Ostrowiecki poziom wynagrodzeń sprzyja migracji zarobkowej i niekorzystnym relacjom społecznym
Wojciech Krasuski, szef hutniczej ?Solidarności?, w minioną środy zastąpił Krzysztofa Grabowca na stanowisku przewodniczącego Delegatury Zarządu Regionu Świętokrzyskiego NSZZ ?Solidarność? w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Krzysztof Grabowiec funkcję pełnił od początku lat dziewięćdziesiątych. W tym roku zdecydował się nie kandydować w wyborach. Wojciech Krasuski w NSZZ ?Solidarność?. pełni szczególną rolę. Nie tylko kieruje hutniczym związkiem, ale jest także świeżo wybranym ponownie członkiem Zarządu Regionu Świętokrzyskiego i delegatem na Zjazd Krajowy. W mijającej kadencji był członkiem Prezydium Komisji Krajowej, a przed kilka tygodniami został także ponownie wiceprzewodniczącym Rady Krajowej Komisji Sekcji Hutnictwa.
Nowy szef ostrowieckiej ?Solidarności? podkreśla, że prace związku od lat są niezmienne i polegają na ciągłej walce o poprawę warunków pracy i poziomu płac. Przykładem były ostatnio wspierane przez niego negocjacje w ostrowieckim szpitalu, w którym nie istnieje siatka płac. Dramatyczna sytuacja, jeśli chodzi o poziom wynagrodzeń, występuje w spółkach okołohutniczych, w których pracownicy, mimo iż wykonują często taką samą pracę, o pensjach takich, jak w hutnicy w Celsie Huta Ostrowiec mogą jedynie pomarzyć. Poziom wynagrodzeń w naszym mieście decyduje zresztą o trwającej migracji zarobkowej i niekorzystnych relacjach społecznych.
Dziwne.Dziwne że ostrowiecki poziom wynagrodzeń NIE sprzyja migracji zarobkowej działaczom związków zawodowych – czy ktoś słyszał żeby przewodniczący któregoś ze związków zawodowych ubolewał że mało zarabia albo że wybiera lepiej płatną pracę poza granicami RP ??
Ten Pan ma rację, ale nie mówi wszystkiego. Dziś Solidarność to niemalże przybudówka partii obecnie rządzącej a do poprawy sytuacji pracowników w Polsce potrzeba zmian w ustawach, a lobby pracodawców jest w Polsce zbyt silne, żeby wprowadzić ustawy propracownicze. Dlatego dziś praktycznie niemożliwe jest założenie związku zawodowego, bo ludzie często nie mają nawet umowy o pracę, a jeśli czasem uda się założyć związek zawodowy to bardzo zle kończy się to dla pomysłodawców.
Prawo powinno być tak propracownicze jak Niemczech. Dobry poziom życia nie wziął się tam z nikąd, bo tam pracownik ma więcej do powiedzenia, jak czują, że są robieni w wała to wszyscy jak jeden mąż protestują a u nas wszyscy mają w d. nawet niepełnosprawnych. Dlatego tam byle pracownik z kasy supermarketu żyje na względnie przyzwoitym poziomie i taka praca nie jest traktowana jako przegrana życiowa jak w Polsce.