Jazz nad Kamienną? To brzmi dumnie, ale praktycznie nie istnieje. Nie licząc wakacyjnych koncertów jazzowych ostrowczanki Malwiny Masternak, która na stałe mieszka w Hiszpanii, to w naszym mieście średnio jeden koncert jazzowy na rok wystarczy. W ubiegłym roku nawet Zaduszek Jazzowych nie było. Fani jazzu z Ostrowca na koncerty jeżdżą więc do Kielc, Radomia, Lublina, Krakowa i Warszawy. Takich koncertów nie organizuje się u nas, bo co? Jazz to muzyka trudna i tylko dla koneserów? To muzyka dla elit i trudno komercyjnie wypełnić sale? Bzdury, bzdury, po trzykroć bzdury… Jak mawiał zmarły przed tygodniem w wieku 88 lat Jan Ptaszyn Wróblewski, „…przestańcie straszyć nas jazzem. To muzyka, która nie wymaga od nas żadnego specjalnego przygotowania, no chyba że umycia uszu…”
Młodszym czytelnikom musimy przypomnieć, choćby wspominając wspomnianego Jana Ptaszyna Wróblewskiego, że w Ostrowcu nie zawsze tak było. Niewiele ponad 20 lat temu, a dokładnie 28 kwietnia 2001 roku od przecięcia wstęgi przez Henryka Kraskę, Andrzeja Chochoła i właśnie Jana Ptaszyna Wróblewskiego rozpoczął swoją działalność w Ostrowcu Jazz Club „Perpektywy”. Na scenie zagrali w ramach „XIII Wiosny Jazzowej Ostrowiec 2001” – Andrzej Chochół Group, The Globtrotters oraz Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet. Sala na pięterku ZDK pękała w szwach! Później normalnością były koncerty takich tuzów jazzu, jak Tomasz Stańko, Włodek Pawlik, czy nawet gościa specjalnego zza oceanu Randy Brecker’a.
-Jak tu nie będzie grany jazz to przyjadę i zwiążę tę wstążkę z powrotem – powiedział żartobliwie Jan Ptaszyn Wróblewski, który do naszego miasta powrócił za rok i ten znakomity saksofonista, kompozytor i dyrygent, który współtworzył m.in. Kwintet Poznański, Jazz Outsiders, Polish Jazz Quartet, Studio Jazzowe Polskiego Radia, Stowarzyszenie Popierania Prawdziwej Twórczości Chałturnik, Mainstream, Made in Poland, czy twórca legendarnego programu radiowego „Trzy kwadranse jazzu” czuł się w nim znakomicie. Przyjechał nie po to, by z powrotem wiązać wstęgę, ale z instrumentem po, by wystąpić na deskach „Perspektyw”. Cieszył się, że w Polsce, w takich ośrodkach, jak Ostrowiec przybywa klubów, w których gra się jazz. -To jest najzupełniej normalne - mówił. -Na całym świecie jest tak samo. To nie dotyczy tylko jazzu. Wszystkie najważniejsze festiwale muzyki poważnej chociażby w Niemczech, nie odbywają się w Berlinie, czy Monachium, ale w innych, mniejszych miastach. Jeśli tylko jest tam jakieś grono osób, które danym nurtem się interesuje to na pewno coś się zadzieje. Jeżeli nie było tego do tej pory to tylko dlatego, że mieliśmy piekielną centralizację. Muzyk, który nie przeniósł się do Warszawy nie mógł liczyć na robotę. W tej chwili wszystko nam już znormalniało.
Jan Ptaszyn Wróblewski lubił mawiać, że cały urok jazzu polega na tym, że to kierunek muzyczny który nigdy nie wiadomo, w jaki sposób będzie się rozwijał i dokąd zmierzał. Nawet Milesowi Davisowi nikt nie mówił, w którą ma iść stronę, a jeśli próbowano mu coś sugerować to się źle skończyło. Dlatego w myśl starego polskiego przysłowia: „każda potwora znajdzie swego amatora” i dlatego mogą się rozwijać chociażby takie nurty, jak „smooth jazz”, „acid jazz”, „free jazz”, „progressive jazz”, „bossa nova”. -Jeśli są ludzie, którzy to grają i tego słuchają, to wszystko jest w porządku – podkreślał Jan Ptaszyn Wróblewski. -Jazz to muzyka na tyle niespokojna, że zawsze się w niej coś będzie działo i to w różnych kierunkach. Im więcej jest różnorodnych propozycji tym ciekawiej – podkreślał legendarny saksofonista.
Na początku XXI wieku w naszym kraju panował swoisty boom na jazz. Zaczynali go grać bardzo młodzi i piekielnie zdolni muzycy, często absolwenci wydziałów jazzu w prężnie działających wyższych szkołach muzycznych. Kwitła wokalistyka jazzowa. Po prostu wielu chciało grać jazz i to na sposób równy z całym światem. Mieli przy tym niesamowite zaplecze, sporo wiedzy i doskonały warsztat. Zresztą, tak się dzieje po dziś, o czym świadczy ciągłe podpijanie przez naszych jazzmanów rynku amerykańskiego.
Jana Ptaszyna Wróblewskiego z Ostrowcem wiąże także niezwykle ważny projekt i dokument muzyczny, który powstał jesienią 2022 roku, a mianowicie „On the Road vol. 1” i „On the Road vol. 2”. Na płytach jego kwartet zagrał w składzie: Wojciech Niedziela (fortepian), Marcin Jahr Drum Art (perkusja) oraz dwóch kontrabasistów: Jacek Niedziela-Meira i Andrzej Święs. Nagrania pochodziły z koncertów w ostrowieckim Klubie Perspektywy w Ostrowcu Świętokrzyskim (2003), Domu Kultury „Chemik” w Kędzierzynie-Koźlu (2003) oraz z Podlasie Jazz Festival w Białej Podlaskiej (2020). Wydawnictwo powstało dzięki wsparciu Stowarzyszenia Opieki Nad Spuścizną Krzysztofa Komedy, które od wielu lat współpracowało z Janem Ptaszynem Wróblewskim - przyjacielem Krzysztofa Komedy i wieloletnim współtowarzyszem koncertów na całym świecie. Na płytach koncertowych znalazły się także utwory, które muzyk m.in. wykonał na koncercie w Klubie Perspektywy w Ostrowcu Świętokrzyskim dnia 28 kwietnia 2003 roku. Wtedy to w „Perspektywach” sam Jan Ptaszyn Wróblewski podpiął dysk do konsoli i w ten sposób udało się zachować tamte nagrania. To wydawnictwo płytowe jest świetną reklamą naszego miasta, podobnie jak materiały o koncertach i wydarzeniach w „Perspektywach”, które niegdyś ukazywały się w prestiżowym „Jazz Forum”. Śmiało więc krzyczymy: więcej jazzu w Ostrowcu! Jednocześnie jesteśmy świadomi, że po okresie festynowego disco polo na brak koncertów mogą także narzekać fani rocka i bluesa z naszego miasta. Słowem: czas na dobrą muzę!
Paweł Słowiński
Dariusz Kisiel
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz