-Czy tak doświadczony zawodnik, jak ty miał jeszcze tremę przed walką w ramach ostrowieckiej Gali Sportów Walki One Punch?
-Trema jest przed każdą walką, ale każdy z nas stara się ją ukrywać – dzieli się wrażeniami Damian Domagała. –Miałem to szczęście, że do walki przystąpiłem zdrowy. Musze podkreślić, że ciężko było się przygotować do zawodów bez szkoleniowca, ale jak wiadomo sam sobie jestem trenerem. Sporo było jednak chętnych, by ze mną sparować, zarówno z naszego klubu, jak i z innych zaprzyjaźnionych. Nie starałem się zbytnio rozszyfrowywać rywala.
-No właśnie, jakie miałeś założenia taktyczne przed walką?
-Chciałem po prostu spokojnie wejść do ringu i pokazać, co umiem. Nie chciałem kalkulować. Nie opracowałem więc też żadnej taktyki na walkę. Po pierwszej rundzie każdy z nas miał pokazać na co go stać, a od drugiej rundy czekała nas już prawdziwa robota.
-Tyle, że już w I rundzie przydarzyła ci się kontuzja?
-Tak, to prawda. Złamałem palca u nogi i cały czas miałem to w głowie, ale cóż miałem zrobić, trzeba było walczyć! Nie podpalałem się, walczyłem spokojnie, nie tylko ze względu na złamanego palca, ale także na kondycję, bo przecież ja mam 40 lat!
-Odnoszę wrażenie, że twoja technika bokserska miała duże znaczenie w odniesieniu zwycięstwa?
-Zgadza się, choć tak naprawdę, to nie pokazałem tego wszystkiego, co umiem. Muszę przyznać, że u siebie, niejako w domu, walczy się jednak trudno.
-Jako kickbokser stoczyłeś wiele pojedynków, ale to dzięki właśnie takiej gali szersza publiczność ostrowiecka miała okazję podziwiać twoje umiejętności.
-Brawa to należą się przede wszystkim kibicom. Ja znalazłem się w ringu wyłącznie tylko dla nich. Gdyby nie kibice, to pewnie już po drugiej rundzie bym siadł, ale oni mnie nieśli nieustającym dopingiem do końcowego gongu. Wygrałem dzięki kibicom i dzięki Grzegorzowi Wrześniowi, który dał mi szansę zaprezentować się na gali. Ja tylko byłem w pracy. Gala była wspaniałym widowiskiem. Została zorganizowana i przeprowadzona na wysokim poziomie. Wiem też, że poziom walk zadowolił kibiców.
-Dla Filipa Patera i Sebastiana Chmielewskiego jesteś klubowym trenerem. Jak, twoim zdaniem, zaprezentowali się podczas gali w ringu?
-To młodzi zawodnicy i to dopiero ich pierwsze walki. Choć przegrali, to zaprezentowali się bardzo dobrze. Filip ma dopiero 16 lat i dla niego to był prawdziwy debiut na takiej gali. Sebastian też jest młodym zawodnikiem i na co dzień na takich zawodach również nie walczy. Mamy taką sama wagę i często sparujemy ze sobą na treningach. Cieszę się, że mamy taką współpracę. Zaletą Sebastiana są dobre kopnięcia. Robi to znacznie lepiej, niż ja. Tak Filip, jak i Sebastian zebrali całą moc doświadczeń.
-Gratuluję wygranej i dziękuję za rozmowę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz