-Ludziom w biedzie, chorobie i nieszczęściu trzeba pomagać - zawsze i to bez względu na to, ile ma się lat –mówi Czesław Golis, prezes Zarządu Oddziału Rejonowego PCK w Ostrowcu Świętokrzyskim. Już małe dziecko, takie które chodzi do przedszkola, powinno uczyć się udzielania pierwszej pomocy. Gdy uczymy dzieci i młodzież otwierania swych serc na potrzeby innych, tak naprawdę tworzymy małych bohaterów. Dzieci jak gąbki chłoną wiedzę, a kiedy dorosną będą umiały ją oddać w postaci czystego dobra innym ludziom.
Czesław Golis uważa, że w szkole podstawowej uczniowie powinni stykać się z różnymi akcjami pomocowymi. Powinny uczyć się zbierania żywności, brać czynny udział w spektaklach dla dorosłych, podczas których zbierane są fundusze dla osób potrzebujących. Podobnie powinno być w szkołach średnich. Jest przekonany, że w taki sposób ukształtowany człowiek nie będzie żył wyłącznie dla siebie, lecz stanie się pełnowartościowym członkiem społeczności obywatelskiej. Nigdy nie odwróci się od ludzi, którzy ucierpieli w ten lub inny sposób. Zawsze właściwie zareaguje.
Z Bolesławca do Ostrowca
Czesław Golis urodził się w dniu 3 lipca 1961 roku w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Po zdaniu matury w 1981 roku studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie na kierunku pedagogika z wychowaniem obronnym.
-Moim marzeniem było zostać żołnierzem zawodowym –mówi. Tematyka związana z obronnością bardzo mnie interesowała. Nie było to związane z tradycją rodzinną. Ja, po prostu, szukałem dla siebie miejsca w życiu. Chciałem uczyć, przekazywać wiedzę swoim uczniom. W ten sposób mógłbym łączyć to, co lubię, z tym co pożyteczne. Szykowałem się na kandydata do wojsk desantowych 6. Brygady Powietrzno –Szturmowej. Od dzieciństwa uczyłem się strzelać, brałem udział w zawodach sportowo –obronnych,Pojechałem też na obóz przysposobienia obronnego w klasie czwartej technikum.
W trakcie studiów pełnił funkcję wiceprezesa ds. organizacyjnych Akademickiego Związku Sportowego. Ćwiczył judo, doskonalił swoje umiejętności strzeleckie. Działał też w harcerstwie. Jeździł na Operację Bieszczady 40, gdzie organizował szkolenia strzeleckie.Funkcjonowała tam jednostka Chorągwi Krakowskiej ZHP - Inspektorat Specjalności Obronnych, skupiająca fanów sportów obronnych, strzelectwa oraz gier wojennych. Miał pełną świadomość tego, że gdy wstąpi w szeregi armii, to czas na działalność społeczną nagle się skurczy.
Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę w Technikum Łączności w Krakowie, jednej z najlepszych szkół technicznych w Polsce. Jednak już 3 stycznia 1986 roku rozpoczął długoterminowe szkolenie wojskowe w Szkole Podchorążych Rezerwy Chełmnie w służbie czołgowo –samochodowej.
-Nie udało mi się dostać do wojsk desantowych –mówi. Wiele spraw na to się złożyło. Zostałem skierowany do 9. Zaodrzańskiego Pułku Zmechanizowanego w Stargardzie Szczecińskim. W trakcie ośmiomiesięcznej służby pracowałem także społecznie. W stopniu plutonowego, będąc zastępcą komendanta obozu, szkoliłem młodzież na obozach w Bieszczadach. Służbę zakończyłem w stopniu sierżanta podchorążego, po czym wróciłem do cywila.
Przez pewien czas pracował w Zespole Szkół Melioracji Wodnych przy ulicy Ułanów w Krakowie, mieszczącej się niedaleko jednostki wojskowej, słynnych czerwonych beretów. W charakterze wychowawcy w tamtejszym internacie pracował do 30 czerwca 1988 roku.
-Wtedy byłem już żonaty, miałem półrocznego syna –mówi. Moja żona pochodziła z Ostrowca Świętokrzyskiego, potrzebowaliśmy mieszkania. Gdy się okazało, że w Technikum Hutniczo –Mechanicznym oraz w III Liceum Ogólnokształcącym im. Wł. Broniewskiego potrzebują nauczyciela Przysposobienia Obronnego, skorzystałem z okazji. Swojego kolegę pokierowałem do liceum, a sam wybrałem technikum. Do pracy przyjął mnie dyrektor Sławomir Kopański, radny, przewodniczący Rady Powiatu, poseł, naczelnik Wydziału Edukacji, wspaniały pedagog i człowiek.
W dniu 1 września 1988 roku rozpoczął pracę jako nauczyciel Przysposobienia Obronnego w Zespole Szkół Hutniczych w Ostrowcu Świętokrzyskim. Uczył w Technikum Hutniczo –Mechanicznym oraz w Przyzakładowej Hutniczej Szkole Zawodowej.
-Godzin miałem mnóstwo, a mimo to znalazłem dość czasu na to, aby rozwijać strzelectwo –mówi. W tamtym czasie chodziliśmy na strzelnicę przy ulicy Rzeczki. Opiekowałem się szkolnym Kołem Polskiego Czerwonego Krzyża.
Dzięki pomocy dyrektora Sławomira Kopańskiego otrzymał mieszkanie z puli wojewody jako nieodzowny specjalista dla miasta Ostrowca Świętokrzyskiego. Przyspieszyło to przydział mieszkania dla rodziny Golisów. W 1990 roku zamieszkali na osiedlu Stawki.
Cały czas obok pracy pedagoga działał na rzecz obronności na naszym terenie. Rozpoczął współpracę w Polskim Czerwonym Krzyżem. Zajmował się przygotowaniem młodzieży do zawodów sanitarno –medycznych. W latach 90. XX wieku w Rynku zbierali się całymi dwudziestopięcioosobowymi grupami, szli do lasu na Bielinach, gdzie odbywały się mistrzostwa pierwszej pomocy ratownictwa medycznego PCK. Jednocześnie pełnił funkcję wiceprezesa Ligi Obrony Kraju. To stowarzyszenie współpracujące z Ministerstwem Obrony Kraju, powstałe w okresie PRL.
W 1993 roku był na kursie oficerskim w Pile, a trzy lata później decyzją Prezydenta RP otrzymał patent oficerski. Wiązało się to z obowiązkiem złożenia drugiej przysięgi w związku ze zmianą ustroju. Już jako oficer został prezesem Klubu Oficerów Rezerwy w powiecie ostrowieckim. Klub ten działał przy Lidze Obrony Kraju skupiającej Ligę Strzelecką.
W 1989 roku wygrał powiatowe zawody z zakresu niesienia pierwszej pomocy medycznej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Potem przez wiele lat powtarzał ten sukces. W sumie osiem razy reprezentował województwo świętokrzyskie w Mistrzostwach Polski.
Niezapomniany dyrektor
Czesław Golis był dyrektorem Zespołu Szkół Nr 3 w Ostrowcu Świętokrzyskim w latach 2003 -2019.
-W roku 1999 zostałem wicedyrektorem Zespołu Szkół Hutniczych w miejsce Pana Hieronima Gierasa –mówi Czesław Golis. W 2003 roku na emeryturę odszedł Pan dyrektor Roman Kita i rozpisano konkurs, który wygrałem. Pomimo wielu obowiązków zawodowych nadal działałem społecznie na rzecz społeczności ostrowieckiej. Przygotowywałem młodzież do wszechstronnej samoobrony. W 2000 roku rozpoczęliśmy nabór do jedynej wtedy klasy wojskowej w województwie. Braliśmy udział jako grupa ratownicza w pokazowych ćwiczeniach Obrony Cywilnej miasta Ostrowca Świętokrzyskiego. Współprowadziłem ligę strzelecką. Ale najbardziej społecznie realizowałem się w działania PCK.
Od 2019 roku pełni funkcję wicedyrektora Technikum im. Hutników Ostrowieckich.
Wśród pasjonatów
W ostatniej kadencji Czesław Golis pełnił funkcję wiceprezesa Rejonowego Oddziału PCK. Prezesem był Stanisław Fiolik. Niedawno został prezesem Zarządu Rejonowego PCK w Ostrowcu Świętokrzyskim.
-Polski Czerwony Krzyż powstał w 1919 roku, a więc po odzyskaniu niepodległości przez Polskę –mówi Czesław Golis. Od dawna w strukturze tej instytucji działa zarząd okręgu w Kielcach. Parę lat temu Oddział Rejonowy PCK powrócił do swej siedziby. Mówię tu o budynku, w którym przed laty mieściła się Izba Wytrzeźwień, tj.do obiektu przy ulicy Stodolnej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Obecnie trwa remont tego budynku, trwa też pozyskiwanie środków na ten cel.
Polski Czerwony Krzyż od zawsze miał na względzie humanitaryzm. Ludzi w nim skupionych nie interesuje polityka, lecz dobro człowieka.Funkcję prezesa Zarządu Rejonowego PCK w Ostrowcu Świętokrzyskim pełni Czesław Golis, dotychczasowy, wieloletni wiceprezes oddziału. Wiceprezesami zarządu zostali: Piotr Dziułka i Sławomir Szymański, funkcję sekretarza objął Mariusz Jagiełło, zaś członkiem została wybrana Dorota Kępińska. Funkcję kierownika Oddziału pełni Beata Barska – Jagiełło. To ludzie, pełni pasji i entuzjazmu do pracy.
-Młodzież garnie się do nas –mówi prezes Czesław Golis. Co bardzo cieszy, młodzi ludzie chcą oddawać cząstkę siebie, by ratować ludzkie życie. Chcemy nadal pracować od podstaw, właśnie od młodzieży, bo te szczytne wartości trzeba przekazywać i kontynuować. Chcemy współpracować ze wszystkimi jednostkami funkcjonującymi w ramach naszego oddziału rejonowego, z honorowymi dawcami krwi, z pracownikami świetlic środowiskowych, z opiekunami szkolnych kół PCK, ratownikami PCK. Będziemy także mocno koncentrować się na pozyskiwaniu funduszy z zewnątrz. Chcemy rozbudować naszą bazę przy ul. Stodolnej, by wyjść naprzeciw potrzebom mieszkańców.
W ramach Zarządu Rejonowego PCK działają Grupy Ratownictwa PCK. Mają one być gotowe do działania w przypadku klęsk i katastrof, a także wspomagać jednostki Państwowego Ratownictwa Medycznego i Krajowego Systemu Ratowniczo –Gaśniczego niosąc pomoc osobom poszkodowanym. Jest to możliwe dzięki odpowiedniemu przeszkoleniu ratowników i specjalistycznemu wyposażeniu.
W ostrowieckiej Grupie Ratownictwa PCK są wyłącznie wolontariusze.
Trzeba kochać ludzi
PCK ma za zadanie pomagać ludziom, którzy ucierpieli w jakikolwiek sposób. Nie patrzą na wyznanie, kolor skóry czy przekonania polityczne tych ludzi. Jeśli jest potrzebna pomoc, my tam być musimy. Chodzi tu o klęski żywiołowe, wojny, pandemie, przesiedlenia. Gdy wybuchła wojna za naszą wschodnią granicą członkowie Grupy Ratownictwa PCK byli na granicy polsko –ukraińskiej z pomocą jako jedni z pierwszych.
-W ramach szkolnych Kół PCK uczymy młodzież niesienia pomocy -mówi. Funkcjonują też Koła Honorowych Dawców Krwi w różnych instytucjach. Jedna z naszych ostatnich akcji odbyła się w Bursie Szkolnej, gdzie sześćdziesięcioro młodych uczniów oddało cząstkę siebie innym. Prowadzimy świetlice środowiskowe dla potrzebujących dzieci. Prowadziliśmy pomoc socjalną przez siostry środowiskowe, chcemy do tego wrócić. Cały czas pomagamy potrzebującym, organizując zbiórki, różnego rodzaju akcje charytatywne i wolontariacie, w tym pozyskiwanie odzieży.Gros naszych środków pochodzi z centrali czyli Zarządu Głównego PCK, które wpływają za pośrednictwem Zarządu Okręgowego w Kielcach. Grupa Ratownicza PCK współpracuje z instytucjami na terenie miasta, jest ona widoczna podczas wielu imprez, które zabezpiecza. Piszemy dużo projektów, aby pozyskać fundusze na działalność charytatywną. Startujemy w wielu konkursach organizowanych przez gminę Ostrowiec Świętokrzyski. Nie gardzimy nawet drobnymi kwotami.
Żeby zostać członkiem PCK, trzeba kochać ludzi. Trzeba mieć empatię na ludzką niedolę, cierpienie, nieszczęście.
-Pochodzę z małej miejscowości na terenie dolnego Śląska i różnie bywało w moim życiu –mówi prezes. Dlatego gdy tylko jest taka możliwość, aby pomóc słabemu, to czemu nie. Ja nie zamykałem się w sobie i nie pilnowałem tylko końca swego nosa. Nie zapomnę gdy jako dziecko razem z moimi rówieśnikami poszliśmy do kierownika zakładu, w którym pracowali moi rodzice, aby nam kupił stroje sportowe. Ale nie chcieliśmy ich za darmo. Powiedzieliśmy, że będziemy za to sprzątali teren wokół zakładu. Kierownik nie wygonił nas z gabinetu – zgodził się. Potem była kolejna prośba – tym razem o świetlice, gdzie moglibyśmy się spotykać. Kierownik wysłuchał także i tej naszej prośby. Potem prosiliśmy o zakup stołu do ping-ponga. Wszystkie te nasze prośby sumiennie odpracowaliśmy. Wszyscy mieli spokój z młodzieżą, bo miała się gdzie spotykać.
Wiele działań nakierowanych jest na pracę z młodzieżą. Nie jest tajemnicą, że czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci.
-Podczas zbiórek żywności i akcji wolontariackich wyszukujemy taką młodzież, która ma serce i będzie potrafiła pomagać -dodaje. Tłumaczymy im, że to, co mają najlepsze, co mnogą dać światu, to ich serce w postaci dobrych czynów i bezinteresownej pomocy, która jest tak potrzebna dla ludzi, którzy są w potrzebie. Jedni mogą świadczyć swoją pracę, inni swoją krew, inni mają środki finansowe. Serce rośnie, kiedy człowiek widzi, jak jego podopieczni otrzymują medale i odznaczenia, bo wykazali się empatią i okazali pomoc. Zawsze mówię im: jeśli możesz, pomagaj. Rób to bezinteresownie. Chęć niesienia pomocy musi być w człowieku – tego nie da się wymusić. Można kogoś nauczyć niesienia pomocy i to też jest dobre.
Czesław Golis zawsze lubił ludzi, lubił być wśród ludzi. Mimo, że nie jest już młodzieniaszkiem, nadal lubi pomagać. Ta jego działalność jest działalnością społeczną – nie otrzymuje za to wynagrodzenia.
Kiedy nowy Rynek? Prace nie zaczną się w tym roku
Wiem. Postwawmy tam snopki, dużo snopków. Nawiążemy tym do wspaniałej roli Mireneusza Baki w ostatniej ekranizacji Chłopów, tudzież autora powiesci. Zbliżają sie żniwa to da się to zrobić tanutko. Tym zwrócimy uwage na to że cofamy się w rozwoju, nie dalekie przecież od prawdy, co może otworzy oczy tym wyżej na nasze problemy. Żule będą mieli się gdzie przespać co podkreśli folklor naszego miasta. I tak w Rynku nie uwidzisz żywego ducha oprócz żuli i scigających ich elektorskich. Bedą się mogli zagrzebać w słome i przynajmniej nie będzie ich widać, gdy po paru głębszych znurzy ich cofzienność dnia. No chyba że któryś wyjdzie się odlać. Ale to też folklor. Na taką inscenizacje bez wątpienia większość, nawet ta ospała powie niemożliwe, to jest nie możliwie, muszę to zobaczyć. I bedziemy mieli skansen na żywo. Może przyjadą nawet z hollywoodu nakrecić na podstwawie tej inscenizacji kolejną część powrotu do przeszłości. No wiem nie da sie, główny aktor w drodze do gwiazd. Ale taniutki pomyśl może ożywić Rynek . Do banków już nikt nie ma po co chodzić, bo kto miał wziąć kredyt to już jest tak zadłużony że bez komornika nie chcą z nimi gadać. A kto nie miał by ochoty walnąć sie plackiem, gryżć sobie słomke i podziwiać np film Chłopi z telebimu. To był by taki letni festyn, Zarobić by można na zimnych napojach. Pitych oczywiście wyłącznie przez słomke. Nie tylko nie wydamy na tym pieniędzy, ale jeszcze zarobimy. I było by zgodne z programem Rządu. Słomiane inwestycje.
Słomiany zapał
22:32, 2025-07-25
Kiedy nowy Rynek? Prace nie zaczną się w tym roku
Nowy remont fontanny? No od razu widać Tuskowych u władzy. Choć nawiązywanie do Misia z tym snopliem, to chyba od czerwonych zapewne wyszło. Trzeba było wsadzić tę trzcine do fontanny, to by była tężnia. Próba rozpaczliwego bycia fajnym. Tak ogłaszam konkurs. Jak wydać pieniądze miasta żeby z tego był jak najmniejszy urzyteczny cel.
Nowa tężnia
21:32, 2025-07-25
Co zrobić jak tężnia nie działa?
Tężnia powinna być ogrodzona od wiatru i powinna tworzyć mikroklimat, a nie prysznic na otwartym powietrzu. Ja wiem że ogrodzenie stanowiło by miejsce do ćwiary i gitary i musiało by angażować służby bezpieczeństwa tego kraju do inwigilacji tego środowiska. Jednak, może jednak, nie tworzyły by się tam siły zdolne do obalenia Rządu.
Siła tworzenia
21:01, 2025-07-25
„Bronek” sięga po najwyższe wyróżnienia
Myśle że miasto powinno uchororować Dyra tej szkoły, ten człowiek dba o uczniów jak o własne dzieci. Dba o szkołe jak o własny dom. Wprawdzie nie ma jeszcze stu lat żeby zauważyć jego zasługi, ale zamiast przekazywać miejskie pieniądze obcym gminom, bo jak pokazała historia tej przyjażni po tamtym huraganie, pieniądze przyjeli i mają nas w gdziesiu. Choć po sprzedaży drewna z powalonego lasu nieżle na tym zarobili i mogliby znależć u nas coś, co warte by było wsparcia jako forma spłaty długu, wsparcie za wsparcie. Taka forma zwykłego realnego podziękowania. Choćby pomoc poszkodowanym po osuwisku. No wiem tutaj przesadzam, to by było bardzo nie polityczne, bo w tym problemie wszyskie instytucje miejskie sprzysięgły sie przeciwko tym poszkodowanym. Jednak myśle że Radni zamiast stawać murem za tymi co biorą po dysze wsparcia za oko na sprawy, lub oddają miejskie pieniądze innym gminom jak swoje, choć ze swoich to pewnie nie uszczknęła by nasza hojna ani grosza. Cudzym gospodaruje się znacznie lżej, łatwiej je wydawać na żeczy bezprzyszłościowe jak ten odnoszący się do słynnego misia snopek trzciny w Rynku. Przypominam że szkoły, uczniowie i ludzie sercem zaangażowani w nauczanie, są i stanowią bloki startowe iprzyszłość tego kraju. Świetlaną, a nie zbieraczy szparagów u niemca, czy hanlarza krzemiennymi wisiorkami na jarmarkach. Warto takich ludzi zauważać i uhonorować jeszcze za życia w pracy, a nie po osioągnięcu setki. (Tu mam na myśli wiek zasłużonego nie jego desperacje)
Zauważ dobro
20:42, 2025-07-25
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz