Jazz nad Kamienną? To brzmi dumnie, ale praktycznie nie istnieje. Nie licząc wakacyjnych koncertów jazzowych ostrowczanki Malwiny Masternak, która na stałe mieszka w Hiszpanii, to w naszym mieście średnio jeden koncert jazzowy na rok wystarczy. W ubiegłym roku nawet Zaduszek Jazzowych nie było. Fani jazzu z Ostrowca na koncerty jeżdżą więc do Kielc, Radomia, Lublina, Krakowa i Warszawy. Takich koncertów nie organizuje się u nas, bo co? Jazz to muzyka trudna i tylko dla koneserów? To muzyka dla elit i trudno komercyjnie wypełnić sale? Bzdury, bzdury, po trzykroć bzdury… Jak mawiał zmarły przed tygodniem w wieku 88 lat Jan Ptaszyn Wróblewski, „…przestańcie straszyć nas jazzem. To muzyka, która nie wymaga od nas żadnego specjalnego przygotowania, no chyba że umycia uszu…”