Zamknij

"Z ręki do ręki" - kompendium wiedzy o polskim waterpolo

16:41, 17.07.2023 Aktualizacja: 16:46, 17.07.2023 ok. 8 min. czytania
Skomentuj

W dniu 3 sierpnia, o godz. 17, w sali konferencyjnej Pływalni Rawszczyzna odbędzie się spotkanie z autorami książki "Z ręki do ręki, historia polskiego waterpolo". To niezwykle cenna pozycja dla środowiska sportowego. Dlaczego? Wiele z zamieszczonych w książce fotografii nie było dotychczas publikowanych. Dla nas, niepodważalną wartością książki jest rozdział, w którym znalazły się biogramy wybitnych waterpolistów, wśród nich wielu zawodników KSZO. W publikacji znajdziemy też notki o klubach piłki wodnej w Polsce, w tym o naszym KSZO...

?php>

?php>

Co na to pani prezes??php>

?php>

?php>

-Bardzo się cieszę, że mocnym akcentem obchodów 100-lecia Polskiego Związku Pływackiego jest wydanie monografii piłki wodnej "Z ręki do ręki". To historyczne wydarzenie w naszym sporcie, bo takiej pozycji jeszcze nie było, a nawet w europejskiej literaturze przedmiotu trudno znaleźć wydawnictwo podobnej miary. Autorzy, od lat związani ze sportem, a z piłką wodną w szczególności, dotarli do mało znanych, często zapomnianych faktów- mówi Otylia Jędrzejczak, prezes Polskiego Związku Pływackiego. -Z niezwykłą dociekliwością nakreślili sto sylwetek największych indywidualności polskiego waterpolo. Atutem pracy są statystyki, będące pierwszą próbą pełnego uporządkowania dziejów rozgrywek ligowych i występów reprezentacji Polski. Marek Kondraciuk i Edward Grzegorz Samoraj ciekawie nakreślili panoramę środowiska piłki wodnej, wzbogacając ją w tle o historię pływania i waterpolo oraz o wyniki w największych imprezach europejskich i światowych. Ich praca stanowi więc kompendium wiedzy o tej atrakcyjnej, popularnej w wielu krajach, pierwszej z gier w rodzinie olimpijskiej, a wciąż niedocenianej w Polsce dziedzinie sportu. Monografia koresponduje ze strategią nowych władz Polskiego Związku Pływackiego, w którą wpisany jest rozwój piłki wodnej.

?php>

?php>

Jak podkreśla Otylia Jędrzejczak, piłka wodna w naszym kraju rozwijała się od chwili powstania Polskiego Związku Pływackiego. Zawsze jednak była w cieniu pływania i przechodziła różne koleje losu. Początkowo stanowiła jedynie urozmaicenie treningu pływaków. Wraz z inauguracją rozgrywek mistrzowskich (1925), a zwłaszcza po powołaniu do życia ligi (1932) rosła ranga wodnego polo. Pełnoprawną dyscypliną w sportowej rodzinie stała się jednak dopiero w latach sześćdziesiątych, kiedy rozpoczęło się specjalistyczne szkolenie i z sekcji pływackich wyodrębniły się sekcje piłki wodnej. W latach osiemdziesiątych i następnie na przełomie stuleci nasza reprezentacja miała aspiracje stać się mocnym średniakiem na kontynencie, ale później przyszedł regres. Aby mówić o nim w czasie przeszłym, stawiamy na szkolenie młodzieży. Mamy już w kraju 17 krytych pływalni pięćdziesięciometrowych i powinny one służyć zarówno pływakom, jak i piłkarzom wodnym. Naszą ambicją jest, aby polskie waterpolo znów zaistniało 3 w Europie i zadebiutowało w igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata. Związek chciałby także zainspirować kluby do powołania drużyn żeńskich, nadać ramy organizacyjne piłce wodnej kobiet i doprowadzić do powstania oficjalnej reprezentacji Polski.

?php>

Kim są autorzy monografii o polskiej piłce wodnej?

?php>

Jeden z autorów książki - Marek Kondraciuk rozpoczynał przygodę z piłką wodną w pięciotysięcznym Sierakowie Wielkopolskim, gdzie stacjonował Włókniarz Łódź.

?php>

-Sportową pasję rozniecił we mnie mój ojciec Witold, niedoszły  dziennikarz, przysięgły kibic i działacz w sporcie młodzieżowym, ale także trenerzy, były pływak ŁKS Ryszard Popławski, z którym wciąż utrzymuję serdeczne kontakty choć mieszka na obczyźnie i Zdzisław Kadziak -mówi Marek Kondraciuk.-W naszej pływackiej grupie Włókniarza potrafili oni stworzyć niepowtarzalną atmosferę i niezwykłe więzi, które nadal pielęgnujemy. Piłką wodną zainteresował mnie w czasach licealnych kolega z ławki szkolnej, waterpolista Anilany i reprezentant Polski juniorów Julek Marszałek. Wciąż się przyjaźnimy. Dzięki niemu z czasem poznawałem środowisko, uczyłem się rozumieć waterpolo, zgłębiałem historię. Kiedy więc w 1977 spełniło się moje dziecięce marzenie i zostałem dziennikarzem sportowym, byłem już przygotowany do pisania o piłce wodnej, a moją ambicją było stać się ekspertem. Towarzyszyłem polskiemu waterpolo piórem przez 37 lat. Jeździłem na zawody, relacjonowałem mistrzostwa Europy, turnieje międzynarodowe i krajową ligę, zrobiłem dziesiątki wywiadów, komentowałem sukcesy i porażki. Pisałem o wydarzeniach w rywalizacji młodzieży. Rosło moje archiwum. Mam wśród waterpolistów wielu znajomych, kolegów i przyjaciół.

?php>

W 2014, kiedy zmieniłem swoją drogę zawodową i zostałem urzędnikiem samorządowym "od sportu", wróciły dawne inspiracje i pojawiły się nowe refleksje. To wówczas postanowiłem napisać historię polskiej piłki wodnej. Zadanie wydawało się arcytrudne, bo źródeł pisanych jest niewiele. Nawet specjalistyczne gazety sportowe traktowały piłkę wodną marginalnie. Bazowanie na wspomnieniach ludzi sportu nie wystarczyło, bo pamięć ludzka jest zawodna. Los czasem jednak pomaga wychodzić z trudnych sytuacji. Do mnie uśmiechnął się, kiedy na jubileuszu Polskiego Związku Pływackiego w Łodzi spotkałem po latach Edwarda Grzegorza Samoraja, jedną z najwybitniejszych osobowości piłki wodnej, waterpolistę, trenera, działacza, teoretyka sportu, o którym więcej można przeczytać w Galerii sławy.

?php>

Wystarczyło, że dwaj pasjonaci piłki wodnej, przesiąknięci duchem sportu, zamienili kilka zdań i już wiadomo było, że tę książkę napiszą razem. Grzegorz skupił się na  reprezentacji Polski, Marek na lidze i historii.

?php>

-Wspólnie zapełnialiśmy białe plamy, mozolnie poszukiwaliśmy wyników i składów, drążyliśmy nieznane fakty, wyjaśnialiśmy wątpliwości, brnęliśmy przez stare gazety, dziennikarskie zapiski i monografie klubowe, uzupełnialiśmy cegiełki statystyk - mówi Marek Kondraciuk. -Przeprowadziliśmy setki rozmów, docierając także do byłych zawodników, którzy od lat mieszkają poza granicami kraju. Naszą ambicją było, aby książka stanowiła zapis dziejów polskiego waterpolo, ale jednocześnie kompendium wiedzy o dyscyplinie. Stąd właśnie rozbudowana część statystyczna, która wydaje się być atutem tej pracy. Są w niej także informacje o największych wydarzeniach europejskich i światowych. Część opisowa zawiera rys historyczny całej dyscypliny, ale także ewolucję przepisów, dzieje najsilniejszych krajowych ośrodków piłki wodnej, wędrówkę przez wszystkie mecze reprezentacji Polski, końcowe wyniki wszystkich mistrzostw Polski i składy drużyn mistrzowskich. Uznaliśmy, że powinniśmy uhonorować oddzielnymi biogramami tych, którzy tworzyli historię polskiej piłki wodnej i zapisali w niej najcenniejsze karty. Takich postaci wybraliśmy 100 (zawodnicy, trenerzy, sędziowie i działacze). Oczywiście nie ma kategorii obiektywnej, która byłyby niezawodnym kluczem do takiego wyboru. Jest to więc wybór autorów, z natury rzeczy subiektywny, uwarunkowany także czynnikami niezależnymi od nas, np. dostępnością źródeł. Na pewno znajdą się więc tacy, których nie ma w Galerii sławy, a uważają, że zasłużyli na miejsce w niej. To zwykła kolej rzeczy przy układaniu podobnych list, ale też kształt Galerii jest prawem autorów i ich wyboru.

?php>

Edward Grzegorz Samoraj podkreśla, że jego kontakty ze sportem pływackim rozpoczęły się w 1959 roku. -Z inicjatywy i za namową mojego ojca Edwarda Samoraja, który był aktywnym działaczem WKS Legia i prezesem Polskiego Związku Pływackiego, trafiłem w wieku 8 lat do sekcji pływackiej, piłki wodnej i skoków do wody warszawskiej Legii. Byłem tam później zawodnikiem, trenerem i działaczem, praktycznie do czasu likwidacji waterpolo w tym zasłużonym klubie - mówi. -Pływać i grać w piłkę wodną uczyli mnie wybitni trenerzy: nestor polskich szkoleniowców pływania Zygmunt Wieliński, reprezentacyjny sprinter, a później świetny trener Jerzy Mroczkowski, wielce zasłużony dla pływania Zbigniew Kuciewicz i wreszcie, wybitny i charyzmatyczny Aleksander Czuperski. Wszyscy oni otaczali mnie troskliwą opieką i choć już od dawna nie żyją, pozostają w mojej pamięci jako ci, którzy zarazili mnie nieuleczalną chorobą o nazwie waterpolo.

?php>

?php>

Edward Grzegorz Samoraj wiele lat mieszkał niedaleko basenów Legii i tam spędzał wraz z kolegami niemal cały letni sezon. Dla legionistów to był drugi, a może nawet pierwszy dom.

?php>

-Opuszczaliśmy to miejsce po wieczornym treningu po to, by rankiem zameldować się na pływalni ponownie - opowiada. -Czasami wyjeżdżaliśmy na zawody lub zgrupowania i wtedy pływalnia Legii była podobno smutna. Treningi zazwyczaj odbywały się dwa razy dziennie. Pierwszy, poranny, trwał ok. 90 minut. Przy złej pogodzie i zawsze zimnej wodzie trudno było wytrzymać do końca zajęć. Błagaliśmy więc trenera, żeby pozwolił na kilka minut przerwy i ogrzanie się pod prysznicem. Czasami się nam udawało, ale nie zawsze po takiej ciepłej kąpieli wszyscy wracali na swój tor. Niektórzy w tajemniczy sposób znikali. Po treningu zostawaliśmy na basenie zapominając o obowiązku szkolnym, bo nauką w tym czasie nikt się nie przejmował. Praktycznie przez cały sezon mieliśmy zapewnione przez klub obiady wydawane w stołówce mieszczącej się na stadionie WP. Do domu nie było zatem po co chodzić. Po godzinie 18 rozpoczynał się drugi trening. Pierwsi wchodzili do wody pływacy, później rozpoczynali trening pływacki waterpoliści. Po godzinie zdejmowano tory i rozpoczynał się trening z piłkami, zakończony meczem sparingowym. Dla niektórych był to jeden długi trening, najpierw pływacki, później waterpolowy, bo w "moich czasach" najlepsi pływacy grali też na wysokim poziomie w piłkę wodną i byli reprezentantami Polski w tych dwóch dyscyplinach sportu pływackiego (np. Jerzy Tracz, Stanisław Kędzia, Jan Lutomski).

?php>

Obaj autorzy podkreślają, że w ostatnich latach rośnie liczba drużyn w kraju.

?php>

-Razem z Markiem mamy wielką nadzieję, że wzrost zainteresowania piłką wodną będzie trwał i doczekamy się drużyny, która zagra na igrzyskach olimpijskich. Być może będzie to reprezentacja piłki wodnej kobiet, której w Polsce jeszcze nie mamy, choć od wielu lat zawodniczki innych nacji rywalizują na światowych pływalniach. Rok 2023 otwiera drugie stulecie Polskiego Związku Pływackiego, który ma w statucie zapisane ważne zadanie: troskę i dbanie o rozwój sportu pływackiego w Polsce. Nie tylko pływania, ale także skoków do wody, pływania synchronicznego i piłki wodnej. Wierzymy, że ta misja będzie realizowana przez nowo wybrane władze związku w kolejnych 100 latach - puentuje Edward Grzegorz Samoraj.

(Dariusz Kisiel)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Zarząd powiatu z absolutorium i wotum zaufania!

Z całym szacunkiem, to zwykłe cwaniakowanie. Takie votum jak nam sie serwuje to jest przedstawienie. Takie votum powinno odbywać się w referendum, a nie pokazywać nam show uwiązanych w układzie większościowym lokalnych bonzów, czy koalicji 13 grudnia. Czyli tych którzy siedzą w pierwszym rzędzie przy korycie. Gdybym chciał obejrzeć cyrk poszedł bym do cyrku. Rząd mie powinien mi tego fundować. Co byście powiedzieli gdyby mafia, która kolwiek, czy rodzina i kolesie tego Cygana od metody na wnuczka, zrobili sobie votum zaufania, żeby zalegalizować swój proceder.

Sralismazgalis

13:21, 2025-06-12

Wybraliśmy Ucznia Roku!

No o z czego się tu cieszyć.... Edukowalo się w tym mieście, a ile tych dzieciaków tu zostanie??? I tak krew w piach w tym mieście z kartonu.

PUSTY DZBAN

12:18, 2025-06-12

DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!

Tu sie troche z tobą zgodze. Nasz lokalny PiS nie zrobil z tym za wiele jesli chodzi o nie nasze drogi tylko krajowe. Z prostej przyczyny. Byl na to za krótki. Nawet nie za cienki, poprostu za krótki. Kiedy spojżymy i przyjżymy się troche dalej niż temu co widać tuż za naszym płotem, to PiS rozkręcał wiele, w wielu miejscach na raz ważnych dla tego kraju inwestycji. I nasz lokalny PiS musiał się z tym pogodzić, że nie byliśmy priorytetem i po drodze dla tych inwestycji. Jesli chodzi o pierwszenistwo ważności, tego naprawde wielkiego planu rozbudowy infrastruktury drogowej. Nie mogli pyszczyć za wiele, bo i tak by się nie przebili, bo krawiec kraje jak mu materji staje. Ale też nie można powiedzieć że tu nie było robione nić. W naszych zadupiach zmieniło się dość sporo na lepsze. Wiem że jesteśmy najfajniejsi i cała machina powinna się kręcić w okół nas, ale priorytety na ten pierwszy naprawde wieki rzut, w skali kraju, był bezdyskusyjnie imponujacy. Szkoda ze się nie załapalismy. Tą pulą o której mówisz, też nasi lokalsi nie decydowali, bo liczył się potencjał rozwojowy miast. Mogli troche poskamleć, lecz nie o siłe przebicia lokalnych władz w tym chodziło. Więc po co pajacować skoro nie załapaliśmy się do puli priorytetów i pajacowanie nic by nie zmieniło. Nie oznacza to że nie załapalibyśmy się podczas budowy CPK i moim zdaniem miało by to większy sens. Z tąd wzięły się u nas tereny przemysłowe, magazynowe i nawet produkcyjne, żeby podbić nieco bardziej powage naszego miasta. W te pedy próbuje się zagospodarować jak kolwiek to co kedyś padło. Uważam to za znacznie lepsze niż remontowanie w nieskończoność fontanny w Rynku, budowanie pomników bohaterskich Radnych, czy zamykanie szkół dla oszcżędności, po zadłużeniu szpitala czy kombinowaniu jak by tu dowalić lokalnym biznesom parkometrami, czy jakimiś zapchajdziurami dla własnego wizerunku. Sam byś z pewnoścìą umiał wyliczy trafienia zupełnie nie trafione, lub nie wiele wnoszące w rozwój miasta na ktore poszła kasa. Wszyscy wiemy jak wiele ważnych żeczy jest tutaj jeszcze do zrobienia. Musimy pamiętać jednak że żeby ktoś dołóżył tu swoich rąk, najpierw przyjży sie co nasze ręce potrafìą zdziałać. No jasne, że jak zobaczą tego chochoła w rynku to sie tylko uśmiechną. I pojadą dalej, bo nawet nie mamy hotelu żeby mogli się nam troche dłużej przyjżeć, żadnego ful profes parkingu z motelem i nie będe wyliczał czego jeszcze nie mamy, bo ubliżył bym też swoim jajom. Nie o przepychanki słowne, czy kolesiowskie tu powinno chodzić. Nie ma dwóch zdań że dodatkowy most jest tutaj potrzebny. Ale trzeba go w coś wpiąć. Nikt nam nie zrobi mostu tylko po to żeby nam się jechało szybciej i wygodniej na zakupy. Pomyślmy więć co możemy zrobić, żeby do nas chciało przyjeżdzać więcej turystów, więcej ludzi szukających pracy i więcej inwestorów. Wtedy będzie inna gadka. Tym czasem nasz największy zakład pracy musi do Warszawki jeździć strajkować. Z czym chcemy podskoczyć Starachowicom czy Skarżysku, nawet Końskie w tym kraju są bardziej znane niż Ostrowiec.

Ja też bym chciał.

02:23, 2025-06-12

DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!

PiS miało 8 lat by Ostrowiec zaistniał na mapie porządnych dróg krajowych. Tradycyjnie nie zrobiło nic, wrzucając na odchodne jednojezdniową dróżkę, niezgodnie z decyzją środowiskową, gdzie mowa o DK9 dwujezdniowej. Ale Ostrowiec i okolica wybierają nadal tych samych parlamentarzystów, z PiS, którzy nie angażują się w poważne dla miasta sprawy. Dalej ich wybierajcie, to Skarżysko i Starachowice wam odjadą jeszcze bardziej. Bo parlamentarzyści z tamtych miast wywalczyli dla swoich dużo, a nawet jeszcze więcej.

zatroskany

09:24, 2025-06-11

0%