Jakkolwiek Narodowe Święto Niepodległości od lat symbolizuje raczej podziały światopoglądowe polskiego społeczeństwa, niż ideę unifikacji wokół powszechnie uznawanych symboli, w tym roku, pomimo pandemii, listopadowej rocznicy towarzyszyły szczególnie silne emocje. Choć niedawne masowe protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego spowodowane były konkretnymi decyzjami legislacyjnymi, istota współczesnych podziałów i przyszłych rozdźwięków społecznych jest bardziej złożona i posiada nie tyle polityczny, ile właśnie tożsamościowy wymiar. Aby zrozumieć rzeczywistość, warto się przyjrzeć procesom, które w okresie III RP odpowiadały za kształtowanie świadomości zbiorowej ? jeden z nich ostatecznie dobiegł końca, drugi zapewne już ujrzał kres swych dni.
?php>Zakontraktowana tożsamość
?php>Pierwszy z owych procesów, nazwałbym konwencjonalizacją tożsamości i pamięci zbiorowej, a sięga on swą genezą przełomu lat 80. i 90. XX w. O mającej wówczas miejsce transformacji ustrojowej zwykło się mówić w kategoriach politycznych, ewentualnie polityczno-gospodarczych. Idea ?mądrej zgody? miała jednak także inne płaszczyzny. Transakcyjny wymiar procesu transformacji zakładał bowiem nie tylko podział beneficjów między elity postkomunistyczne, solidarnościowe oraz żyranta porozumienia ? Kościół katolicki. Do kompromisu doszło także w wymiarze symbolicznym. Sygnatariusze okrągłostołowych porozumień bardzo dużą wagę przywiązywali do narracji, porządkującej społeczeństwu prawdziwy sens przemian. W narracji tej bardzo ważne miejsce odgrywało swego rodzaju imaginarium ? przesiąknięta ideałami demokratycznymi, wykreowana (choć nie do końca prawdziwa) wizja spuścizny okresu komunizmu i ?Solidarności?, mająca stanowić trzon podmiotowości wspólnoty. W tej ?zakontraktowanej? wizji odrzucono wszelkie skrajności, zwłaszcza z przedrostkiem ?anty: antykomunizm, antysemityzm (nie jest żadnym odkryciem, że dla wielu architektów Okrągłego Stołu rok 1968 stanowił większą traumę, niż represje stanu wojennego), ale także antyklerykalizm w wymiarze instytucjonalnym (pozostawiając wentyl bezpieczeństwa w postaci zwulgaryzowanego i ludycznego antyklerykalizmu ? la tygodnik ?Nie?).
?php>Z trzech wzmiankowanych grup ? profitentów bezkrwawej transformacji, nieco więcej uwagi chciałbym poświęcić Kościołowi katolickiemu. Wbrew pozorom Kościół zyskał na zmianie systemowej wcale nie mniej, niż dwaj bezpośredni kontrahenci, a może nawet najwięcej. Oprócz przywilejów finansowych, zagwarantowania formalnych wpływów hierarchii, szczególne znaczenie miało odsunięcie groźby lustracji, która dla Kościoła mogła mieć wyjątkowo destruktywny przebieg. Kolejny z profitów ? korzystanie z niepisanego prawa omerty w przypadkach działalności przestępczej we własnych szeregach ? właśnie w ostatnim czasie jest szeroko omawiany w mediach. Kościół jednak za swą uprzywilejowaną pozycję musiał zapłacić pewną cenę. Była nią dobrowolna relatywizacja postawy i rezygnacja z podmiotowej roli w społeczeństwie na rzecz instytucjonalnej roli w państwie. Tak zrodził się ?Kościół kremówkowy?, autorytet swój i społeczną akceptację czerpiący z pontyfikatu Jana Pawła II i dosyć płytkiej, ludowej celebry osoby papieża-Polaka, a z drugiej strony w konformistyczny sposób korzystający z symbiozy z władzą polityczną i twardo stąpający po ziemi w sferze walki o przywileje i realne wpływy. Może nie najwybitniejszym, ale najbardziej charakterystycznym kapłanem tego Kościoła jest abp. Stanisław Dziwisz, który obecnie musi się mierzyć z zarzutami nie tylko tuszowania przestępstw seksualnych, ale i symonii. Kościół w Polsce ma jednak większe problemy ? oto bowiem następuje kilka równoległych, rozciągniętych w czasie, ale nieuchronnych procesów, wobec których kłopoty tego czy innego hierarchy wydają się niewiele znaczącym epizodem. ?Dewojtylizacja? Kościoła powszechnego, o której piszą otwarcie także publicyści katoliccy, stała się za pontyfikatu papieża Franciszka faktem i to nie tylko w sferze symbolicznej, ale i strukturalno-decyzyjnej. Spośród wszystkich episkopatów, oczywiście w największym stopniu uderza ona w episkopat polski (czego jednym z efektów jest zdjęcie parasola ochronnego z niektórych wpływowych hierarchów). Towarzyszy jej laicyzacja społeczeństwa, znajdująca najlepsze odzwierciedlenie w kościelnych statystykach dotyczących religijności Polaków. Wreszcie Kościół, który przez lata czerpał zyski z półformalnego sojuszu tronu i ołtarza, z tego samego względu wystawia się na niebezpieczeństwo w okresie społecznych niepokojów. Jeżeli w okresie PRL Kościół miał moralną siłę i realną pozycję, jako reprezentant dążeń i aspiracji społeczeństwa, w III RP, przechodząc na pozycję konserwatywnego obrońcy społeczno-politycznego status quo, kapitał ów stopniowo, acz definitywnie tracił. W tym kontekście nie dziwi daleko posunięta wstrzemięźliwość niektórych hierarchów w kwestii postulowanej obrony miejsc kultu przez bojówki partyjne ? Kościół instytucjonalny w Polsce wygodne miejsce na tylnym siedzeniu nieoczekiwanie zamienić musiał na rolę zderzaka, który jako pierwszy przyjmuje na siebie falę społecznej dezaprobaty. Jeżeli walka ideologiczna w Polsce leży obecnie w czyimś interesie, to chyba najmniej w interesie Kościoła.
?php>Idee i dogmaty
?php>Konwencjonalizacja tożsamości i pamięci zbiorowej największe tryumfy święciła w latach 90., choć jej efekty widoczne są także dzisiaj. Jednym ze środowisk, które stanęły w opozycji politycznej i intelektualnej względem tego procesu było środowisko skupione wokół ówczesnego Porozumienia Centrum, z którego z czasem wyewoluowała partia Prawo i Sprawiedliwość. Jeżeli przypomnimy sobie atmosferę w jakiej PiS doszło w 2005 r. do władzy, to myślę że nie będzie wielkim nadużyciem określenie tego okresu mianem ?konserwatywnej kontrrewolucji? (dodatkowo moralnie wzmocnionej narodową żałobą po Janie Pawle II). Kontrrewolucji, która obok haseł stricte politycznych miała własną rozbudowaną aksjologię, symbolikę, wreszcie własną, spójną wizję historii. Wizję przeciwstawną owej skonwencjonalizowanej pamięci zbiorowej, którą Rafał Ziemkiewicz określił barwnie mianem michnikowszczyzny. Co istotne, ta nowa wizja historii, w której dla przykładu nie było miejsca dla Lecha Wałęsy, ale zaistnieli w niej skazani uprzednio na zapomnienie ideowi oponenci przywódcy ?Solidarności? z lat 1980-1981 ? Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda, porządkowała hierarchię znaczeń i wartości nie tylko w wymiarze historycznym. Last but not least była ona wizją względnie atrakcyjną dla młodego pokolenia, o czym świadczy odwoływanie się do tradycji, a nawet swoisty kult ?żołnierzy wyklętych? zaadaptowany przez część młodego pokolenia czy swoista moda na patriotyzm, przejawiająca się w noszeniu odzieży o patriotycznej symbolice, słuchaniu takiejż muzyki, wreszcie w organizacji dorocznych Marszów Niepodległości.
?php>Prawicy w Polsce niewątpliwie udało się dokonać istotnego osiągnięcia, jakim było stworzenie własnej narracji świadomościowej i dotarcie z nią także do młodych Polaków. Nie udało jej się natomiast uchronić owej narracji przed procesem rytualizacji. To właśnie drugi z procesów, o których pisałem na początku niniejszego artykułu. W momencie, gdy jakakolwiek myśl czy idea staje się obowiązującym kanonem, traci wiele ze swej atrakcyjności, a zaczyna mieć charakter przymusowego oddziaływania społeczeństwa na jednostkę. Tak więc przekroczenie granicy pomiędzy odkłamywaniem historii a dogmatyzacją własnych, coraz bardziej zmitologizowanych projekcji na temat owej historii, w naturalny sposób będzie skłaniało do prób rewizji owych dogmatów. To samo dotyczy wszystkich pozostałych elementów składających się na naszą tożsamość zbiorową. Ta bowiem nie kształtuje się w oparciu o jakieś odgórnie przyjęte kanony, lecz jest wynikiem nakładania się idei, przekonań, aspiracji jednostek tworzących społeczeństwo. Te zaś pozostają w stałej ewolucji.
?php>Czas przełomu
Zgadzam się z tymi obserwatorami życia publicznego w Polsce, którzy stawiają tezę o pewnym mentalnym przełomie, który dokonuje się w polskim społeczeństwie na naszych oczach. Jest on nierozerwalnie związany z przełomem pokoleniowym. Oto bowiem za protestami aborcyjnymi, ale też za Marszem Niepodległości stoi to samo pokolenie ludzi. Młodych ludzi, którzy odrzucają konwencje, kompromisy tworzone przez starsze pokolenia, a często także świat wartości właściwy przeszłym, czy akurat odchodzącym generacjom. W im większym stopniu wartości te są wpisane w obowiązujący system normatywny, tym gwałtowniejsze będą próby ich obalenia. I choć dziś wszelkiego rodzaju protesty społeczne charakteryzuje dynamizm i dosyć amorficzna struktura, zmierzać one będą ku tworzeniu nowych form. I pewnie niejeden jeszcze pomnik zostanie oblany farbą a może i zburzony, bo jak świat światem ludzie pociągnięci jakąś ideą najpierw burzą uosabiające ancien régime pomniki. Tak też się buduje tożsamość.
?php>Faktem jest, że obecne protesty społeczne pokazują wahnięcie nastrojów społecznych w lewo, a przynajmniej ku liberalnemu centrum. Nie uważam zresztą, że zmiana ta jest jakaś anormalna, w sytuacji gdy władzę od kilku lat sprawuje prawica. Nie sądzę też, aby była to zmiana trwała. Społeczeństwo polskie pomimo wszystko pozostaje społeczeństwem tradycyjnym i poglądy konserwatywne w przewidywalnym okresie kilku następnych dziesięcioleci będą znajdować swoich zwolenników. Choć zapewne w przyszłości będzie to inny model konserwatyzmu, bardziej zachodnioeuropejski w stylu i formie, i z pewnością mniej przesiąknięty wpływami Kościoła, który jest już u zmierzchu swej potęgi i wpływów. Zresztą ? paradoksalnie ? im wcześniej się owo przekształcenie rodzimej prawicy dokona, tym więcej może ona, nie tracąc kontaktu z rzeczywistością, na tym skorzystać.
Nowe przepisy uderzą w właścicieli psów i kotów
Tylko kto za to bedzie placil. Liczba Kotow na wsiach jest niepoliczalna. Dodatkowe koszty dla wlascicieli ktore skoncza sie zabijaniem zwierzat. Jezeli bedzie to darmowe to ok, ale szczerze w to watpie.
Mmm
13:26, 2025-06-14
Zarząd powiatu z absolutorium i wotum zaufania!
Z całym szacunkiem, to zwykłe cwaniakowanie. Takie votum jak nam sie serwuje to jest przedstawienie. Takie votum powinno odbywać się w referendum, a nie pokazywać nam show uwiązanych w układzie większościowym lokalnych bonzów, czy koalicji 13 grudnia. Czyli tych którzy siedzą w pierwszym rzędzie przy korycie. Gdybym chciał obejrzeć cyrk poszedł bym do cyrku. Rząd mie powinien mi tego fundować. Co byście powiedzieli gdyby mafia, która kolwiek, czy rodzina i kolesie tego Cygana od metody na wnuczka, zrobili sobie votum zaufania, żeby zalegalizować swój proceder.
Sralismazgalis
13:21, 2025-06-12
Wybraliśmy Ucznia Roku!
No o z czego się tu cieszyć.... Edukowalo się w tym mieście, a ile tych dzieciaków tu zostanie??? I tak krew w piach w tym mieście z kartonu.
PUSTY DZBAN
12:18, 2025-06-12
DK 9 potrzebuje pilnych remontów! Podpisz petycję!
Tu sie troche z tobą zgodze. Nasz lokalny PiS nie zrobil z tym za wiele jesli chodzi o nie nasze drogi tylko krajowe. Z prostej przyczyny. Byl na to za krótki. Nawet nie za cienki, poprostu za krótki. Kiedy spojżymy i przyjżymy się troche dalej niż temu co widać tuż za naszym płotem, to PiS rozkręcał wiele, w wielu miejscach na raz ważnych dla tego kraju inwestycji. I nasz lokalny PiS musiał się z tym pogodzić, że nie byliśmy priorytetem i po drodze dla tych inwestycji. Jesli chodzi o pierwszenistwo ważności, tego naprawde wielkiego planu rozbudowy infrastruktury drogowej. Nie mogli pyszczyć za wiele, bo i tak by się nie przebili, bo krawiec kraje jak mu materji staje. Ale też nie można powiedzieć że tu nie było robione nić. W naszych zadupiach zmieniło się dość sporo na lepsze. Wiem że jesteśmy najfajniejsi i cała machina powinna się kręcić w okół nas, ale priorytety na ten pierwszy naprawde wieki rzut, w skali kraju, był bezdyskusyjnie imponujacy. Szkoda ze się nie załapalismy. Tą pulą o której mówisz, też nasi lokalsi nie decydowali, bo liczył się potencjał rozwojowy miast. Mogli troche poskamleć, lecz nie o siłe przebicia lokalnych władz w tym chodziło. Więc po co pajacować skoro nie załapaliśmy się do puli priorytetów i pajacowanie nic by nie zmieniło. Nie oznacza to że nie załapalibyśmy się podczas budowy CPK i moim zdaniem miało by to większy sens. Z tąd wzięły się u nas tereny przemysłowe, magazynowe i nawet produkcyjne, żeby podbić nieco bardziej powage naszego miasta. W te pedy próbuje się zagospodarować jak kolwiek to co kedyś padło. Uważam to za znacznie lepsze niż remontowanie w nieskończoność fontanny w Rynku, budowanie pomników bohaterskich Radnych, czy zamykanie szkół dla oszcżędności, po zadłużeniu szpitala czy kombinowaniu jak by tu dowalić lokalnym biznesom parkometrami, czy jakimiś zapchajdziurami dla własnego wizerunku. Sam byś z pewnoścìą umiał wyliczy trafienia zupełnie nie trafione, lub nie wiele wnoszące w rozwój miasta na ktore poszła kasa. Wszyscy wiemy jak wiele ważnych żeczy jest tutaj jeszcze do zrobienia. Musimy pamiętać jednak że żeby ktoś dołóżył tu swoich rąk, najpierw przyjży sie co nasze ręce potrafìą zdziałać. No jasne, że jak zobaczą tego chochoła w rynku to sie tylko uśmiechną. I pojadą dalej, bo nawet nie mamy hotelu żeby mogli się nam troche dłużej przyjżeć, żadnego ful profes parkingu z motelem i nie będe wyliczał czego jeszcze nie mamy, bo ubliżył bym też swoim jajom. Nie o przepychanki słowne, czy kolesiowskie tu powinno chodzić. Nie ma dwóch zdań że dodatkowy most jest tutaj potrzebny. Ale trzeba go w coś wpiąć. Nikt nam nie zrobi mostu tylko po to żeby nam się jechało szybciej i wygodniej na zakupy. Pomyślmy więć co możemy zrobić, żeby do nas chciało przyjeżdzać więcej turystów, więcej ludzi szukających pracy i więcej inwestorów. Wtedy będzie inna gadka. Tym czasem nasz największy zakład pracy musi do Warszawki jeździć strajkować. Z czym chcemy podskoczyć Starachowicom czy Skarżysku, nawet Końskie w tym kraju są bardziej znane niż Ostrowiec.
Ja też bym chciał.
02:23, 2025-06-12
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz