1946 roku. Tu się też ożenił. Prowadzili działalność gospodarczą. Był działaczem ostrowieckiego komitetu Stronnictwa Demokratycznego, aktywnie  pracował w środowisku ostrowieckiego Cechu Rzemiosł Różnych. Po ojcu Włodzimierzu tę wszechstronną działalność kontynuował jego syn Marek, który po studiach na Politechnice pracował krótko w hucie, późnie kupił maszyny i produkował plastikowe elementy do zabawek i gadżetów, był członkiem władz miejskich, wojewódzkich i krajowych Stronnictwa Demokratycznego i aktywnie działał w wielu organizacjach społecznych. Był ratownikiem wodnym, organizował też w Ostrowcu wieczory i dyskoteki  dla pokolenia z lat 70-tych poprzedniego wieku. Był, gdyż zmarł w 2015 roku.

Układ urbanistyczny Śródmieścia, czyli obszar starego miasta stanowi osadniczo jeden z najstarszych kwartałów miasta i jest typowym przykład lokalizacji miasta z XVII -XX wieku. Tworzy go czworoboczny rynek i ulice biorące początek z jego naroży. Jedna z nich, ta opisywana przez nas, zdecydowanie najwęższa, znajduje się przy ulicy Kościelnej. No właśnie ostrowczanie nazwali ją Wąską Uliczką bo była faktycznie najwęższa ze wszystkich, czy może była kontrastem dla szerszej uliczki przy ulicy Okólnej, przebiegającej od kolegiaty w stronę ulicy Siennieńskiej?  Musimy pamiętać, że dawniej ulica Kościelna nie była zabudowana schodami i można było nią przejechać po kostce brukowej jadąc aleją 3 Maja wprost pod górę, wzdłuż kościoła św. Michała, właśnie do ulicy Okólnej.

Zawsze, gdy przechodzę Wąską Uliczkę staram się zajrzeć do sklepów prowadzonych przez Zbigniewa Łukaszewskiego i Tomasza Gogola.  Obaj najdłużej prowadzą tu swoją działalność handlową. Od ponad 30 lat obserwują zmiany, jakie zachodzą w naszym Śródmieściu.

Tomasz Gogol pamięta, jak będąc chłopcem odwiedzał w Wąskiej Uliczce swoją babcię, która sprzedawała tu najpierw tzw. odzież ciężką, a później prowadziła salon sukien ślubnych. Po 1987 roku, w którym zmarła ich babcia, Gogolowie prowadzili tu jeszcze sklep z odzieżą damską, a później już czynny do dziś sklep komputerowy. Tomasz opowiada też, że jego babcia lokal kupiła w 1946 roku od Żyda Joska Bajdermana w ramach tzw. programu przywracania posiadania nieruchomości. Obok sklep w ten sam sposób nabyła od żony Bajdermana pani Gruszczyńska, która sprzedawała słynne na cały Ostrowiec kapelusze. Jednakże w 1961 roku Skarb Państwa, reprezentowany przez Urząd Miasta w Ostrowcu, wniósł do sądu wniosek o zasiedzenie tzw. nieruchomości opuszczonej, w skład której wchodziły wszystkie sklepy w Wąskiej Uliczce. W ten sposób sklepy te zostały upaństwowione, choć część ostrowczan wykupiła ich od obywateli żydowskich i też je przez lata zasiadywała. Dopiero w 1988 roku sąd uchylił postanowienie z 1961 roku i przywrócił własność trzynastu osobom i ich spadkobiercom, które nabyły lokale od żydowskich mieszczan Ostrowca. Konia z rzędem temu, kto zrozumie chaos prawny PRL-u oraz fakt, że babcia Tomasza, mimo nabycia nieruchomości, najpierw dzierżawiła, a później wynajmowała lokal handlowy.

Wąska Uliczka stanowiła serce, tętniącą i wiecznie pulsującą część miasta. Ostrowczanie robili zakupy m.in. u państwa Kołodziejczyków, Czaplów, Pawelców i Leśkiewiczów, czy też w słynnym sklepie z cukierkami i pyszną czekoladą na rogu. Można tu było kupić części do rowerów i motorowerów, wełnę, parasole, skorzystać z usług fryzjera. Do zakładu pana Mroczka strzyc się chodziła cała młodzież. Wszyscy tworzyli, jak wspomina Tomasz, fajną grupę szanujących się i wspierających kupców. Pracowali ciężko, ale i zarabiali. Największy handel odbywał się po wypłacie, 1 i 14 dnia każdego miesiąca, a jeśli do tego dochodził dzień targowy, to Wąską Uliczką wręcz trudno było przejść. Dziś tu najwięcej punktów usługowych GSM. Jest też kaplica Katolickiego Kościoła Narodowego w Polsce.

Takie wąskie uliczki, jak ta ostrowiecka, dodają uroku miastom i spacerującym często pozwalają poczuć się jak w innym świecie. Można wysnuć tezę, że niegdyś Wąska Uliczka tętniła życiem, a dziś jest cicha i spokojna, ale zawsze była i jest wręcz magnetycznym, pełnym uroku miejscem. Aż dziw bierze, że nigdy nikt nie wpadł na pomysł, by urządzić w tym miejscu kawiarenkę lub winiarnię tak, by ta ostrowiecka, swoista enklawa w środku miasta stała się miejscem spotkań mieszczan.

Co ciekawe, dziś nikt nie mówi, że np. sklep Gogola znajduje się przy ulicy Kościelnej 18, a w Wąskiej Uliczce, jako nazwie własnej, stąd chyba uprawnieni jesteśmy do pisowni z użyciem wielkich liter. Przynajmniej tą naszą Wąską Uliczką przypominamy inne miasta, w których takie urokliwe miejsca zawsze sytuowane są w sąsiedztwie okazałych świątyń. Tak jest w Ostrowcu, ale i w Lublinie i Sandomierzu. Łudząco podobna ta nasza Wąska Uliczka jest do ulicy Żydowskiej w Tarnowie.

Fot. Dobosław Kostkowski i Stanisław Dulny

(Dariusz Kisiel)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%