Zamknij

Norbert Zięba - ostrowiecki radiowiec

Wiesław RogalaWiesław Rogala 11:23, 27.08.2024 Aktualizacja: 11:50, 27.08.2024
Skomentuj

Norbert Zięba urodził się w Pińczowie, ale mieszkał ponad 25 lat z rodzicami w Nowinach pod Kielcami. Dziś to już pełną gębą ostrowczanin, pracownik Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.

-Co prawda w Pińczowie jedynie się urodziłem, gdyż moja mama pracowała w tym mieście jako pielęgniarka w tamtejszym szpitalu, ale już jako dorosły człowiek właśnie temu miastu poświęciłem swoją blisko trzystustronicową pracę magisterską -mówi. Była to monografia pt. „Pińczów w okresie międzywojennym”.

Mało kto daje wiarę temu, że Norbert Zięba urodził się w Klasztorze O.O. Franciszkanów. A jest to prawda, gdyż w latach sześćdziesiątych mieścił się tam szpital. Na dodatek, mama Henryka urodziła go w pracy, była bowiem pielęgniarką.

-Kiedy byliśmy w Pińczowie kilka lat temu, mama pokazała mi klasztorne okno oraz pomieszczenie, w którym przyszedłem na świat –wspomina Norbert Zięba.

Po urodzeniu przez kilka lat jego rodzice mieszkali w Gackach, niedaleko Pińczowa. Gacki to osiedle niedaleko Pińczowa, zlokalizowane są tam kopalnia i zakłady gipsowe „Dolina Nidy”.

-Tata Bronisław (nie żyjący od piętnastu lat), z wykształcenia technik chemik, był związany z branżą gipsową oraz cementowo-wapienniczą i pracował w zakładzie w Gackach –mówi Norbert Zięba. Po pewnym czasie z Gacek przenieśliśmy się do Nowin pod Kielcami. Tata pracował wówczas w Cementowni „Nowiny”, a potem w Cementowni „Małogoszcz”.

Norbert Zięba dodaje, że naprawdę niewiele brakowało, a jego tata zmieniłby pracę i cała rodzina wylądowałaby wtedy w Ożarowie.

Do dwóch razy sztuka

Norbert Zięba uczył się w ośmioklasowej Szkole Podstawowej w Nowinach. Kolejną jego szkołą było Technikum Geologiczne w Kielcach. Trafił tam dość przypadkowo, bo jego zainteresowania były skierowane bardziej w kierunku nauk humanistycznych niż technicznych. Nauka w technikum nie była dla niego jednak czasem całkowicie straconym, choć uważa, że mógłby lepiej rozwinąć swój umysł w dobrym liceum. Sama zaś nauka, poza geologią i historią, nie sprawiała mu większej przyjemności.

-Po technikum, które ukończyłem z wynikiem bardzo dobrym, próbowałem dostać się na prawo na Uniwersytet Jagielloński, ale nie dałem rady –mówi. Było to dla mnie niemiłe zaskoczenie, bo w technikum egzaminy maturalne zdawałem śpiewająco. Przez rok pracowałem w swoim wyuczonym zawodzie w Geofizyce Toruń. Byłem kierownikiem sekcji likwidacyjnej Grupy Sejsmicznej nr 5.

Obawiając się, że może zostać powołany do wojska, w kolejnym roku dostał się na historię w Wyższej Szkole Pedagogicznej im. Jana Kochanowskiego (obecnie Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach).

Norbert Zięba uczył się tego, co go pasjonowało i co kochał. A historię kochał od dziecka. Początkowo jego konikiem był wiek XVII, a potem okres międzywojenny.

-Ostatecznie nie napisałem pracy magisterskiej o XVII wieku lecz o Pińczowie, gdzie się urodziłem -mówi. Trzy lata przesiedziałem w archiwum, gdzie zbierałem materiały źródłowe z lat 1918 -1939 do swej pracy magisterskiej. Wtedy nie było jeszcze komputerów, baz danych ani książek czy dokumentów historycznych w wersji elektronicznej. Trzeba było ślęczeć całymi godzinami w archiwum z długopisem w ręku, a pracę pisało się na maszynie do pisania.

Po ukończeniu studiów na WSP w Kielcach, przez rok pozostał na uczelni jako nauczyciel akademicki. Jednak pracownikiem naukowym nie został, bo wtedy nie czuł mięty do tego rodzaju zawodowej działalności.

Przygoda z radiem

To mama Henryka zainteresowała go dziennikarstwem.

-Było to podczas wakacji 1992 roku, kiedy Radio Kielce, a mama była jego wierną słuchaczką, ogłosiło nabór współpracowników do pracy w sezonie urlopowym –mówi Norbert Zięba. Pamiętam do dziś jej słowa: - Co będziesz marnował czas. Idź, spróbuj! Specjalnym entuzjazmem do tego pomysłu nie pałałem, ale skoro mama prosiła, to poszedłem. W castingu uczestniczyło grubo ponad sto osób, ale tylko sześcioro wybrańców zostało przyjętych do sezonowej pracy.

Tak oto, całkiem przypadkowo, Norbert Zięba został początkującym dziennikarzem, najpierw radiowym, a potem prasowym, telewizyjnym, internetowym.

Norbert Zięba ma głos radiowca. Każdy, kto go choć raz usłyszał, dowie się, o czym mówię. Gdy mu o tym powiedziałem, odparł skromnie, że w czasie, gdy był pracownikiem Geofizyki Toruń, nie zdawał sobie z tego sprawy.

-Na początku współpracowałem z dwoma redakcjami Radia Kielce: informacyjną oraz publicystyczną –mówi. Po wakacjach wróciłem do pracy na uczelni, łącząc przez pewien czas pracę nauczyciela akademickiego z pracą początkującego radiowca.

Norbert Zięba nie ukrywa, że wtedy praca radiowca bardziej mu się podobała, niż praca nauczyciela akademickiego.

-Moja pierwsza audycja dotyczyła rocznicy pogromu kieleckiego –mówi. Dla mnie, historyka, był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, bo miałem na ten temat solidną wiedzę. Dostałem do ręki mikrofon i poszedłem porozmawiać z dyrektorem Muzeum Narodowego w Kielcach, Krzysztofem Urbańskim, autorem książki pt. „Kieleccy Żydzi”.

Norbert Zięba jest zdania, że w prowokacji, która przerodziła się w pogrom Żydów, palce maczali funkcjonariusze bezpieki. Pewien ślad prowadzi nawet do Ostrowca Świętokrzyskiego.

Gazeta Kielecka

Kolejny przypadek sprawił, że Norbert Zięba wdał się w awanturę w jednym z kieleckich lokali ze starszymi panami o to, jakiej to muzyki powinni słuchać.

-Starsi panowie dwaj, bo było ich dwóch, chcieli słuchać muzyki żeglarskiej, my zaś też dwaj młodzi redaktorzy, Franka Zappy -opowiada. Mocno się pokłóciliśmy, ale w końcu zapanował między nami „Pax Romana”. I kiedy już się pogodziliśmy, to okazało się, że jeden z tych starszych panów był sekretarzem "Gazety Kieleckiej".

Po tym chwilowym nieporozumieniu obaj panowie szybko się zaprzyjaźnili, dzięki czemu Norbert Zięba został w pierwszej połowie lat 90. XX wieku etatowym redaktorem dziennika "Gazeta Kielecka".

-Do 15.00 każdego dnia należało zredagować i napisać na maszynie do pisania wszelkie newsy, po czym złożyć je w pokoju sekretarza redakcji -mówi. A jeśli ktoś miał ku temu predyspozycje, to pisał reportaże, artykuły publicystyczne i wywiady do wydań weekendowych. Po namowach cenionego kieleckiego literata, redaktora Stanisława Mijasa z powodzeniem zająłem się również większymi formami.

Za swój sukces w "Gazecie Kieleckiej" uważa rozpracowanie pierwszej w mieście agencji towarzyskiej, która w tamtym czasie pojawiła się w Kielcach. Koleżanka redakcyjna, współautorka tekstu, udawała panią, która chce się tam zatrudnić, a on gościa, który chce skorzystać z usług tej agencji. Inny udany tekst napisany w stylu Haszka i Hrabala opowiadał o zabawnych ekstrawagancjach pewnego pana z Ostrowca Świętokrzyskiego i powstał w nieodżałowanym Caffe Browar.

Radio w Ostrowcu

Norbert Zięba zmienił stan cywilny i przeniósł się do Denkowa. Wtedy przyszedł czas na redakcję Radia Kielce w Ostrowcu Świętokrzyskim. Początkowo pracował razem z Włodzimierzem Irskim Później dołączyły kolejne osoby.

-Kiedy przychodzi mi mówić o tamtym okresie mojej pacy zawodowej, łzy cisną się do oczu –mówi. Nie da się porównać rangi zawodu dziennikarza w latach dziewięćdziesiątych XX wieku z tym, z czym mamy do czynienia obecnie. Miałem wpływ nie tylko na wybór tematów, ale także na sposób ich opracowania. Nikt niczego nikomu nie narzucał. O tym, co się dzieje w ostatnim czasie, może lepiej głośno nie mówić.

Przez pewien czas Norbert Zięba był dziennikarzem prasowym i stał w kontrze do "Gazety Ostrowieckiej", z czego dziś nie jest specjalnie dumny. Został służbowo skierowany do pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim przez właściciela koncernu medialnego. Przez kilka miesięcy pisał teksty do ostrowieckiego dziennika.

-Pracując w gazetach, cały czas utrzymywałem współpracę z Radiem Kielce -mówi. Miałem swoje stałe codzienne audycje, a na noce (z wtorku na środę) jeździłem do studia radiowego w Kielcach, gdzie prowadziłem sześciogodzinną audycję muzyczną. Nigdy nie brakowało mi pomysłu na zagospodarowanie kilkugodzinnego czasu antenowego i utrzymanie zainteresowania słuchaczy.

Norbert Zięba „mieszał” muzykę do granic możliwości. Był to autorski „koktajl”, składający się z muzyki bardzo starej bo z lat 50. XX wieku, z lat 60., 70., 80., 90. i najnowszej. Gdy wybiła godzina szósta rano, żegnał się ze słuchaczami, po czym wracał do Ostrowca Świętokrzyskiego.

-Środy były zarezerwowane dla konferencji prasowych, które prowadził ówczesny prezydent miasta Zdzisław Kałamaga -mówi. Radio Kielce regularnie relacjonowało te konferencje na swojej antenie. To oznaczało, że po nieprzespanej nocy pojawiałem się w Urzędzie Miasta. Byłem młody, nie czułem zmęczenia.

Kiedy 13 listopada 1994 r. padł dziennik, w którym o Ostrowcu Świętokrzyskim były dwie strony - pierwsza i druga, a reszta stron była kompilacją Kielc, Częstochowy i Radomia, wpadł na pomysł, aby na wzór terenowych redakcji w Tarnobrzegu czy Radomiu, powołać do życia redakcję Radia Kielce w Ostrowcu Świętokrzyskim.

-Mój pomysł spotkał się z aprobatą ówczesnego prezesa Andrzeja Kopcia –wspomina Norbert Zięba. Zaraz też zlecono mi znalezienie odpowiedniego locum.

Pierwsza ostrowiecka siedziba kieleckiego radia mieściła się w Hotelu „Łysica”. Było to pomieszczenie po fryzjerze, tzw. sala lustrzana, w której jedna ściana rzeczywiście składała się z luster.

-Ja prowadziłem redakcję radiową, jako człowiek od wszystkiego, a Jarosław Basak zajmował się promocją i załatwianiem reklam -mówi. Oczekiwano ode mnie wszystkiego. Obecnie specjalizacja stanowi podstawę pracy w zawodzie, tymczasem ja ogarniałem wszystko, co działo się na terenie kilku powiatów - ostrowieckiego, opatowskiego, starachowickiego, a przez pewien czas nawet skarżyskiego. Przypomnę, że była to epoka przedinternetowa. Wszystko trzeba było napisać na maszynie do pisania, wysłać do Kielc faxem. Pewnie byś nie uwierzył, jak potężną gabarytowo maszyną musiałem się posiłkować, aby zmontować materiały dźwiękowe. Była to węgierska montażówka marki Machlabor wielkości średniej lodówki.

Norbert Zięba uczciwie przyznaje, że nie był ekspertem od wszystkiego.

-To pewne, na wszystkim się nie znałem, choć wszystkim musiałem się zajmować -mówi. Trzymałem rękę na pulsie wszystkich bieżących wydarzeń politycznych, społecznych, kulturalnych, sportowych i nie tylko. Nie wolno mi było opuścić żadnej konferencji prasowej, pominąć żadnego wydarzenia. A czasy były burzliwe, jeśli się wspomni choćby o tym, że Leszek Sułek był wówczas u szczytu swej formy polityczno –społecznej. Ostrowiec Świętokrzyski słynął wtedy w całej Polsce z licznych pikiet, demonstracji i happeningów. Ważyły się losy Huty Ostrowiec, upadały mniejsze podmioty gospodarcze.

Najbardziej we znaki dała mu się powódź stulecia.

-Nie chodzi o to, że musiałem stać po kolana w wodzie, ale tych relacji było tyle, że fizycznie nie dawałem rady -mówi. Każdy chciał się pokazać na antenie radiowej. Radio Kielce było w sieci Polskiego Radia, stąd też audycja puszczona w regionalnej stacji często była nadawana także na antenie ogólnopolskiej, bądź na antenach innych rozgłośni Polskiego Radia.

Norbert Zięba robił relacje dla Jedynki, dla Trójki, dla Informacyjnej Agencji Radiowej, a nawet dla BBC, gdyż angielskie media były przekonane, że powódź na Ziemi Świętokrzyskiej była skutkiem stopienia w środku lata lodowców w Górach Świętokrzyskich.

Kolejna życiowa zmiana

Norbert Zięba nigdy nie zdradził swego ukochanego radia, ale w pewnym momencie musiał z niego odejść.

-Taktyką salami, kawałek po kawałku, odcinano mi stałe pozycje, z których przez lata żyłem jako dziennikarz radiowy -relacjonuje. Mam tu na myśli moje audycje historyczne, w tym codzienne kalendaria i felietony. Tak się jakoś złożyło, że dziennikarze terenowi nagle utracili swą pozycję zawodową oraz niezależność. Gdy sobie uzmysłowiłem, że stałem się tak naprawdę statywem do mikrofonu, a nie osobą, która trzyma mikrofon i robi audycję, według własnego pomysłu, choć na zadany temat, oraz że liczy się tylko dygnitarz, nakazujący, co i jak ma być wykonane, to odszedłem. Jeszcze wcześniej musiałem przerwać półroczną współpracę z kielecką redakcją TVP 3, dla której razem z Grzegorzem Religą robiliśmy reporterskie materiały z Ostrowca Świętokrzyskiego i okolic. Niektóre z nich pokazywano w "Teleexpresie".

Z pomocą przyszła mu wówczas dyrektor Miejskiego Centrum Kultury, Elżbieta Baran. Ostrowiecki radiowiec zaczął pracować pod jej skrzydłami. Był to czas, kiedy istniały zrealizowane wkrótce plany uruchomienia audycji telewizyjnej "Nie wyłączaj!Kultura!", a poza tym wychodził kwartalnik pt. "Browart", który notabene ukazywał się tylko raz w roku.

-Dyrektor Elżbieta Baran pomogła mi nawiązać kontakt z Radiem Opatów, w którym zacząłem prowadzić swe audycje –mówi Norbert Zięba. Robiłem tam dokładnie to, co od 1992 roku w Kielcach. Były to kalendaria, czyli moje, autorskie, opowiadania o tym, co się wydarzyło danego dnia na Ziemi Opatowskiej. Raz w tygodniu prowadziłem też godzinny magazyn kulturalny "Ostrowiec nad Opatówką".

Od 2010 roku radiowiec Norbert Zięba jest etatowym pracownikiem Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim. Etat, który mu przypadł w udziale to główny instruktor.

-Właściciele Radia Ostrowiec powierzyli misję utworzenia i kierowania lokalną stacją redaktor naczelnej Joannie Gergont –mówi. Oboje znaliśmy się z dawnych czasów, kiedy jeszcze pracowała w "Gazecie Wyborczej', a potem w Radio Kielce. To ona zaproponowała mi współpracę ze swoim nowym radiem.

Choroby i różne nieszczęścia nie oszczędziły redaktora Norberta Zięby. Niegdyś bardzo aktywny redaktor prasy i radia musiał zwolnić nieco tempo swego zawodowego życia. Obecnie nie prowadzi już czterogodzinnych bloków programowych w dni powszednie, lecz ma swoje okienko w soboty pt. „Między sztuką, a sztuczką”.

-To autorska próba przedstawienia słuchaczom wydarzeń kulturalno -lifestylowych okraszonych żartem i dobrą muzyką –wyjaśnia ostrowiecki radiowiec. Nadal gram muzykę, której kiedyś lubiłem słuchać, czyli od lat 50. ubiegłego wieku do współczesnych czasów, bo jak coś naprawdę wartościowego ukaże się w obiegu, to zaraz puszczam to na antenie.

Od pierwszego dnia funkcjonowania Radia Ostrowiec Norbert Zięba nadaje ,o godz. 7.15, swój „Tegodnik”, w którym mówi, co tego dnia wydarzyło się na tzw.przestrzeni wieków. Skupia się na Ostrowcu Świętokrzyskim i szerzej na Ziemi Opatowskiej oraz Sandomierskiej. Potrafi w czasie dwóch lub trzech minut zawrzeć trzy lub cztery historyjki. Jego „Tegodniki” są nagrywane wcześniej, nie idą na żywo.

Podsumowanie

Norbert Zięba uważa, że po 2005 roku dziennikarstwo w radiu publicznym mocno podupadło. W pewnym momencie zaczął nawet żałować, że nie został na uczelni. Gdyby kontynuował karierę naukową, a były ku temu warunki, bo profesorowie proponowali mu pracę u swego boku, w końcowym bilansie pewnie lepiej by na tym wyszedł. Zawód radiowca okazał się niezwykle trudny i gdyby nie szczęśliwe zbiegi okoliczności oraz pomocne dłonie, wyciągnięte do niego przez ludzi życzliwych, to kto wie, co by było.

-Młodość stwarza wiele dogodnych okazji do zarobienia pieniędzy, ale nie zawsze pozwala na dokonywanie właściwych wyborów w życiu –podsumowuje ostrowiecki radiowiec.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%