Sensacja wisiała na włosku. KSZO bliski wyeliminowania Górnika Zabrze

1/16 Fortuna Pucharu Polski. *KP KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski – Górnik Zabrze 2:3 (1:1). 

1:0 – Wojciech Trochim, 3 min.

1:1 – Stéfanos Evangélou, 39 min.

2:1 – Konrad Zaklika, 62 min.

2:2 – Przemysław Wiśniewski, 90 min.

2:3 – Alasana Manneh, 90 min.

KSZO 1929: Lipiec – Głaz, Mężyk, Dwórzyński, M.Kaczmarek – Szydłowski (57.Kraśniewski), Zaklika (85.Imiołek), Trochim (85.Mąka), Persona – Chrzanowski (79.P.Kaczmarek), Stanisławski. Trener: Tadeusz Krawiec.

Górnik: Kudła – Massoúras (54.Ściślak), Wiśniewski, Koj, Evangélou, Janža – Procházka (75.Ryczkowski), Manneh, Hajda (54.Nowak) – Sobczyk (59.Krawczyk), Wojtuszek (60.Rostkowski). Trener: Marcin Brosz.

Żółte kartki: Mężyk, Głaz, Trochim – Hajda, Sobczyk, Ściślak, Rostkowski.

Czerwona kartka: Przemysław Dwórzyński (54. minuta, za faul).

Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin). Mecz bez udziału publiczności.

Mecz rozpoczął się dla naszej drużyny wyśmienicie. Już w 3 min. Tomasz Persona zmylił defensorów Górnika zamiarem gry na obieg, podczas gdy Wojciech Trochim wymanewrował obrońców i strzałem w prawy dolny róg bramki strzeżonej przez Kudłę umieścił piłkę w siatce. Oczyma wyobraźni tylko pomarzyliśmy, jakby w takich okolicznościach odleciał stadion przy Świętokrzyskiej, gdyby zasiadałoby na nim choćby 5 tysięcy kibiców?

Zabrzanie dość długo rozpamiętywali straconą bramkę, bo nasz zespół grał, jak równy z równym. Dopiero po upływie 20 minut spotkania ekstraklasowcy zaczęli przeważać, dłużej utrzymywali się przy piłce, grali szybciej, zmuszając podopiecznych trenera Tadeusza Krawca do gry w niskim pressingu. Najpierw niecelnie główkował Evangelou, a później dobrze prezentujący się Paweł Lipiec wyłapał uderzenie Sobczyka.

Na 6 minut przed zakończeniem pierwszej połowy padł wyrównujący gol. Zdobył go wspomniany Grek Evangelou, choć nie tylko nam wydawało się, że ze spalonego?

Po zmianie stron, Górnik rzucił się na nasz zespół i raz za razem dochodziło do spięć na naszym przedpolu. Od 54 min. zmuszeni zostaliśmy do gry w dziesięciu, bo czerwona kartkę za faul na szarżującym Wojtuszku ujrzał Przemysław Dwórzyński. Ci, którzy spodziewali się, że teraz Górnik rozwiąże worek z bramkami, srodze się zawiedli?

KSZO, o dziwo, w osłabieniu zaczął grać lepiej. W 62 min. do centry Marcin Kaczmarka z rzutu wolnego na bliższy słupek najlepiej ustawił się Konrad Zaklika, który główkował celnie, dając ostrowczanom powtórne prowadzenie w meczu.

Z upływem minut rosła przewaga Górnika. Trener Marcin Brosz zaczął rotować składem, a momentami wicelider Ekstraklasy atakował całym zespołem. Przyniosło to efekty, bo w doliczonym czasie gry KSZO stracił dwie bramki. Najpierw nasza drużyna nie przerwała kontry Górnika, który szybko przeniósł grę na nasze pole karne, gdzie Wiśniewski ładnym strzałem pokonał Pawła Lipca. Później, ledwo zespoły wznowiły grę, a już padł rozstrzygający o losach meczu gol.  Strzelił go zza pola karnego Gambijczyk Manneh.

Piłkarze KSZO zasłużyli za swoją ambicję na pochwałę i jednocześnie na współczucie, bo tak blisko byli sprawienia sensacji. Niektórzy po ostatnim gwizdku długo leżeli jeszcze na murawie nie mogąc uwierzyć w to, co się stało w doliczonym czasie gry. Słowem, gloria victis!  

Print Friendly, PDF & Email

2 thoughts on “Sensacja wisiała na włosku. KSZO bliski wyeliminowania Górnika Zabrze

  • 31/10/2020 at 06:53
    Permalink

    tylko dlaczego drużyna nie gra z takim zaangażowaniem w meczach ligowych, kto rządzi tą drużyną? zapewne nie trener czy zarząd. Czyżby czas promocji Ostrowca się skończył? zapewne tak, bo nie widzę aby drużyna w ligowych spotkaniach walczyła o 1 w tabeli

    Reply
  • 06/11/2020 at 20:46
    Permalink

    Z jednej strony super, że pokazali się z dobrej strony, ale gdyby stracili te gole wcześniej nikt by nie żałował. A takto tracąc dwie bramki w doliczonym czasie to frajerstwo

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *