Poszło o trzy plasterki boczku

Podczas dyżuru redakcyjnego czytelniczka podzieliła się sytuacją, która spotkała ją w jednym z ostrowieckich marketów.
-Jestem osobą straszą, mieszkającą samotnie i codziennie robię zakupy, aby jeść świeże produkty. Nie kupuję dużo, gdyż skromna emerytura nie pozwala mi na marnowanie jedzenia -mówi czytelniczka. -Jak zwykle udałam się do pobliskiego sklepu, gdzie kupuję wędlinę. Chciałam kupić parę plasterków boczku. Boczek, który był w otwartej paczce, był bardzo tłusty. Jednak pod nim był zapakowany kawałek chudszy i prosiłam, aby ekspedientka ukroiła mi parę plasterków z nowego kawałka. Na co ona odpowiedziała, że nie będzie go napoczynać, bo musi sprzedać ten, z otwartej już paczki. Wyjaśniałam, że potrzebny mi boczek do zjedzenia, a nie do gotowania kapusty. Skoro boczek w paczce został przyniesiony i klienci go widzą, to powinien być sprzedawany. Ekspedientka wzięła więc nierozpakowany boczek i schowała go z powrotem na zaplecze. Przy tym była bardzo nieprzyjemna. Mówię o tym, gdyż nie jest to pierwsza, przykra sytuacja, która spotyka mnie na tym stoisku. Uważam, że ekspedientki powinny być uprzejme dla wszystkich klientów, również tych, którzy robią niewielkie zakupy. A skoro boczek był przyniesiony, więc powinien być sprzedawany.
Skontaktowałam się z kierownictwem sklepu. Ekspedientki pamiętały sytuację z naszą czytelniczką. Jak mówi kierownik marketu, nie otrzymywała sygnałów, aby personel sklepu zachowywał się wobec klientki nieuprzejmie.
-Staramy się spełniać oczekiwania klientów, jednak przy sprzedaży obowiązują nas przyjęte procedury -wyjaśnia kierownik sklepu. Nie możemy, na życzenie klienta, otwierać wszystkich paczek z wędlinami, które przyjdą w dostawie i sprawdzać czy one są zbyt tłuste czy chude. Wprost trudno sobie taką sytuację wyobrazić, tym bardziej przy takich upalnych temperaturach. Otworzoną paczkę z daną wędliną musimy sprzedać, potem otwieramy następną. Boczek, o którym mówi klientka, był paczkowany w wadze ok. 2 kg. Pozostało go jeszcze niemalże połowa, więc bezzasadne było otwieranie nowej paczki z drugim kawałkiem boczku. Tym bardziej, że klientka chciała kupić trzy plasterki. Gdyby klientka chciała kilogram czy pół kilograma, wówczas ekspedientka otworzyłaby nową paczkę. Wszystkich klientów traktujemy uprzejmie. Ekspedientki są wręcz chwalone i nie zdarzyło nam się, aby ktoś nie był zadowolony z obsługi w naszym sklepie. Dbamy o jakość obsługi, ale klienci też muszą zachować zdrowy rozsądek.
Miejmy nadzieję, że była to incydentalna sytuacja. I z pewnością nikomu nie zaszkodzą wzajemne zrozumienie i życzliwość.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *