Tajemniczy pątnik z niezwykłą misją

Od kilku dni mężczyzna w pokutnej szacie, z dużym krzyżem na ramionach wzbudza zainteresowanie przechodniów na ostrowieckich ulicach.
Nam też udało się go spotkać i zachęcić do krótkiej rozmowy.
Pan Mieczysław Wocial na co dzień mieszka koło Elbląga. Ma 68 lat. Jak mówi jest farmerem. Ponad 30 lat temu przeżył nawrócenie wiary, a swoją misję pątniczą rozpoczął ponad 20 lat temu. Wtedy też wyruszył na ulice miast. Za każdym razem jego pojawienie się wzbudza sensację.
-Ludzie mnie pytają: czy  jestem mnichem, zakonnikiem jakiegoś zgromadzenia? Nie. Jestem osobą świecką, która 20 lat temu podjęła się misji ku  chwale Bożej -mówi pan Mieczysław. -Na mojej drodze spotykam wielu ludzi i otrzymuję też znaki od Boga. Wiele osób po rozmowach ze mną przeżywa nawrócenia. Ludzie to potwierdzają. Cieszą się, że mnie spotkali, że czegoś się dowiedzieli i że przemówiło to do ich serc. Na mojej drodze doświadczam natychmiastowych nawróceń wśród ludzi, którzy od dawna byli daleko od Kościoła. Są to niezwykłe świadectwa. Kiedyś sam żyłem w grzechu, ale Bóg mnie uzdrowił i poczułem się zobowiązany. Ludzie różnie bratają się z panem Bogiem, ja wybrałem wędrówkę.

patnik
Pan Mieczysław ma ze sobą niewiele. Mały plecak, śpiwór, bieliznę i płaszcz przeciwdeszczowy. W płóciennej, pokutnej szacie, z różańcem w ręku, w sandałach, z modrzewiowym, wykonanym przez siebie krzyżem na ramionach, przemierzył setki tysięcy kilometrów. W roku wyrusza na kilka takich wypraw. Trwają one średnio dwa tygodnie. Najdalej był w Paryżu. Obecnie planuje odwiedzić 15 miast. Wyruszył z Warszawy przez Mińsk Mazowiecki, Siedlce, Łuków, Starachowice, Ostrowiec Świętokrzyski, dalej Stalowa Wola, Rzeszów. Finałem tej misji ma być Zakopane. Pan Mieczysław trasy planuje śladami kościołów. Tam zatrzymuje się na modlitwę. Często też przyjmowany jest na nocleg w parafiach. Po drodze organizuje sobie pożywienie. Bywa też, że ktoś podzieli się posiłkiem czy szklanką wody w zamian za modlitwę. Zdarza się jednak też , że śpi na ławkach w parku czy na przystankach. Bywa też, że przechodnie wzywają policję lub służby miejskie, gdy widzą mężczyznę śpiącego na ławce.
-Na ogół spotykam się z życzliwością. Kiedy wyjaśnię stróżom prawa o co chodzi w mojej misji, nie mam żadnych problemów. Na swoje drodze spotykam też ludzi wiary. Podchodzą do mnie. Pytają. I często z tych rozmów wynika coś dobrego. Ludzie życzą mi też wytrwałości w podjętej misji, proszą o modlitwę -dodaje pan Mieczysław.

pątnik2
Pan Mieczysław wędruje w samotności. Nie zaczepia ludzi. Nie nagabuje nikogo. Nie zwraca też uwagi na przechodniów. Idzie w skupieniu. Natomiast chętnie zatrzymuje się poproszony o rozmowę. Na swojej drodze spotkał tysiące osób. Jest niezwykle ciepłym i pogodnym człowiekiem. Nie brakuje mu hartu ducha, ale też fizycznej krzepy. Kiedyś, we wczesnej młodości uprawiał sporty wyczynowe. Nie przeraża go upał ani ulewy. Idzie z niezwykłą wiarą, podnosząc na duchu tych, którym tej wiary brakuje i rozpala w sercach przypadkowych przechodniów nadzieję oraz radość z małych, a może właśnie wielkich rzeczy, często przez nas niedostrzeganych.

Anna Mroczek, Paweł Słowiński

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *