Bodzechów zyska na zmianach

Minister finansów przedstawił nowe zasady finansowania samorządów. W największym skrócie, propozycja zmian zakłada rezygnację z udziału jednostek samorządu terytorialnego we wpływach z podatków PIT oraz CIT i zastąpienie ich dochodem liczonym procentowo od dochodów podatników na danym terenie.

- Czy proponowane zmiany odpowiadają oczekiwaniom samorządowców - pytamy Jerzego Murzyna, wójta gminy Bodzechów.

-Od dawna postulujemy, aby oddzielić finansowanie jednostek samorządowych od polityki. W tym sensie jest to projekt wyczekiwany. Ostatnio było tak, że kto miał wsparcie polityczne otrzymywał więcej od tego, który nie mógł liczyć na przychylność władzy. Nowe zasady mają obowiązywać od 2025 roku. Spodziewam się dyskusji na spotkaniach i także w mediach, bo to niezwykle ważny temat dla nas samorządowców, dla wspólnot i wszystkich mieszkańców. Na razie otrzymaliśmy z ministerstwa finansów jedynie projekt nowego systemu finansowania jednostek samorządu terytorialnego.

- Na czym polega istota tych zmian?

 -Dochody samorządów, otrzymywane od państwa będą wynikać lub mówiąc inaczej będą powiązane ze stanem gospodarki na danym terenie. Samorząd może liczyć na 35 proc. udział w dochodach mieszkańców na danym terenie oraz udział w podatku od przedsiębiorstw tzw. CIT w wysokości 1,6 proc., jeśli chodzi o gminy. Zachowany zostanie jednak element bezpiecznikowy w postaci subwencji wyrównawczej. Sądzę, że przesłanką tych zmian jest to, by samorządy były zainteresowane wspieraniem przedsiębiorczości i stanem lokalnej gospodarki. Im wyższe będą dochody podatników tym więcej pieniędzy trafi do lokalnego budżetu. Oczywiście nie wszyscy mają jednakowe szanse. Trudno porównywać gminę w Bieszczadach czy na Podlasiu z Warszawą, więc te słabsze ekonomicznie gminy, będą mogły liczyć na wyrównanie.

- Jak pan ocenia te zmiany?

-Zasada jest dobra, bo w ten sposób dochody mówiąc najprościej zostaną odpolitycznione. Nie będzie polityki uznaniowej i sytuacji, jakie pamiętamy, że jedni mieli lepiej a drudzy pod górkę. Jak to będzie w praktyce funkcjonować -zobaczymy. Nie oczekiwałbym dużego przypływu pieniędzy. Nasze państwo przeznacza ogromne środki na zbrojenia, bo aż 4 proc. dochodu. Nikt w Europie tyle nie wydaje.

Z naszych rachunków wynika, że powinniśmy zyskać około 3 mln zł rocznie. Ale to tylko prognoza w oparciu o podatki. Te dochody mogą być większe lub mniejsze. Poza tym w dyskusji nad projektem tej ustawy, różne środowiska zgłoszą własne propozycje. Ostateczna wersja ustawy może się różnic od obecnej?

-Jakie będą pana uwagi do projektu ustawy?

- Przyznam się, że liczyłem na większe pieniądze na oświatę. Wszystkie samorządy od lat dopłacają miliony zł do szkolnictwa. Wprawdzie nie będzie już subwencji oświatowej, ale w nowym projekcie są uwzględnione potrzeby samorządów w tym oświatowe, rozwojowe czy ekologiczne. Potrzeby oświatowe zostaną wyliczone na podstawie subwencji z poprzedniego roku i będą korygowane o kolejne wydatki wprowadzane w oparciu o nowe przepisy na przykład podwyższające płace nauczycieli.

 - W praktyce niewiele sie zmieni?

 -Inne będą zapisy, rozwiązania, natomiast nic się nie zmieni, jeśli chodzi o finansowanie oświaty. Jestem zwolennikiem tego, co postulowali samorządowcy a więc, by państwo zapewniało pieniądze na płace nauczycieli i pochodne a samorządy wzięły na siebie ciężar utrzymania obiektów czyli ogrzewania, zapewnienia energii itp. Byłoby to sensowne rozwiązanie, bowiem to rząd podejmuje decyzje o podwyżkach płac i powinien wziąć za to nie odpowiedzialność. Z kolei, my – samorządowcy, mamy wpływ na to czy budynki są energooszczędne, funkcjonalne i w jakim stopniu wykorzystywana jest energia odnawialna. Przy takim podziale obowiązków, samorządy byłyby zainteresowane inwestycjami energooszczędnymi. My, w gminie od dawna kierujemy się zasadami gospodarności. Wszystkie nasze obiekty oświatowe ogrzewane są przez pompy ciepła i korzystają z taniej energii wytworzonej przez ogniwa fotowoltaiczne.

-Dziękuję za rozmowę.