Zamknij

Świąteczna opowieść z Toronto

Dariusz Kisiel 22:12, 23.12.2022 Aktualizacja: 13:26, 26.12.2022
Skomentuj

Prymas Polski Wojciech Polak, twierdzi że Święta Bożego Narodzenia sprzyjają szukaniu drugiego człowieka i życia z nim w miłości i pokoju. Papież Jan Paweł II mówił, że to czas pragnienia przebaczenia, życia w pokoju i budowania dobra wokół siebie i w całym naszym otoczeniu. Bo przecież każdy człowiek ma prawo oczekiwać absolutnego poszanowania tego swojego podstawowego dobra. Uznanie tego prawa stanowi fundament współżycia między ludźmi oraz istnienia wspólnoty.

?php>

-Dariusz, historia, którą chcę Ci opowiedzieć jak ulał pasuje do świątecznego numeru - mówi Avi Borenstein, założyciel Projektu Pamięci Żydów Ostrowieckich, który zorganizował z dwójką żyjących dzieci bohaterów, mieszkającymi w Londynie Ontario w Kanadzie, spotkanie za pomocą jednej z platform internetowych.

?php>

Rozmowy przez ocean

?php>

Miałem więc możliwość poznania Elżbiety  i Ryszarda Bogackich, a także Barbary Garbowskiej, dla której Ryszard jest kuzynem jej matki. Jeśli Barbara nie odpowiedziałaby na zaproszenie Aviego, to ta rozmowa nie byłaby możliwa. Poznałem także Dorę i jej męża Barrego, ale wszystko po kolei...

?php>

Avi pokazuje ostrowiecką Księgę Pamięci - Yizkor. Liczy 800 stron napisanych w idysz, troszkę po angielsku. Opublikowana została w 1970 r. Zawiera wiele artykułów i relacji ocalonych Żydów z Ostrowca.

?php>

-Od pięciu lat zbieram opowiadania i udostępniam je publicznie. Mimo, że sam jestem Żydem nie koncentruję się tylko na tematach żydowskich. Chcę opowiadać zarówno dobre, jak i złe, a przede wszystkim prawdziwe wydarzenia. Nie zamierzam, oczywiście, nigdy ukrywać tych złych, ale teraz jest taki czas, świąteczny, by opowiedzieć o rzeczach dobrych,  konkretnie o tym, co dobrego rodzina Śliwków z Podszkodzia zrobiła dla trzech Żydów mimo, że byli świadomi, że za to grozi im śmierć. To niczym opowieść wigilijna, ponieważ pokazuje to nie tylko to, co Śliwkowie zrobili dla Żydów, ale też pokazuje to, jak bardzo ci trzej uratowani przez nich Żydzi byli im za to wdzięczni.

?php>

Ucieczka przed deportacją do Oświęcimia

?php>

Aby zacząć naszą opowieść musimy przenieść się w czas wojny, kiedy w 1944 roku w Ostrowcu w obozach i Zakładach Ostrowieckich pracowało około 2000 ostrowieckich Żydów. Byli wykorzystywani do wyładowywania złomu. Powołajmy się na wspomnienia Ralpha Waldmana, który pracował w części konstrukcyjnej fabryki. Każdego dnia, kiedy zabierali ich do pracy zauważał, że pracowników było coraz mniej. Był pewien, że Niemcy obóz powoli likwidowali. Pewnego ranka, kiedy Żydów zabierali do pracy, Waldman wyszedł z maszerującej kolumny i schował się za jednym z wagonów. Po chwili pobiegł w pola i schował się pomiędzy wysokimi łodygami rosnącej niedaleko kukurydzy. To był koniec lata, wszystko kiełkowało i rosło na polach. Stał tak przez kilka godzin pośród łodyg, a później czołgając się przez kilka godzin postanowił tak dotrzeć do jakieś najbliższej wioski. W pewnej chwili zdziwił się, że jego śladem podążają Shaya Zweigman i Hershel Fish. We trzech postanowili pozostać na polu i zorientować się, co będą mogli uczynić, by się ocalić. Tak na polu, pośród łodyg kukurydzy, odżywiając się rzodkiewkami, marchewkami i innymi warzywami, drżąc przy każdym usłyszanym dźwiękiem, spędzili blisko miesiąc. W końcu dotarli do najbliższej wioski, do Podszkodzia.

?php>

?php>

Ralph Waldman?php>

?php>

-To był wieczór, kiedy udałem się do Szliwki, jednego z rolników, którego znałem - wspomina Ralph Waldman na łamach Księgi Pamięci - Yizkor. Shaya i Harry pozostali leżąc za stodołą, ponieważ uważałem, że jeżeli rolnik zobaczy trzech ludzi to może ich pogonić. Rolnik był przerażony po tym jak zobaczył jak wyglądam. Pomógł mi się umyć i przyniósł mi coś do jedzenia. Zrobiło się późno. Zapytałem, czy pozwoli mi spędzić tutaj noc, więc zabrał mnie do stodoły i powiedział, abym poszedł spać na sianie. Kiedy wyszedł, otworzyłem bramę i powiedziałem Yeshiyowi oraz Hershelowi, aby weszli. Następnego dnia, wszedłem do chaty rolnika i spytałem go, czy pozwoli mi się schować na jego posesji. Śliwka był skłonny, abym się tam schował, ale jego żona ze łzami w oczach zwróciła się do mnie i powiedziała: "Panie Waldman", błagała mnie. "Ty już straciłeś żonę i dzieci. Ja mam moją rodzinę tutaj i jeśli Niemcy ciebie tutaj znajdą, oni wszystkich nas zastrzelą..."

?php>

Rolnik Śliwka próbował ją uspokoić. -Pozwól Panu Waldmanowi schować się w stodole. Udało się uspokoić kobietę, kiedy Śliwka zobaczył dwóch innych powiedział nam, aby opuścić stodołę. Ostatecznie jednak, za obiecane pieniądze, następnego poranka, rolnik Śliwka przyniósł jedzenie, posprzątał dla nas stodołę i zapewnił nam miejsce u niego. Wtedy coraz głośniej było w Ostrowcu, że Rosjanie są już coraz bliżej Polski...

?php>

?php>

Harry Fish?php>

?php>

Trójka Żydów przez sześć tygodni żyła w stodole Śliwków. Zrobiło się jednak zimno. Śliwka postanowił więc wykopać rów na polu, w którym spędzili kolejne sześć miesięcy. W rowie było gorąco, więc czasami siedzieli w nim kompletnie nadzy. W nocy, rolnik przynosił im jedzenie. Przez ten cały czas nie widzieli światła dziennego. Góra rowu była zakryta tak, aby nikt nie mógł zauważyć, że ktoś się w nim chowa. Stali się jakby dzikimi ludźmi, z przerośniętymi włosami i drżącymi na każdy najmniejszy dźwięk z zewnątrz. Wiele razy słyszeli Niemców, którzy przychodzili i zabierali zwierzęta oraz jedzenie z pobliskich gospodarstw. Słyszeli ich krzyki i odgłosy nad głowami. Chęć przeżycia była silniejsza, więc wytrzymywali jeszcze ten jeden dzień, jeszcze jeden, aż do ocalenia... Kiedy 16 stycznia 1945 roku Rosjanie weszli do Ostrowca Waldman udał się do hotelu Radzickiego przy ulicy Radomskiej, w którym znalazł wolny pokój. Dwa miesiące później, 19 marca, czterech Żydów zostało zastrzelonych przez żołnierza AK. Jego kuzyn Leibel Lustig przeżył, ale potrzebował pomocy medycznej. Obawiając się represji Waldman wyjechał do Krakowa, stamtąd do Włoch i dalej do Kanady.

?php>

?php>

Shaya Zweigman?php>

?php>

Kim byli Śliwkowie?                           

?php>

Andrzej i Helena - z domu Rudkowska - Śliwkowie wraz z małymi dziećmi, a było ich aż dwanaścioro, mieszkali w czasie wojny we wsi Podszkodzie. Pomogli ukryć trzech Żydów, konkretnie Rachmiela (Ralpha) Waldmana, Harry`ego Fisha i Shayę Zweigmana, którzy uciekli z baraków przy hucie przed niechybną deportacją do Auschwitz.

?php>

?php>

Andrzej i Helena - z domu Rudkowska - Śliwkowie?php>

?php>

Po wojnie ocaleni przenieśli się do Kanady, ale cały utrzymywali kontakt i pomagali rodzinie Śliwków. Kiedy pan Andrzej zachorował, przysyłali penicylinę z Kanady, którą trudno było wtedy dostać w Polsce. W latach 60-tych Ralph Waldman wraz z dwoma uratowanymi przyjaciółmi pomógł córce Śliwków, Elżbiecie, w przeprowadzce do Kanady. Ralph zaaranżował jej mieszkanie, a później uczestniczył w przygotowaniach do małżeństwa, kiedy poślubiła Ryszarda Bogackiego. Do Kanady wyjechali później brat i siostra pani Elżbiety.

?php>

?php>

Elżbieta Śliwka- Bogacka?php>

?php>

-Urodziłam się po wojnie, w 1946 roku. Tylko więc z opowieści rodziców i starszych braci wiem, że moja rodzina uratowała Żydów. Zdaję sobie sprawę, jaki to ma wymiar i jak ryzykowali rodzice, bo nasi sąsiedzi, którzy także ratowali Żydów, zostali przez Niemców rozstrzelani - wspomina Elżbieta Bogacka. -Tata wykopał bunkier pod ziemią i oni tam się schronili. Jak weszli Sowieci, a później skończyła się wojna, to wyjechali do Włoch, a następnie do Kanady. W dowód wdzięczności Waldman, Fish i Shaya opłacili mi bilet i ściągnęli do Kanady na stałe. Miałam wtedy 19 lat. Pracowałam przez rok czasu jako pomoc u jednej rodziny żydowskiej, a później w szpitalu. Cały czas miałam kontakt z Waldmanem, który jednak jak umarła mu żona wyjechał do Izraela. Na hali polskiej w Ontario poznałam swojego męża Ryszarda. Założyliśmy rodzinę, mamy teraz trójkę, dorosłych dzieci. Cały czas staramy się utrzymywać kontakty z rodzinami żydowskimi. W Kanadzie jest niezwykle ciekawe życie. Szybko się do niego przyzwyczaiłam. Do kraju przyjeżdżam co jakiś czas. W Ostrowcu mieszka moja siostra, a także kuzyni Śliwkowie i Piątkowscy.  

?php>

Ojciec Elżbiety wprowadził się po wojnie do domu Fisha, a po jego śmieci teraz mieszka tam siostra Elżbiety. Ojciec Elżbiety zrobił remont domu przy ulicy Sioennieńskiej. Córka Harrego mówi, że ojciec pewnie sam powiedział, żeby tam zamieszkał. Śliwkowie już nie żyją. Pan Andrzej zmarł w 1976, a pani Helena w 1994 roku.

?php>

Świadectwa uratowanych Żydów

?php>

W oparciu o fragmenty filmu "Świadectwa ocalałych" z 30 sierpnia 1995 r., udostępnionego przez Shoah Visual History Foundation oraz na informacjach dostarczonych przez rodzinę możemy przedstawić Harrego Fisha, który urodził się w 1912 roku w Ostrowcu. Miał trzy siostry - Goldę, Shaindel, Ruchel Lea oraz dwóch braci - Feivela i Berka/Beirish.

?php>

?php>

Harry, Dora, Tola - Rodzina Fishów?php>

?php>

Harry chodził jako dziecko do szkoły Mizrachi, a gdy miał 11 lat, zmarł jego ojciec, budowniczy. Po śmierci Harry zaczął pracować jako elektryk. Grał w piłkę nożną w drużynie Maccabi i sugerowano, aby został zawodowym piłkarzem, ponieważ był uważany za najlepszego gracza.

?php>

Po wybuchu wojny pracował jako elektryk w Judenreit/SS. Tola, która miała zostać jego przyszłą żoną, wraz z młodszą siostrą Irką przyjechały do ​​Ostrowca z Konina, w którym Niemcy eksterminowali ludność żydowską. Niemcy utworzyli wówczas żydowskie getto w Ostrowcu i wszyscy miejscowi Żydzi musieli przyjmować innych Żydów. Harry do swojego domu wybrał Tolę Piekarczyk, z którą ożenił się w 1942 roku oraz jej siostrę Irkę. Cała rodzina Harrego została wywieziona podczas hitlerowskiej akcji likwidacji getta w Ostrowcu i wysłana do Treblinki i Auschwitz. Po zamknięciu getta pracował w hucie stali i mieszkał w barakach, postawionych w jej pobliżu.  fabryki. Po wojnie w Krakowie dowiedział, że jego żona Tola wciąż żyje. Kiedy ją odnalazł wyjechali do Włoch. W miejscowości Santa Maria di Leuca w prowincji Apulia na świat przyszła ich córka, Dora. Co ciekawe, Dora była 107 dzieckiem z 200 urodzonych przez kobiety, które przeżyły Holokaust. W 1949 roku rodzina Fishów przybyła do Toronto. W ciągu kilku dni Harry dostał pracę w firmie o nazwie Toronto Electric. Wkrótce rozpoczął własną działalność i założył pierwszą w historii pralnię i suszarnię na monety. Harry zawsze utrzymywał kontakt ze swoim przyjacielem Rachmielem (Ralphem) Waldmanem.

?php>

Niezwykłe przeżycia Dory

?php>

Córka Harrego - Dora opowiada, że prezentem na 80. urodziny było zabranie ojca do Izraela, gdzie jego dwoje wnucząt odbywało bat i bar micwę na szczycie Masady. W Izraelu Harry i jego dwaj zięciowie udali się na spotkanie z Rachmielem Waldmanem do jego domu w Hajfie. Harry wiedział, że prawdopodobnie będzie to ich ostatnie spotkanie. Harry i Rachmiel spędzili razem pełne łez popołudnie, przytulając się, trzymając i rozmawiając. Spędzili razem radosne chwile.

?php>

?php>

Dora jako dziecko?php>

?php>

-Żałuje, że nie było w tamtych czasach telefonów komórkowych i nie mogłem nagrać ich spotkania. Patrzenie na ich emocje gdy się zobaczyli, to było niczym oglądanie filmu Spielberga, coś niesamowitego... - mówi Barry Weinberg, mąż Dory.

?php>

Pozostałe lata Harry spędził szczęśliwie z żoną, córkami i rodziną. Niestety, 13 grudnia 1998 roku Harry i Tola zginęli w wypadku samochodowym. Zginęli razem, u swego boku.

?php>

Z opowieści Dory wiemy, że kiedy przyjechała z rodzicami do Toronto, niedługo potem ona i jej matka miały wypadek samochodowy. Dora miała wówczas dwa lata. To było 13 grudnia 1949 roku. Pogotowie zabrało je do szpitala, a jej matkę na oddział ratunkowy. Ktoś badał jej matkę i powiedział, żeby zabrać ją już do kostnicy, bo nie żyje. Doktor w kostnicy wyczuł na szczęście bardzo delikatne bicie serca. Powiedział, że jeszcze żyje i kazał natychmiast zabrać ją na górę i dalej ratować. Matka spędziła w szpitalu dwa miesiące i ostatecznie przeżyła. To nieprawdopodobne, ale 50 lat później, także 13 grudnia, doszło do wypadku samochodowego jej rodziców. Przy pierwszym wypadku jej matka błagała: proszę - przeszłam przez wojnę, mam dwuletnie dziecko, daj mi więcej czasu i ktokolwiek to był, to dał jej 50 lat więcej. Dora spotkała się wcześniej ze swoimi rodzicami na obiedzie. W drodze powrotnej mieli wypadek. Zmarli w szpitalu następnego dnia po wypadku razem w odstępie... 10 sekund. W okresie życia w Kanadzie zwykli zawsze mówić "Boże prosimy Cię, gdy przyjdzie na nas czas, chcemy odejść razem". Tak ich życie pełne godności, szacunku i przetrwania nagle się skończyło.

?php>

?php>

Harry i Tola Fish -1991 rok?php>

?php>

Drugi z uratowanych przez Śliwków Shaya Zweigman również wyemigrował do Toronto. Nie ożenił się po wojnie. Był bardzo zaangażowany w Towarzystwo Ostrowieckie w Toronto, któremu przewodniczył. Brał udział w odsłonięciu pomnika w Ostrowcu na cześć męczenników z miasta i okolic, zamordowanych przez Niemców.

?php>

Trzeci z uratowanych przez Śliwków Ralph Waldman urodził się w Waśniowie w 1906 roku. W 1929 roku ożenił się z Pearlą, z którą miał dwoje małych dzieci: Moyshe Myer i Feyge-Rochel. Ralph miał koncesję na sprzedaż alkoholu i otwarcie sklepu monopolowego, co pozwoliło mu zaoszczędzić pieniądze, które pomogły uratować mu życie podczas ukrywania się.

?php>

Podczas wojny Ralph musiał pracować jako niewolnik dla nazistów. Jego żonę i dzieci wraz z większością miejscowych Żydów wywieziono do Treblinki w październiku 1942 r. W kwietniu 1943 r. zabili 24 Żydów z Ostrowca i Ralf wraz z innymi, wszystkich rozstrzelanych musieli pochować na cmentarzu. Był gotowy do złożenia ciał do grobów, dwie kobiety podniosły się z krwawej masy, a Ralph pomógł im zmyć krew i wysłał je tam, gdzie reszta kobiet pracowała, do cegielni. Po Holokauście, wyemigrował do Włoch, gdzie było wielu żydowskich uchodźców, a później przeniósł się do Londynu, Ontario w Kanadzie, gdzie miał kuzynów, którzy prowadzili interesy rybackie. Ożenił się ze swoją kuzynką Edith Silverstein, która zmarła w 1973 roku. Później ożenił się z Lillian Dressler, która z kolei zmarła w 1991 roku. Po jej śmierci Ralph przeniósł się do Izraela i zmarł w 1999 roku, po wspomnianym spotkaniu z Harrym Fishem.

?php>

Uff... Ma rację Barry Weinberg, że ta opisana przez nas historia powinna  zostać zekranizowana. My zaś w czasie tych świąt powinniśmy sobie wziąć do serca to, że w tej codziennej walce o lepsze jutro, o nowy bardziej sprawiedliwy i bardziej ludzki świat, najskuteczniejszą bronią jest wzajemna ludzka pomoc, płynąca z głębi serca, przepełniona dobrocią i miłością.

?php>

Fot. Jews of Ostrowiec Memorial Website

(Dariusz Kisiel)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Nie wszyscy mieszkańcy Denkowa na „NIE” obwodnicy

Przed wyborami Łakomiec mówił że Ostrowiec zasługuje na kolejny most przedłuzenie Chrzanowskiego ale do alei 25lecia ...no ale cóż szkodzi obiecać

Ogrodziak

17:01, 2025-09-09

Sięgamy po pieniądze na budowę kolejnych dróg

Jeśli rozpatrywanie tych wniosków będzie zależeć od Kielc to nie ma się co łudzić że teraz będą zatwierdzone do realizacji - vide droga Ostrowiec-Bałtów czy rewitalizacja Alei 3 maja i ul.Denkowskiej gdzie na realizacje czekaliśmy długie lata bo w samych Kielcach były "pilniejsze" mnie ważne sprawy.

realnie

14:21, 2025-09-08

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Zmyślasz, prognozowanie to zmyślanie. To rachunek prawdopodobieństwa z wieloma zmiennymi. Trzeba być łebskim gościem żeby być bliskim prawdy. Czy jesteś bilisko prawdy okazać się może gdy się wydarzy. Z tego samego powodu całe mnóstwo kredytobiorców oddało bankom całe majątki, swoje i najbliższej rodziny, za błąd w swoich prognozach. Domy, mieszkania, działki, lub ugotowali bajerem w swoich wizjach, a póżniej wzietym na wspaniałe zmazy senne kredycie żyrantów. Lokując ich w spłacaniu za niego jego kredyt. Nie twój cyrk nie twoje małpy o co skamlesz. Jareczek o którym wspomniałeś to miły facet, jednak oddał się całkowicie we władanie Agentowi Bolszewikowi i jego czerwonym kolesiom. A u nich jak u Tuska, obiecać dwa razy to jak dotrzymać. Bardziej chcieli sprzedać tutaj co sie da, nawet za cene zniszczenia, czy doptowadzenia do upadłości, niż rozwijać czy tworzyć. Hub wysokich technologii potrzebuje uczelni wysokich lotów, żeby mieć z czego czerpać obrotniaczków znajacych się na temacie. To jest jak z piciem wody musisz mieć studnie, lub blisko do rzeki. Na wyrzymaniu liści, czy gromadzeniu deszcówki miasta nie zbudujesz. A i do tego potrzebujesz obrotniaczów znających sie na różdzkarstwie, czy uzdatnianiu wody. Możesz oczywiście siorbać z wód podskurnych, ale jak wiadomo one głównie nadają się do podlewania ogródka i jest ich okresowo za mało. Wspomniany Jareczek mógł sobie pogadać, jednak żeby zrobić, to w okół siebie musiał by mieć innych ludzi i harakter może też. Jednak bratanie sie z czerwonymi nie wyszło mu na złe, bo pomimo między innymi, ściemy z osuwiskiem z którym nawet gdyby chciał, to był za krótki, żeby coś pożądnie uczciwie dla poszkodowanych załatwić, nie topiąc któregoś z czerwonych. A na samym poczatku chciał, szybko go jednak z tego wyleczono. U Tuskowych jest identyczmie, prognozy nie są zbyt alarmujące, jesli nie o ich prywatni interes chodzi. To nie tródno zrozumieć. Za lojalność, spadł na cztery łapy jak zapewne wiesz. Zatem jeśli zrozumiesz ile zmiennych musisz obliczyć żeby coś w tym mieście zrobić, to nie krytykuj tych którzy mimo to próbuja. No taka firma ja WB jednak coś zrobiła nawet jesli musieli się wspinać po czerwonych plecach i omijać rzucane im pod nogi kłody. Z tym jest jak z miłoscią. Kwestja chwili spontanu i sprzyjających okoliczności, lub lata znajomości i rozsądnych decyzji. Jednak. W jednym i drugim występuje tyle samo ryzyk. Biorac pod uwage że za to biorą się Tuskowi to muszę przyznać Ci racje. Nie da sie stworzyć cos, jednocześnie to konsumując. W tym przypadku to nie jest wyższa matematyka. Będzie zbyt wiele gąb do wykarmienia. Jeśli już, to zwyczajowo, miasto, lub państwo czyli my, ponieśie koszty prób, błędow i rządz zasiadłych do biesiadowania. Bo oni nie myślą zrobić żeby zarobić, tylko zarobić póki się robi.

Dober ale hóì0we

19:50, 2025-09-05

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Jeden z byłych rezydentów tej mieściny (Wilczyński) obiecywał, że stworzy w wieżowcu znajdującym się przy ulicy Świętorzyskiej Hub Wysokich Technologii :) Teraz czytam o jakiejś firemce, która pewnie wydrze dotacje z czegoś podobnego do KPO na zakup drukarek 3D i innego shitu potrzebnego do ich składania. Oczyma wyobraźni widzę tych absolwentów, między innymi z WAT, piszących oprogramowanie do tych dronów, a wszystko to w tutejszym Januszpolu Prawie-najniższa-krajowa :) No tak będzie, nie zmyślam :D

No tak będzie

14:24, 2025-09-05

0%