"Szkoła jest stróżem przeszłości, piastunem teraźniejszości i siewcą przyszłości" - te słowa Henryka Sienkiewicza, patrona PSP Nr 7 towarzyszyły jubileuszowej gali z okazji 35. rocznicy jej istnienia.
?php>Uroczystość zgromadziła wielu gości, w tym absolwentów, rodziców i emerytowanych pracowników, lecz jej bohaterami byli uczniowie i grono nauczycielskie szkoły. Jubileuszową Galę poprowadziły: Jolanta Ścibisz -Glibowska i Małgorzata Łabuz, zaś z życzeniami i gratulacjami przybyli: wiceprezydent miasta Dominik Smoliński, naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych UM Jan Bernard Malinowski, przewodniczący Komisji Edukacji, Wychowania i Sportu Mariusz Łata, wizytator kuratorium Joanna Adamus, dyrektor Centrum Rozwoju Lokalnego Agnieszka Rogalińska, kierownik WTZ "Szansa" Robert Rogala, przewodniczący Rady Osiedla Pułanki Kamil Stelmasik, długoletnia dyrektor szkoły Rozalia Machnicka, przedstawiciele Rady Rodziców - Ewelina Głogowska i Jakub Kalita, przyjaciel szkoły Eulalia Kocowska.
?php>Wszystkich powitała dyrektor szkoły Monika Wiączek. Wzruszającym momentem uroczystości były wspomnienia absolwentów szkoły, zarówno tych, którzy przybyli na obchody z rodzicami, jak tych, z którymi szkoła łączyła się internetowo. Absolwenci wspominali swoje marzenia, które snuli po szkolnych korytarzach, a nabierając skrzydeł podczas nauki, mogli je spełniać w dorosłym już życiu. Jubileusz przypomniał, że w szkole najważniejszy jest uczeń, duszą szkoły są nauczyciele i wychowawcy, wsparciem - rodzice, a dumą - absolwenci. Uczestnicy uroczystości mieli niepowtarzalną okazję usłyszeć wzruszające wspomnienia ze szkolnych czasów, jakie zachowali absolwenci - Bartek Wieczorek, maturzysta Liceum Lotniczego w Dęblinie, Adam, Michał i Jasiek Choina wraz z mamą Anną, Paulina Łabuz - Tarara, asystenta na Wydziale Artystycznym Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, tegoroczna maturzystka I LO im. S. Staszica, Ola Wiączek, obecnie mieszkająca w Islandii Ola Cichosz, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Kasia Cichosz wraz z tatą Markiem, radny miejski, Kamil Stelmasik, a także Ola Rogala studentka informatyki naukowej i bibliotekoznawstwa wraz z tatą Robertem. Wśród absolwentek PSP Nr 7 jest także obecna dyrektor Monika Wiączek oraz polonistka Magdalena Skwara, które także podzieliły się swoimi refleksjami ze szkolnych lat. Słowa wdzięczności popłynęły również do nauczycieli z 35 letnim stażem pracy - Ewy Zakowanej, Beaty Dunajskiej i Iwony Majewskiej, które swojej pracy oddały umiejętności, entuzjazm i serce. Uczniowie szkoły podczas pięknego spektaklu zabrali widownię w niezwykłą podróż po twórczości swojego patrona -od dziejów Stasia i Nel "W pustyni i w puszczy" poprzez "Potop", "Ogniem i mieczem", "Janka Muzykanta", po "Krzyżaków" i "Quo Vadis?", zachwycając swoim potencjałem aktorskim. A zwieńczeniem prezentacji było finałowe wykonanie "Rzeki marzeń", która ogarnęła całą salę. Swoje zdolności wokalne prezentowały także uczennice klasy 8C Kasia Machula, Rozalka Glibowska i Zuzia Klepacz oraz absolwentka Ola Wiączek. Publiczność zachwycił również muzyczny band Marcina Walasa z synem Michałem, uczniem szkoły oraz Kamila Ośko. Tak naprawdę jubileuszowy jest cały ten rok w PSP Nr 7. Wszystkie wydarzenia od 1 września 2022 roku nauczyciele i uczniowie dedykowali 35-leciu szkoły. W ogrodzie "Siódemki" został zasadzony dąb, jako symbol siły, potęgi i długowieczności, z których będą czerpać kolejne pokolenia. Wdzięcznym dopełnieniem uroczystości była wystawa zdjęć ze szkolnych wydarzeń od 1987 r.
?php>Obecni goście i absolwenci z łezką w oku odszukiwali siebie na starych fotografiach i chwilach zatrzymanych na zawsze w kadrze sprzed lat.
?php>?php>?php>Monika Wiączek dyrektor PSP Nr 7: Jubileusz szkoły nie tylko przywołuje piękne wspomnienia minionych lat, skłania do refleksji nad mijającym czasem, lecz przede wszystkim wskazuje wizję wspaniałej przyszłości kolejnych pokoleń młodych ludzi
?php>
Turystyka wspólną inwestycją w przyszłość
Turystyka, czyli jak sprawnie wyjechać z tego miasteczka...
 
						turysta
20:25, 2025-10-30
Króluj, nam Chryste!
Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął; Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą; I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy, Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza, Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci I ogromna łysina śród kolumny świeci. Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje. Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; - Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija. Najstraszniejszej nie widać, lecz słychać po dźwięku, Po waleniu się trupów, po ranionych jęku: Gdy kolumnę od końca do końca przewierci, Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia? Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia? Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy, Król wielki, samowładnik świata połowicy; Zmarszczył brwi, - i tysiące kibitek wnet leci; Podpisał, - tysiąc matek opłakuje dzieci; Skinął, - padają knuty od Niemna do Chiwy. Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy, Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże, - Warszawa jedna twojej mocy się urąga, Podnosi na cię rękę i koronę ściąga, Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy, Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! Car dziwi się - ze strachu. drzą Petersburczany, Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany; Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara Jest Car. - Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara. Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata, Wierny, czynny i sprawny - jak knut w ręku kata. Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy; Już czernią się na białych palisadach wałów. Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów, Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiaka Wrzucony motyl błyska, - mrowie go naciska, - Zgasł - tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo Strącone z łoża w piasku paszczę zagrzebało? Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał? Zgasnął ogień. - Już Moskal rogatki wywalał. Gdzież ręczna broń? - Ach, dzisiaj pracowała więcej Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcej; Zgadłem, dlaczego milczy, - bo nieraz widziałem Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem. Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij; Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi; A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność; Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność, Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, Żołnierz jako młyn palny nabija - grzmi - kręci Broń od oka do nogi, od nogi na oko: Aż ręka w ładownicy długo i głęboko Szukała, nie znalazła - i żołnierz pobladnął, Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął; I uczuł, że go pali strzelba rozogniona; Upuścił ją i upadł; - nim dobiją, skona. Takem myślił, - a w szaniec nieprzyjaciół kupa Już łazła, jak robactwo na świeżego trupa. Pociemniało mi w oczach - a gdym łzy ocierał, Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał. On przez lunetę wspartą na moim ramieniu Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu. Na koniec rzekł; "Stracona". - Spod lunety jego Wymknęło się łez kilka, - rzekł do mnie: "Kolego, Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale, Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?" - "Jenerale, Czy go znam? - Tam stał zawsze, to działo kierował. Nie widzę - znajdę - dojrzę! - śród dymu się schował: Lecz śród najgęstszych kłębów dymu ileż razy Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. - Widzę go znowu, - widzę rękę - błyskawicę, Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę, Biorą go - zginął - o nie, - skoczył w dół, - do lochów"! "Dobrze - rzecze Jenerał - nie odda im prochów". Tu blask - dym - chwila cicho - i huk jak stu gromów. Zaćmiło się powietrze od ziemi wylomów, Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone Toczyły się na kołach - lonty zapalone Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął. I nie było nic widać prócz granatów blasku, I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku. Spojrzałem na redutę; - wały, palisady, Działa i naszych garstka, i wrogów gromady; Wszystko jako sen znikło. - Tylko czarna bryła Ziemi niekształtnej leży - rozjemcza mogiła. Tam i ci, co bronili, -i ci, co się wdarli, Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli. Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza Moskiewska. tam raz pierwszy, cesarza nie słusza. Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona: Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona. On będzie Patron szańców! - Bo dzieło zniszczenia W dobrej sprawie jest święte, Jak dzieło tworzenia; Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze. Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze, Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona Obleją, jak Moskale redutę Ordona - Karząc plemię zwyciężców zbrodniami zatrute, Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.
 
						7
08:35, 2025-10-29
Króluj, nam Chryste!
Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął; Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą; I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy, Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza, Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci I ogromna łysina śród kolumny świeci. Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje. Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; - Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, Pali piersią, rwie zębem,
 
						Wiertarko-wkrętarka
08:35, 2025-10-29
Króluj, nam Chryste!
Sometimes I fantasize about Misato coming home drunk and beating me until I feel numb. She kicks me in the ribs until I can hardly breathe. Then she starts to cry and apologizes, begging me to forgive her. She holds me all night as I gently cry into her t-shirt. Please help is there any hope for me
 
						ⓘ 𝒅𝒖𝒃𝒃𝒍𝒆 𝒕𝒂𝒑 𝒕𝒐 𝒉𝒆𝒂
08:31, 2025-10-29
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz