Zamknij

Gdy teatr w duszy gra

Wiesław RogalaWiesław Rogala 09:54, 17.09.2024 Aktualizacja: 09:54, 17.09.2024
Skomentuj

Jej prawdziwą, życiową pasją było i pozostanie, żywe słowo, obecne w ludziach kochających teatr. Sama stworzyła amatorski zespół, z którym wystawiała wyreżyserowane przez siebie sztuki z repertuaru znanych twórców polskich i obcych.

Dzięki wsparciu Unii Europejskiej odnowiła i w dużym stopniu odrestaurowała poariański zbór w Ublinku. Na emeryturze nie przestała być aktywna, dzieli się swoim doświadczeniem z młodymi.

Elżbieta Baran urodziła się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej Nr 13, uczyła się w III Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Broniewskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po zdaniu matury studiowała pedagogikę w zakresie pracy kulturalno –oświatowej na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.

-Pierwszy kierunek, który wybrałam to kulturoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim, bo chciałam zostać teatrologiem czyli krytykiem profesjonalnego teatru -mówi. Nie udało się to, zostałam więc praktykiem teatru, który robiłam głównie z amatorami.

Po powrocie do rodzinnego miasta podjęła pracę w oddziale Wojewódzkiego Domu Kultury. Była urzędnikiem, jeździła po gminnych ośrodkach kultury i udzielała fachowych wskazówek osobom zajmującym się działalnością kulturalną. Była też konsultantem zespołu z Jeżowa, który miał wyjechać na festiwal teatralny. Do Garbacza na próby dojeżdżała autobusem, a dalej wozem drabiniastym. Pewnego razu nie zdążyła na autobus powrotny i do miasta odwieziono ją tymże wozem drabiniastym.

Na tym stanowisku wytrzymała rok.

Własny teatr

W tym czasie Elżbieta Baran założyła własny zespół teatralny, który miał swą siedzibę w Urzędzie Miasta. Próby odbywały się w Muzeum Historyczno –Archeologicznym w Częstocicach.

-Byłam organizatorem i reżyserem -mówi. Pierwszym spektaklem, który zrobiliśmy, był „Nowy świętoszek” Stanisława Dygata i Jana Kotta, komedia w pięciu aktach. Ci, którzy oglądali nasz spektakl opowiadali, że były to dwie i pół godziny duchowej uczty wyreżyserowane przez Elżbietę Baran. Scenografię opracował Jacek Dąbrowski, który grał w tym spektaklu.

Scena tego amatorskiego teatr znajdowała się w Dziecięcym Domu Kultury na osiedlu Słonecznym, a był wtedy rok 1987.

-Zainteresowanie teatrem było ogromne tak wśród młodzieży, jak i osób starszych –mówi Elżbieta Baran. Podczas jednej z prób odwiedził nas Jan Rybkowski. Znany reżyser filmowy był zachwycony zapałem aktorów amatorów, którzy na ten moment dali z siebie wszystko.

Ten spektakl grali kilka razy. To jedyna sztuka, w której była reżyserem oraz jedną z aktorek. Twierdzi, że jej miejsce jest po drugiej stronie sceny, a nie na deskach.

-W tym spektaklu zagrali zarówno starzy aktorzy, którzy grali jeszcze w teatrach powojennych, jak Maria Ślęzakowa, Kazimierz Kutyła, Roman Kubasiński (brat Miry), Zbigniew Przygoda oraz Witold Pater, a także nowi, tworzący zespół młodzieżowy - Edyta Lenartowicz, Roman Kubasiński. Byli z nami także Barbara Dudek, z Osiedlowego Domu Kultury i Stanisław Korybut –Daszkiewicz, dyrektor MOSiR-u, a także Marek Stonik z MCK-u i Marzena Ślęzak, którą do teatru przyprowadziła mama Maria.

Zespół ten powstał z okazji 80-lecia Towarzystwa Kultury Teatralnej.

Kolejną sztuką w wykonaniu aktorskiej drużyny Elżbiety Baran, były „Jaja jak berety” Stanisława Tyma.

-Napisaliśmy do autora prośbę o wyrażenie zgody na przedstawienie tego spektaklu –mówi Elżbieta Baran. Sztuka, na podstawie tekstu Stanisława Tyma, cieszyła się ogromną popularnością. Było o niej głośno, między innymi dlatego, że zagrała w nim rodzina Stoników: matka, syn i synowa. Z tą sztuką w 1998 r. zostaliśmy zaproszeni przez Halinę i Jana Machulskich do Teatru Ochoty w Warszawie. Oni prowadzili tam „Scenę amatora”. Spotkaliśmy się tam z wyjątkowo pozytywnymi recenzjami.

W 1989 roku Elżbieta Baran wyreżyserowała „Dom na Granicy” Sławomira Mrożka. W sztuce, w której śmiech przeplata się z absurdem, kryje się głęboka refleksja nad sensem istnienia granic, nie tylko tych fizycznych, ale i mentalnych. Konsultantem przy sztuce „Jaja jak berety” była Grażyna Kłodnicka, aktorka z Ostrowca Świętokrzyskiego, a „Domu na Granicy” Anna Lutosławska, szekspirowska aktorka z Krakowa, obchodząca w 2022 roku 95-lecie swoich urodzin.

Dzięki wstawiennictwu Anny Lutosławskiej ostrowieccy amatorzy wraz z Elżbietą Baran pojechali na festiwal Mrożkowski do Krakowa. Uczestniczyło w nim kilka teatrów amatorskich, w tym ostrowiecki. Mieli zaszczyt wziąć udział w warsztatach, które prowadziła Pani Anna.

Warto dodać, że cały czas Elżbieta Baran pracowała na etacie i nie zaniedbywała swoich obowiązków zawodowych. Prowadzenie amatorskiego zespołu teatralnego było częścią jej pracy.

-Każdego dnia chodziłam do pracy na godz. 7.30 i pracowałam do godz. 15.30 -mówi. Organizowałam wiele imprez, a niektórych sama byłam pomysłodawczynią. Chodzi np. o przeglądy teatralne dla dzieci, Konkurs Recytatorski Literatury Współczesnej, czy też o Scenę Monodramu.

Dla dzieci i młodzieży

Działał też zespół dziecięcy aktorski. Wszystkie dzieci były mocno zainteresowane tym, co robiły. Przygotowywała również młodzież do udziału w konkursach recytatorskich. Robiła to od początku swej pracy zawodowej. Nie tylko reżyserowała sztuki teatralne, ale również uczyła sztuki oratorskiej.

-Muszę się pochwalić, że Albert Opolski, uczeń samochodówki, wygrał prawie wszystkie konkursy recytatorskie, w tym ten najbardziej renomowany w Polsce, który w tym roku miał swoją 67. edycję –mówi Elżbieta Baran. Konrad Góra, jeden z uczestników konkursu, z Włostowa, zakwalifikował się w tym roku do centralnych eliminacji w Ostrołęce.

Z młodszym zespołem była dwukrotnie na festiwalu „Dziatwa” – raz z „Królem bólem”, a raz z „Dziejami pewnej pracowni naukowej”.

Ostatnim spektaklem, który wyreżyserowała w dekadzie lat 80., była sztuka Aleksandra Fredy pt. „Gwałtu, co się dzieje”. To rzecz o tym, jak to kobiety w Osieku przejęły władzę, chodziły w spodniach, a mężczyźni w tym miasteczku założyli spódnice.

Czas niepewności

W kulturze nigdy nie było dobrego okresu, takiego w którym na wszystko by wystarczało pieniędzy. Zawsze tę złotówkę trzeba było obracać na wszystkie strony, zanim się ją wydało.

-Miejskie Centrum Kultury mieściło się na 11 piętrze wieżowca na osiedlu Pułanki –mówi Elżbieta Baran. Zajęcia teatralne były prowadzone w Dziecięcym Domu Kultury gościnnie. Utrzymanie obiektów nas niewiele kosztowało, ale i tak nie na wszystko można sobie było pozwolić. Mimo to na wyjazdy na warsztaty teatralne zawsze znalazły się pieniądze.

Elżbieta Baran mówi, że okres, w którym realizowała się jako instruktor teatralny, był najlepszym okresem jej pracy zawodowej.

-W 1990 roku startowałam w konkursie na dyrektora Miejskiego Centrum Kultury, ale przegrałam –mówi. –Zakończyło się to dla mnie zmianą miejsca pracy – zostałam kierownikiem Osiedlowego Domu Kultury „Malwa”. W świeżo oddanym do użytku obiekcie pracowałam przez rok. Przez kolejny rok pracowałam w Domu Kultury w Ćmielowie. W grudniu 1992 roku wróciłam do Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim na stanowisko instruktora ds. teatru i recytacji.

Dla Elżbiety Baran zaczął się jakby drugi etap jej działalności w obrębie teatru. Teatr dorosłych miał się coraz gorzej, gdyż ludzie, po przemianach ustrojowych, zaczęli mieć coraz mniej wolnego czasu. Trzeba było postawić na młodzież.

-Wspólnie ze Stanisławem Korybutem -Daszkiewiczem zrobiliśmy „Tango” Sławomira Mrożka -mówi. Tym razem z udziałem młodzieży, która chętnie garnęła się do teatru amatorskiego, jak Albert Opolski, Aneta Lisowska, Agnieszka Kłodnicka. Pracowaliśmy na dole browaru przy ul. Polnej.

W kolejnym roku Elżbieta Baran wyreżyserowała dwie jednoaktówki Jerzego Szaniawskiego: „Most” oraz „Matkę”, która pierwotnie ukazała się pod tytułem „W lesie”. W tym czasie grali: Magdalena Chlebna, Małgorzata Połetek, Stanisław Korybut -Daszkiewicz, Anna Nowak i Krzysztof Dyk.

Niewygodny stołek

Elżbieta Baran pełniła obowiązki dyrektora Miejskiego Centrum Kultury po zwolnieniu stanowiska przez jej poprzedniczkę. Dała się przekonać i w 1999 roku wystartowała w konkursie na dyrektora.

-Tak się złożyło, że nie miałam żadnej konkurencji i byłam niejako skazana na sukces –mówi. Szybko się zorientowałam, że to nie jest wcale lukratywna posada. Nagle musiałam zajmować się przeciekającymi oknami i dachami, wymianą starego ogrzewania na centralne, a nawet przepełnionym szambem. Było to związane po części z tym, że w 1998 roku Miejskie Centrum Kultury przejęło historyczny Zakładowy Dom Kultury. W browarze trzeba było prowadzić kolejne prace, a w ZDK doglądać pilnych remontów. Wywalić stamtąd zbiorniki na olej opalowy oraz szambo, a budynek podłączyć do sieci ciepłowniczej i kanalizacyjnej. Wyrzucić fotele z sali teatralnej, zmienić ekran i projektor. Pomagali mi specjaliści od finansów i spraw technicznych, ale i tak pracy miałam aż nadto.

Przez pewien czas Elżbieta Baran próbowała prowadzić zajęcia teatralne i recytatorskie, ale nie dało się robić jednocześnie teatru i zarządzać kulturą w mieście. Zawsze były jakieś inne obowiązki, pilne wyjazdy, ważne spotkania, telefony do odebrania, itp. A jak już udało się jej zejść na dół na próbę, to za chwilę był telefon i musiała wracać do gabinetu.

-Na szczęście miałam zastępców, bo na umowę zlecenie została zatrudniona Urszula Bilska, a także Albert Opolski, który wyreżyserował jedną ze sztuk –mówi.

W sensie artystycznym czas dyrektorowania był dla Elżbiety Baran czasem straconym. Tak przynajmniej ona sama twierdzi.

Powrót do ukochanego teatru

Kiedy w 2017 roku wróciła do swego ukochanego teatru i konkursów recytatorskich, musiała uzupełnić lektury. Kiedy bowiem podziękowano jej za pracę na stanowisku dyrektora Miejskiego Centrum Kultury objęła swoje dawne stanowisko.

-W tym czasie furorę zrobił mój pierwszy spektakl pt. „Osiem kobiet” Roberta Thomasa –mówi Elżbieta Baran. To rzecz o domu na pustkowiu, w którym osiem kobiet – matka, żona, szwagierka, siostra, dwie córki, dwie pokojówki – podejrzane są o zabójstwo pana domu. Każda miała motyw, by zabić, każda miała alibi. Spektakl był biletowany, ponieważ w tym czasie nie było dla nas żadnych pieniędzy. Na szczęście, w dniu premiery były kolejki do kasy, a sama premiera została opóźniona o piętnaście minut.

Wypełniona po brzegi widownia napawała optymizmem, ale rodziła też strach przed jakąś nieprzewidzianą wpadką. W końcu na scenie występowali amatorzy, a nie zawodowcy. Jednak panie aktorki były dobrze słyszane na widowni, a sama komedia spodobała się ostrowczanom. Sztuka ta była grana kilka razy.

Kolejną sztuką, którą przygotował zespół kierowany przez Elżbietę Baran, był „Dom kobiet” Zofii Nałkowskiej.

-To trudna, zdecydowanie odmienna od poprzedniej, sztuka teatralna -mówi. Wcześniej była komedia, teraz zaś dramat. Ogromne różnice w słownictwie, napisanych rolach. W dodatku zespół pracował nad tym spektaklem w okresie pandemii i zajęcia były prowadzone w większości na messengerze.

Również i ta premiera cieszyła się dużym powodzeniem. Ku zdumieniu Elżbiety Baran wielu widzów mówiło, że ta jej druga sztuka była lepsza od poprzedniej.

Obecny skład teatru to same panie: Jagoda Dadia, Ewa Gawlik, Bożena Gniazdowska, Grażyna Jedlikowska, Bożena Krajewska, Alicja Major -Salwierz, Marzena Piotrowska, Oliwia Sadłos oraz Małgorzata Golis i Katarzyna Chaber.

Ukochany Ublinek

W 1997 roku Elżbieta Baran i Waldemar Bylak zakupili zbór poariański w Ublinku. Obiekt z 1630 roku, będący pod kontrolą konserwatora zabytków, dość długo stał pusty i był zamknięty dla zwiedzających. Według przekazu księdza Wiśniewskiego, z Dekanatu opatowskiego, był to zbór ariański. Nie ma jednak innych źródeł, które by to potwierdzały.

-Długo poszukiwałam środków niezbędnych na przeprowadzenie kosztownego remontu tego zabytku –mówi. Drogie były materiały, trudno było znaleźć wykonawcę, a wszystko musiało być wykonane tak, jak zdecydował konserwator zabytków.

W 2016 roku otworzyła się możliwość skorzystania z pieniędzy z programu Leader+ na rozwój obszarów wiejskich. Po różnych perypetiach przyznano jej 237 tys. złotych. Deklarowany przez nią wkład własny w wysokości 10 proc. już na starcie wzrósł trzykrotnie. Po prostu, wszystko podrożało.

-Prace, zaplanowane w tym projekcie, zostały wykonane -mówi. Został zmieniony dach, teraz obiekt jest pokryty gontem. Zamontowano drzwi i okna dębowe oraz parapety z piaskowca. Zrobiono iniekcję ciekło - krystaliczną chroniącą mury od wilgoci. Została wykonana nowa kanalizacja, elektryka i łazienka. Wymieniono także przewody kominowe i wentylacyjne. Do wykonania, już poza projektem, pozostały tynki zewnętrzne i wewnętrzne oraz posadzki.

Elżbieta Baran udostępnia obiekt zwiedzającym, oprowadza turystów, opowiada historię zboru, prosi gości o wpisanie się do Księgi Pamiątkowej.

Aktywna emerytka

Na emeryturę przeszła w październiku 2021 roku.

-Tylko trzy miesiące wytrzymałam jako stuprocentowa emerytka, mimo że na początku wolność bardzo mi się podobała -mówi. Nic nie musiałam robić, sama zarządzałam każdym kolejnym swoim dniem. Ale bezczynność nie jest dla mnie.

Cały czas prowadzi zajęcia z teatrem w ostrowieckiej Malwie. Z kolei w Wojewódzkiej Bibliotece Pedagogicznej prowadzi zajęcia z recytacji. Poza tym od niedawna pracuje w Gminnym Ośrodku Kultury we Włostowie i Centrum Kształcenia w Lipniku, gdzie zajmuje się utalentowanymi dziećmi i młodzieżą.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%