Pandemia podbiła ceny

Mieszkańcy narzekają na wzrost cen wielu produktów. Stąd długie kolejki ustawiają się w marketach po produkty w promocyjnych cenach, które znikają ze sklepowych półek w mgnieniu oka.

-Jedni zarabiają na pandemii koronawirusa, a inni drżą jak przeżyć do pierwszego -mówi jeden z czytelników. -To łobuzerstwo, aby tak zarabiać na tym światowym nieszczęściu. Jeszcze do niedawna filet z kurczaka kosztował 7 zł, a teraz to 25 zł. Skąd taki wzrost. Podobnie jest z wędlinami. Świat oszalał. Każdy chce zarobić, ale na kim? Na nas, emerytach -mówi jeden z czytelników.

-Włos się jeży na głowie. Wszystko idzie w górę. Nie wspomnę już o maseczkach czy rękawiczkach. Wnuczce kupowałam po 10 zł za sztukę, a jeszcze dwa miesiące temu za 10 maseczek płaciła 6 zł. Obserwuję jak

rosną ceny warzyw i owoców oraz produktów spożywczych. Nie są to wielkie kwoty, ale co rusz to o parę groszy drożej. Pandemia pandemią, a biznes biznesem -dodaje inna czytelniczka.

-Mam niewielką emeryturę. Dorabiałam sobie na bazarze. Jednak właścicielka zlikwidowała stoisko i zostałam bez niczego. Oszczędzam jak mogę, ale niewiele mogę. Zarówno produkty spożywcze, jak i chemia gospodarcza poszła w górę. Płyn uniwersalny, który kupowałam do tej pory za 4 zł, już kosztuje ponad 6 zł. Niby niedużo, a jednak drożej. Te podwyżki biją w najbiedniejszych, bo bogaci sobie poradzą. Tak nie powinno być, żeby zarabiać na epidemii. I dziwić się ludziom, że rzucają się na produkty w promocji i stoją w kolejkach po dwie godziny jak za komuny.

-Każdy chce to przeżyć -mówi kolejna czytelniczka.

O ile pandemia straszy kryzysem, to niektóre branże mogą mówić o zyskach. Choćby właśnie branża spożywcza, która zdaniem ekspertów radzi sobie z kryzysem najlepiej. Jednak zarabianie też ma swoje granice i zgodnie z rozporządzeniami rządowymi, każdy przejaw rażącej podwyżki ceny produktów klienci mogą zgłaszać bezpośrednio do rzecznika Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.