Magdalena Soter: Nie jesteśmy dziewczynkami do bicia…
–W meczu z MKS Dąbrowa Górnicza ugraliśmy jeden punkt. Zgodzisz się, że można było zdobyć ich więcej, ale też nie ugrać niczego?
-Oczywiście, że tak, ale pokazałyśmy charakter ? mówi środkowa siatkarskiego KSZO, Magdalena Soter. ?Jeśli będziemy krok po kroku czynić postępy, to nawet z drużynami z czołówki będziemy mogły powalczyć, a kto wie, czy nawet utrzeć nosa. Wierzymy w to. Nie jesteśmy dziewczynkami do bicia. W każdym meczu będziemy walczyły do ostatniej piłki.
-Sobotnia kolejka pokazała, że faworytki, jak chociażby dąbrowianki, czy muszynianki traciły punkty. Co ty na to?
-No właśnie, słabiej notowane zespoły pokazują, że trzeba się z nimi liczyć w Orlen Lidze.

-Zawsze wiedziałem, że umiesz antycypować grę, ale momentami renomowane rywalki były bezradne w starciu z tobą na siatce?
-To efekt koncentracji. Miałam pewne założenia i była ona niezbędna, by je zrealizować. Cieszę się, że wyszło mi tak, jak wyszło.
-Naprzeciwko ciebie występowała dobrze ci znana, dziś już reprezentantka Polski, Kamila Ganszczyk, z którą grałaś jeszcze w starym KSZO, który awansował do Orlen Ligi. Ten fakt dodatkowo cię mobilizował?
-Nie oceniałabym tego. Tak samo, jak Kamilę znałam Tamarę Kaliszuk i Dominikę Sobolską. Koncentrowałam się na swojej grze i realizacji założeń taktycznych. Zawsze tak czyniłam, tylko jak grałam z KSZO jeszcze w I lidze nie otrzymywałam szansy. Teraz ją dostaję i nie zamierzam zmarnować. Determinację i chęć walki zawsze w sobie nosiłam i noszę.
-Dziękuję za rozmowę.
Dariusz Kisiel