Wychowanek KSZO strzelił dwa gole i odmienił losy spotkania! Jakub Pawlik show
III liga piłkarska. Grupa IV. *Wisła Sandomierz – KP KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 1:3 (0:0).
1:0- Jakub Mażysz, 77min.
1:1 – Radosław Sylwestrzak, 83 min. (głową)
1:2 ? Jakub Pawlik, 84 min. (głową)
1:3 – Jakub Pawlik, 86 min.
Wisła: Borusiński – Partyka (78.Kuliga), Serek, Dwórzyński, Janik (82.Taranek), Kudryavtsev, Jarosz (60.Rak), Siedlecki, Stańczyk, Mażysz, Bełczowski. Trener: Jarosław Pacholarz.
KSZO: Lipiec – Głaz (90.Zalewski), Zając, Sylwestrzak, Brągiel ? Żurek (76.Dereń), Majda (59.Kuzior), Stefanowicz, Gałecki (59.Pawlik), Persona – Grudziński (59.Gruchała-Węsierski). Trener: Rafał Wójcik.
Żółte kartki: Partyka, Siedlecki – Głaz, Majda.
Sędziował: Aleksander Kozieł (Kielce).
Piłkarze KSZO rozpoczęli mecz z Michałem Nawrotem i Dawidem Gruchałą -Węsierskim na ławce rezerwowych. Dodatkowego smaczku dodawał meczowi fakt, że obaj szkoleniowcy w ubiegłym sezonie pracowali w klubach, z którymi przyszło im w niedzielę rywalizować. Na dodatek w Wiśle występuje czterech byłych graczy KSZO. Bohaterem meczu został Jakub Pawlik, który w ostatnich dziesięciu minutach strzelił dwa gole i odmienił losy spotkania.
Ostrowczanie od pierwszych minut posiadali przewagę. W 8 min., po wrzutce z lewej strony boiska i główce Radosława Sylwestrzaka piłka trafiła w poprzeczkę. Wisła oddała pomarańczowo-czarnym pole gry i KSZO mógł swobodnie rozgrywać atak pozycyjny. Tyle, że z tej przewagi niewiele wynikało, a sandomierzanie dość szybko potrafili ciężar gry przenieść na naszą połowę. Obie drużyny nie forsowały też jakiegoś tempa gry. Od 20 min. mecz się wyrównał. Oglądaliśmy więcej walki w środkowej strefie boiska, aniżeli pod obiema bramkami. W 30 min. wróciliśmy jednak z dalekiej podróży, bo główkujący z kilku metrów Mażysz sam chyba nie wiedział, jak to się stało, że tak fatalnie spudłował. W tej części gry oglądaliśmy jeszcze w 37 min. niecelny strzał Jakuba Głaza.
Zastanawialiśmy się, czy w drugiej połowie może więc ulec zmianie obraz gry. Kto by się jednak spodziewał, że w ostatnim kwadransie gry obejrzymy aż cztery gole, a w kilka minut nasz zespół zapewni sobie efektowne zwycięstwo?
W 49 min. groźny strzał oddał Michał Gałecki, który zebrał piłkę przed polem karnym rywala po rzucie wolnym. W rewanżu w 55 min. Bełczowski sprawdził formę Pawła Lipca, a my wciąż czekaliśmy na jakąś składną i pełną polotu akcję KSZO, tym bardziej że trener Rafał Wójcik w 59 min. meczu zdecydował się aż na trzy zmiany.
Niestety, od 65 min. więcej z gry mieli sandomierzanie, którzy prostymi środkami przedostawali się na nasze przedpole. Wreszcie, w 77 min. spotkania wiślacy wstrzelili piłkę w nasze pole karne, a tam Mażysz tym razem wiedział już, co ma z nią zrobić i w ten sposób jedenastka z Sandomierza objęła prowadzenie. Po chwili mógł wyrównać Dariusz Gruchała – Węsierski, ale… z pięciu metrów nie trafił w piłkę!
Na szczęście, nieporadność w grze naszej ofensywy zniwelował Radosław Sylwestrzak, który po rzucie wolnym głową wpakował piłkę do siatki. Minutę później po akcji Dariusza Brągiela celną główką popisał się Jakub Pawlik. Po chwili niezwykle dynamicznie poczynający sobie Kuba wykorzystał podanie Jakuba Głaza i znów wpisał się na listę strzelców. Mogliśmy odetchnąć, bo ten mecz nie układał się po naszej myśli i gdyby nie piorunująca końcówka, to mielibyśmy powody do ogromnych narzekań. Mamy nadzieję, że wychowanek naszego klubu będzie teraz otrzymywał więcej szans gry i na murawie zacznie spędzać znacznie więcej czasu. W Sandomierzu to był jego prawdziwy show!
fot. archiwum