Był początek maja 2024 roku, Franek mieszkaniec podostrowieckiej miejscowości kilka dni wcześniej skończył 12 lat. Tego feralnego dnia po południu wyszedł spotkać się ze znajomymi. Punktem ich spotkań był miejscowy stadion piłkarski. Franek pojechał na spotkanie swoim rowerem, ale niektórzy chłopcy przyjechali elektrycznymi hulajnogami. Jeden z kolegów podjechał swoim nowym elektrycznym pojazdem, który dopiero co dostał w prezencie na I Komunię Świętą.
Hulajnoga wzbudzała zainteresowanie wszystkich, również Franka. Chcąc porównać jej osiągi do swojej, którą miał w domu, poprosił kolegę o możliwość przejechania się jego hulajnogą. Przejażdżka niestety skończyła się fatalnie. Na prostym odcinku mało uczęszczanej drogi, Franek zbyt mocno odkręcił manetkę z gazem, co spowodowało, że hulajnoga znacznie przyspieszyła, wpadła w wibracje i kierujący nią Franek przy znacznie przekroczonej dopuszczalnej prędkości utracił nad nią kontrolę. Przeleciał przez kierownicę i z dużym impetem upadł na asfaltową ulicę, uderzając głową o twarde podłoże. Uderzenie o ziemię spowodowało u Franka utratę przytomności. To, co później się działo zna już z opowieści…
Naocznymi świadkami tego zdarzenia było dwóch przypadkowych, niewiele starszych od Franka chłopców, którzy poprzez linię alarmową 112 wezwali na miejsce służby ratunkowe. Inni telefonicznie powiadomili jego rodziców. Ktoś ułożył go w pozycji bocznej, ktoś inny podłożył koc pod krwawiącą mocno głowę. Czas w tym momencie jakby mocno przyspieszył, jeszcze przed przyjazdem karetki na miejscu byli rodzice Franka i okoliczni mieszkańcy, którzy pospieszyli z pomocą.
Po przybyciu załogi ratownictwa medycznego Franek odzyskał przytomność, ale ratownicy medyczni określili jego stan jako zagrażający życiu. Franek zaczął mówić od rzeczy, dlatego transportem lotniczym został przetransportowany do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Tam był leczony w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz Klinice Chirurgii Dziecięcej. W wyniku upadku na hulajnodze u Franka stwierdzono uraz czaszkowo -mózgowy, krwiak przymózgowy, stłuczenie mózgowia okolicy skroniowo-potylicznej, złamanie kości czołowej, złamanie przedniej i przyśrodkowej ściany zatoki szczękowej, uraz oka prawego z podejrzeniem krwiaka. Do tego doszły liczne otarcia, podbiegnięcia krwawe głowy okolicy czołowej i potylicznej, otarcia łokci i biodra.
Leczenie, na szczęście nie wymagało interwencji chirurgicznej, złamania kości twarzoczaszki nie miały przemieszczeń. Organizm Franka regenerował się błyskawicznie, sprawność fizyczną odzyskiwał z każdym dniem, choć rekonwalescencja i powrót do równowagi psychicznej trwały jeszcze kilka miesięcy.
Obecnie Franek jest już zupełnie zdrowy, wrócił do pełnej sprawności fizycznej i cieszy się darowanym życiem, które w ułamku sekundy mogło zgasnąć.
- Dzisiaj patrzę z niepokojem na hulajnogi elektryczne. Wczoraj widziałem w swojej miejscowości kilku chłopaków, którzy stawali na koło i pędzili przez całą ulice. Na tej ulicy miałem wypadek. Nie wszyscy mieli kaski - mówi Franek. Teraz wolę jeździć na tradycyjnej hulajnodze. Z kaskiem dzisiaj się nie rozstaje. Mam ten kask i drugi na rower. Wszystkim, którzy jeżdżą hulajnogą elektryczną poradziłbym, aby uważali na wyboje, bo można łatwo stracić panowanie i też, żeby nosili kaski i nie odbezpieczali hulajnogi na najszybszy tryb. Przed upadkiem, hulajnoga, na której jechałem cała zaczęła się trząść na lewo i prawo. Działo się tak przez dużą prędkość. Potem już nic nie pamiętam.
Rodzice codziennie dziękują losowi, że ich syn żyje i jest w pełni sprawny. Wystarczył jeden moment, jedna decyzja, brak kasku na głowie i przejażdżka pożyczoną hulajnogą mogła zakończyć się tragicznie. Dziś wiedzą, że bezpieczeństwo nigdy nie powinno zależeć od przypadku.
-Syn obudził się dopiero w szpitalu w Kielcach, nie pamięta jazdy karetką do ostrowieckiego szpitala i lotu śmigłowcem do Kielc. Dopiero odzyskał przytomność na intensywnej terapii następnego dnia - wraca pamięcią tata Franka. Droga do Kielc to była najdłuższą drogą w naszym życiu. Ten czas stał w miejscu, jak na złość czerwone światła w Kielcach, pod szpitalem szlabany, nie wiedzieliśmy, gdzie zaparkować, gdzie jest izba przyjęć, bo to ogromny moloch.
-Jak dotarliśmy, to Franek był już po tomografii, był już podpięty na SOR pod monitory- mówi mama Franka, której łzy napływają do oczu. Nogi się pod nami ugięły, syn leżał nieprzytomny. Miałam nadzieję, że to tylko wstrząs mózgu, ale jak ten lekarz do mnie mówił, że on ma krwiaki, złamania w głowie, pomyślałam „Jezu o kim on mówi?”
-I ta cisza na intensywnej terapii, słychać te urządzenia, pikanie tylko - mówi łamiącym się głosem tata Franka. I mówią, że nie możemy zostać. Jednocześnie słyszymy „stan syna jest ciężki, ale jeźdźcie do domu i przyjedźcie jutro”.
-Musieliśmy podpisać wszystkie zgody, łącznie ze zgodą na trepanacje czaszki- mówi mama Franka. Usłyszeliśmy stan ciężki, ale nie wymagający na ten chwilę operacji, ale lekarz nie był pewny co może się jeszcze stać. Na szczęście złamania w głowie nie były z przemieszczeniami.
-Franek na intensywnej terapii spędził kilka dni, następnie został przeniesiony na oddział chirurgii dziecięcej. Po dwutygodniowym pobycie w szpitalu wrócił do domu. Jak wrócił do domu musiał leżeć, nie mógł oglądać telewizji, zero dźwięków, mózg musiał całkowicie się uspokoić, nie mógł nawet stawać, wykonywać żadnych ruchów - mówią rodzice. Nie wrócił też wtedy do szkoły. Nauczyciele byli bardzo wyrozumiali, powiedzieli, żeby odpoczywał i nie martwił się szkołą.
-Wszyscy ze szkoły pamiętali o Franku, koledzy i koleżanki przesyłali pozdrowienia, plastyczne prace, nauczyciele i dyrektor dopytywali o jego zdrowie - mówi mama Franka. A ksiądz powiedział, że tyle osób się modli o jego zdrowie, że musi wyzdrowieć.
-Dostałem nawet taką tabliczkę „bezwzględny zakaz wstawania”- mówi Franek.
Franek w okresie powrotu do zdrowia zdał egzamin na kartę rowerową, na co dzień jeździ rowerem lub hulajnogą tradycyjną napędzaną siłą mięśni. Wypadek, który spowodował był dla niego bardzo ważną życiową lekcją. Franek już nigdy nie wsiądzie na rower czy na hulajnogę bez kasku. Ale czy inni wyciągną z tej bolesnej lekcji właściwe wnioski, zanim będzie za późno? Bo czasem to nie pech, lecz lekkomyślność zabiera nam dzieciństwo, marzenia, a czasem nawet życie…
Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?
Zmyślasz, prognozowanie to zmyślanie. To rachunek prawdopodobieństwa z wieloma zmiennymi. Trzeba być łebskim gościem żeby być bliskim prawdy. Czy jesteś bilisko prawdy okazać się może gdy się wydarzy. Z tego samego powodu całe mnóstwo kredytobiorców oddało bankom całe majątki, swoje i najbliższej rodziny, za błąd w swoich prognozach. Domy, mieszkania, działki, lub ugotowali bajerem w swoich wizjach, a póżniej wzietym na wspaniałe zmazy senne kredycie żyrantów. Lokując ich w spłacaniu za niego jego kredyt. Nie twój cyrk nie twoje małpy o co skamlesz. Jareczek o którym wspomniałeś to miły facet, jednak oddał się całkowicie we władanie Agentowi Bolszewikowi i jego czerwonym kolesiom. A u nich jak u Tuska, obiecać dwa razy to jak dotrzymać. Bardziej chcieli sprzedać tutaj co sie da, nawet za cene zniszczenia, czy doptowadzenia do upadłości, niż rozwijać czy tworzyć. Hub wysokich technologii potrzebuje uczelni wysokich lotów, żeby mieć z czego czerpać obrotniaczków znajacych się na temacie. To jest jak z piciem wody musisz mieć studnie, lub blisko do rzeki. Na wyrzymaniu liści, czy gromadzeniu deszcówki miasta nie zbudujesz. A i do tego potrzebujesz obrotniaczów znających sie na różdzkarstwie, czy uzdatnianiu wody. Możesz oczywiście siorbać z wód podskurnych, ale jak wiadomo one głównie nadają się do podlewania ogródka i jest ich okresowo za mało. Wspomniany Jareczek mógł sobie pogadać, jednak żeby zrobić, to w okół siebie musiał by mieć innych ludzi i harakter może też. Jednak bratanie sie z czerwonymi nie wyszło mu na złe, bo pomimo między innymi, ściemy z osuwiskiem z którym nawet gdyby chciał, to był za krótki, żeby coś pożądnie uczciwie dla poszkodowanych załatwić, nie topiąc któregoś z czerwonych. A na samym poczatku chciał, szybko go jednak z tego wyleczono. U Tuskowych jest identyczmie, prognozy nie są zbyt alarmujące, jesli nie o ich prywatni interes chodzi. To nie tródno zrozumieć. Za lojalność, spadł na cztery łapy jak zapewne wiesz. Zatem jeśli zrozumiesz ile zmiennych musisz obliczyć żeby coś w tym mieście zrobić, to nie krytykuj tych którzy mimo to próbuja. No taka firma ja WB jednak coś zrobiła nawet jesli musieli się wspinać po czerwonych plecach i omijać rzucane im pod nogi kłody. Z tym jest jak z miłoscią. Kwestja chwili spontanu i sprzyjających okoliczności, lub lata znajomości i rozsądnych decyzji. Jednak. W jednym i drugim występuje tyle samo ryzyk. Biorac pod uwage że za to biorą się Tuskowi to muszę przyznać Ci racje. Nie da sie stworzyć cos, jednocześnie to konsumując. W tym przypadku to nie jest wyższa matematyka. Będzie zbyt wiele gąb do wykarmienia. Jeśli już, to zwyczajowo, miasto, lub państwo czyli my, ponieśie koszty prób, błędow i rządz zasiadłych do biesiadowania. Bo oni nie myślą zrobić żeby zarobić, tylko zarobić póki się robi.
Dober ale hóì0we
19:50, 2025-09-05
Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?
Jeden z byłych rezydentów tej mieściny (Wilczyński) obiecywał, że stworzy w wieżowcu znajdującym się przy ulicy Świętorzyskiej Hub Wysokich Technologii :) Teraz czytam o jakiejś firemce, która pewnie wydrze dotacje z czegoś podobnego do KPO na zakup drukarek 3D i innego shitu potrzebnego do ich składania. Oczyma wyobraźni widzę tych absolwentów, między innymi z WAT, piszących oprogramowanie do tych dronów, a wszystko to w tutejszym Januszpolu Prawie-najniższa-krajowa :) No tak będzie, nie zmyślam :D
No tak będzie
14:24, 2025-09-05
Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?
Nie noś tego w gaciach bo smrodek roztaczaczasz. Zawsze możesz pojechać do kolegi P i poddać się bezwarunkowo.
A to ci sraczka
09:50, 2025-09-05
Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?
Zamiast wypisywać samobójcze artykuły od razu napiszcie list intencyjny do kumpla trampka na literę P, że w zakładzie samobójców czekaja na szybką depopulację. Dlatego będziemy straszyć, że narobimy dronów. Zamiast produkować domy, samochody, traktory, maszyny rolnicze to nie - będziemy prowokować do utylizacji miasta atomówka w pierwszej kolejności przy bylejakiej prowokacji. Wasze prostackie mózgi nie łapią jeszcze takich niuansów, że sami prosicie się o rozwałkę i na domiar złego ogłaszacie ten zamiar publicznie w prasie. Może mamy teraz klaskać z radości uszami i namawiać dzieci w szkołach do pracy w tych wystawionych na odstrzał zakładach ? Nie wystarczy wam co zrobiono pięknej Ukrainie zamieniając ją w piekło ?
Piotr
08:56, 2025-09-04
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz