Trener Rafał Wójcik: -„Wszystkie cele zweryfikuje liga, bardzo ważne będą nasze pierwsze mecze…”

-Skoro mecz sparingowy z młodym zespołem Legii miał być wyznacznikiem formy zespołu, to chyba w nadchodzącym meczu w Chełmie nie chcielibyśmy stracić bramki w ostatniej akcji meczu…

-Tak naprawdę mecz skończył się w 90 min. i wygraliśmy 3:2, choć oczywiście zrobiliśmy sobie dogrywkę, poświęconą dla młodych zawodników, tracąc w niej bramkę – mówi trener KSZO 1929, Rafał Wójcik. –Chcieliśmy po prostu dać szansę najmłodszym naszym zawodnikom z roczników 2007, 2008, którzy weszli i pokazali się z jak najlepszej strony.

-Ten mecz to dobry prognostyk przed rozgrywkami ligowymi?

-Wydaje mi się, że tak. Zimą młody zespół Legii nie dał nam sobie tak pograć, jak w minioną sobotę. Z drugiej strony, wciąż w naszej grze są jeszcze mankamenty. Widać je było zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy wychodził brak zgrania formacji defensywnej, łącznie z testowanym bramkarzem, który nie przekonał nas do swoich umiejętności. Nie wykorzystaliśmy również kilku wyśmienitych okazji podbramkowych, choć mieliśmy przewagę przed polem karnym, a Legioniści w normalnych okolicznościach ujrzeliby dwie, czerwone kartki. Brakowało jeszcze skuteczności. Natomiast z dobrej strony na lewym wahadle pokazali się Dariusz Brągiel i Paweł Zdyb. Adrian Szynka i Michał Nawrot, choć grają mniej dynamicznie, też stanowią o naszej sile ofensywnej. Mamy jeszcze Łukasza Mazurka i Dominika Pisarka w ataku, o pozyskanie którego zabiegałem od półtora roku. Jestem przekonany, że nasza gra będzie funkcjonowała jeszcze lepiej, a to służyć będzie zdobywaniu wielu bramek.

-Jakie wrażenia ma trener po grze testowanego na pozycji nr 6 Dawida Grabarczyka?

-Po odejściu Bartłomieja Kafla Dawid, który również jest młodzieżowcem, zapewnia nam nieco więcej spokoju w środkowej strefie pola gry. Wojciech Zięba – nasz wychowanek, to wspaniały chłopak, ale dużo przed nim jeszcze pracy, by wychodził na plac gry w podstawowym składzie. Na pewno jednak będzie otrzymywał swoje szanse gry.

-No właśnie, czy mamy szansę na powtórzenie klasyfikacji Pro Junior z zeszłego roku?

-Choć nie ma już na to takiego parcia, to myślę, że tak. Wszystkie nasze cele zweryfikuje liga i nasze pierwsze mecze. Dowiemy się, o co będzie grać i osobowo na co zwracać baczną uwagę. Jeśli będzie dobrze i będziemy mieli zapewniony pewien komfort gry, to będziemy starali się korzystać jak najszerzej z gry wychowanków.

-No właśnie, w tamtym sezonie Franek Lipka, czy Paweł Zdyb wchodzili do składu, a dziś grają jak stare wygi piłkarskie. Czy w tym sezonie trener też będzie miał takie samo podejście do młodych zawodników?

-Zawsze będę patrzył przychylniejszym okiem na wychowanków klubu. Oni zawsze chcą, a ich celem jest zaistnienie w pierwszej drużynie seniorskiej. Spotkałem się wcześniej z opiniami, że niekoniecznie chcą grać w KSZO, że źle się w klubie czują, a środowisko wokół trzecioligowej jedenastki nie sprzyja tym młodym chłopcom… Ja będę robił na odwrót i tak jak już powiedziałem będą oni otrzymywać swoje szanse gry. Z pewnością pomagać będą zdobyciu punktów do klasyfikacji Pro Junior. Poza tym, zarówno w tamtym, jak w tym sezonie starsi zawodnicy przychylnym okiem patrzą na młodszych graczy. Tak było, kiedy kapitanem był Radek Sylwestrzak, tak jest i teraz, kiedy kapitanem jest Michał Nawrot. Mają więc wsparcie całego klubu i tak powinno być. Oczywiście, muszą znać porządek i miejsce w szyku i w hierarchii, bo ktoś ten sprzęt musi nosić, ale widzę że oni bardzo dobrze czują się w szatni. Jedyny kłopot urodzaju, to obecność na treningu około 30 zawodników. Trudno taką grupę podzielić koncentrując się jedynie na konkretnym meczu ligowym. Nie zawsze w takich warunkach można mówić o jakości treningu.

-W pierwszej połowie meczu z Legią graliśmy w ustawieniu 4-2-4, później go zmieniliśmy, a jeszcze później do niego powrócili…

-Dysponując kadrą zespołu z określonymi profilami zawodnikami, to jako zarządca tego konglomeratu ludzkiego, mogę sobie pozwolić na grę różnymi ustawieniami. Już w tamtym sezonie zespół pokazał, że to możliwe. Nie ma znaczenia dla nas, np. czy gramy trójką, czy czwórką obrońców, ale ważne jest to, jak do takiego rozwiązania adoptuje się przeciwnik. Takich niespodzianek w postaci zmienności w ustawieniu szykujemy więcej. Dały o sobie znać choćby w wygranym na wiosnę meczu ligowym ze Stalą Stalowa Wola, czy w finale Okręgowego Pucharu Polski. Poza tym, mamy fajnych wahadłowych. Mam tu na myśli Dariusza Brągiela, czy Jarosława Lisa.  Na tej pozycji dobrze zaprezentował się też w meczu z Legią Kacper Żebrowski, kiedy graliśmy de facto nie w ustawieniu 3-5-2, a 3-3-4. Najważniejsze jednak, abyśmy to my pierwsi strzelali gole. Wtedy łatwiej stosować zaskakujące warianty gry.

-Dziękuję za rozmowę.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *