Zamknij

Obalanie pomników też buduje tożsamość. Dra Pawła Gotowieckiego refleksje wokół Święta Niepodległości

Redakcja Gazety Ostrowieckiej 17:08, 12.11.2020
Skomentuj

Jakkolwiek Narodowe Święto Niepodległości od lat symbolizuje raczej podziały światopoglądowe polskiego społeczeństwa, niż ideę unifikacji wokół powszechnie uznawanych symboli, w tym roku, pomimo pandemii, listopadowej rocznicy towarzyszyły szczególnie silne emocje. Choć niedawne masowe protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego spowodowane były konkretnymi decyzjami legislacyjnymi, istota współczesnych podziałów i przyszłych rozdźwięków społecznych jest bardziej złożona i posiada nie tyle polityczny, ile właśnie tożsamościowy wymiar. Aby zrozumieć rzeczywistość, warto się przyjrzeć procesom, które w okresie III RP odpowiadały za kształtowanie świadomości zbiorowej ? jeden z nich ostatecznie dobiegł końca, drugi zapewne już ujrzał kres swych dni.

?php>

Zakontraktowana tożsamość

?php>

Pierwszy z owych procesów, nazwałbym konwencjonalizacją tożsamości i pamięci zbiorowej, a sięga on swą genezą przełomu lat 80. i 90. XX w. O mającej wówczas miejsce transformacji ustrojowej zwykło się mówić w kategoriach politycznych, ewentualnie polityczno-gospodarczych. Idea ?mądrej zgody? miała jednak także inne płaszczyzny. Transakcyjny wymiar procesu transformacji zakładał bowiem nie tylko podział beneficjów między elity postkomunistyczne, solidarnościowe oraz żyranta porozumienia ? Kościół katolicki. Do kompromisu doszło także w wymiarze symbolicznym. Sygnatariusze okrągłostołowych porozumień bardzo dużą wagę przywiązywali do narracji, porządkującej społeczeństwu prawdziwy sens przemian. W narracji tej bardzo ważne miejsce odgrywało swego rodzaju imaginarium ? przesiąknięta ideałami demokratycznymi, wykreowana (choć nie do końca prawdziwa) wizja spuścizny okresu komunizmu i ?Solidarności?, mająca stanowić trzon podmiotowości wspólnoty. W tej ?zakontraktowanej? wizji odrzucono wszelkie skrajności, zwłaszcza z przedrostkiem ?anty: antykomunizm, antysemityzm (nie jest żadnym odkryciem, że dla wielu architektów Okrągłego Stołu rok 1968 stanowił większą traumę, niż represje stanu wojennego), ale także antyklerykalizm w wymiarze instytucjonalnym (pozostawiając wentyl bezpieczeństwa w postaci zwulgaryzowanego i ludycznego antyklerykalizmu ? la tygodnik ?Nie?).

?php>

Z trzech wzmiankowanych grup ? profitentów bezkrwawej transformacji, nieco więcej uwagi chciałbym poświęcić Kościołowi katolickiemu. Wbrew pozorom Kościół zyskał na zmianie systemowej wcale nie mniej, niż dwaj bezpośredni kontrahenci, a może nawet najwięcej. Oprócz przywilejów finansowych, zagwarantowania formalnych wpływów hierarchii, szczególne znaczenie miało odsunięcie groźby lustracji, która dla Kościoła mogła mieć wyjątkowo destruktywny przebieg. Kolejny z profitów ? korzystanie z niepisanego prawa omerty w przypadkach działalności przestępczej we własnych szeregach ? właśnie w ostatnim czasie jest szeroko omawiany w mediach. Kościół jednak za swą uprzywilejowaną pozycję musiał zapłacić pewną cenę. Była nią dobrowolna relatywizacja postawy i rezygnacja z podmiotowej roli w społeczeństwie na rzecz instytucjonalnej roli w państwie. Tak zrodził się ?Kościół kremówkowy?, autorytet swój i społeczną akceptację czerpiący z pontyfikatu Jana Pawła II i dosyć płytkiej, ludowej celebry osoby papieża-Polaka, a z drugiej strony w konformistyczny sposób korzystający z symbiozy z władzą polityczną i twardo stąpający po ziemi w sferze walki o przywileje i realne wpływy. Może nie najwybitniejszym, ale najbardziej charakterystycznym kapłanem tego Kościoła jest abp. Stanisław Dziwisz, który obecnie musi się mierzyć z zarzutami nie tylko tuszowania przestępstw seksualnych, ale i symonii. Kościół w Polsce ma jednak większe problemy ? oto bowiem następuje kilka równoległych, rozciągniętych w czasie, ale nieuchronnych procesów, wobec których kłopoty tego czy innego hierarchy wydają się niewiele znaczącym epizodem. ?Dewojtylizacja? Kościoła powszechnego, o której piszą otwarcie także publicyści katoliccy, stała się za pontyfikatu papieża Franciszka faktem i to nie tylko w sferze symbolicznej, ale i strukturalno-decyzyjnej. Spośród wszystkich episkopatów, oczywiście w największym stopniu uderza ona w episkopat polski (czego jednym z efektów jest zdjęcie parasola ochronnego z niektórych wpływowych hierarchów). Towarzyszy jej laicyzacja społeczeństwa, znajdująca najlepsze odzwierciedlenie w kościelnych statystykach dotyczących religijności Polaków. Wreszcie Kościół, który przez lata czerpał zyski z  półformalnego sojuszu tronu i ołtarza, z tego samego względu wystawia się na niebezpieczeństwo w okresie społecznych niepokojów. Jeżeli w okresie PRL Kościół miał moralną siłę i realną pozycję, jako reprezentant dążeń i aspiracji społeczeństwa, w III RP, przechodząc na pozycję konserwatywnego obrońcy społeczno-politycznego status quo, kapitał ów stopniowo, acz definitywnie tracił. W tym kontekście nie dziwi daleko posunięta wstrzemięźliwość niektórych hierarchów w kwestii postulowanej obrony miejsc kultu przez bojówki partyjne ? Kościół instytucjonalny w Polsce wygodne miejsce na tylnym siedzeniu nieoczekiwanie zamienić musiał na rolę zderzaka, który jako pierwszy przyjmuje na siebie falę społecznej dezaprobaty. Jeżeli walka ideologiczna w Polsce leży obecnie w czyimś interesie, to chyba najmniej w interesie Kościoła.

?php>

Idee i dogmaty

?php>

 Konwencjonalizacja tożsamości i pamięci zbiorowej największe tryumfy święciła w latach 90., choć jej efekty widoczne są także dzisiaj. Jednym ze środowisk, które stanęły w opozycji politycznej i intelektualnej względem tego procesu było środowisko skupione wokół ówczesnego Porozumienia Centrum, z którego z czasem wyewoluowała partia Prawo i Sprawiedliwość. Jeżeli przypomnimy sobie atmosferę w jakiej PiS doszło w 2005 r. do władzy, to myślę że nie będzie wielkim nadużyciem określenie tego okresu mianem ?konserwatywnej kontrrewolucji? (dodatkowo moralnie wzmocnionej narodową żałobą po Janie Pawle II). Kontrrewolucji, która obok haseł stricte politycznych miała własną rozbudowaną aksjologię, symbolikę, wreszcie własną, spójną wizję historii. Wizję przeciwstawną owej skonwencjonalizowanej pamięci zbiorowej, którą Rafał Ziemkiewicz określił barwnie mianem michnikowszczyzny. Co istotne, ta nowa wizja historii, w której dla przykładu nie było miejsca dla Lecha Wałęsy, ale zaistnieli w niej skazani uprzednio na zapomnienie ideowi oponenci przywódcy ?Solidarności? z lat 1980-1981 ? Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda, porządkowała hierarchię znaczeń i wartości nie tylko w wymiarze historycznym. Last but not least była ona wizją względnie atrakcyjną dla młodego pokolenia, o czym świadczy odwoływanie się do tradycji, a nawet swoisty kult ?żołnierzy wyklętych? zaadaptowany przez część młodego pokolenia czy swoista moda na patriotyzm, przejawiająca się w noszeniu odzieży o patriotycznej symbolice, słuchaniu takiejż muzyki, wreszcie w organizacji dorocznych Marszów Niepodległości.

?php>

Prawicy w Polsce niewątpliwie udało się dokonać istotnego osiągnięcia, jakim było stworzenie własnej narracji świadomościowej i dotarcie z nią także do młodych Polaków. Nie udało jej się natomiast uchronić owej narracji przed procesem rytualizacji. To właśnie drugi z procesów, o których pisałem na początku niniejszego artykułu. W momencie, gdy jakakolwiek myśl czy idea staje się obowiązującym kanonem, traci wiele ze swej atrakcyjności, a zaczyna mieć charakter przymusowego oddziaływania społeczeństwa na jednostkę. Tak więc przekroczenie granicy pomiędzy odkłamywaniem historii a dogmatyzacją własnych, coraz bardziej zmitologizowanych projekcji na temat owej historii, w naturalny sposób będzie skłaniało do prób rewizji owych dogmatów. To samo dotyczy wszystkich pozostałych elementów składających się na naszą tożsamość zbiorową. Ta bowiem nie kształtuje się w oparciu o jakieś odgórnie przyjęte kanony, lecz jest wynikiem nakładania się idei, przekonań, aspiracji jednostek tworzących społeczeństwo. Te zaś pozostają w stałej ewolucji.

?php>

Czas przełomu

?php>

Zgadzam się z tymi obserwatorami życia publicznego w Polsce, którzy stawiają tezę o pewnym mentalnym przełomie, który dokonuje się w polskim społeczeństwie na naszych oczach. Jest on nierozerwalnie związany z przełomem pokoleniowym. Oto bowiem za protestami aborcyjnymi, ale też za Marszem Niepodległości stoi to samo pokolenie ludzi. Młodych ludzi, którzy odrzucają konwencje, kompromisy tworzone przez starsze pokolenia, a często także świat wartości właściwy przeszłym, czy akurat odchodzącym generacjom. W im większym stopniu wartości te są wpisane w obowiązujący system normatywny, tym gwałtowniejsze będą próby ich obalenia. I choć dziś wszelkiego rodzaju protesty społeczne charakteryzuje dynamizm i dosyć amorficzna struktura, zmierzać one będą ku tworzeniu nowych form. I pewnie niejeden jeszcze pomnik zostanie oblany farbą a może i zburzony, bo jak świat światem ludzie pociągnięci jakąś ideą najpierw burzą uosabiające ancien régime pomniki. Tak też się buduje tożsamość.

?php>

Faktem jest, że obecne protesty społeczne pokazują wahnięcie nastrojów społecznych w lewo, a przynajmniej ku liberalnemu centrum. Nie uważam zresztą, że zmiana ta jest jakaś anormalna, w sytuacji gdy władzę od kilku lat sprawuje prawica. Nie sądzę też, aby była to zmiana trwała. Społeczeństwo polskie pomimo wszystko pozostaje społeczeństwem tradycyjnym i poglądy konserwatywne w przewidywalnym okresie kilku następnych dziesięcioleci będą znajdować swoich zwolenników. Choć zapewne w przyszłości będzie to inny model konserwatyzmu, bardziej zachodnioeuropejski w stylu i formie, i z pewnością mniej przesiąknięty wpływami Kościoła, który jest już u zmierzchu swej potęgi i wpływów. Zresztą ? paradoksalnie ? im wcześniej się owo przekształcenie rodzimej prawicy dokona, tym więcej może ona, nie tracąc kontaktu z rzeczywistością,  na tym skorzystać.

(Redakcja Gazety Ostrowieckiej)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Wojsko zestrzeliło drony nad Polską

Kłosiniak Kumoszka może nadaje się do brylowania w kołach gospodyń wiejskich smakując przysmaki, jednak napewno nie nadaje się do funkcji jaką sprawje. Wywalmy czym prędzej ten Rząd. Jeden Morawiecki ma więcej erudycji, wiedzy i trafmych ocen, które sprawnie potrafi zamienić w działanie, niż Tusk ze wszystkimi ministrami razem wzięty. Ja uroczyście oświadczam że unieważniam ten Rząd partaczy i namawiam do referendum w tej sprawie. Dość niszczenia gospodarki, oddawanie Niemcom kolei polskich,układu krwionośnego tego kraju, nie tylko w postaci transporu towarowego, ale również podoba im się osobowy i coraz większego dziadostwa i kolesiostwa w każdej przestrzeni gospodarki i życia obywateli w tym kraju. Przywróćmy na powrót ubekom należne im emerytury, te obniżone do średniej, bo to nie obywatele maja biedować, a ci którzy to dziadostwo spowodowali wyprzedając, rozkradajac doprowadzając do upadłości i niszcząc polską gospodarke. Za chwile upadnie polskie rolnictwo, a my będziemy płacić na zbrojenie się Niemiec. Bo składanie sie na zbudowanie w niemczech przemysłu zbrojeniowego, z którego coś do nas trafi może za pięćdziesiąt lat jest idiotyzmem. Z prawie najlepiej radzącego sobie i rozwijającego się państwa stajemy się pośmiewiskiem za sprawą tego nieudolnego folksdojczowskiego Rządu. Jak długo ten folksdojcz będzie nam mydlił jeszcze oczy. Co jeszcze musi się stać żebyście to zauważyli.

Sól ziemi, tej ziemi

17:15, 2025-09-10

Nie wszyscy mieszkańcy Denkowa na „NIE” obwodnicy

Przed wyborami Łakomiec mówił że Ostrowiec zasługuje na kolejny most przedłuzenie Chrzanowskiego ale do alei 25lecia ...no ale cóż szkodzi obiecać

Ogrodziak

17:01, 2025-09-09

Sięgamy po pieniądze na budowę kolejnych dróg

Jeśli rozpatrywanie tych wniosków będzie zależeć od Kielc to nie ma się co łudzić że teraz będą zatwierdzone do realizacji - vide droga Ostrowiec-Bałtów czy rewitalizacja Alei 3 maja i ul.Denkowskiej gdzie na realizacje czekaliśmy długie lata bo w samych Kielcach były "pilniejsze" mnie ważne sprawy.

realnie

14:21, 2025-09-08

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Zmyślasz, prognozowanie to zmyślanie. To rachunek prawdopodobieństwa z wieloma zmiennymi. Trzeba być łebskim gościem żeby być bliskim prawdy. Czy jesteś bilisko prawdy okazać się może gdy się wydarzy. Z tego samego powodu całe mnóstwo kredytobiorców oddało bankom całe majątki, swoje i najbliższej rodziny, za błąd w swoich prognozach. Domy, mieszkania, działki, lub ugotowali bajerem w swoich wizjach, a póżniej wzietym na wspaniałe zmazy senne kredycie żyrantów. Lokując ich w spłacaniu za niego jego kredyt. Nie twój cyrk nie twoje małpy o co skamlesz. Jareczek o którym wspomniałeś to miły facet, jednak oddał się całkowicie we władanie Agentowi Bolszewikowi i jego czerwonym kolesiom. A u nich jak u Tuska, obiecać dwa razy to jak dotrzymać. Bardziej chcieli sprzedać tutaj co sie da, nawet za cene zniszczenia, czy doptowadzenia do upadłości, niż rozwijać czy tworzyć. Hub wysokich technologii potrzebuje uczelni wysokich lotów, żeby mieć z czego czerpać obrotniaczków znajacych się na temacie. To jest jak z piciem wody musisz mieć studnie, lub blisko do rzeki. Na wyrzymaniu liści, czy gromadzeniu deszcówki miasta nie zbudujesz. A i do tego potrzebujesz obrotniaczów znających sie na różdzkarstwie, czy uzdatnianiu wody. Możesz oczywiście siorbać z wód podskurnych, ale jak wiadomo one głównie nadają się do podlewania ogródka i jest ich okresowo za mało. Wspomniany Jareczek mógł sobie pogadać, jednak żeby zrobić, to w okół siebie musiał by mieć innych ludzi i harakter może też. Jednak bratanie sie z czerwonymi nie wyszło mu na złe, bo pomimo między innymi, ściemy z osuwiskiem z którym nawet gdyby chciał, to był za krótki, żeby coś pożądnie uczciwie dla poszkodowanych załatwić, nie topiąc któregoś z czerwonych. A na samym poczatku chciał, szybko go jednak z tego wyleczono. U Tuskowych jest identyczmie, prognozy nie są zbyt alarmujące, jesli nie o ich prywatni interes chodzi. To nie tródno zrozumieć. Za lojalność, spadł na cztery łapy jak zapewne wiesz. Zatem jeśli zrozumiesz ile zmiennych musisz obliczyć żeby coś w tym mieście zrobić, to nie krytykuj tych którzy mimo to próbuja. No taka firma ja WB jednak coś zrobiła nawet jesli musieli się wspinać po czerwonych plecach i omijać rzucane im pod nogi kłody. Z tym jest jak z miłoscią. Kwestja chwili spontanu i sprzyjających okoliczności, lub lata znajomości i rozsądnych decyzji. Jednak. W jednym i drugim występuje tyle samo ryzyk. Biorac pod uwage że za to biorą się Tuskowi to muszę przyznać Ci racje. Nie da sie stworzyć cos, jednocześnie to konsumując. W tym przypadku to nie jest wyższa matematyka. Będzie zbyt wiele gąb do wykarmienia. Jeśli już, to zwyczajowo, miasto, lub państwo czyli my, ponieśie koszty prób, błędow i rządz zasiadłych do biesiadowania. Bo oni nie myślą zrobić żeby zarobić, tylko zarobić póki się robi.

Dober ale hóì0we

19:50, 2025-09-05

0%