Na stacjach paliw powinno być już zdecydowanie taniej, ale nie jest. Jakie ceny zobaczymy przed świętami i z początkiem 2023 roku? (wideo)

W ostatnich dniach obawiano się turbulencji, ponieważ kraje UE i G7 zdecydowały się na nałożenie limitu na rosyjską ropę, a OPEC+ pozostawiło nie zwiększać produkcji. Jednak wzrostu cen ropy nie widać.

Kraje G7 oraz UE zdecydowały się na nałożenie limitu cenowego na eksport rosyjskiej ropy drogą morską. Kraje trzecie, które będą kupowały rosyjską ropę będą mogły korzystać z usług tankowców zarejestrowanych w G7 i UE oraz korzystać z ubezpieczeń jedynie, kiedy cena zakupu będzie mniejsza lub równa 60 USD za baryłkę. Co 2 miesiące ma dochodzić do rewizji warunków i cena ma być ustalana na poziomie 5% poniżej średniej ceny dla rosyjskiej ropy. Polska chciała bardziej restrykcyjnych zasad, sięgających nawet 20-30 USD za baryłkę, ale Stany Zjednoczone nie chciały powstania zbyt dużej luki podażowej na rynku.

Co to oznacza w praktyce? Na ten moment niezbyt wiele. Rosyjska ropa Urals jest obecnie sprzedawana poniżej capu cenowego, a dodatkowo Rosja może korzystać również ze swojej floty tankowców, co pozwoli na ominięcie sankcji. Istnieje również duże prawdopodobieństwo korzystania z innych metod na omijanie sankcji, które były widoczne już w tym roku w krajach europejskich.

Poza limitem cenowym, kraje UE wstrzymują import rosyjskiej ropy z dniem 5 grudnia. Obecnie jest to zaledwie 1-1,5 mln brk na dzień, ale wciąż kraje UE będą musiały szukać innego sprzedającego. Zdecydowanie większym problemem będzie embargo na produkty ropopochodne, które wchodzi w życie 5 lutego. Wtedy kraje UE przestają kupować produkty ropopochodne, w tym przede wszystkim diesla, którego w krajach UE jest po prostu mało. Właśnie dlatego nie można wykluczyć kolejnej fali wzrostu cen diesla w stosunku do benzyny początkiem nowego roku.

Grudniowa decyzja powiększonego kartelu ropy nie była dużym zaskoczeniem. OPEC+ zdecydował się na utrzymanie limitu produkcyjnego bez zmian, który wynosi obecnie ok. 41,8 mln baryłek na dzień. Warto jednak wspomnieć, że sama produkcja w OPEC+ wynosi nieznacznie powyżej 40 mln baryłek na dzień, ze względu na to, że jedynie kilka krajów jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie są w stanie produkować zgodnie z limitem.

Przed tymi decyzjami i zmianami ropa naftowa taniała. Przez 30 dni cena ropy brent obniżyła się o 10%, do 86 USD za baryłkę dla kontraktów terminowych. Po nałożeniu limitu i decyzjach OPEC+ obniżyła się o 3-4 USD.

– Na polskich stacjach paliw powinno być już zdecydowanie taniej, ponieważ w listopadzie na świecie ropa bardzo potaniała – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Ropa WTI znalazła się nawet na najniższych poziomach od grudnia 2021 r. Dla ropy brent były to poziomy ze stycznia 2022 r.

Teraz obawy inwestorów związane są przede wszystkim z Chinami. Chiny są globalnym liderem pod względem importu ropy, dlatego spowolnienie gospodarcze lub nawet recesja mogą mocno wpłynąć na kształtowanie się cen. Jednak po fali protestów w Chinach w związku z restrykcjami władze zaczynają zmniejszać restrykcję. Teoretycznie mówi się, że w styczniu Covid-19 ma być traktowany na równo z innymi mniej inwazyjnymi chorobami. Co więcej, obecnie liczba aktywnych przypadków jest ocenia na ok. 40 tys. z czego zdecydowana większość jest bezobjawowa.

– Ceny ropy mogą ruszyć w górę po nałożeniu limitu cenowego na rosyjską ropę, jeżeli za kilka tygodni okaże się, że rynek nie doszacował popytu na ropę – przestrzega ekspert XTB. – Jeżeli jednak rynek będzie zachowywał się tak, jak w ostatnich miesiącach, to nie powinno stać się nic złego i ceny ropy powinny pozostać na obecnych, względnie niskich poziomach.

Z perspektywy polskiego konsumenta istotne jest także, że w ciągu 30 dni dolar osłabił się o ponad 4%. W skali dwóch miesięcy osłabienie było blisko 10%. Skutków spadku cen ropy i wzmocnienia złotego nie odczuliśmy w istotny sposób. Cena PB95 znalazła się minimalnie poniżej 6,50 zł za litr. Jedną z przyczyn może być wyczekiwanie dotyczące tego co stanie się z tarczą inflacyjną z początkiem przyszłego roku, ważną ze względu na VAT na paliwa (ustawa tego dotycząca jest w Parlamencie).

Stacje benzynowe kierowały swoje ceny do tych poziomów, które odzwierciedlałyby powrót do stawki VAT wynoszącej 23%. Teoretycznie może być to bardzo dobra informacja o tym jak zachowywać będą się ceny, gdy przesądzone zostanie, że stawka VAT nie wzrasta z początkiem 2023 r.

– Ze względu na ceny ropy i wzmocnienie złotego benzyna PB95 powinna kosztować 6,20-6,30 zł/l – ocenia M.Stajniak z XTB. – Spadku cen spodziewam się bardziej w przyszłym roku niż przed zakończeniem obecnego, a bardzo istotne okaże się czy Polska zakończy konflikt z UE związany z wypłata środków na KPO.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *