Zamknij

Z historii Jeziórka. Sami nie wiecie co posiadacie

Redakcja Gazety Ostrowieckiej 09:43, 03.08.2019
Skomentuj

Nieistniejąca dziś osada leśna Jeziórko znana jest koneserom ostrowieckiej historii, a jej żywy ślad wciąż trwa w pamięci starszych mieszkańców Sudołu, Kątów Denkowskich oraz pozostałych miejscowości sąsiadujących z dzisiejszym leśnictwem o tej samej nazwie.
?php>

Dziś, równo osiemdziesiąt lat od tragicznego roku 1939, stajemy przed szansą pełnego i powszechnego poznania dziejów tego miejsca, które z uwagi na bezpośrednią bliskość miasta Ostrowca Świętokrzyskiego oraz istotę pełnionej tu niepodległościowej służby Ojczyźnie, z całą pewnością zasługują na szczególną atencję ze strony społeczności lokalnej oraz regionalnej.
?php>

Bohaterskie wojenne dzieje leśniczówki Jeziórko

?php>

?php>

Aleksander Latalski z liczną rodziną. W tylnym rzędzie drugi z lewej stoi Maciej Latalski ? urodzony w Jeziórku syn Aleksandra, po latach wybitny naukowiec oraz rektor Akademii Medycznej w Lublinie, z prawej zaś Michał Koziarski (syn szwagierki Aleksandra). Pozostałe dzieci to Sławomir oraz Barbara Paleolog ? dzieci siostry Bogumiły Latalskiej ? Anieli. W rzędzie środkowym od lewej znajdują się siostry Ludwickie, a zarazem szwagierki Aleksandra Latalskiego: Elżbieta oraz Aniela. Obok nich po prawej Bogumiła Latalska, z domu Ludwicka ? żona Aleksandra. W rzędzie czołowym od lewej: Bronisław Ostrowski ?Cichy? ? szef ?Kedywu? AK w Opatowie,Aleksander Latalski, Bogusław Koziarski ?Junak? ? podkomendny ?Cichego?. Fotografia wykonana w Opatowie w okresie okupacji niemieckiej.?php>

?php>

Wracając do lat okupacyjnego terroru na ziemiach polskich, leśniczówka Jeziórko stała się wówczas jednym z najprężniej funkcjonujących miejsc schronienia dla działaczy Podziemia Niepodległościowego w rejonie ostrowiecko -opatowskim. Zakwaterowanie i niezbędną pomoc znajdowali tu liczni partyzanci poszukiwani przez Gestapo, zdekonspirowani na terenie swojej dotychczasowej działalności lub pochodzący z rozwiązujących się oddziałów leśnych. Fakty te znajdują swoje potwierdzenie w relacjach uczestników wojennych dziejów Jeziórka. Należy do nich żołnierz AK, por. Jan Stec ?Zygmunt?. Był on jednym z dowódców w ramach 2 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej ? podstawowej jednostki AK utworzonej w celu realizacji planu ?Burza? na obszarze podległym Komendzie Korpusu Radom-Kielce ?Jodła? AK. Stec znał się dobrze z leśniczym Latalskim, a z jego tajnej pomocy korzystał już jako dowódca lokalnego plutonu partyzanckiego, składającego się z ochotników werbowanych z takich podopatowskich miejscowości, jak Przybysławice, Jakubowice, Binkowice, czy Prusy. Pomoc udzielana przez Aleksandra Latalskiego konkretnym żołnierzom Armii Krajowej znana jest również Romanowi Barskiemu ? współcześnie zamieszkałemu w Ostrowcu Świętokrzyskim synowi jednego ze stacjonujących w leśniczówce partyzantów Armii Krajowej.

?php>

?php>

Drugi z lewej por. Franciszek Ryczan ?Zefir?-?Wichura? ? dowódca oddziału Armii Krajowej ?Krze IX? z Jeziórka?php>

?php>

Podporucznik Bogdan Barski ?Kryński?, bo o nim mowa, to jeden z dowódców walczących w słynnej świętokrzyskiej bitwie partyzanckiej pod Piotrowym Polem w ramach kompanii ostrowieckiej Iłżeckiego Pułku Piechoty AK. Wśród stacjonujących w Jeziórku żołnierzy byli tacy, których tożsamość jest znana, inni zaś pozostają anonimowi. Znany jest strzelec Leon Onichimowski ?Polan? ? żołnierz Zgrupowania Partyzanckiego AK ?Nurta?, jeden z nielicznych ocalałych po rozbiciu oddziału wachmistrza Tomasza Wójcika ?Tarzana? w Woli Grójeckiej koło Ćmielowa, gdzie w bitwie z dnia 7 lipca 1944 r. poległo 32 partyzantów I batalionu 2 pp Leg. AK kpt. Eugeniusza Kaszyńskiego ?Nurta?. Kolejni żołnierze z Jeziórka to należący do plutonu ?Zygmunta? Tadeusz Stawiarski ?Groźny? oraz nieznany z nazwiska kapral ?Starzyk?. Obaj podkomendni por. Jana Steca w lecie 1944 r. wyruszyli wraz z nim w rejon Gór Świętokrzyskich.

?php>

?php>

Bogusław Koziarski ?Junak? ? należący do rodziny żony Aleksandra Latalskiego, nastoletni żołnierz Armii Krajowej z Opatowa, prowadzący działalność konspiracyjną na rzecz opatowskiej komórki ?Kedywu? pod dachem leśniczówki w Jeziórku.?php>

?php>

Materiał źródłowy wskazuje też na istotną rolę odegraną w krzemionkowskiej leśniczówce przez braci Stefana i Zbigniewa Izdebskich z Ostrowca, którzy oprócz uczestnictwa w niektórych akcjach oddziału AK funkcjonującego pod kryptonimem ?Krze IX? pełnili stałą służbę rusznikarską przy naprawie zaciętej bądź uszkodzonej broni należącej do omówionego szerzej w dalszej części tego artykułu oddziału z Jeziórka. Znany jest również fakt współpracy i obecności na tamtejszej placówce Walerii Szrajber ?Babci? ? żony lekarza Bazylego Szrajbera z Ćmielowa. Oboje należący do Armii Krajowej jako jedni z najbardziej wiekowych jej członków w okolicy, zapisali się w lokalnej historii ruchu niepodległościowego.
?php>

Aleksandra ? Bogumiła Latalska
?php>

Konspiracyjne życie leśniczówki Jeziórko współtworzyła wspomniana już żona Aleksandra ? Bogumiła Latalska. Czyniła to, przygotowując posiłki dla partyzantów, organizując dla nich bieliznę i odzież, czy niosąc opiekę medyczną dla chorych żołnierzy z oddziałów. Bogumiła Latalska była osobą wychowaną w otoczeniu dworskim ostatniego dziedzica dóbr w Gierczycach ? doskonale znanego miłośnikom regionalnej historii ziemianina Augusta Łempickiego herbu Junosza. Ojciec Bogumiły Władysław Ludwicki sprawował funkcję rządcy majątku Łempickich, obejmującego Gierczyce koło Opatowa oraz dodatkowo zarządzane bądź dzierżawione przez tutejszego szlachcica obszary. Interesującą okolicznością jest fakt, że leśniczówka Aleksandra Latalskiego wraz z całym Lasem Jeziórko stanowiły jedną z własności Augusta Łempickiego. Tym samym był on pracodawcą leśniczego Latalskiego, a tytułowa dla tego artykułu leśniczówka wchodziła w skład rozległych posiadłości ziemianina z Gierczyc.

?php>

?php>

Bogumiła Latalska (z domu Ludwicka) z lat panieńskich spędzonych w podopatowskich majątkach ziemskich zarządzanych przez swojego ojca Władysława. Początek lat 30. XX wieku.?php>

?php>

Materiały źródłowe, do jakich udało się dotrzeć autorowi wspomnianej już książki ?Aleksander Latalski ? leśniczy w konspiracji?, potwierdzają pełnienie przez leśniczówkę Jeziórko funkcji rozbudowanej bazy logistycznej, pełniącej rolę punktu kontaktowego i przerzutowego, a także bazy aprowizacyjnej w żywność oraz odzież dla partyzantów. To tutaj rozdzielano koce oraz skrzynki z konserwami dla zaopatrzenia wyruszających na bój żołnierzy kompanii opatowskiej Iłżeckiego Pułku Piechoty AK podczas koncentracji sił tuż przed wielką bitwą partyzancką stoczoną pod Iłżą w pierwszych dniach października 1944 r. Planowane wydanie monografii poświęconej wojennej historii Jeziórka oraz wydarzeniom i osobom odnoszącym się do tego miejsca ma ukazać nam wiele opracowanych źródłowo i bibliografi cznie szczegółowych informacji.
?php>

Jednocześnie warto już teraz nakreślić zarys działalności konspiracyjnej sprawowanej przez leśniczego Aleksandra Latalskiego w miejscu jego pracy. Jedną z najciekawszych jej odsłon była ścisła współpraca leśniczego z powstałym w czerwcu 1944 r. oddziałem dywersyjnym Armii Krajowej, funkcjonującym na terenie Obwodu Opatów AK pod kryptonimem ?Krze IX? i stacjonującym w Jeziórku. Podstawę nazwy oddziału stanowi człon pochodzący od nazwy Krzemionek Opatowskich, z racji bezpośredniego sąsiedztwa rejonu jego działań oraz wykorzystywanych kwater z obszarem unikalnych dla tego regionu neolitycznych kopalni krzemienia pasiastego. Warto tu dodać, że dziś w bezpośrednim sąsiedztwie tego wciąż nieco tajemniczego leśnego zakątka znajduje się Muzeum Archeologiczne i Rezerwat ?Krzemionki?. Jak wynika z materiałów odnoszących się do dowódcy oddziału ?Krze IX? ? porucznika Franciszka Ryczana, pseudonim ?Zefir? oraz ?Wichura?, darzył on wielkim zaufaniem i wdzięcznością leśniczego prowadzącego kwaterę jego oddziału, a mianowicie Aleksandra Latalskiego. To do niego udaje się w dramatycznym dniu swojej ucieczki z gestapowskiego więzienia w Ostrowcu, otrzymując niezwłoczną i skuteczną pomoc w postaci uwolnienia wciąż zakutej łańcuchem ręki.

?php>

?php>

Nadleśniczy Aleksander Latalski wśród swoich współpracowników. Zdjęcie wykonane w latach 60. XX wieku przedstawia kontrolę terenową zorganizowaną przez Nadleśnictwo w Ostrowcu Św. w czasie walki ze szkodnikiem trawiącym drzewostany sosnowe.?php>

?php>

Współpraca leśniczego z Jeziórka z Armią Krajową obejmowała również organizowanie kwater oraz kolportaż prasy podziemnej, a na strychu leśniczówki mieścił się nawet konspiracyjny szpital dla rannych i chorych partyzantów. Świadkowie potwierdzają również pracę wywiadowczą leśniczego, polegającą na regularnym dostarczaniu miejscowym partyzantom wiadomości o ruchach wroga. Nie mniejsze wrażenie wywiera fakt pełnienia przez osadę leśnictwa Jeziórko funkcji zaplecza dla zakonspirowanych skrytek na broń palną i amunicję. Arsenał przechowywanej w Jeziórku zdobywczej broni pochodził z akcji bojowych prowadzonych przez wspomniany już oddział dywersyjny ?Krze IX?. Terenem jego aktywności były Podobwody - Ostrowiec oraz Ćmielów, gdzie szybko wsławił się przeprowadzeniem wielu udanych akcji dywersyjnych. Tylko w okresie między październikiem 1944, a styczniem 1945 r. oddział ?Krze IX? zdobył kilkadziesiąt sztuk broni, amunicję, sprzęt, umundurowanie, buty oraz konie. Wszystką tę broń oraz wyposażenie przechowywano u leśniczego Latalskiego w Jeziórku, a tak obszerny magazyn zdobywczej broni znajdującej się w skrytkach na terenie leśniczówki stanowi o statusie tego miejsca. Działalności prowadzonej w leśniczówce Jeziórko towarzyszyła atmosfera permanentnego zagrożenia płynącego z faktu zaangażowania niepodległościowego jej gospodarzy. Co jednak warto podkreślić, placówka ta nie uległa denuncjacji aż do końca wojny. Nie oznacza to oczywiście braku wizyt składanych w leśniczówce przez Niemców, którzy czynili to niejednokrotnie. Podczas jednej z takich inspekcji wspomniany już porucznik Jan Stec cudem unika aresztowania.
?php>

Wydanie i prezentacja zapowiadanej na łamach tego artykułu monografii historycznej, poświęconej byłej osadzie leśnej Jeziórko z jej burzliwymi wojennymi dziejami oraz interesującymi postaciami z nią związanymi, planowana jest na wiosnę przyszłego roku. Autor przygotowywanej publikacji, a zarazem niniejszego artykułu gorąco zachęca i zaprasza do kontaktu wszystkie osoby mogące przechowywać wszelkie wspomnienia dotyczące byłej osady leśnej Jeziórko, zarówno w formie utrwalonych materiałów, jak i w pamięci swojej bądź swoich bliskich. Kontakt z autorem uzyskać można pod adresem mailowym: [email protected]
?php>

Grzegorz Kubicki

(Redakcja Gazety Ostrowieckiej)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Zamiast wypisywać samobójcze artykuły od razu napiszcie list intencyjny do kumpla trampka na literę P, że w zakładzie samobójców czekaja na szybką depopulację. Dlatego będziemy straszyć, że narobimy dronów. Zamiast produkować domy, samochody, traktory, maszyny rolnicze to nie - będziemy prowokować do utylizacji miasta atomówka w pierwszej kolejności przy bylejakiej prowokacji. Wasze prostackie mózgi nie łapią jeszcze takich niuansów, że sami prosicie się o rozwałkę i na domiar złego ogłaszacie ten zamiar publicznie w prasie. Może mamy teraz klaskać z radości uszami i namawiać dzieci w szkołach do pracy w tych wystawionych na odstrzał zakładach ? Nie wystarczy wam co zrobiono pięknej Ukrainie zamieniając ją w piekło ?

Piotr

08:56, 2025-09-04

Dziecko potrącone przed szkołą

Potrącenie na przejściu dla pieszych zawsze i w każdym przypadku to jest wina kierowcy. Szczególnie gdy w pobliżu przejścia znajdują się ludzie, nawet jesli nie mają zamiaru z tego przejścia skorzystać. Okolice przejścia zawsze są dobrze widoczne, bo przejścia tak są lokalizowane aby kierowca dojeżdzajacy do niego pojazdem miał czas na wychamowanie i zorjętowanie się w sytuacji. Ewidentna wina kierowcy. Pieszy przed przejsciem powinien się zatrzymać, aby zasygnalizować kierowcom zamiar przejscia przez jezdnie. Kierowcy wtedy maja obowiązek zachować szczególną ostrożność i wychamować pojazd do prędkosci umożliwiającej natychmiastowe zatrzymanie pojazdu nawet jesli światło sygnalizacji jest czerwone dla pieszych. Powinnismy uczyć i uczymy kierowców i dzieci takich zachowań, jednak nie możemy od dzieci wymagać w każdej sytuacji dorosłych zachowań. A od kierowców już tak. W szczególności w pobliżu szkół kierowcy winni sa zachować szczególną ostrożność i odpowiednia predkość pojazdu aby natychmiastowo móc go zatrzymać, na wypadek nieostrożności, lub zbyt dużej ufności kierowcom przez pieszego. W tym przypadku, w obu przypadkach, tak kierowca jak i dziecko to wciąż jeszcze dzieci, cechujący się niedojżałoscią i brakiem doświadczenia. Mam nadzieje że dziecku nic poważnego się nie stało. A kierowca rozszerzy swoja wyobraźnie o zdolność przewidywania możliwych zagrożeń w różnych możliwych do wystąpienia niebezpiecznych sytuacjach na drodze, szczególnie w typowch, gdzie występują najczęsciej, czyli w ciągach komunikacyjnych dla pieszych, okolicach szkół, placów zabaw, czy ścieżek rowerowych przekraczających jezdnie.

Nauczka nauką

11:59, 2025-09-03

Dziecko potrącone przed szkołą

co ty bredzisz .Ewidentna wina dziecka,a to że uwaga kierowców to sugestia,a kierowca zobowiązany jest przed dojeżdżaniem do przejść zwolnic nawet wtedy gdy nie ma nikogo na przejciu dla pieszych nie gnac 100 km/h

eska

06:07, 2025-09-03

Uczcili pamięć ofiar II wojny światowej

Pięknie że pamiętamy. Pamięć jest cnotą. Nie zapominajmy też że, powinniśmy już zacząć szukać lokalizacji pod nowy pomnik. Bo już nie długo, jesli się nie zreflekumemy, będziemy budować pomniki martyrologji naszej polskiej gospodarki, bo wybraliśmy sobie na Premiera folksdojcza, który wraz z kolesiami są gotowi oddać i podporządkować polskie interesy i gospodarke, gospodarce niemieckiej. Nie partnersko, jak by się mogło zdawać, a coraz bardziej podporządkowywanej. Dzisiaj nie ma potrzeby zaborczej. Służącej gospodarce niemieckiej. A nasze ambicje rozwoju tego kraju, w sensie gospodarki służącej Polsce i Polakom nazywają gigantomanią. To nie wojny na Ukrainie powinniśmy się obawiać w pierwszej kolejności, przynajmniej na razie, a przyjażni bez refleksyjnej od tego samego kiedyś krwiożerczego sąsiada, wtedy wroga mordującego naszych obywateli, a teraz przyjaciela, ktory jednak wciąż ma ten sam cel - tym razem z pomocą folksdojczów przejęcie i zdominowanie naszej gospodarki. Kontrolowania Rządu, a i tym samym Państwa. W efekcie dokładnie ten sam cel, tylko innych używa się do tego narzędzi. Przyjaciela, który tak nas szanuje, że na razie dla zachowania pozorów, pod głaz w Berlinie upamiętniający pomordowanych polaków, z wiencem wysyła woźnego. Tak, wolność nie jest dana raz na zawsze i może mieć różne formy odbierania tej wolności. Można uzależnianiać z pomocą karabinu, lub na miękko, przyjaźnie, z pomocą kija z marchewką przed nosem dyndającą na chaczyku, czytaj kredytu z wpłacanych przez nas pieniędzy do wspólnej unijnej kasy i folksdojczów dbających o interesy pryncypała w pierwszej kolejności i tzw. swoich, kolesiów mamiących pustymi obietnicami wyborców podstawiających dzubek pod to co im może skapnąć za ślepą lojalność. Bo elektorat też trzeba utrzymać. A reszcie wystarczy obiecać. Łykają wszystko, bo też by chcieli i mają nadzieje. Bo oprócz nadziei, większości na nic więcej nie stać. I nigdy nie zatrybią o co tu idzie gra. A jak zatrybią, to już będzie po jabkach. Poskamlą, poskamlą i będą musieli od nowa wszystko budować. Do momentu, kiedy znowu jakiś cwaniak nie zapragnie skorzystać z ich dorobku. Może dla odmiany znowu ze wscnodu?

Niepamięć

01:04, 2025-09-03

0%