MPK staje na nogi

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne po wielu chudych latach wreszcie notuje zysk.
W tym roku spłaciło część milionowego zadłużenia. Radni oceniają sytuację spółki już nie jako dramatyczną, ale trudną. Prezydent J. Górczyński może pogratulować sobie dobrej decyzji, gdy w trudnych czasach trzeba było wybrać nowego prezesa.
jarek-W tym roku zgodnie z planem spłacaliśmy zadłużenie i zrealizowaliśmy inwestycje -mówi Jarosław Kateusz, prezes zarządu spółki Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Wreszcie zamkniemy rok zyskiem. Od lipca mamy przychody, przeszliśmy suchą stopą przez trudny okres wakacji. Naszym głównym wierzycielem była spółka, która dostarczała paliwo. Na początku roku zadłużenie wobec niej wynosiło blisko 700 tys. zł. W ciągu tego roku spłaciliśmy całą sumę. Na początku 2016 r. podpisałem z nimi porozumienie, że będziemy spłacać co miesiąc 50 tys. zł i dotrzymaliśmy umowy. A biorąc pod uwagę także inne zobowiązania, m.in. spłatę kredytów bankowych, to miesięczne przeznaczaliśmy z bieżącej działalności na regulację zobowiązań, blisko 90 tys. zł. Był to dla firmy i załogi ogromny wysiłek. W 2015 r. zatrudnialiśmy 132 osób, a w grudniu tego roku tylko 96 i równocześnie utrzymaliśmy wpływy na dotychczasowym poziomie.
-Przez lata związki nie chciały nawet słyszeć o zwolnieniach, czy proponowanych odejściach pracowników?
-W 2016 r. pracownicy wyłącznie odchodzili na emeryturę, lub zwalniali się z własnej woli. Odchodzący na emeryturę członkowie załogi otrzymali odprawy. Na ten cel znaleźliśmy pieniądze. Docelowy stan zatrudnienia w naszej spółce oceniamy na 95 – 100 pracowników.
-Cały czas zmienialiście linie i rozkład jazdy. Czy jest to już optymalny układ?
-Właśnie chciałem dodać, że obok racjonalizacji zatrudnienia, duży wpływ na utrzymanie przychodów i dobrą sytuację finansową miała zmiana rozkładu jazdy, ujednolicenie barw autobusów, przez co stały się one rozpoznawalne dla pasażerów, częściowo także powrót na niektóre linie podmiejskie, m.in. do Ćmielowa, Szewny czy Dębowej Woli. Uzyskaliśmy też oszczędności dzięki zmianie zakupu części i podzespołów do autobusów. Kiedyś kupowaliśmy oponę za 1.300 zł, dziś podobnej jakości za 600 zł. Procentuje znajomość rynku i ludzi. W 2015 r., kiedy to jeszcze do połowy roku jeździliśmy na liniach podmiejskich, przejechaliśmy około 1,200 mln kilometrów. W 2016 – 1,150 km, przy mniejszym zatrudnieniu o wspomniane 30 osób. Jeszcze nie doszliśmy
do optymalnych rozwiązań, dalej będziemy restrukturyzować firmę, ale potrzeba na to czasu, dajemy sobie na to kolejny rok.
-Pracownicy mówią, że wiele zmieniło się też na terenie bazy?
-Pewnie mają na myśli zmiany organizacyjne. Obecnie w ogóle nie ma trzeciej zmiany, dzięki temu zmniejszyliśmy tzw. koszty wewnątrzzakładowe. Nie trzeba wypłacać dodatków za pracę w czasie nocnym. Wcześniej w administracji mieliśmy 6 dyspozytorów, a przy systemie 2-zmianowym tylko 4. Takich zmian było więcej. Dzięki utrzymaniu przychodów i znacznym ograniczeniu kosztów już od lipca jesteśmy na plusie.
-Jaki procent rynku zabierają wam busy?
-Na trasach podmiejskich z których odeszliśmy, mamy ok. 30 proc. udziału, ale na terenie miasta te proporce są odwrotne, przewozimy 80 proc. pasażerów. Decydującym czynnikiem dla ustabilizowania sytuacji w MPK i stopniowej restrukturyzacji jest utrzymanie wpływów, głównie ze sprzedaży biletów. Zrobiłem niedawno analizę sprzedaży biletów miesięcznych miejskich. Od 2012 r. w porównaniu do kolejnych lat, średnio spadek wynosił ok. 500 tys. biletów. Tak było do 2015 r. Ale już w 2016 r. sprzedaż była na takim samym poziomie jak w 2015. To jest klucz do powodzenia restrukturyzacji, ale utrzymanie tego poziomu nie będzie łatwe. Proszę pamiętać, że liczba mieszkańców maleje. Szybko starzejemy się i rośnie grupa ludzi po 75 roku życia, którzy mają zagwarantowane darmowe przejazdy.
-Starsi mieszkańcy i pasażerowie oczekują na autobusy niskopodłogowe, bo do 20-letnich i starszych Jelczów trudno im wsiadać. Czy stać będzie spółkę w przyszłym roku na inwestycje i poprawę komfortu podróżowania?
-Inwestycje są drugim naszym celem po restrukturyzacji finansowej i kosztowej spółki. Mamy świadomość, że bez unowocześnienia taboru i poprawy komfortu jazdy nie utrzymamy pasażerów. Od grudnia 2015 r. do grudnia tego roku, kupiliśmy 5 niskopodłogowych autobusów, na które wydaliśmy 400 tys. zł. W 80 proc. autobusów zainstalowaliśmy elektroniczne, funkcjonalne tablice kierunkowe, aby starsi pasażerowie mogli szybko odczytać informacje. Odnowiliśmy obiekty bazy, zakupiliśmy serwer z oprogramowaniem, a w grudniu mamy jeszcze w planach zakup nowego busa.
-Czy będą inwestycje w przyszłym roku?
-Czekamy z niecierpliwością na otwarcie koperty dla Trójmiasta z pieniędzmi na komunikację miejską. W przyszłym roku marszałek ma ogłosić konkurs na projekty z programu ekologiczny transport miejski. Sami nie przebijemy się z projektem, ale wspólnie z gminą jesteśmy w stanie powalczyć o pieniądze, dzięki którym Ostrowiec otrzyma nowoczesny system komunikacji na miarę XXI wieku. W ramach tego programu będzie można kupić nie tylko nowe, spełniające najwyższe normy ekologiczne autobusy, ale również pakiet obejmujący dynamiczną informację pasażerską, elektroniczne bilety i zarządzanie systemami komunikacji miejskiej.
-Dziękuje za rozmowę.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *