Szkolny zawrót głowy rodziców. Kolejki jak za PRL -u
Pierwszy tydzień szkoły jest trudny nie tylko dla uczniów, ale także dla rodziców.
Codziennie bowiem tuż po powrocie dzieci ze szkoły, ich rodziców czekają zakupy. A to brakuje zeszytów, a to cyrkla czy węgla. Zdarza się, że nawet plecaka. Jednak największe oblężenie przeżywają sklepy w związku z zakupem okładek na zeszyty i książki. I nie ma z tym żartów. W niektórych szkołach za brak okładek na książkach można dostać minusa. Podręczniki uczniowie w swoich szkołach otrzymują na raty. W jeden dzień kilka, na drugi czy trzeci pozostałe. Trudno nakupić okładek wcześniej, skoro niemal każda książka ma inny rozmiar.
Ruch w sklepach, które oferują przybory szkolne, w minionym tygodniu był olbrzymi. Świadczyły o tym kolejki, które niejednokrotnie wychodziły ze sklepów. Tak było m.in. w sklepie Skala przy ul. Sienieńskiej. Klienci czekali w kolejce na chodniku.
-Towar szkolny w sklepie mamy już od czerwca – mówi kierownik sklepu Skala Barbara Merdalska. Rodzice dzieci, które idą do zerówki lub pierwszej klasy podstawowej, robią na ogół zakupy wcześniej- już w lipcu. Spory ruch mamy zawsze od połowy sierpnia. Jednak najwięcej klientów jest w ostatnim tygodniu sierpnia i po rozpoczęciu roku szkolnego. Obecnie sprzedają nam się wyposażenia piórników, pomoce szkolne, jak bloki itp. Zdarza się, że sprzedajemy całe wyprawki, a nawet plecaki. Jednak najwięcej osób kupuje okładki na książki i zeszyty. W ostatnim czasie sprzedaliśmy 2 tysiące okładek na zeszyty.
B. Merdalska zauważa, że pomoc w postaci 300+ jest widoczna w zakupach przyborów szkolnych. Rodzice chętniej dzieciom wymieniają piórnik czy plecak na nowy. Są kupowane także droższe i lepsze przybory.
Największy ruch w sklepach z przyborami szkolnymi potrwa z pewnością jeszcze do końca tego tygodnia. Stąd nauczyciele na ogół pobłażliwie traktują brak ołówka, nożyczek czy okładki na książkę. Później na ulgi nie ma co liczyć, uczniów czeka wytężona nauka.