Zamknij

Na skrzydłach z Krzczonowic. Opowieść pilota (zdjęcia)

07:09, 07.05.2022
Skomentuj

Krzczonowice to malowniczo położona miejscowość w gminie Ćmielów, opasana polami, będącymi niemymi świadkami tragicznych wydarzeń, które zapadły w pamięci wielu ludziom. Wśród tych osób jest Zdzisław Góra, emerytowany pilot odrzutowców. Aż trudno uwierzyć, że z tej małej, nieznanej wsi, pochodzi tak ciekawa osobowość, która ma za sobą wylatane 7 tysięcy godzin, m.in. w Afryce.

?php>

Pod koniec drugiej wojny jako mały chłopiec widział walki powietrzne nad Krzczonowicami. Kilkanaście kilometrów dalej trwała wówczas bitwa Armii Czerwonej i Wehrmachtu o Baranów. Widział zestrzelenie niemieckiego samolotu w okolicach Ćmielowa i przymusowe lądowanie wielkiego transportowca.

?php>

?php>

Piloci odrzutowców. 1955-1956 r. Z. Góra pierwszy z lewej?php>

?php>

Zdzisław Góra urodził się w 1934 r. w Krzczonowicach. Jego dziadek nazywał się Parka. Przy wjeździe do Krzczonowic jest pomnik, na którym widnieje napis mówiący o tym, że w 1864 r. w Powstaniu Styczniowym zginął tam Parka, który mógł być dalekim krewnym. Z. Góra pamięta tajne nauczanie w Krzczowicach. Uczył go w czasie okupacji Ignacy Siwiński, prawdopodobnie żołnierz AK.

?php>

?php>

Sudan 1979 r.?php>

?php>

-Do dzisiaj pamiętam wiersz, którego nas uczył - mówi. Wśród słoneczników, stałem w mym ogródku. Wieczór był pełen jesiennego smutku. Na niebie chmury okryte szkarłatem, słońce się cicho żegnało ze światem. Las zmodrzał, a dęby na górze stanęły. Nagle jak w ogniu w purpurze rzeka w stu skrętach wyprysła zza krzaków i drżąc zaczęła od srebrnych zygzaków co po niej mknęły już maleńkie żagle ku brzeżnej trzcinie i tu nikły nagle. Od łąk mgła wstała i pełzała nisko w najszczerszym złocie obleczone rżysko, a tam w dolince ponad rdzawe grusze już wykwitają dymów pióropusze. Może gdzie indziej świat się piękniej mieni. Dla mnie najmilsza tu polska jesieni.

?php>

?php>

Sudan, Nil Błękitny 1979 r.?php>

?php>

Zdzisław Góra ukończył Szkołę Podstawową w Ćmielowie, skąd otrzymał świadectwo w dwóch językach: polskim i niemieckim. Następnie ukończył Prywatne Gimnazjum i i Koedukacyjne Liceum Administracyjno -Handlowe I stopnia Stowarzyszenia Kupców Polskich w Ostrowcu Świętokrzyskim. Małą maturę obronił w 1951 r., a dużą w 1952 r. w Skarżysku -Kamiennej. Rok po maturze wstąpił do Oficerskiej Szkoły Lotnictwa Myśliwskiego w Radomiu. Przez 8 miesięcy uczył się teorii lotu, nawigacji lotniczej i budowy silnika oraz płatowca. Wykładowcami byli Polacy, ale komendantem był towarzysz Bystrow z sowieckiego lotnictwa. Zastąpił go później komendant Szwarc. Po 8 miesiącach wkuwania teorii podchorążowie rozpoczęli szkolenie na samolocie szkolno -treningowym Junak 3, polskiej konstrukcji. Samolot miał krytą kabinę. Uczącego się podchorążego sadzano z przodu. Po ok. 12 godzinach lotu z instruktorem, początkowo tylko po kręgu wokół lotniska, nadeszła dla Zdzisława Góry pora na pierwszy samodzielny wylot. Udało się, lot odbył się bez zakłóceń. Do zakończenia nauki, która trwała 120 godzin, przesiadał się na coraz szybsze samoloty. Latał na Jaku 11 i odrzutowcach: Jaku U 17, Jaku 23, Migu 15.

?php>

-Mig 15 miał pułap 15 kilometrów, ale go nie osiągał - słyszę.

?php>

?php>

MIG-15?php>

?php>

Oficerską Szkołę Lotnictwa Myśliwskiego ukończył w 1956 r. ze stopniem podporucznika. Po szkole trafił do jednostki myśliwskiej we Wrocławiu, gdzie przydzielono mu rozkazem Miga 15 i mechanika. Później latał w Łasku. Służba zasadnicza w lotnictwie trwała 3 lata. Mechanicy byli plutonowymi, a nawet sierżantami. Podporucznik Zdzisław Góra zamieszkał w hotelu oficerskim. Z wojskiem rozstał się w 1960 r. jako porucznik mając około 400 godzin lotu na odrzutowcach.

?php>

-Przyczyną mojego zwolnienia mogło być to, że mój brat stryjeczny służył w Armii Andersa jako kapral - wspomina Z. Góra. A takich koligacji nie tolerowano.

?php>

?php>

Wioska w Sudanie?php>

?php>

Już jako cywil przez 12 lat był zawiadowcą lotniska Turbia obok Stalowej Woli i w Mielcu. Po pracy wylatywał godziny na klubowych samolotach AN 2, PZL 106 "Kruk", PZL 101 "Gawron", "Kania 3", Jak 12 oraz nocnym bombowcu CSS 13, czyli kukuruźniku. W Aeroklubie w Mielcu zrobił Licencję Pilota Zawodowego. Uzyskał ją w 1968 r. po egzaminie państwowym w Lesznie. W Lisich Kątach przeszedł szkolenie pilota "agro" i w 1973 r. rozpoczął pracę w Zakładzie Usług Agrolotniczych na lotnisku we Wrzeszczu w Gdańsku. Na pierwszy czarter do Egiptu poleciał w 1975 r. W bazie Zagazik znalazło się po 20 polskich pilotów i mechaników. Kucharz, stróż oraz robotnicy napełniający zbiorniki chemikaliami do oprysków plantacji bawełny i ryżu byli Arabami.

?php>

-Normą było 10 do 12 startów, ale najpracowitsi mieli nawet 17 lotów dziennie- mówi Z. Góra. Po kąpieli i odpoczynku szliśmy do 300-tysięcznego Zagaziku, jeździliśmy zwiedzać Kair, Port Said, ", El Alamein, gdzie Brytyjczycy walczyli z armią Rommla, o czym świadczą wojenne mauzolea. Chodziliśmy też pływać w morzu Śródziemnym i Czerwonym na dzikich plażach. Z lokalną ludnością nie było kontaktów. Pobiciem groziło nawet niewinne zagajenie do Arabki, okrytej czadorem.

?php>

?php>

Z. Góra pierwszy z prawej?php>

?php>

Jak wspomina, podczas jego pobytu w Afryce zginęło 40 pilotów. We wrześniu 1975 r. Zdzisław Góra trafił aż do Sudanu. Latał tam w bazach: Renk, Kostii, Damanchur na starych Gawronach. Lot do bazy połączył z obejrzeniem Doliny Królów w Luksorze, Vadi Halfa i lądowaniem podczas piaskowej burzy na Pustyni Nubijskiej w Adbarze. Panowała tam temperatura ok. 50 stopni. W hotelu Sudańczyk, dyrektor, gdy się upewnił, że Zdzisław Góra to Polak, wyeksmitował dwóch swoich rodaków i dał mu pokój z wentylatorem. Na zlecenie FAO identyfikowali skupiska ptaków, żerujące na wysianym prosie, duro i sezamie. Zdzisław Góra przez półtora roku pracował w bazach Renk, Senar i Salma nad Niebieskim i Białym Nilem. W 1981 r. poleciał do Kamyshli w Syrii, przy granicy z Turcją, aby zwalczać chwasty zbożowe. Zwiedził Damaszek i złożył wizytę żołnierzom z Polski na wzgórzach Golan. W przelotach z Polski na egzotyczne czartery lądował na Krecie, Rodos, Milos i Cyprze. Przelot grupowy na AN 2, czyli "Antkach" z Warszawy, nad Węgrami, Bułgarią, Jugosławią i Grecją trwał do dwóch tygodni. W Boże Ciało, zgodnie z lotniczym przesądem, robili przerwę.

?php>

Zdzisław Góra przyznaje, że ma za sobą kilka wypadków, ale wszystkie skończyły się dobrze.

?php>?php>

-Raz w 1988 r. nasz bohater koziołkował "Antkiem" pod Maleninem, gdy silnik przerwał w powietrzu. Rok później po starcie na "Kruku" przy ulewie i porywistym wietrze miał kraksę pod Malborkiem. Samolot poszedł do kasacji, a on do szpitala. Na spadochronie skakał tylko raz w ramach obowiązkowego treningu, za co dostał odznakę skoczka. W Zakładzie Usług Agrolotniczych w Gdańsku pracował do 1990 r. do emerytury, po tym jak stracił częściowo słuch.

?php>

Zdzisław Góra obecnie mieszka w Pszczółkach, w powiecie gdańskim. Ma żonę, dwie córki, czworo wnuków i czterech prawnuków. Lubi jeździć na rowerze, dużo czyta. Interesuje się tematyką historyczną.

(Joanna Boleń)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

johnjohn

0 0

Ciekawa historia z życia pana Zdzisława.

10:22, 23.05.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Ostrowiecka Akademia Nauk Stosowanych wysoko w rankingu

Marysiu nie obrywaj mu uszu póki wode nośi. Jesli już powstał sparing na mędrkowanie to się dołącze. Wiadomo że nauka to potęgi klucz, który dzięki zdobytej wiedzy otwierać może wiele dżwi. Własnym kluczem. Tu nie ma nad czym dyskutować. To oczywistość. Jednak do nauki oprócz czystej wiedzy i umiejętności jej stosowania i rozwijania, podczas nauczania, w tle, załącza się silniki róznego rodzaju. Silniki ekonomiczne, propagandowe, wychowawcze, świadomościowe, emocjonalne, czy nawet taki który można nazwać pralnią mózgów. Obecnie filozofia bardziej przypomina fiziologie. I nie mam tu na myśli sprawności umysłowej, czy jej doskonalenie. To jest dość spory problem, bo bardziej przypomina programowanie spodziewanych zachowań, niż próbe nauczenia, zrozumienia zachodzących procesów, nie mówiąc o tworzeniu czegokolwiek bez zgody i wiedzy ,,Wielkiego Brata". Chodzi tu przedewszystkim o sprawną siłą roboczą oczywiście. Nikt teaz nie będzie siedział nad brzegiem morza zastanawiając sie dla czego morze się buja, czy przesypywał piasek z kupki na kupke, wzorem z Syzyfa, bo to jest jasne wszystkim już w wieku przedszkolnym. Każdy chyba będac na plaży budował kiedyś zamki z piasku. Lub przynajmniej stawiał babki w piaskownicy. Czy lepił bałwana, bo bałwan to dobry szybki przykład wysiłku tworzenia i przemijania. Bez względu, czy da się odzyskać marchewke, czy nie. Choć recykling to ważny punkt w tworzeniu nowego porządku świata. Jednak zbyt praktyczne tworzenie sobie kadr powoduje tworzenie zamkniętych umysłowo grup społecznych, jak homosowietikus, korpo, czy innych pędnoków prowadzących do obłąkańczej gonitwy za króliczkiem. To bardziej hodowla niż nauczanie. I tu nasuwa się pytanie. Co się stanie, gdy w efekcie tego zabraknie nam w końcu; jasno, racjonalnie, zachowawczo, trzeźwo i ze zrozumieniem tego świata myślących społeczeństw. Konieczenych do tworzenia nowego zrównoważonego życia na tej wyczerpanej planecie. Życie, już jest racjonowane i umieszczające ludzi w torowiskach bez przyszłości. Kariera myszki w klatce. Pozwole sobie przypomnieć słowa Gorkiego, opisującego ówczesne społeczeństwo,nie tak hohoho lat temu, fragment- ,,maszyny wyssaly z ludzkich mięsni tyle sił ile im było potrzeba" - zdaje się że wciąż są aktualne. Z tą teraz obecnie cywilizacyjną różnicą, bo teraz wysysają, wyjaławiają dusze. Chorobliwa rządza wielkości, wyścig szczurów w którym nikt nie może liczyć na wygraną, pęd na ściane bez miękkiej na niej gąbki. Szczególnie dotyczyto wielkich tego świata, ich ,,jazda" jest coraz bardziej obłąkańcza i rządająca od maluczkich bezwzględnego podporządkowania się Ich wizjom, rególacjom i planom na jeszcze bardziej restrykcyjny porządek tego świata. Aby maluczkich, mieć pod bezwzgledną kontrolą. Finansową, mentalną i świadomościową. Już nie religjie, a cctv i kamera w Twoim telefonie, czy lokalizacja pilnuje poprawności twoich zachowań. Coraz mniej już wynika z Twojej własnej woli. Ktoś, za nas układa nam nasze klepki. I tak też tą drogą podąża metodyka nauczania. Tu nie chodzi o to żebyś się czegoś nauczył i coś osiągnął. Tu chodzi o to, żeby się dało wykorzystać Twoją wiedze, maksymalnie niskim kosztem. Jednoczesnie udrutowując Cię w zobowiązaniach. Odbierając Ci .., urzyje tu slowa które jest już obecnie tylko historycznym sloganem, wolność. Czyli świat nakazów i zakazów, krócej, wązki korytarz prawilnego myślenia. Jest to, jak by na to nie patrzeć, jakaś forma ochrony zasobów planety. E-świat, twój nowy świat. Ale czy aby napewno twój? Czy czeka nas pónocno koreański styl życia?

Nauczka

17:58, 2025-07-01

Celsa: Czy wraca widmo sprzedaży huty w Ostrowcu?

Przecież CELSA HO jest cały czas wystawiona na sprzedaż, dziwne jest to że artykuł ukazał się jak akurat prowadzone są rozmowy o podwyżkach

Hutas

16:58, 2025-07-01

Grzegorz Wrzesień prezesem Polskiego Związku Kickboxing

Znam Grzeska i jest to super facet. Gratulacje ♥️

Mmm

15:54, 2025-07-01

Zmiana na stanowisku Prezesa ZUP w Ostrowcu

Czy ktoś panuje nad tą ostrowicką kliką?🤣🤣🤣

Krzysztof

14:59, 2025-07-01

0%