Zamknij

Motocyklem na Ukrainę, Mołdawię i Rumunię (zdjęcia)

07:48, 13.07.2019
Skomentuj

Grzesiek dyplom inżyniera budowy maszyn Politechniki Świętokrzyskiej odłożył na półkę kilka lat temu. Na co dzień przemierza setki kilometrów jako kierowca 40-tonowej ciężarówki.
?php>

Jeździ głównie do zachodnich krajów i Wielkiej Brytanii. Gdy zjeżdża na weekend do domu, przesiada się na motocykl marki Honda Transalp 600 V. Jak mówi, kocha jazdę motocyklem.
?php>

-Jazda motocyklem jest dla mnie ucieczką od dnia codziennego - mówi. Stres mija, w zamian z momentem ruszenia z podwórka wzrasta adrenalina. To także jazda bez większych ograniczeń. Można wjechać w wiele miejsc, gdzie nie da się tego zrobić samochodem. Z pewnością do wyjątkowej i dość ciężkiej wyprawy motocyklowej należy ostatni jego wyjazd na Ukrainę, Mołdawię i Rumunię. Grzesiek wraz czterema kolegami na swoich motocyklach w ciągu 8 dni pokonali 3 tysiące kilometrów.
?php>

-Z Ostrowca ruszyłem sam ? mówi Grzesiek. Na trasie spotkałem się z Maćkiem, Jarkiem i Stachem, chłopakami z Głogowa. Jacek z Bełchatowa dogonił nas już na Ukrainie.

?php>?php>

Gościnna Ukraina
?php>

-W pełnym składzie dojechaliśmy do Truskawca, odwiedziliśmy także Kamieniec - wspomina. Ukraina zaskoczyła nas dużą gościnnością ludzi. Byli bardzo pomocni. Gdy Maciek złapał gumę, to zatrzymało się obok nas co najmniej 10 samochodów, których kierowcy chcieli nam pomóc. Gdy stawaliśmy dopytywać o drogę, to od razu nas zapraszano na coś do jedzenia i mocniejszego do picia (śmiech).
?php>

Prócz dużej gościnności, jak mówi Grzesiek, Ukraina przywitała ich fatalnym stanem dróg.

?php>


?php>

-Dziur w drogach jest bardzo dużo, to są prawdziwe wyrwy - mówi. Samochody jeżdżą po 30 km/h i omijają te dziury. Nie dość, że musieliśmy omijać dziury, to jeszcze uważać na samochody, które zjeżdżały na lewą stronę. Na ulicy widać często stare, ciężarowe ziły i osobowe wołgi. Czas tam się zatrzymał.
?php>

Na jedzenie na Ukrainie nie ma co narzekać, jest naprawdę smaczne i tanie. We wsi Kolochova, gdzie nocowaliśmy pod namiotami rozbitymi na jednym podwórku, właściciele posesji rano podali nam na śniadanie kaszę ze śmietaną i skwarkami. Jedliśmy też u nich pysznego pstrąga, który został złowiony w płynącym obok potoku. Poczęstowali nas także miejscowym, mocnym specjałem (śmiech).
?php>

Często, jak przyznaje Grzesiek, celowo zbaczali z trasy, przejeżdżali przez strumienie czy niewysokie góry oraz małe wioski. Zawsze witani byli serdecznie.
?php>

-Byliśmy traktowani naprawdę wyjątkowo, bowiem w większych miastach można spotkać motocyklistów, ale w maleńkich wsiach ekipa 5 motocyklistów robiła wrażenie - mówi Grzesiek.
?php>

Na Ukrainie awarii uległ motocykl Jacka. Wylał się olej z jednego z amortyzatorów. Jednak wspólnymi siłami udało się opanować awarię, która na szczęście nie okazała się groźna i mogli ruszyć dalej.

?php>


?php>

Zielona Mołdawia
?php>

-Na granicy Ukrainy z Mołdawią mieliśmy mały problem, po tym jak służby celne zawołały od nas prawo jazdy. Okazało się, że Maciek go nie ma - opowiada Grzesiek. Mina mu zrzedła, zresztą nam także. Baliśmy się, że dalej go nie puszczą. Dalsza podróż okazała się możliwa za 50 euro (śmiech).
?php>

Drogi na Mołdawii są o wiele lepsze niż na Ukrainie. Przez to jazda motocyklami była monotonna.
?php>

-Fajne było to, że cały czas udało nam się unikać burz - mówi Grzesiek. Noc spędziliśmy w stolicy Mołdawii - Kiszyniowie. Tam także trafiliśmy na bardzo przyjaznych ludzi. Jedliśmy lokalne danie - Mamałygę ? kasza kukurydziana ze śmietaną.
?php>

Mołdawia to zielony krajobraz z pasącymi się krowami i owcami.
?php>

-Na granicy Mołdawii z Rumunią złapała nas burza, schroniliśmy się pod wiatami na granicy - wspomina Grzesiek. Mieliśmy szczęście, że w tym samym czasie, kiedy przechodziła burza, byliśmy na granicy.
?php>

Piękna Rumunia
?php>

-Wjechaliśmy na Rumunię i się zaczęło - mówi Grzesiek. Na drogach szaleni kierowcy, którzy ścinali zakręty i wyprzedzali na trzeciego. Rumunia przywitała Grześka i jego kolegów piękną pogodę, lecz po przejechaniu 100 km zastała ich burza.
?php>

-Jak raz nie mieliśmy się gdzie schronić, bo już się ściemniało - wspomina. Zatrzymaliśmy się przy opuszczonym budynku komendy policji. Deszcz jednak nie przestawał padać. Włożyliśmy przeciwdeszczowe ubrania i pojechaliśmy dalej. W deszczu jechaliśmy dobre 150 km. Na nocleg zatrzymaliśmy się w Piatra Neamt - mieście otoczonym górami.
?php>

Celem podróży ekipy motocyklistów po Rumunii był wąwóz Bicaz. Kanion o stromych 300-metrowych zboczach, który został wydrążony przez płynącą rzekę Bicaz.

?php>

-Zjechaliśmy z drogi, aby podziwiać kanion z góry, niesamowity widok - opowiada Grzesiek. Stamtąd udaliśmy się w kierunku Bystrzycy. Przejechaliśmy przez piękne Karpaty Rumuńskie. Spróbowaliśmy rumuńskich potraw regionalnych: ciorby de burta przypominającej z wyglądu i smaku polskie flaki z mlekiem oraz ciorby de wacuta, smakującej jak nasz gulasz. Ostatni nocleg na Rumunii mieliśmy za Bystrzycą. Skąd ruszyliśmy w kierunku Ukrainy. Odłączył się od nas Jacek, który wolał wracać lepszymi drogami przez Węgry i Słowację.
?php>

Grzesiek i jego koledzy do domów wrócili cali i zdrowi, obyło się bez większych awarii. Mają tylko za sobą drobne upadki na polnych, nierównych drogach.

?php>
(Joanna Boleń)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Maszt idzie do rozbiórki

Siema ZATROSKANY. PIES TRĄCAŁ KAWAŁEK ŻELAZA. Weź się lepiej gazety dopytaj czy to prawda, że w upadniętej Łysicy będą relokować tych NIECHCIANYCH od Merza z IV RZESZY??? Mam pewne info ze stolicy Europy. Liczę na ciebie. Ja wiem że ich dawno przesortowali na lepszych, ale dali by chociaż kilku kopaczy do KSZO, tak na poziom II ligi.✌️💪😂😂😂Będziecie mieli wesoło tam w Ostrowcu. Szkoda.....

PUSTY DZBAN

07:14, 2025-05-16

Maszt idzie do rozbiórki

Gazeto, przesypiasz ważne tematy. Nic o obwodnicy Ostrowca w ministerstwie. Przy okazji, przekażcie prezydentowi miasta, którego trudno zrozumieć o czym mówi, że ten bubel "procedowany" przez wojewodę, jest niezgodny z prawem. W decyzji środowiskowej jest obwodnica dwujezdniowa. Dwujezdniowa, więc wojewoda musi ten bubel GDDKiA odrzucić. A Ostrowiec niech walczy o dwujezdniową DK9 od Radomia do Opatowa, z węzłami przed i za Ostrowcem. Czy to takie trudne?

zatroskany

19:46, 2025-05-15

Ponad 11 mln zł. na rower miejski dla Ostrowca

Miasto musi na czymś zarabiać. Wolicie żeby podnosili podatki gruntowe, kombinowali z płatnymi parkingami, czy zatrudnilli dodatkowych elektorskich do ścigali żuli za trzymanie rąk w kieszeniach? Rower miejski to uczciwa praca i uczciwe pieniądze. Dostępny transport w czasie kiedy nie kursują autobusy, tam gdzie nie kursuja zbyt często, lub gdy nie chesz wąchać smrodu niedomytków. Znajda się tacy którzy nie chcą dymać na piechotke w nocy z Kunowa, Ćmielowa, Denkowa, lub innego upośledzonego komunikacyjnie miejsca. Dla tego ważne i decydujące o sukcesie przedsięwzięcia jest sensowne rozlokowanie punktów wypożyczeń. W czym macie problem. Za chwile Unia zabroni nam jeżdzić naszymi zabytkowymi bryniami i będziecie dymać pieszkom. Prawdą jest że zamiast tej kupy trzciny w rynku mogli by usprawnić przejazdy wózkom inwalidzkim, czy rowerom, tam gdzie ich jeszcze nie ma. Sami widzicie że parking gdzieś obok szpitala próboja zbudować od 40 lat i niema mądrego który by wiedział jak to zrobić. Ostatnio ich jakby oświeciło i coś tam kąbinują. Historyczną *%#)!& leśną próbują przerobić na parking. Na zachodzie to z powodzeniem działa od 20lat. Korzystaja z tego głównie turyści, u nas turystów nie ma, ale też ludzie wracający z pracy, którzy nie maja gdzie zaparkować bryni, lub obawiają sie że jadąc własnym rowerem po wyjściu z pracy znajda elegancko wciąż przypiętą samą rame. Nie chcą się bawić w Sądowe przepychanki z kimś najczęściej niewypłacalnym i wolą rower miejski. Miasto na taką okoliczność będzie miało szablonik z krótką ścieżka. I istnieje możliwość szybkiego leczenia wandali ze swoich naleciałości. Tryb wypożyczania jest prosty pokaż pysk do kamery, zarejstruj sie, uiść opłate i jedź. A gdy porzucisz rower na wale, w rowie, czy gdzieś gdzie ktoś go może zniszczyć to bekasz za szkody. Szanowni mitomani, wiaduktu, czy mostu, za jedenaście baniek się nie wybuduje, naprawa osuwiska kosztowała 30. Takie zwykłe zalepienie dziury w ziemi. Zamiast na Owsiaka zróbcie skarbonke na most. A rower miejski to najlepszy uczciwy pomysł władz miasta do ktorego namawiam od 20 lat.

Nie chcesz,nie jedź

10:39, 2025-05-15

Ponad 11 mln zł. na rower miejski dla Ostrowca

*%#)!& nie mają na co kasy wydawać już

ostrowczanin

19:05, 2025-05-14

0%