Portal zrzutka.pl prowadzi zbiórkę pieniędzy, mającą na celu powrót do zdrowia byłego trenera ostrowieckich siatkarek, Adama Grabowskiego.
?php>U pana Adama zdiagnozowano nieuleczalną chorobę - stwardnienie boczne zanikowe. Jest to bardzo poważne schorzenie polegające na uszkodzeniu centralnego lub obwodowego układu nerwowego. Do głównych objawów należą zaniki mięśni kończyn, fascykulacje mięśni oraz stopniowa utrata sprawności ruchowej i niedowład kończyn dolnych.
?php>Dla osoby tak aktywnej jest to osobistym, wielkim dramatem. Pomyślmy tylko, jak uniemożliwienie nam robienia czegoś, co sprawia nam przyjemność, z czego czerpiemy radość i chęć do życia wpłynęłoby na nasze funkcjonowanie. Dla Adama Grabowskiego, dla którego sport jest podobną czynnością do oddychania - to niesamowicie ostry i głęboki cios.
?php>Nasz były szkoleniowiec musi poddać się silnej terapii, której celem będzie poprawa stanu jego zdrowia i samopoczucia. Kto wie, może umożliwi mu to dalszą pracę z dziećmi i młodzieżą, która wywoływała szeroki uśmiech na jego twarzy i poczucie spełnienia.
?php>Możecie pomóc! Bardzo prosimy o wsparcie trenera przez siatkarską rodzinę!
?php>Adam Grabowskim zanim objął KSZO wcześniej prowadził drużyny KS Pałac Bydgoszcz, Budowlani Łódź, Atom Trefl Sopot, Szóstka Biłgoraj, KPSK Stal Mielec i PTPS Piła. W latach 2009 - 2011 był asystentem Jerzego Matlaka w żeńskiej reprezentacji Polski i wraz z nią zdobył III miejsce podczas Mistrzostw Europy w 2009 r. Co mówi pan Adam o sobie?
DLACZEGO WYBRAŁEM SIATKÓWKĘ? -Jako młody chłopak w szkole podstawowej grałem praktycznie we wszystko, zwłaszcza w piłkę nożną. W wieku 15 lat, z racji słusznego wzrostu, kumple ściągnęli mnie na zajęcia siatkarskie. Zostałem po dwóch latach mistrzem Polski kadetów z zespołem Szczecina. Później, nabawiłem się kontuzji, wróciłem do Piły, byłem zdeterminowany i ukończyłem szkołę średnią i AWF, zostając w sporcie w zupełnie innej roli. Musiałem podjąć trudną decyzję i jej się nie bałem...
?php>CO ZMIENIŁBYM Z CZASÓW MOJEJ MŁODOŚCI? - Wspominając czasy gry w zespołach młodzieżowych, gdybym mógł cofnąć czas, bardzo wiele bym zmienił w swoim życiu. Na pewno bardziej przykładałbym się do nauki. W szkole średniej nie byłem za dobrym uczniem. Mieliśmy zdobywać medale, stawiano nam więc głównie cele sportowe i realizując je w wieku 17-18 lat, na dodatek mieszkając w internacie, nie musieliśmy się martwić przejściem z klasy do klasy. To było złe, dziś to tak oceniam, zwłaszcza z perspektywy czasu. Nie powiem, byśmy mieli łatwo, ale w gronie rówieśników wspieraliśmy się. Były momenty zwątpienia, ale towarzyszyło nam zacięcie do rywalizacji i doskonalenia się. Każdy miał swój cel, na pewno w wieku 17-18 lat nie myślałem o zostaniu trenerem...
?php>W DOMU BYWAM... -Od wielu, wielu lat w domu bywam jedynie gościem. Nie oglądam wspólnie z najbliższymi meczów siatkarskich. Tłumaczę żonie, że będąc poza domem po prostu pracuję. Dla przyjemności oglądam za to mecze piłki nożnej.
?php>15 LAT WSPÓŁPRACY Z TRENEREM MATLAKIEM. - Noszę ze sobą brzemię bycia człowiekiem trenera Jerzego Matlaka. Od niego nauczyłem się, że jak będę o coś prosić, to nic nie załatwię. Muszę tego czegoś żądać. Ta dewiza pomaga mi do dziś w pracy. Oczywiście, wspaniale było pracować z prowadzoną przez niego reprezentacją, która w 2009 sięgnęła po brązowy medal mistrzostw Europy. Sukces nie przyszedł łatwo. W pierwszym meczu grupowym męczyliśmy się z Hiszpanią, z która wygraliśmy zaledwie 3:2. Później ulegliśmy Holandii 0:3, ale za to łatwo ograliśmy Chorwatki. Nie mieliśmy pojęcia, w jakiej faktycznej dyspozycji jest drużyna. W boju o wejście do czwórki sprawiliśmy jednak niespodziankę ogrywając wielką Rosję, wtedy mistrza świata oraz po mękach i nerwach Bułgarię. W półfinale znów ulegliśmy Holandii, a przed walką o brąz zespół tak się zmobilizował, głownie z powodu choroby żony trenera Matlaka, że wiedzieliśmy, że medal mamy pewny.
?php>NAJWAŻNIEJSZY BYŁ OKRES PRACY W SOPOCIE. Najmilej wspominam okres pracy w Pile, z którą zdobyłem pierwsze mistrzostwo Polski, pierwszy Puchar Polski i pierwszy start w Lidze Mistrzów. Największy wpływ na moją pracę miał jednak okres pobytu w Trefl u Sopot, z którym wiążą się najsilniejsze przeżycia. Zadebiutowałem wówczas na ławce trenerskiej jako pierwszy trener i od razu zdobyłem mistrzostwo Polski, pokonując w decydujących, wielce dramatycznych bojach MKS Dąbrowę Górniczą, której kibice mieli już koszulki z napisem: mistrz Polski!
?php>JESTEM IMPULSYWNYM TRENEREM. -Pracy w Sopocie towarzyszył mi stres nie do opowiedzenia. Nauczyłem się już, że trudniej go opanować grając o utrzymanie się w lidze, aniżeli grając o medale. Grając o wyższe cele najczęściej ma się inny zespół, pracuje się na innym poziomie, inaczej dociera się do zawodniczek, inny jest odbiór
?php>i wykonawstwo. Grając na niższym poziomie inna jest specyfika pracy i stresu. Trzeba się skupić na "dużych rzeczach", które muszą funkcjonować. Z kolei, aby uchronić zespół przed stresem trzeba wiedzieć, jakie ma się w kadrze zawodniczki. Poznaje się je w trakcie okresu przygotowawczego. Jedne wolą, jak się je uaktywnia krzykiem, inne preferują spokojną wymianę spostrzeżeń tego, co się dzieje na boisku. Dla mnie liczy się to, jak funkcjonuje grupa, a nie jakie osiągi mają poszczególne zawodniczki. W tej kwestii ważna jest intuicja w poszukiwaniu dróg do konsolidacji drużyny. Nie jest to łatwe, bo kobiety potrafią zaskakiwać, zarówno in plus, jak i in minus.
?php>DLACZEGO SIATKÓWKA KOBIECA? -Zdecydował o tym czysty przypadek. Okazało się, że nie znaleziono dla mnie w klubie zajęć z chłopakami, a vacat jest na miejsce pracy z dziewczętami. Warunki finansowe mnie satysfakcjonowały i w ten sposób w wieku 20 paru lat, będąc świeżo po studiach i wojsku, zdecydowałem o swojej przyszłości. Po pierwszym roku pracy z uczennicami V-VI klasy znalazłem się na ławce trenerskiej pierwszego zespołu. To też był przypadek, bo mój nauczyciel ze studiów, u którego robiłem specjalizację, akurat objął w Pile funkcję pierwszego trenera, a że dobrze się znaliśmy, to postanowił włączyć mnie do sztabu szkoleniowego. Przyznam się, że najmilej wspominam pracę z najmłodszymi siatkarkami, bo przy nich poziom mojego chciejstwa napędza mnie do wytężonej pracy. Z drugiej strony, jeśli trenerowi bardziej się chce pracować od zawodników, to jest to patologia. Zawodnik musi pamiętać o tym, że na treningu się nie odpoczywa.
MOJE MOTTO. -Mottem mojej pracy jest sentencja jednego z holenderskich trenerów, który uważa, że sukces jest spokojem ducha płynącego z samozadowolenia z osiągnięcia najwyższego wysiłku, jaki mogłem osiągnąć. Można wtedy stanąć rano przed lustrem i powiedzieć sobie, że dałem z siebie maksa... Wtedy możemy mówić o sportowym sukcesie. Nie mówię tu o wygranych, bo na nie składa się zbyt wiele czynników. W siatkówce np. ważna jest odpowiedzialność za to, co się robi na boisku w wymiarze całej drużyny. Tak naprawdę, to czy ktoś zdobywa mistrzostwo województwa, Polski, czy świata, ma drugorzędne znaczenie. Ważne, by z tego, co się robi, mieć frajdę.
?php>NIE MAM ŻADNYCH RYTUAŁÓW. -Każda grupa zawodniczek, z którą pracowałem przez ponad 20 lat w siatkarskiej ekstraklasie, jest inna. Każda z nich miała swoje przedmeczowe rytuały, które oczywiście szanowałem. Ja należę do tych trenerów, którzy np. nie lubią wchodzić do szatni, chyba że ma to pomóc drużynie.
?php>MOJA GŁÓWNA WADA. -Moją wadą jest to, że potrafię przyznawać się do błędów. Jest grono trenerów, którzy nigdy tego nie czynią i o dziwo, mimo iż oszukują innych kreując się na nieomylnych, na takiej strategii wygrywają. Każdy trener ma pomysł na prowadzenie, a ocenia się go po skuteczności, czyli wynikach w pracy.
?php>SIATKÓWKA SIĘ ZMIENIA. -Jak zdobywaliśmy mistrzostwo Polski kadetów, to ze wzrostem ponad 180 cm byłem jednym z najważniejszych. Ostatnio widziałem mistrzów kraju, którzy mierzyli już 203-207 cm wzrostu. Pod tym względem siatkówka więc się zmienia, choć z pewnością moje pokolenie było bardziej wszechstronne i ogólnie bardziej wysportowane.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Celsa: Czy wraca widmo sprzedaży huty w Ostrowcu?
widać że nie jesteś pracownikiem tego zakładu skoro tak lekko piszesz (Jeśli chcą sprzedać to niech to zrobią) - tu chodzi o największy zakład pracy w mieście którego pracownicy utrzymują tysiące mieszkańców Ostrowca , nie czujesz tego ?? a co do ciężkich warunków pracy w hucie , bywało dużo trudniej i za niewielkie wynagrodzenie + strach że z dnia na dzień pójdzie się na bruk za bramę huty ; zanim coś napiszesz to 100 razy pomyśl...
W.S.
07:45, 2025-07-03
Zmiana na stanowisku Prezesa ZUP w Ostrowcu
Szanowna rado nadzorcza nie jesteście biurem podróży, powinniście jakoś wyglądać. Rozwój usług funeralnych - spoko. Utrzymanie terenów cmentarzy - spoko. Ale wdrażanie rozwiązań podnoszących jakość obsługi mieszkańców cmentarzy to naprawde muszę zobaczyć.
Nowy wymiar...jednak
03:27, 2025-07-03
Celsa: Czy wraca widmo sprzedaży huty w Ostrowcu?
Wiedzą jak uciszyć ludzi. Może zafundują nam kolejną obniżkę płac?? a później wróci wszystko do normy. Jeśli chcą sprzedać to niech to zrobią. Ludzie są już zmęczeni brakiem odpowiednich podwyżek w stosunku do bardzo ciężkich warunków pracy.
Hutnik
10:02, 2025-07-02
Ostrowiecka Akademia Nauk Stosowanych wysoko w rankingu
Marysiu nie obrywaj mu uszu póki wode nośi. Jesli już powstał sparing na mędrkowanie to się dołącze. Wiadomo że nauka to potęgi klucz, który dzięki zdobytej wiedzy otwierać może wiele dżwi. Własnym kluczem. Tu nie ma nad czym dyskutować. To oczywistość. Jednak do nauki oprócz czystej wiedzy i umiejętności jej stosowania i rozwijania, podczas nauczania, w tle, załącza się silniki róznego rodzaju. Silniki ekonomiczne, propagandowe, wychowawcze, świadomościowe, emocjonalne, czy nawet taki który można nazwać pralnią mózgów. Obecnie filozofia bardziej przypomina fiziologie. I nie mam tu na myśli sprawności umysłowej, czy jej doskonalenie. To jest dość spory problem, bo bardziej przypomina programowanie spodziewanych zachowań, niż próbe nauczenia, zrozumienia zachodzących procesów, nie mówiąc o tworzeniu czegokolwiek bez zgody i wiedzy ,,Wielkiego Brata". Chodzi tu przedewszystkim o sprawną siłą roboczą oczywiście. Nikt teaz nie będzie siedział nad brzegiem morza zastanawiając sie dla czego morze się buja, czy przesypywał piasek z kupki na kupke, wzorem z Syzyfa, bo to jest jasne wszystkim już w wieku przedszkolnym. Każdy chyba będac na plaży budował kiedyś zamki z piasku. Lub przynajmniej stawiał babki w piaskownicy. Czy lepił bałwana, bo bałwan to dobry szybki przykład wysiłku tworzenia i przemijania. Bez względu, czy da się odzyskać marchewke, czy nie. Choć recykling to ważny punkt w tworzeniu nowego porządku świata. Jednak zbyt praktyczne tworzenie sobie kadr powoduje tworzenie zamkniętych umysłowo grup społecznych, jak homosowietikus, korpo, czy innych pędnoków prowadzących do obłąkańczej gonitwy za króliczkiem. To bardziej hodowla niż nauczanie. I tu nasuwa się pytanie. Co się stanie, gdy w efekcie tego zabraknie nam w końcu; jasno, racjonalnie, zachowawczo, trzeźwo i ze zrozumieniem tego świata myślących społeczeństw. Konieczenych do tworzenia nowego zrównoważonego życia na tej wyczerpanej planecie. Życie, już jest racjonowane i umieszczające ludzi w torowiskach bez przyszłości. Kariera myszki w klatce. Pozwole sobie przypomnieć słowa Gorkiego, opisującego ówczesne społeczeństwo,nie tak hohoho lat temu, fragment- ,,maszyny wyssaly z ludzkich mięsni tyle sił ile im było potrzeba" - zdaje się że wciąż są aktualne. Z tą teraz obecnie cywilizacyjną różnicą, bo teraz wysysają, wyjaławiają dusze. Chorobliwa rządza wielkości, wyścig szczurów w którym nikt nie może liczyć na wygraną, pęd na ściane bez miękkiej na niej gąbki. Szczególnie dotyczyto wielkich tego świata, ich ,,jazda" jest coraz bardziej obłąkańcza i rządająca od maluczkich bezwzględnego podporządkowania się Ich wizjom, rególacjom i planom na jeszcze bardziej restrykcyjny porządek tego świata. Aby maluczkich, mieć pod bezwzgledną kontrolą. Finansową, mentalną i świadomościową. Już nie religjie, a cctv i kamera w Twoim telefonie, czy lokalizacja pilnuje poprawności twoich zachowań. Coraz mniej już wynika z Twojej własnej woli. Ktoś, za nas układa nam nasze klepki. I tak też tą drogą podąża metodyka nauczania. Tu nie chodzi o to żebyś się czegoś nauczył i coś osiągnął. Tu chodzi o to, żeby się dało wykorzystać Twoją wiedze, maksymalnie niskim kosztem. Jednoczesnie udrutowując Cię w zobowiązaniach. Odbierając Ci .., urzyje tu slowa które jest już obecnie tylko historycznym sloganem, wolność. Czyli świat nakazów i zakazów, krócej, wązki korytarz prawilnego myślenia. Jest to, jak by na to nie patrzeć, jakaś forma ochrony zasobów planety. E-świat, twój nowy świat. Ale czy aby napewno twój? Czy czeka nas pónocno koreański styl życia?
Nauczka
17:58, 2025-07-01
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz