Tomasza Jasińskiego znają w Ostrowcu prawie wszyscy. Mieszka w czerwonych blokach. Przez długie lata pracował w MZK i niemal codziennie każdy widział go w autobusie, jak sprawdzał, czy przypadkiem nie jedziemy na gapę. Jest absolwentem THM, zapalonym fanem piłkarskiej jedenastki KSZO, no i nie lada wędkarzem. Co roku spotkać go możemy na ostrowieckim Rynku podczas tworzenia Żywego Znaku Polski Walczącej. Kiedy rozmawiamy z dumą i jednoczesnym wzruszeniem pokazuje mi pełną teczkę dokumentów. Niektóre przyżółkłe już i wyraźnie naznaczone są historią. Jeden, świeżo skopiowany, wybija się gryfem ?jawne?. To udostępniony przez Instytut Pamięci Narodowej materiał napisany ręką taty Tomka, Mariana Jasińskiego - uczestnika kampanii wrześniowej 1939 roku, żołnierza Armii Krajowej ps. ?Komar?, walczącego z Niemcami pod komendą słynnego ?Zapory?, który za swoją działalność w podziemiu został przez Sowietów zesłany na Syberię. Poznajmy więc niezwykłe dzieje rodziny Jasińskich.
?php>?php>
Tomasz Jasiński podczas corocznego tworzenia Znaku Polski Walczącej na ostrowieckim Rynku?php>
?php>
Żywe obrazy przeszłości
?php>Zapiski Mariana Jasińskiego czyta się, jak doskonale napisany pamiętnik, pełen szczegółów, osobistych emocji i przeżyć. Ich akcja rozpoczyna się w 1939 roku, kiedy zostaje zmobilizowany do 17 pułku piechoty w Rzeszowie, jako dowódca plutonu łączności. We wrześniu walki, w których uczestniczył toczyły się na Podkarpaciu, aż do chwili kiedy od południa wkroczyły niemieckie kolumny pancerne. Wtedy nastąpił odwrót w kierunku Tarnopola, gdzie z kolei już wkroczyli Sowieci.
?php>?php>
Marian Jasiński podczas służby wojskowej w Osowie w Korpusie Obrony Pogranicza?php>
?php>
-Po odebraniu nam broni i przeprowadzonej kontroli osobistej ustawiono nas w dwuszeregu pod strażą na drodze w kierunku na Tarnopol ? czytamy we wspomnieniach Mariana Jasińskiego. ?Po kilku godzinach oficer NKWD nakazał wystąpić oficerom, ale nikt tego nie uczynił. Wpadł więc na szatański pomysł i pod pozorem podziału na grupy i wydania żołdu oraz żywności wymusił to na oficerach i słaniającej się z głodu grupie żołnierzy.
?php>Zamiast wypłaty żołdu i otrzymania żywności oficerowie usłyszeli: w prawo zwrot, kierunek Tarnopol, biegiem marsz! Pan Marian wraz z ostrowieckim lekarzem, Kryzą, po zdjęciu mundurów i czapek, w samej bieliźnie, wykorzystując zamieszanie schronili się w pobliskiej szopie w snopkach. Po odejściu Sowietów ruszyli do Ostrowca. Trzykrotnie byli zatrzymywani w przejściowych obozach niemieckich, z których przy Bożej pomocy uciekali.
?php>?php>-Po powrocie do domu udałem się do pracy w hucie. W sierpniu 1942 roku gestapowcy otoczyli dom, w którym mieszkałem ? pisze pan Marian. ?Zabrali mojego szwagra. Teściowej oświadczyli, że uwolnią go, jak ja się zgłoszę.
?php>Oczywiście, pan Marian tego nie uczynił, a szwagra, jako nieletniego, rychło gestapo zwolniło. Był jednak spalony. Wyjechał do Warszawy i zamieszkał u wujka Gajewskiego, który należał do ?Kedywu?. Po dwóch tygodniach złożył przysięgę wraz z kolegami na cmentarzu powązkowskim i został żołnierzem podziemia. Początkowo jako pracownik ?Foto Teremio? z aparatem w ręku patrolował ulicę Marszałkowską. W czasie łapanek wskazywał uciekinierom bramy przelotowe oraz prowadził obserwację co bardziej podejrzanych typów kręcących się głównie po Krakowskim Przedmieściu, gdzie mieściła się siedziba policji kryminalnej.
?php>-Wpadłem dwukrotnie, raz mnie wykupili, a za drugim razem zwiałem, ale narobiłem wokół siebie szumu i musiałem wraz z synem jednego z aptekarzy wiać do lasu ? czytamy we wspomnieniach. ?Do oddziału dostarczyła mnie Irena Wojcieszkiewicz, która po wojnie zamieszkała we Wrocławiu. Dojechaliśmy do Puław, stąd statkiem do Janowca, a później do Rzeczycy, do cioci Krukowej i jej syna ps. ?Pistolet?. Zostałem przydzielony do grupy lotnej 1 Kompanii 7 PP Leg. Lublin.
?php>O wolność u boku ?Zapory?
?php>Słynny ?Zapora? był dopiero trzecim komendantem Mariana Jasińskiego.
?php>?php>
Pluton ppor. Hieronima Dekutowskiego ?Zapory? podczas akcji ?Burza?, Lubelszczyzna, lipiec 1944 r. Fot. Muzeum Żołnierzy Wyklętych?php>
?php>
Hieronim ?Zapora? Dekutowski był cichociemnym, zrzuconym do okupowanego kraju jesienią 1943 roku. Pełnił obowiązki dowódcy oddziału partyzanckiego na Zamojszczyźnie, a później szefa Kedywu w inspektoratach lubelskim i puławskim. Został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Po wojnie postanowił nie składać broni. Dowodził zgrupowaniem oddziałów Wolność i Niezawisłość. W lutym 1945 ?Zapora? został ranny podczas okrążenia oddziału przez oddziały UB i NKWD w Wałach Kępskich. Został schwytany we wrześniu 1947 roku, a dwa lata później stracony przez rozstrzelanie w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej. Tak on, jak i jego żołnierze nigdy nie doczekali się pochówku. W 1989 roku w kościele Dominikanów w Tarnobrzegu poświęcona została tablic upamiętniająca ?Zaporę? i straconych wraz z nim żołnierzy: Rysia, Zawady, Junaka, Białego, Mundka i Żbika. W 1991 roku społeczność na lubelskim cmentarzu przy ulicy Lipowej w Alei Zasłużonych ufundowała komendantowi ?Zaporze? symboliczny grób. Dopiero w 2013 roku znaleziono szczątki zamordowanych przez komunistów żołnierzy, w tym majora Hieronima Dekutowskiego. Jego ostatnim żołnierzem był Józef Franczak ?Lalek? z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego ?Uskoka?, który otoczony przez ludzi SB popełnił samobójstwo. Wielu historyków ujawnia, że trzon wszystkich formacji oddziałów ?Zapory? stanowili w większości chłopi Lubelszczyzny, co stoi w jawnej sprzeczności z określeniami propagandy komunistycznej, że AK, to ?pańskie wojsko?.
?php>-Pamiętam zdjęcia ojca z ?Zaporą? w Kazimierzu nad Wisłą wykonane przy studni na tamtejszym rynku. Jednakże, zgodnie z wolą taty, wszystkie takie pamiątki zabrał ze sobą do grobu ? mówi Tomasz Jasiński.
?php>-W oddziale przeżyłem wiele, ciężkich walk, m.in. przy likwidacji autokolumny niemieckiej wspomaganej lotnictwem. W akcji tej zginęło sześciu kolegów, w tym mój przyjaciel ?Kordian?, syn pułkownika w armii generała Maczka. Wysadziliśmy w powietrze posterunek w Sadurkach, walczyliśmy z załogą żandarmerii w Zwoleniu. Rozbroiliśmy oddział 30 własowców ? wspomina Marian Jasiński. -Dowodziłem grupą operacyjną podczas odbicia więźniów na szosie trasy Opole Lubelskie - Kazimierz. W Dąbrowie komendant ?Zapora? zamknął drogi odwrotu i dzięki temu spacyfikowaliśmy grupę własowców i żandarmów, na koniec wieszając oprawcę Polaków z Opola Lubelskiego.
?php>Z akcji ?Burza? do sowieckiego łagru
?php>W 1944 roku we wrześniu oddział, w którym służył pan Marian odebrał rozkaz wymarszu na pomoc walczącej w powstaniu Warszawie. Ruszył ku stolicy dowodzony przez ?Ducha?. W punkcie kontrolnym w Rozwadowie dla zakonspirowania żołnierze rozbierali i składali drewnianą szopę. Wkrótce jednak otrzymali kolejny rozkaz, powrotu do Warszawy, bo powstanie chyliło się już ku upadkowi. Marian Jasiński został w czasie akcji ?Burza?, jako starszy sierżant, aresztowany przez NKWD. Był więziony na Zamku Lubelskim. Został skazany na 5 lat łagru.
?php>-NKWD wyłapywało nas i wywoziło w głąb Związku Sowieckiego, gdzie przeżyliśmy koszmar nędzy, brudu oraz skręcającego kiszki głodu ? pisze we wspomnieniach Marian Jasiński. ?Ja trafiłem do ogrodzonego podwójnym rzutem drutów kolczastych obozu NKWD w Borowiczach. Pilnie nas, jako akowskie mordy, strzeżono. Pracowałem kilofem przy łupaniu węgla. Otrzymałem od Rosjanina Komarowa wiadomość, że ?wsiech nas ubijut?. Kiedy podzieliłem się nią z godnymi zaufania współtowarzyszami niedoli zdecydowaliśmy się uciekać. Po obozie rozchodziły się też wieści, że po interwencji rządu londyńskiego mają nas wywieźć z powrotem do Polski i dlatego zarzuciliśmy plan ucieczki, który nie miał najmniejszych szans powodzenia. W lutym 1946 roku w końcu załadowano nas do towarowych wagonów i po kilkunastu dniach dotarliśmy do Białej Podlaskiej. Tam po spisaniu z ewidencji i wykonaniu zdjęć otrzymaliśmy bilety do miejsca zamieszkania.
?php>
Las w Bielinach. Lata 60. Marian Jasiński jako instruktor Terenowej Obrony Przeciwlotniczej?php>
?php>
Marian Jasiński kończy swe wspomnienia akowskim pozdrowieniem: ?na pohybel krwawym oprawcom stalinowskim?. Do domu wrócił z ciężkim zapaleniem płuc i leczyć się musiał w Otwocku. W Borowiczach, podobnie jak w Swierdłowsku, znajdował się w końcu II wojny światowej i po niej kompleks łagrów NKWD, Uprawienie nr 270, w którym więziono żołnierzy Armii Krajowej. W 1989 roku pan Marian nie miał więc żadnych problemów ze wstąpieniem do Związku Sybiraków. Zmarł w wieku 78 lat.
?php>Jak Jasińscy produkowali? bombki
?php>?php>Po wojnie Marian Jasiński pracował w ostrowieckiej hucie jako planista. Był też instruktorem Terenowej Obrony Przeciwlotniczej. W latach sześćdziesiątych wraz z żoną Anną wpadli na pomysł, by produkować? bombki na choinkę. Państwo Jasińscy niezwykłą produkcją zajmowali się w piwnicy. Pan Marian je wytwarzał, a pani Anna malowała. Po bożonarodzeniowe cacka przychodzili ostrowiacy z całego miasta. Kto wie, czy do dziś nie wiszą na choinkach w wielu naszych domach?
?php>Tomasz Jasiński przywracając pamięć o swoim tacie niejako niechcący przywraca także część bogatej historii naszego miasta i ostrowieckich mieszczan.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz