Ostrowczanka Kaja Kraska została nominowana do prestiżowej nagrody National Geographic Traveler w kategorii ?Podróżnik Online?, który za pomocą bloga najefektowniej potrafi przenieść swą podróż przez świat realny do świata wirtualnego. Redakcja pisma uznała ją za inspirującą osobowość zasłużoną w świecie podróży. Kaja przeprowadziła akcję charytatywną, dzięki której kupiono dom panu Pov z wioski Banlung w Kambodży. Spotka się z mieszkańcami Ostrowca już w najbliższą sobotę w Klubie Perspektywy o godz. 18. Zapraszamy! Wstęp wolny!
?php>?php>Kaja ma przepiękny uśmiech, który przypomina mi moją kochaną babunię, jak mówiła, że ludzie nim obdarzeni nie tylko są życzliwi, optymistycznie nastawieni do życia, ale przede wszystkim mądrzy i dobrzy. I dodawała: uśmiechaj się, będzie ci w życiu łatwiej? Kaja jest dziennikarką, podróżniczką, prawdziwym obieżyświatem. Kręci filmy podczas swych wojaży i pokazuje je, pełne wrażeń i emocji, na swoim vlogu milionom ludzi. Robi to tak, jakby była do tego zrodzona, z wielką pasją, naturalnie? No i realizuje swoje niesamowite pomysły, jak choćby kupno domu dla pana Pov w Kambodży? Poznajcie więc Kaję??php>
A miała być piosenkarką??php>
Kaja mówi o sobie, że z pochodzenia jest ostrowczanką, a z wyboru warszawianką. Prywatnie jest córką Henia Kraski, dzięki któremu od wielu, wielu lat w Klubie Perspektywy możemy posłuchać dobrej muzyki. A propos muzyki? W dzieciństwie naszą bohaterkę kreowano na dobrze zapowiadającą się piosenkarkę. Śpiewała nawet z kolegami w zespole. Ba, Kaja sama pisała piosenki. Coś z tego ?pisania? jej zostało, bo ostatecznie ukończyła studia dziennikarskie, choć zapewne kochający tata wolałby wtedy, żeby to były raczej studia muzyczne. Dziś jest dumny z tego, co robi córka.?php>
Po zdobyciu dyplomu i poszukiwaniach dróg rozwoju Kaja pracowałam w warszawskich mediach. Jako szeregowy redaktor od wideo. Robiła filmy poradnikowe do takich portali, jak poradnikzdrowie.pl czy muratordom.pl. Spędziła w tej firmie siedem lat. Później rzuciła tę pracę i wyjechała do Stambułu, gdzie była nauczycielką języka angielskiego. Jak to w życiu, nad Bosfor pchnęła ją miłość. Później przeniosła się do Barcelony. Jak mówi, od dziecka lubiła podróżować, jak każdy. Zaczynała, jak na ?góralkę bagienną? przystało, od urokliwych Gór Świętokrzyskich. Któż spodziewał się, że w dorosłym życiu ta ciekawość świata tak rozkwitnie i wyzwoli styl życia, który w połączeniu z niespokojnym duchem ciągle ją teraz gna i gna przed siebie??php>
Globstory?php>
Kilka lat temu, wykorzystując swój dziennikarski talent, postanowiła założyć vloga Globstory i uruchomić na platformie YouTub kanał, w całości poświęcony swoim odbywanym w pojedynkę podróżom. Wylicza, że z kamerą odwiedziła już takie kraje, jak: Turcja, Chiny, Iran, Hiszpania, Portugalia, Ukraina, Grecja, Gruzja, Sri Lanka, Kuba, Meksyk, Tajlandia, Kambodża. Z czasem jej hobby zmieniło się w codzienną pracę. Ot, szczęściara. Zarabia na tym, co lubi robić. Co ciekawe, Kaja sama wykonuje zdjęcia i kręci filmy, które sama też później montuje.
?php>
?php>
-Nie spodziewałam się, że moja pasja, to opowiadanie o różnorodności obyczajów w świecie z jednej strony stanie się dla tak wielu inspiracją i zachętą do poszerzenia swoich horyzontów podróżniczych, a z drugiej strony moim sposobem na życie ? mówi Kaja. ?Nie wierzę w wróżby. Mocno stąpam po ziemi. Kiedyś wróżka powiedziała mi, że moją misją na Ziemi jest bawienie ludzi. Żartując więc, dopełniając to moje przeznaczenie staram się dostarczać ludziom rozrywki, robiąc to, co kocham. Poświęcam vlogowi 100% mojego czasu wolnego i znaczną część zajętego, buntując się za każdym razem, gdy słyszę, że może zadbałabym o stabilną karierę. Ale gdybym to zrobiła ? Globstory nie miałoby prawa bytu.?php>
Z vlogu Kai możemy poznać uroki samotnego podróżowania, stosowaną przez nią logistykę podejmowanych wypraw, związaną chociażby z transportem i noclegiem, a także spontaniczność podejmowanych przed i w trakcie podróży decyzji. To, można rzec, edukacja podróżnicza w krystalicznej postaci. Pokazywanie świadomego podejścia do turystyki, a przy okazji pokazywanie miejsc na świecie, które nie są zazwyczaj opisywane w turystycznych przewodnikach. Odwiedzając vlog i oglądając dziesiątki filmików Kai można zrozumieć jej motto o tym, że ziemia jest jedna, a światów tak wiele. Światów, które warto odkrywać i pokazywać ludzi, którzy je tworzą. Światów tak nam bliskich i dalszych, w których czasami musimy się uczyć żyć jakby od nowa.?php>
Co się stało w Kambodży??php>
Kaja jest w tym, co robi także, a może przede wszystkim? normalną, jak to my faceci mówimy, babą, z krwi i kości kobietą, która się wzrusza, ulega nastrojom, nosi w sobie potrzebę niesienia pomocy i która ? jak podkreśla ? dopiero nauczyła się tej całej asertywności. Tak było podczas jej ostatniej podróży do Kambodży...
?php>
?php>
Przed podróżą na jednym z portali zarezerwowała miejsce w prywatnej kwaterze w wiosce Banlung, należącym do niejakiego pana Pov. Okazało się, że to wielce przedsiębiorczy mężczyzna, tyle że jak wielu Kambodżan żyjących w wyniszczonym reżimem komunistycznym Pol Pota kraju, w biedzie. Dla żony i trójki dzieci własnoręcznie zbudował z bambusa rodzinny dom o powierzchni 7 metrów kwadratowych i to na posesji jego ciotki. Na dodatek marzący o stabilizacji, o tym by mieć ziemię i móc rozbudować swój hostel, przy którym nasze pensjonaty agroturystyczne stanowią zbytek luksusu. By zrealizować ten cel potrzebował trzy tysiące dolarów? Oczywiście, Kaja pomogła mu zrealizować te marzenia i to jak??php>
-Miałam u pana Pov spędzić dwa dni, zostałam w końcu dziesięć dni ? opowiada Kaja. ?Zaprzyjaźniłam się z tą rodziną, cudownymi dzieciakami, poznałam jej problemy. Zapytałam pana Pov, czy mogę zrobić o nim film, by opowiedzieć Polakom o tym, jak się żyje na końcu świata. Zgodził się. I kiedy tak sobie rozmawialiśmy zrozumiałam, w jak ciężkiej są sytuacji. On po prostu opowiadał mi szczerze o swoim życiu. Zapytałam też, czy mogę spróbować mu pomóc. Zgodził się, więc dograłam do filmu spontanicznie wiadomość do widzów, byśmy mu kupili ten dom. Rodzina Pov utrzymuje się z wynajmu pomieszczenia turystom i organizacji wypraw w dżunglę. Akcja w ramach charytatywnej kampanii crowdfundingowej okazała się niezwykle udana i pokazała prawdziwą siłę influencerów! Udało się zebrać ponad pięćdziesiąt osiem tysięcy złotych! Uważam, ze warto pomagać. Pomoc zawsze wraca. Dla nas te 10, 20 zł, to może drobny gest, dla kogoś ogromne wsparcie. Byłam szczęśliwa, choć także zaskoczona skalą pomocy i przerażona, jak te pieniądze przekażę facetowi żyjącemu w Kambodży tak, by było to przede wszystkim zgodnie z prawem??php>
?Meta? w Banlung?php>
Na przełomie roku Kaja była więc już w Kambodży dwa razy. Za drugim razem pojawiła się w Banlung już z wyjątkowym prezentem dla rodziny Pov, pieniążkami zebranymi przez internautów i niezbędnym wsparciem. Pan Pov chciał się nawet podzielić z nią zebraną kwotą, bo przecież to ona wszystko wymyśliła. Łatwo się domyślić, że nie wchodziło to w rachubę. Kaja żartuje tylko, że wszyscy darczyńcy mają teraz niezłą ?metę? w Kambodży?
?php>?php>- Pan Pov ujął mnie swoją dobrodusznością, wielką miłością do swojej rodziny, otwartością na innych. Jest niezwykle hojny ?Mimo, że sam o sobie mówi, że jest biedakiem - nigdy nie zapisał nigdzie kosztów tego ile razy jadłam z nimi posiłek, ile razy podwoził mnie do miasta? Mówił, żebym to sama zapisywała i potem mu zapłaciła.?php>
Niewykluczone, że pan Pov z funduszy, które pozostaną mu po zakupie ziemi, pomoże ogółowi wioski, w której żyje, choćby tworząc dla dzieci szkółkę języka angielskiego. To jeden z pomysłów??php>
Podczas drugiego pobytu w Kambodży Kaja rozwinęła technikę kręcenia swoich filmików o ujęcia z drona. Wszyscy przyjaciele Kai zastanawiają się teraz, czy przypadkiem swoich pasji podróżniczych nie połączy z działalnością charytatywną. - To była moja pierwsza akcja charytatywna - mówi. -Nie chcę się tym zajmować w przyszłości, ale jeśli spotkam na swojej drodze kogoś takiego jak pan Pov, a intuicja podpowie mi, żeby pomóc mu, to na pewno pomogę. Nie mam jednak zacięcia do zbawiania świata. Raczej do inspirowania ludzi.?php>
?Medycyna na krańcach świata??php>
Kaja jest ambasadorką kampanii ?Medycyna na krańcach świata?. Poznała Martynę Wojciechowską - dyrektor programową kanału Travel Channel w telewizji TVN, dziennikarką, która przez dziesięć ostatnich lat pełniła funkcje redaktor naczelnej polskiej edycji magazynów ?National Geographic? i ?NG Traveler?, wreszcie podróżniczką, która zrealizowała ponad 70 odcinków autorskiej serii podróżniczej ?Kobieta na krańcu świata?.
?php>
?php>
-Kampania ?Medycyna na krańcach świata? to odpowiedź dla osób, które chcą podróżować odpowiedzialnie, bezpiecznie i zdrowo ? wyjaśnia Kaja. -Jej celem jest edukacja. W kampanii informujemy o występujących zagrożeniach, zachęcamy do zasięgania rekomendacji ekspertów w sprawie zalecanych leków i preparatów, uczymy, jak zapobiegać występującym chorobom.
?php>?php>Pokochała Azję?php>
Kaja Kraska pokochała Azję. Jak mówi, w maju wybiera się na zaproszenie do Kirgistanu, a w czerwcu do Mongolii. Mówimy, że podróże kształcą. To prawda. Dzięki nim Kaja, z natury wcześniej nieśmiała, nabrała pewności siebie, a także odpowiedzialności. Podsumowując swój trzytygodniowy pobyt w Chinach stwierdziła, że zawsze podczas podróży stara się reprezentować Polskę. Nie ma wyjścia. Musi się zachowywać wobec obcych tak, jakby chciała, by ją samą i nasz kraj postrzegali.
Turystyka wspólną inwestycją w przyszłość
Możecie sobie pogadać, to Was nic nie kosztuje. Najpierw jako pierwsze pytanie powinniście sobie zadać: Czy w państwie tuskowym co kolwiek może się rozwijać? Zacznijcie od klubów swingersów, jachtów, ekspresòw do kawy, solariów w pizzeriach, czy wspierania bardziej natchnionych treści np śpieawnia z balkonów. Potem zatrudnijcie lewackich artystów, najlepiej takich którzy czują sie jakby ktoś na nich *%#)!& Bo podobno taka moda zapanowała wśród artystek wyjeżdzajacych na saksy do Dubaju. Po co nasze gwiazdy estrady mają płacić za wyjazd i tułać się po świecie gdzie nikt ich nie zna i znać nie chce, karpetrajdery mogą przyjeżdzać tutaj, zwalić nawóz na natchnione dusze lewackich artystek i przy okazji zostawić troche grosza w hotelach. A artystki po sesji zarobkowej, tym razem w zgodzie z powołaniem, będą ich zabawiać programem artystycznym do kotleta z kozy. Dla tego słusznie uważacie, że infrastruktura hotelowa jest niezbędna do tego aby ktoś tutaj w ogóle przyjechał. Jednak krajobrazy, ... to troche słaby argument bez żadnej infrasruktury trzymającej poziom zachęcajacy, nie mówiąc o wielogwiazdkowym. Jakieś krajobrazy są wszędzie. Dopiro ich wykorzystanie i podanie jak danie w drogiej restauracji może odnieść sukces Każdy chce być fajny i spostrzegawczy, przeto ktoś przecież przy kotlecie musi o czymś gadać, to krajobrazy wtedy mogą być zauważone, a może nawet docenione. Dla tego życze owocnej dyskusji, bo pogadać sobie to zawsze jakaś ulga.
Pogadaszka...
08:54, 2025-10-31
Turystyka wspólną inwestycją w przyszłość
Turystyka, czyli jak sprawnie wyjechać z tego miasteczka...
turysta
20:25, 2025-10-30
Króluj, nam Chryste!
Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął; Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą; I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy, Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza, Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci I ogromna łysina śród kolumny świeci. Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje. Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; - Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija. Najstraszniejszej nie widać, lecz słychać po dźwięku, Po waleniu się trupów, po ranionych jęku: Gdy kolumnę od końca do końca przewierci, Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia? Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia? Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy, Król wielki, samowładnik świata połowicy; Zmarszczył brwi, - i tysiące kibitek wnet leci; Podpisał, - tysiąc matek opłakuje dzieci; Skinął, - padają knuty od Niemna do Chiwy. Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy, Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże, - Warszawa jedna twojej mocy się urąga, Podnosi na cię rękę i koronę ściąga, Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy, Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! Car dziwi się - ze strachu. drzą Petersburczany, Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany; Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara Jest Car. - Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara. Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata, Wierny, czynny i sprawny - jak knut w ręku kata. Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy; Już czernią się na białych palisadach wałów. Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów, Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiaka Wrzucony motyl błyska, - mrowie go naciska, - Zgasł - tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo Strącone z łoża w piasku paszczę zagrzebało? Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał? Zgasnął ogień. - Już Moskal rogatki wywalał. Gdzież ręczna broń? - Ach, dzisiaj pracowała więcej Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcej; Zgadłem, dlaczego milczy, - bo nieraz widziałem Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem. Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij; Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi; A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność; Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność, Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, Żołnierz jako młyn palny nabija - grzmi - kręci Broń od oka do nogi, od nogi na oko: Aż ręka w ładownicy długo i głęboko Szukała, nie znalazła - i żołnierz pobladnął, Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął; I uczuł, że go pali strzelba rozogniona; Upuścił ją i upadł; - nim dobiją, skona. Takem myślił, - a w szaniec nieprzyjaciół kupa Już łazła, jak robactwo na świeżego trupa. Pociemniało mi w oczach - a gdym łzy ocierał, Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał. On przez lunetę wspartą na moim ramieniu Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu. Na koniec rzekł; "Stracona". - Spod lunety jego Wymknęło się łez kilka, - rzekł do mnie: "Kolego, Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale, Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?" - "Jenerale, Czy go znam? - Tam stał zawsze, to działo kierował. Nie widzę - znajdę - dojrzę! - śród dymu się schował: Lecz śród najgęstszych kłębów dymu ileż razy Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. - Widzę go znowu, - widzę rękę - błyskawicę, Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę, Biorą go - zginął - o nie, - skoczył w dół, - do lochów"! "Dobrze - rzecze Jenerał - nie odda im prochów". Tu blask - dym - chwila cicho - i huk jak stu gromów. Zaćmiło się powietrze od ziemi wylomów, Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone Toczyły się na kołach - lonty zapalone Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął. I nie było nic widać prócz granatów blasku, I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku. Spojrzałem na redutę; - wały, palisady, Działa i naszych garstka, i wrogów gromady; Wszystko jako sen znikło. - Tylko czarna bryła Ziemi niekształtnej leży - rozjemcza mogiła. Tam i ci, co bronili, -i ci, co się wdarli, Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli. Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza Moskiewska. tam raz pierwszy, cesarza nie słusza. Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona: Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona. On będzie Patron szańców! - Bo dzieło zniszczenia W dobrej sprawie jest święte, Jak dzieło tworzenia; Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze. Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze, Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona Obleją, jak Moskale redutę Ordona - Karząc plemię zwyciężców zbrodniami zatrute, Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.
7
08:35, 2025-10-29
Króluj, nam Chryste!
Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął; Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą; I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy, Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza, Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci I ogromna łysina śród kolumny świeci. Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje. Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; - Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, Pali piersią, rwie zębem,
Wiertarko-wkrętarka
08:35, 2025-10-29
0 0
Brawo Kaja!
0 0
Genialna !!! Ogladam kazdy odcinek Powodzenia !
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz