Zamknij

Bogusław Rachlewicz obchodzi 75-lecie rozpoczęcia gry w KSZO. Piłkarska legenda Ostrowca

Dariusz Kisiel 23:33, 21.11.2022
Skomentuj

W latach 50 i 60-tych ubiegłego wieku kibice chodzili na mecze KSZO, by zachwycać się grą Ociesy, Pieprzyka, Gałki, Góry, Tomczyka. My rozmawiamy z legendą naszego klubu Bogusławem Rachlewiczem, który w tym roku, w wieku 89 lat, obchodzi jubileusz 75-lecia rozpoczęcia gry w KSZO.

?php>

-Mieszkałem przy ulicy Słowackiego. Boisko mieliśmy na terenie obecnego Targowiska Miejskiego. Dużo chłopców, 12-13-letnich, grało wtedy w piłkę, a wielu, jak np. starszy ode mnie o pięć lat Edward Borowski, zaczęli grać w klubie. To właśnie on mi kiedyś powiedział: "poszedłbyś ze mną do klubu". Ja miałem wówczas 13 lat. W KSZO trenerem był świetny przedwojenny piłkarz Bogdan Barski, który jeszcze bardziej zachęcił mnie do udziału w treningach. Byłem najmłodszy, ale zacząłem, od 1948 roku, regularnie trenować. W wieku 15 lat dostąpiłem zaszczytu gry w pierwszej drużynie KSZO, wtedy występującej w B-klasie, w której grali jeszcze przedwojenni gracze: Stanisław Głowacki, Jan Grabowski, Tadeusz Wójtowicz. Mówiłem do nich na per pan, bo byli starsi o kilkanaście lat. Pierwszy mecz zupełnie mi nie wyszedł. Pamiętam, graliśmy w Wiślicy i przegraliśmy 0:6. Jednak później graliśmy już tylko coraz lepiej.

?php>

?php>

Drużyna KSZO w sezonie 1961/62. Od lewej stoją: Bogusław Drzazga, Stanisław Bełczowski, Andrzej Rachlewicz, dr Wiesław Maroszyński, Władysław Serwin, Bogusław Rachlewicz, Roman Żurkowski, Aleksander Gałka. W dolnym rzędzie: Andrzej Matysiak, Ryszard Tomczyk, Tadeusz Koterba, Bernard Czajka, Zdzisław Pieprzyk, Zdzisław Piątkowski?php>

?php>

-W 1954 roku - wspomina pan Bogusław - rozpocząłem odbywanie służby wojskowej. Wyróżniałem się w województwie i trener Jezierski postanowił ściągnąć mnie do Gwardii Kielce. Jako rekrut przebywałem na unitarce przy ulicy Podchorążych w Warszawie. Miałem szansę gry nawet w Gwardii Warszawa, ale trener Jezierski znał się z generałem Musiem i trafiłem do Kielc. Niejako z marszu wyjechałem z zespołem na zgrupowanie w Jeleniej Górze, gdzie rozgrywaliśmy sparingi z gwardyjskimi klubami z Warszawy, Krakowa i Bydgoszczy. W Gwardii Warszawa akurat bronił Tomasz Stefaniszyn, reprezentant Polski, dwukrotny olimpijczyk. Strzeliłem mu gola, zremisowaliśmy 1:1 i kapitan, który opiekował się stołeczną Gwardią, zaprosił mnie na rozmowę. Zapytał wprost: czy chcę grać w jego klubie?  Opowiedziałem, że chętnie, ale to ode mnie przecież nie zależy. Usłyszałem, że to "załatwimy", ale znajomość trenera Jezierskiego z generałem  miała większą moc i dlatego stałem się zawodnikiem Gwardii Kielce, a nie Gwardii Warszawa. W rozgrywkach Pucharu Polski kielecka Gwardia, jako drugoligowiec, wygrała 2:1 z Polonią Bytom, która była wówczas aktualnym mistrzem kraju. To była wielka sensacja! Później jednak radziliśmy sobie coraz słabiej i spadliśmy z II ligi. Ostatni mecz przegraliśmy z Cracovią. Jak spadliśmy, to miałem jeszcze ofertę gry w Stali Mielec, ale kierownik Stanisław Kruszel w 1957 roku przekonał mnie, bym wrócił do Ostrowca i występował w trzecioligowym wtedy KSZO.

?php>

?php>

Szklarska Poręba, 1960 rok. Od lewej: Witold Wesołowski, Bogusław Rachlewicz, Stanisław Bełczowski, Jerzy Tomala?php>

?php>

Jeśli chodzi o "wojskowe" występy, to pan Bogusław opowiedział mi pewną anegdotę. Podczas rozgrywanego turnieju okręgów wojskowych na warszawskiej Agrtykoli w jednym z meczów sędzia podyktował dla jego zespołu rzut karny. Pan Boguś, jako snajper zespołu, wziął piłkę i zaczął ją ustawiać na jedenastym metrze, kiedy został kopnięty przez protestującego rywala. A że nie chciał pozostać dłużny, to zrobił się wielki szum i niezła afera. Później był wzywany na dywanik do przełożonych, aż odesłano go do Gwardii Kielce, a stąd w "nagrodę" za nietypowe zachowanie na dwutygodniowy pobyt na poligonie. Takie to były czasy...

?php>

?php>

Stoją od lewej: Józef Szewczyk, Andrzej Rachlewicz, Kazimierz Baruch, Józef Olszewski, Jerzy Tomala. Siedzą: trener Józef Smoczyk, Bronisław Pieprzyk, Bogusław Rachlewicz, Zdzisław Pieprzyk?php>

?php>

-Grało mi się dobrze, byłem szybki i strzelałem dużo bramek. Stałem się rozpoznawalny i ceniony. Występowałem jako środkowy napastnik, albo prawo lub lewoskrzydłowy - wspomina Bogusław Rachlewicz. -Z upływem wieku grałem już jako pomocnik, a kończyłem przygodę z piłką, jako lewy obrońca. Grałem przez 18 lat. Rozegrałem około 500 meczów i strzeliłem ponad 200 goli. Po przygodzie piłkarskiej zostałem trenerem, najpierw trampkarzy, a później juniorów. Szkoliłem takich graczy, jak Marian Lachowicz, Marek Mendyk, Piotr Stępień, a później Andrzej Kobylański, Jarosław Zając, Piotr Gierczak, Artur Szymczyk, Rafał Lasocki, Marcin Wróbel. Przez trzy miesiące prowadziłem nawet pierwszą drużynę. Zespół opierał się na wychowankach. W składzie było góra 2-3 sprowadzonych zawodników z innych klubów.

?php>

?php>

Byli piłkarze KSZO na spotkaniu Klubu Byłych Piłkarzy KSZO. Rok 2012. Od lewej: Ryszard Tomczyk, Marek Góra i Bogusław Rachlewicz.?php>

?php>

W 1962 roku Bogusław Rachlewicz występował w sławetnych bojach KSZO o awans do II ligi. Pierwszy mecz nasz zespół przegrał wysoko z Hutnikiem w Krakowie. Wygrał w Stalowej Woli i nieźle wypadł w Częstochowie, aż doszło do meczu z Rakowem w Ostrowcu. Choć nie mieliśmy już szans na awans i ulegliśmy 1:2, a historyczna szansa na awans prysła, to mecze te odbiły się szerokim echem w sportowym Ostrowcu i były długo wspominane w naszym mieście przez kibiców. Awans wywalczył Raków, pozostawiając w pobitym polu Górnika Radlin, Stal Stalową Wolę, no i nasz KSZO, trenowany przez Aleksandra Kupcewicza, ojca słynnego piłkarza, nieżyjącego już Janusza. Te mecze były najważniejszymi w karierze pana Bogusława. W tych spotkaniach ostrowczanie występowali w składzie z takimi graczami, jak: Bernard Czajka, Bogusław Drzazga, Zdzisław Pieprzyk, Stanisław Bełczowski, Andrzej Matysiak, Zdzisław Piątkowski, Zdzisław Gałka, Czesław Kurek, Leszek Wojsławski, Józef Jamróz, Władysław Kobyłecki. Z kolei największy, piłkarski koszmar Bogusław Rachlewicz doznał w Radomsku. Boisko kompletnie nie nadawało się do gry, a piłkarze tonęli w błocie. Co prawda KSZO wygrał 3:1, a Bogusław Rachlewicz zdobył dwie bramki, ale ten mecz właśnie ze względu na kompletnie odbiegające nawet od przeciętnych warunki gry utkwił w pamięci mojego rozmówcy szczególnie.

?php>

?php>

Luty 1953. Na obozie w Szklarskiej Porębie. Od lewej stoją: Stanisław Kruszel (kierownik sekcji), Bogusław Rachlewicz, Stanisław Smagowicz (trener), Zbigniew Rogowski?php>

?php>

89-letni dziś Bogusław Rachlewicz niezwykle miło wspomina ten czas. Mówi, że jednak łatwiej było być piłkarzem, niż później trenerem, ale niełatwo też było zrezygnować z piłki, przechodząc w 1990 roku na emeryturę po wielu latach pracy najpierw w wydziale technologicznym, a później na montowni ostrowieckiej huty. Rachlewiczowie tworzyli piłkarską, pokoleniową rodzinę. Brat pana Bogusia - Andrzej także był piłkarzem. Syn, Mariusz, zanim wybrał się na studia na AWF w Warszawie także grał w KSZO. Co ciekawe, z Robertem Tomczykiem - synem innej legendy KSZO, Ryszarda Tomczyka.

?php>

?php>

1970 rok. Juniorski zespół prowadzony przez Bogusława Rachlewicza.?php>

?php>

Pan Boguś, już jako emeryt, szefował klubowi byłych piłkarzy, a składki piłkarzy nieformalnego stowarzyszenia zasilały nawet budżet coraz bardziej kulejącego finansowo klubu. Na spotkaniach klubu bywali prezydenci Jan Szostak i Jarosław Górczyński. Byli piłkarze pomagali także przy organizacji jubileuszu 80 i 90-lecia KSZO. W czasach po zakończeniu pracy w KSZO pan Bogusław odwiedzał mieszkającą na stałe w Ameryce córkę. Dziś coraz rzadziej pokazuje się na stadionie KSZO i kibicuje zespołowi, ale wie o nim i o piłkarzach wszystko. Podkreśla, że za mało w nim gra wychowanków, a w pracy z młodzieżą warto byłoby powrócić do starych, sprawdzonych wzorów.  

?php>

?php>

Lato 1962 roku. Piłkarze KSZO z rodzinami na zgrupowaniu w Świerklańcu

(Dariusz Kisiel)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ostrowiecka.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Mirosław Baka honorowym obywatelem Ostrowca

Życie to jest teatr mówił ciągle opowiadał, maski co raz nowe, co raz inne wciąż nakładal. Życie tym piękniejsze im tródniejsze jest. Blednie przy nim wszystko blednie nawet sama... Mireneusz wiemy że wpadłeś tu na chwile. Ale gdybyś chciał zmoczyć łeb, to w rynku mamy fontanne. Pozdrawiam.

Masz co chcialeś

01:24, 2025-09-14

Niewybuch w Kobylanach

Jesli to ruski odeslijmy go dronem do właściciela. Jesli niemiecki przekażmy go niemcom, niech sobie zrobią z niego pomnik. Gdańszczańscy folksdojcze przecież prosili aby niemcom oddawac dobra ich kultury.

Pomnik kultury?

15:53, 2025-09-13

W tych miastach nie kupisz alkoholu

Co ruska wódka robi w naszych skepach? To nie ruska? Przecież widze wódka z onuc, co z tego że robiona na zahodzie. (czechów informuje że chodzi o zapad). Jesli już tak wielu upiera sie na trzymanie tego Rządu partaczy, zróbmy lepsza podmianke z pośród nich, maja tam w tej koalicji na tyle komediantów że mogli by zrobić z tego kabaret, było by przynajmniej wesoło. I tak nic sensownego nie robią. Proponuje: Jachira na premiera, Qurfa Szmata jako minister od asymilacji emigracji, Miss Natura na marszałka, nie wice, bo za żadko się wypowiada. A jej wypowiedzi mają swoją wyjątkowość, trzeba przyznać, przy niej nie czujemy się przynajmniej głupsi. Natura nie chciała jej na prezydenta, wirusy przeszkodziły, jednak jej wypowiedzi niosą sie długo echem, jak coś powie to już powie. Zapraszamy do mikrofonu. Prosimy o jeszcze. Siedem boleści od sześciu królów oczywiście na ministra finansów i sekretarek. Bo niektóre sekretarki dobrze idą w parze z finansami. Film i teatr i kultura tu jest zbyt wielki wybór. Od tej wali *%#)!& te zeszmaciły się w dubaju, to może na minista kultury wybierzemy jakąś Cicioline. Komorowskiego do stosunków miedzynarodowych, on sprawnie jak małpka skacze po meblach to mógł by być jeszcze od sportu. I bajer ma nie byle jaki, Obama aż usta otwierał ze zdumienia. I umie przypilnować żone, to by się spodobało na bliskim wschodzie. Kogoś z za granicy od spraw zagranicznych. W końcu oni wiedzą lepiej jak chcą nas wyzyskiwać, Od edukacji, tej tzw. tego samozadawalającego sportu ,czyba ta co jest obecnie jest wystarczająco kontrowersyjna, tylko szkoda ze zlikwidowała prace domowe. Myśle że uczniowie w samotności sobie i tak poradzą z przerabianiem matetiału z życia w zawiązkach związków. Służba zdrowia, mysle że Arłukowicz był dobry, bo gdyby zlikwidował szpitale to problem niedofinansowanych szpitali by zniknął. Choć ta ministrina co jest, jesli dobrze chwyci, jak potrzepie dobrze rużczka i pociągnie pare właściwych sznureczków to może coś wytrzepie, zobaczymy. Wróżka *%#)!& Niezly by byl też Szpieg z Krainy Deszczowców, ten szczeciński kopertowiec. Schowali go gdzieś ostatnio. No on to przecież samofinansująca się intytucja. Tusk mógł by się ostać jako mierzdynarodyj floksdojcz od spraw zagranicznych specjalista od wschodu i zachodu, żeby z tego kraju, z tej nienormalności chociaż inni mieli pożytek, a na urząd kontrwywiadu potrzebny by był raczej konkurs, a raczej zawody, który kandydat może więcej wypić. Bo to ciężka robota przy wielu stołach. Na ministra obrony proponował bym jakiś portret, bo portret nie spakował by tuż po objęciu służby plecaka ucieczkowego, a był by przez cały czas uśmiechniety. Albo jakiegoś towarzysza, żeby nie musiał uciekać w razie czego. Emerytury oddajmy Ukraińcom bo przecież sami ich nie będziemy potrzebowali gdy nam podniosą wiek emertalny i minister zrowia zlikwiduje szpitale a Tusk przecież powiedział że nasze pieniadze z ZUSu nie są nasze i wygląca że już nic nie jest nasze to o co nam chodzi. O co tu walczyć. Ten Rząd jest bardzo dobry. A Sejm przenieśmy do nowo wyremontowanego z unijnych środków swingerklubu. W jednym i drugim pierpapierdolenia nie brakuje.

Kupujcie onuce

15:20, 2025-09-13

Czyje drony spadły na teren świętokrzyskiego?

Z Sobótki do Chwałek pod San Domingo jest jakieś 10 km. Tam stoją radary. I co nikt nic nie widział? Nie wierzę bo tam służyłem w latach 90 tych i wiem co potrafiły stare trupy ,wtedy zobaczyć. A jeśli nie widziały to super. Wystarczy sklejka z IKEI z silnikem od KOMARKA i radar zrobiony.Pare milionów, że nie wspomnę iż będziemy ślepi i głusi. A jak będziemy strzelać rakietami po półtora banki ,to lepiej wziąć od Glapinskiego złoto i rzucać sztabkami w te latawce. Taki sam koszt.Nie ma ŻADNYCH procedur. Tusk zrobił larum,ogłosił się obrońcą narodu jak cesarz Perui wszyscy są SOLIDARNI.Niezła będą.🤣🤣🤣🤣

PUSTY DZBAN

11:01, 2025-09-13

0%