Pasja do sportu, a w tym przypadku do piłki ręcznej, została z nim na całe życie. Zaczynał od piłki kopanej, ale los sprawił, że został piłkarzem ręcznym i trenerem, a także sędzią piłki ręcznej. W tym czasie poznał i zaprzyjaźnił się z wieloma ludźmi, których uhonorował w przygotowanej przez siebie monografii.
Edmund Zaręba urodził się w Ostrowcu Świętokrzyskim w 1950 roku. Ukończył Szkołę Podstawową Nr 1, a potem Technikum Hutniczo –Mechaniczne w Ostrowcu Świętokrzyskim oraz Pedagogiczne Studium Techniczne w Kielcach.
-Mój życiorys zawodowy zaczyna się od pracownika Huty im. Marcelego Nowotki -mówi. Przez dwa lata pracowałem na Starej Hucie w Wydziale Narzędziowni. Wykonywałem zawód ślusarza narzędziowego. Przed powołaniem do wojska nauczyłem się dobrego fachu, który – jak sądziłem – mógłbym wykonywać całe życie.
Wojsko pokrzyżowało mu trochę szyki. Trafił na dwa lata do wojsk pancernych w Lidzbarku Warmińskim. Po odbyciu szkolenia na czołgach T34 i T65 został instruktorem nauki jazdy. Z czasem awansował na stanowisko dyżurnego parku czołgowego w jednostce. Wydawał dokumenty na wypadek alarmu.
Pasja na całe życie
Sport był jego pasją od dzieciństwa. W latach 60. XX wieku zaczynał w dzikich drużynach. Wypatrzył go, wśród wielu innych chłopaków kąpiących piłkę, trener Wacław Krygiel. Zaraz zrobili mu zdjęcie do gazety i od razu zaczął grać w juniorach KSZO.
-Jako zawodnik dobrze się zapowiadałem, a nawet zagrałem jeden mecz w A-klasie –mówi. Jednak jako piłkarz byłem w rezerwie. Wtedy grali tacy zawodnicy jak Paweł Waliszczak, Zbigniew Kołodziej i Krzysztof Florys.
I znowu szczęście uśmiechnęło się do Edmunda Zaręby. Tym razem zauważył go Eugeniusz Robak, który kazał mu przyjść na trening piłki ręcznej. Nie było łatwo, bo skład był mocny. Początkowo występował i jako zawodnik piłki nożnej, i piłki ręcznej.
-W pierwszym meczu piłki ręcznej trener postawił mnie w bramce –mówi. W drugim kazał mi zagrać w polu i wtedy rzuciłem osiem bramek. Trener kazał mi więc przyjść na trening seniorów. Miałem duży orzech do zgryzienia. Musiałem się określić, czy będę piłkarzem ręcznym, czy nadal będę grał w piłkę nożną. Zdecydowałem, że będę piłkarzem ręcznym.
Edmund Zaręba pamięta, że był to rok 1967.
-Zdarzało mi się jako uczniowi uciekać z lekcji na treningi do KSZO -mówi. Grałem w juniorach oraz w seniorach sekcji piłki ręcznej. Co ciekawe, byłem czołowym snajperem w gronie seniorów, zawodników starszych ode mnie o pięć czy nawet sześć lat.
Jeszcze przed wojskiem został powołany do kadry województwa. Uczestniczył w obozie szkoleniowym w Jędrzejowie.
-Wiązałem swoje sportowe plany na przyszłość z piłką ręczną –mówi. Nie miałem wzrostu, bo mam tylko 175 centymetrów, ale rzucałem czasem i po dziesięć bramek w jednym meczu. Niestety, życie potoczyło się inaczej, Spadliśmy z trzeciej ligi, w której w tamtym czasie grały bardzo mocne zespoły, jak była I-ligowa Miedź Legnica, Zagłębie Lubin, Chrobry Głogów, AZS Wrocław, Diora Dzierżoniów czy Masła Panew Ozimek.
W kolejnym sezonie KSZO walczyło o powrót do III ligi. Przegrali z Bronią Radom w hali przy ulicy Norwida. Przegrali sromotnie 21:7. Jakiś czas grali jeszcze w Lidze Międzyokręgowej, ale w 1975 roku Edmund Zaręba zajął się trenowaniem piłkarzy ręcznych.
-Taką propozycję złożył mi zarząd KSZO –mówi. Byłem głównym trenerem grup młodzieżowych piłki ręcznej przez kilka kolejnych lat. Miałem pod swoją opieką silne zespoły. Grali u mnie tacy zawodnicy, jak Artur Lipka, Tadeusz Jeziorski i Wacławczyk. Ci dwaj ostatni zasłynęli ucieczką do Austrii. Spali w ziemiance po drodze, aż przedostali się do Niemiec. Już nie wrócili do Polski. Zostali za żelazną kurtyną.
Starsi juniorzy Edmunda Zaręby wygrywali z zespołami seniorskimi trzeciej, a nawet drugiej ligi. On sam cieszył się wielkim autorytetem wśród trenerów piłki ręcznej w tamtym czasie. Podczas sparingu w Radomiu trener Gwardii Opole zaproponował Arturowi Lipce grę w jego klubie. Tak bardzo chciał pozyskać Artura Lipkę, który został zawodnikiem Broni Radom.
Warto tu podkreślić, ze w tamtych czasach zawodnicy nie otrzymywali wynagrodzeń za dobrą grę. Ci, którzy byli na etatach huty lub innych przedsiębiorstw państwowych, pobierali wynagrodzenie w swoich zakładach. Tak naprawdę grało się dla przyjemności, a może i dla szpanu, bo niektórzy koledzy zazdrościli.
-Fluktuacja kadrowa w drużynie była duża –mówi. W pewnym momencie musieliśmy wycofać zespół KSZO z III ligi, bo nie miał kto grać. Zostały tylko drużyny młodzieżowe. Miałem dwa silne zespoły. Z jednym z nich, a mianowicie z juniorami starszymi zdobyliśmy mistrzostwo województwa i awansowaliśmy do ligi krajowej. Był to wielki nasz sukces na 50-lecie istnienia KSZO. Oprócz sekcji boksu, piłki wodnej i pływania nikt u nas takich wyników nie uzyskiwał.
Trener Edmund Zaręba cieszył się szacunkiem u innych trenerów i był zapraszany ze swoimi juniorami na rozmaite turnieje. Jego piłkarze ręczni grali w Mielcu i Sandomierzu.
-W Mielcu ostrowieccy juniorzy mogli obejrzeć mecz Stali Mielec ze Śląskiem Wrocław i na własne oczy oglądali czołowego snajpera polskiej I ligi Jurka Klempela -mówi. Dal moich chłopaków było to niesamowite wydarzenie. W niedzielę wygraliśmy z juniorami Stali Mielec dwoma bramkami.
W 1989 roku rozwiązana została sekcja piłki ręcznej KSZO. W tym czasie Edmund Zaręba miał młodzików oraz juniorów starszych w lidze krajowej. Niestety, nie było środków finansowych na dalsze utrzymywanie sekcji piłki ręcznej.
-Przeżyłem życiowy szok -mówi. Czułem się tak, jakbym spadł z piedestału, bo przecież ze swoimi zespołami odnosiłem niemałe sukcesy.
Podobny los spotkał lekkoatletów oraz piłkę siatkową KSZO. Te trzy sekcje zniknęły z mapy sportowej nie tylko Ostrowca Świętokrzyskiego, ale i całego województwa kieleckiego.
Nauczyciel zawodu
Edmund Zaręba tak bardzo nasiąkł piłką ręczną, że nie potrafił już robić czegokolwiek innego. W dalszym ciągu był zatrudniony w hucie, a dodatkowo zaczął pracować jako instruktor piłki ręcznej w Zespole Szkół Mechanicznych. Uzyskał też uprawnienia sędziowskie. Wspólnie z Ryszardem Trojanowskim sędziował mecze II ligi kobiet i mężczyzn w piłce ręcznej. Sędziował też mecze o I ligę, np. Zgoda Bielszowice – Ruch Zdzieszowice.
-Trenowałem piłkarzy w Zespole Szkół Mechanicznych przy ulicy Mickiewicza w Ostrowcu Świętokrzyskim – mówi. Do pracy przyjął mnie Szymon Lada. Pracowałem tam przez piętnaście lat na pół etatu. Cały etat miałem bowiem w dalszym ciągu w hucie.
Edmund Zaręba pozostawał w kręgu piłki ręcznej. Trenował uczniów popularnej „Samochodówki”, ale też uczniów innych szkół, którzy przychodzili do niego na zajęcia. Organizował też mecze kontrolne.
-„Samochodówka’ była mistrzem Ostrowca Świętokrzyskiego -mówi. Trenowałem też uczniów „Dwójki”, która również dotarła do finału województwa piłki ręcznej szkół podstawowych.
W pewnym momencie na prośbę Józefa Grabowskiego oraz Waldemara Palucha – dyrektorów huty, przeszedł do piłki nożnej KSZO. Jak się szybko okazało, nie było to jego powołaniem.
-Nie czułem się tam dobrze i po niecałym roku, jak tylko dostałem propozycję od Henryka Misztala, szefa działu szkolenia, a dotyczyła ona pracy w Zespole Szkół Hutniczych, podjąłem pracę u dyrektora Sławomira Kopańskiego -mówi.
W taki oto sposób został nauczycielem zawodu. Znów trenował swoją ukochaną piłkę ręczną. W 2003 roku przeszedł na emeryturę.
MKS Ostrowia
W międzyczasie Edmund Zaręba uruchomił zespół III ligi piłki ręcznej. Prezesem został Władysław Solonek.
-Przez rok prowadziłem ten zespół zupełnie za darmo –mówi. Doszło do tego, że sami piłkarze dzielili się ze mną dietami. Ja tego nie oczekiwałem, oni zaproponowali mi to z serca, bo mnie lubili.
Zapału nie brakowało ani trenerowi, ani zawodnikom. Niestety, zespół po roku gry zniknął, bo nie było środków finansowych na jego dalsze utrzymanie. Dopiero Karol Szewczyk, obecny prezes piłki ręcznej, skrzyknął od nowa zawodników. Ja miałem uprawnienia trenerskie, więc ich prowadziłem.
W 1998 roku powstała MKS Ostrowia. Maciej Kuszewski, naczelnik oświaty w powiecie, w porozumieniu z Edmundem Zarębą uruchomili piłkę ręczną. Była to męska i żeńska drużyna piłki ręcznej oraz lekkoatletyka i piłka siatkowa.
-Awansowałem z juniorami młodszymi do ćwierćfinału Mistrzostw Polski -mówi. Miałem bardzo silny zespół. Większość seniorów pochodziła z „Samochodówki” oraz technikum. Młodzież mnie lubiła, bo potrafiłem nawiązać z nimi wspólny kontakt. Dbałem o dobre stosunki z nauczycielami i rodzicami swoich zawodników.
Edmund Zaręba prowadził piłkarzy ręcznych MKS Ostrowiec przez osiem lat. Częściowo płacono mu za wykonywana pracę, miał kilka umów zlecenie. Schedę po nim objął Karol Szewczyk oraz Radowiecki.
Dokumentalista
Edmund Zaręba postanowił, że zrobi monografię poświęconą sportowcom Zespołu Szkół Hutniczych. Wiele materiału źródłowego posiadał jeden z jego znajomych, Władysław Serwin.
-Zebrałem wszystkich zawodników poszczególnych dyscyplin sportowych –mówi. Pierwsza część zawiera rys historyczny, a druga archiwalne zdjęcia z podpisami zawodników. Informacja zawiera, w jakiej występował drużynie i jakie osiągnął sukcesy. Znaleźli się w niej m.in. Glibowski, Baran, Marek Krajewski, Serwin, obaj Rachlewicze, Zdzisław Syropiatko. Kiedyś technikum, w którym była stara MKS Ostrowia, gdzie prezesem był wielki fanatyk sportu Tadeusz Kaczkowski, który prowadził wszystkie dyscypliny, rywalizowało z KSZO. Były to czołowe postacie poszczególnych dyscyplin sportu.
Wszystkie te, zabrane przeze mnie, materiały, obejmujące okres od lat 50. do obecnych, jakiś czas sobie leżały zapomniane. Edmund Zaręba posiada jeszcze inne materiały archiwalne związane z ostrowieckim sportem. Dyrektor Zespołu Szkół Hutniczych obiecał, że zajmie się ich wydaniem.
Edmund Zaręba napisał też monografię z okazji 80-lecia Klubu sportowego KSZO. Monografia nosi tytuł „Zarys historii piłki ręcznej Ostrowca Świętokrzyskiego od 1964 do 2009 roku”.
-Napisałem tę monografię, ale sam nie potrafiłem jej wydać -mówi. Szukałem sponsorów. W końcu zajął się tym Łukasz Dziekan i tak powstała gotowa monografia. Jej wydanie umożliwił prezydent Jarosław Wilczyński oraz starosta Waldemar Marek Paluch.
Monografia została wydana w 2009 roku. Znajduje się w niej wiele zdjęć archiwalnych, na których przedstawione są obiekty już dawno nie istniejące, jak stare wejście na KSZO, stara pływalnia, stara hala, stadion KSZO przed przebudową. Wiele zdjęć przedstawia dawnych ostrowczan, zawodników, a także kibiców, którzy tłumnie przybywali na KSZO.
W kręgu przyjaciół
Obecnie Edmund Zaręba cieszy się emeryturą. Pomaga wnuczkom. Jedna z nich, Wiktoria jest w Warszawie, a druga Julia zdała maturę. Obie kocha nad życie.
-Patrząc z perspektywy czasu, nie jestem pewien, czy to, że zostawiłem piłkę nożną dla piłki ręcznej, było najlepszym krokiem w moim życiu –mówi. Na prawej obronie byłem dobrym zawodnikiem. Ostatecznie przypadła mi w udziale piłka ręczna.
Emeryt Edmund Zaręba chodzi na mecze siatkówki oraz piłki ręcznej na KSZO.
-Kibicuję młodym zawodnikom i wspominam dane czasy -mówi. Porównuję zwłaszcza warunki, w jakich przyszło nam, weteranom, ćwiczyć i grać w piłkę ręczną. No i nie ma żadnego porównania. Graliśmy na nawierzchniach asfaltowych lub przeznaczonych do tenisa ziemnego. Pierwsza hala sportowa, na której zaczęliśmy trenować, była w PSP Nr 7. Sami malowaliśmy koszulki farbą olejną, żeby były na nich numery. Chodziliśmy na pochody 1-Majowe – w koszulkach i spodenkach, bo nie zawsze i nie wszyscy mieliśmy dresy.
Z okazji 80-lecia KSZO zorganizował spotkanie z zawodnikami rocznika 1960. Był m.in. Wiesław Winiarski, Zbigniew Kołodziej, Kazimierz Litwiński, Karol Szewczyk, Tomasz Radowiecki, Zdzisław Wieczorek, Jerzy Markiewicz, Krzysztof Loranty. Była ładna impreza, wspólne zdjęcia.
-Niektórzy z moich zawodników i kolegów trenerów już nie żyją -mówi. Niektórych pożegnałem osobiście jako ich trener podczas ich pogrzebów. Głos mi się łamał, jestem uczuciowym człowiekiem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz