Przygnębiająca lektura raportu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. 2024 rok nadzieją, w 2025 roku poprawa?

Lektura raportu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, zatytułowanego „Aktualna sytuacja hutnictwa w Polsce”, jest przygnębiająca. To dokument strategiczny nie tylko dla branży hutniczej, ale i decydentów. Jest ogólnie dostępny i omawiany szeroko na Wojewódzkich Komisjach Dialogu Społecznego. Eufemizmem jest nazywanie tej sytuacji trudną, bo od kondycji hut zależy przecież sytuacja ekonomiczna wielu miast i regionów, a masowe upadki zakładów i powstałe bezrobocie już „przerabialiśmy” w niechlubnych latach dziewięćdziesiątych…

Hutnicy z Federacji Związków Zawodowych Metalowców i Hutników mówią wprost: to katastrofa! 2023 rok upłynął pod znakiem spadku produkcji oraz cen na wyroby stalowe. Co ciekawe, w Unii Europejskiej zużycie stali spadło o 6,3, a w Polsce o 13 %, choć w połowie ubiegłego roku wskaźniki te sięgały aż 20%. Tymczasem inne wskaźniki wskazują na to, że mamy potencjał, ale nie potrafimy konkurować i bronić własnego rynku. Wzrost zużycia stali odnotowywany jest w takich krajach rozwijających się, jak Indie, Indonezja, Malezja, Arabia Saudyjska, Iran. Trudno w to uwierzyć, ale nawet prowadząca wojnę Rosja, mimo nałożonych na nią sankcji, również zanotowała wzrost produkcji. Daleko niezadawalająca jest sytuacja na rynku złomu. Decydenci uważają go za odpad, a hutnicy za zielony surowiec, który ma wspomagać transformację i dekarbonizację hutnictwa.

W opinii HIP-H, dramatyczna sytuacja hutnictwa w Polsce wynika z zewnętrznych uwarunkowań, ale również sytuacją na rynku polskim, który nie został wzmocniony  środkami z Krajowego Planu Odbudowy, a który boryka się także z problemami budownictwa, w tym infrastrukturalnego, które jest największym odbiorcą stali. Brak tych środków spowodował brak nowych projektów w sektorze budowlanym, co odbiło się na zakupach stali, zwłaszcza wyrobów długich i rur. Szacuje się, że do budownictwa trafia co trzecia tona wyprodukowanej stali. Przedłużające się spowolnienie gospodarcze powoduje, że sektor stalowy w UE i w Polsce notuje straty i cofa się do wskaźników osiąganych… 8 lat temu. Trwogą jest ciągły spadek udziału krajowej produkcji w hutniczym rynku. Niestety, straty powstają również przez błędną politykę UE wobec ukraińskich towarów, które płyną bez żadnych ograniczeń i kontyngentów.

Hutnictwo trawią również  wyzwania dekarbonizacyjne. Rodzi się bowiem pytanie, jak pogodzić olbrzymie nakłady finansowe na upowszechnienie zielonej energii z równie powszechnie obniżaniem cen przez wykorzystanie importowanych wyrobów i wzrostem rodzimej produkcji?.

Współczynnik PMI, który odzwierciedla aktywność finansową podmiotów gospodarczych nabywających różnego rodzaju dobra i usługi, wyniósł w 2023 roku 47,4 pkt. i jest lepszy tylko od danych z 2001 i 2009 roku. Wpływ na sytuację branży ma również stosowane przez niektóre huty tzw. wygaszanie wykorzystania mocy.  Zakłady notują przerwy w parach stalowni i walcowni. Chwytają się, jak tonący brzytwy, nawet mało lub nawet nieopłacalnych kontraktów byle tylko utrzymać produkcję.

Fachowcy rynku stalowego z HIP-H sugerują, że poprawa wskaźników przemysłu hutniczego jest możliwa, ale drugiej połowie 2024 roku. Nadzieją jest powrót do inwestycji budowlanych, które otrzymają zastrzyk finansowy z KPO. Trend wzrostowy ma być jednak odczuwalny dopiero w 2025 roku. Prezes HIP-H Mirosław Motyka na jednym z posiedzeń WKDS w Krakowie mówił, że przemysł hutniczy liczy na wzrosty, które wiążą się z rozwojem energetyki odnawialnej i zapowiedziami w inwestycje dotyczące energetyki atomowej, a także kontynuowaniem prac nad budową Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ważna będzie również polityka UE, która musi chronić rynki, zwłaszcza w dobie szeroko zakrojonej dekarbonizacji, przed importem tańszych wyrobów stalowych z krajów trzecich, które w ogóle nie stosują reżimu zielonej polityki.

Szkoda, że w przepadku przemysłu hutniczego, a i zapewne całej gospodarki, tak nazbyt wiele zależy od polityki. Ta sama UE, która mówi o pomocy dla walczącej Ukrainy na trzy kolejne lata podpisała możliwość kontyngentowania półwyrobów z Rosji, ta sama UE, która tak ochoczo wdraża zieloną politykę, otwiera nowe kopalnie w Niemczech. U nas z kolei trwa swoista wojna domowa w sporze o praworządność, a umyka nam np. fakt, że najwięcej stali importujemy z… Niemiec. Jednocześnie krytykuje się inwestycje, które mogłyby się przyczynić do wzrostu gospodarczego i które ożywiłyby np. przemysły hutniczy i cementowy. CPK jest przecież niepotrzebny, podobnie gazoport w Świnoujściu, a kontrakty z Koreą na elektrownie atomowe są nagle wadliwe skonstruowane i również niepotrzebne. Dokąd więc zmierzamy?

Print Friendly, PDF & Email

One thought on “Przygnębiająca lektura raportu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. 2024 rok nadzieją, w 2025 roku poprawa?

  • 29/02/2024 at 11:20
    Permalink

    … i znów politycznie ukierunkowana analiza sytuacji polskiego przemysłu – trzeba było po 2015 roku być w głównym nurcie przy stole decyzjalnym w UE a nie wyrażać ogromnej germanofobii i krytykować wszystko co tylko postanowiono w Brukseli i Strasbourgu prócz otrzymywania pieniędzy z unijnych funduszy ; obyśmy wrócili do należnego nam miejsca w UE

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *