O godz. 11 kibiców piłki nożnej zapraszamy na Stadion Międzyszkolny przy ulicy Żeromskiego, gdzie na nowej sztucznej nawierzchni rozgrany zostanie mecz sparingowy naszych piłkarzy KSZO 1929 ze Stalą Kraśnik. Przypomnijmy, że w pierwszym sparingu w Tarnobrzegu, w którym trener Radosław Jacek testował dwóch bramkarzy, ulegliśmy Siarce 1:2, a o wyniku zdecydowała ostatnia akcja meczu w wykonaniu tarnobrzeżan. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Piotr Kron.
O godz. 16 w hali przy ulicy Świętokrzyskiej rozpocznie się kolejne spotkanie drugoligowe siatkarek KSZO SMS. Podopieczne Piotra Brodawki zmierzą się z MKS Łańcut, z którą w pierwszej rundzie na wyjeździe przegrały 2:3. W ostatnim meczu nasze panie wygrały pewnie w Krzeszowicach z tamtejszym Maratonem i umocniły się na trzeciej pozycji w tabeli, nie kryjąc z tego powodu zadowolenia.
-Cieszymy się, że z pierwszego meczu w nowym roku wyszłyśmy zwycięsko – mówiła nam Martyna Żurawska, środkowa KSZO SMS. -Wydaje mi się, że po ostatnim meczu w starym roku miałyśmy niedosyt, wiec tym bardziej cieszy fakt ze dzisiejsze spotkanie udało się zamknąć w trzech setach na nasza korzyść. Mam też nadzieję, ze uda nam się to podtrzymać w następnych meczach i dobra passa zostanie z nami.
-Zagrałyśmy konsekwentnie w kluczowych momentach – komentowała Aleksandra Hochołowska. -Zdarzały nam się jeszcze błędy w takich oczywistych rzeczach, które w następnych spotkaniach musimy wyeliminować. Budujemy teraz formę po przerwie świątecznej, a naszym celem jest podtrzymać zwycięską passę w następnych spotkaniach.
Po meczu siatkarek, o godz. 19, rozpocznie się ligowy bój szczypiornistów KSZO, którzy podejmują SRS Przemyśl. W ubiegłą sobotę spodziewaliśmy się trudnego boju z Viretem i nawet przegranej, ale takiej porażki, różnicą aż 20 bramek, to chyba w najczarniejszych prognozach nie zakładali najwięksi pesymiści. „Wojownicy” chcą więc w spotkaniu z zespołem SRS zrehabilitować się w oczach kibiców i uznać wynik z zawierciańskim zespołem za wpadkę i przysłowiowy wypadek przy pracy.
-Kompletnie nic nam nie wychodziło w tym meczu. Z doświadczenia wiem jednak, że takie mecze, nawet na najwyższym poziomie, po prostu się zdarzają – komentował trener Tomasz Radowiecki. -Zawodziliśmy w każdym elemencie handballowego rzemiosła, począwszy od pasywnej gry w obronie, bez dojścia na rękę rywala, czym ułatwiliśmy zawodnikom Viretu łatwe zdobywanie bramek. Tymczasem nasz przeciwnik pokazał nam, jak powinniśmy w tym meczu bronić i w efekcie udaremnił nam przeprowadzenie wielu skutecznych akcji. Nasz zespół naprawdę potrafi dobrze grać w obronie. Po prostu na ten mecz jak gdyby nie dojechaliśmy. Nie chcę się tłumaczyć i usprawiedliwiać, ale nie pamiętam sezonu, żebyśmy musieli tak szybko grać po nowym roku. Odpowiedzialność za tę porażkę biorę „na klatę”, bo wiem, jakimi umiejętnościami i jakim potencjałem dysponuje nasza drużyna. Nie ma się jednak co rozczulać. Z tego meczu nie powinniśmy nawet wyciągać wniosków, po prostu musimy jak najszybciej o nim zapomnieć i z otwartą przyłbicą tak naprawdę zakończyć pierwszą rundę rozgrywek i rozpocząć za tydzień rundę rewanżową. Ta wysoka porażka praktycznie niczego nie zmienia. Mam nadzieję, że zadziała na nas pozytywnie. Wierzę w zespół, w to że będziemy potrafili podźwignąć się z porażki, bo dostaliśmy, delikatnie mówiąc, kubeł lodu na nasze głowy. Sądzę, że sezon zakończymy w znacznie lepszych nastrojach, a już w meczu z ekipą z Przemyśla kibice zobaczą zupełnie inną drużynę.
-Na pewno ciężko wyróżnić i ocenić to, co zawiodło w tym meczu. Nie graliśmy skutecznie, a może mentalnie byliśmy słabo przygotowani, zresztą w każdym elemencie gry ustępowaliśmy rywalom. Zawiedliśmy – wspomina mecz z Viretem Jakub Makuła, skrzydłowy KSZO. -Każdemu w życiu zdarzają się słabsze chwile, tak jak nam w tym spotkaniu. Nawet na najwyższym poziomie drużyny zaliczają takie wpadki. Trenujemy solidnie i liczymy na to, że w kolejnych meczach wyniki będą coraz lepsze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz