Zamknij

Marcin Marzec – ekspert od funduszy unijnych

Wiesław RogalaWiesław Rogala 11:33, 12.11.2024 Aktualizacja: 11:40, 12.11.2024
Skomentuj

Marcin Marzec to radny miejski, ale niezrzeszony. Co prawda kiedyś należał do Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości, w tej kadencji jednak postawił na niezależność. Przepisy Unii Europejskiej ma w małym palcu – potrafi z sukcesem zabiegać o granty unijne.

Marcin Marzec urodził się w 1983 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ukończył Szkołę Podstawową Nr 5 na os. Ogrody, a następnie w latach 1998 -2002 Technikum Hutniczo – Mechaniczne w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po zdaniu matury podjął studia w rodzimej Wyższej Szkole Biznesu i Przedsiębiorczości. Ponieważ okazał się najlepszym studentem, co zostało potwierdzone nagrodami Rektora WSBiP w Ostrowcu Świętokrzyskim, przeniesiono go na studia stacjonarne do Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Taką propozycję otrzymało tylko dwie osoby ostrowieckiej WSBiP.

-Te przenosiny wiązały się z koniecznością zaliczenia wielu tzw. różnic programowych –mówi. Dałem radę i w sposób płynny przeszedłem na czwarty rok nauk o polityce. Równolegle studiowałem, począwszy od drugiego roku studiów na WSBiP,  ekonomię. Miałem niedosyt nauki, stąd te dwa kierunki. Po uzyskaniu licencjatu z politologii, kontynuowałem studia ekonomiczne w Krakowie.

Marcin Marzec ukończył także studia uzupełniające magisterskie o specjalności handel zagraniczny. Jest więc absolwentem dwóch kierunków: politologicznego oraz ekonomicznego. W 2007 roku ukończył Akademię Pedagogiczną im. KEN, a w 2008 roku uzyskał tytuł magistra na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.

Epizod warszawski

Po studiach spędził niespełna rok w Warszawie pracując w firmie konsultingowej dra Jerzego Kwiecińskiego, byłego wiceministra rozwoju, zajmującej się funduszami europejskimi. Jako analityk ds. polityki gospodarczej pomagał przy opracowywaniu rozmaitych raportów i opracowań m.in. dla Bussiness Centre Club.

-Co prawda niezbyt chętnie, ale z powodów osobistych zdecydowałem się opuścić Warszawę i wrócić do Ostrowca Świętokrzyskiego –mówi Marcin Marzec. Jednak na miejscu nie mogłem znaleźć odpowiedniej pracy, bo nie miałem znajomości ani odpowiednich referencji. W końcu po odbiciu się od kilku drzwi, trafiłem na miesięczny okres próbny do Agencji Rozwoju Lokalnego.

W tym czasie prezesem ARL była Magdalena Salwerowicz.. Tak się dla niego szczęśliwie złożyło, że z pracy odeszła jedna z pracownic. Mógł więc po okresie próbnym zająć jej miejsce i przez kolejne dwa lata zajmować się m.in. funduszami unijnymi.

Fundusze dla przedsiębiorców

Stosunkowo szybko wyrósł na eksperta od funduszy unijnych. Nic więc dziwnego, że wielu osobom kojarzy się właśnie jako specjalista od pozyskiwania środków unijnych.

-Może się wydawać, że polskie firmy masowo korzystają ze środków funduszy unijnych, co nie jest do końca prawdą –mówi Marcin Marzec. Pracując w Warszawie, opracowując raporty na ten temat, na podstawie zdobytej wiedzy mogę stwierdzić, że w tamtym czasie statystycznie średnio ledwie jedna na dwieście polskich firm dotykała funduszy europejskich. To zaledwie pół procenta, a więc bardzo mało.

Marcin Marzec twierdzi, że możliwości pozyskania środków unijnych przez przedsiębiorców jest dużo, ale ich wykorzystanie pozostawia wiele do życzenia. Dzieje się tak dlatego, że gdy zaczniemy się przyglądać szczegółom i sprawdzać, czy dany projekt jest na wsi, czy w mieście, do takiej czy innej kwoty, czy aplikującym jest firma mikro, mała, średnia czy duża, czy projekt jest innowacyjny, to wtedy staje się jasne, że z pozornie ogromnej palety możliwości wybór pozostaje niewielki, a czasem okazuje się, że projektu sfinansować się nie da.

-Albo nas coś wyklucza, albo są tzw. linie demarkacyjne, albo dany projekt jest nie dla małej, lecz dla dużej firmy –mówi. Na domiar złego pieniądze dotacyjne powoli zaczynają się kończyć, a zaczynają się instrumenty zwrotne i pożyczki. Nacisk jest teraz kładziony na ekologię i zmniejszenie emisji CO2, czego nie możemy zignorować. Pieniądze można pozyskać na wymianę tzw. kopciuchów czyli starych pieców węglowych, budowę elektrowni wiatrowych oraz paneli słonecznych, a nie na rozwój elektrowni węglowych.

Mimo tych przeszkód Polska dzięki środkom unijnym bardzo się rozwinęła pod względem infrastrukturalnym. Nikt nie może temu zaprzeczyć, gdyż Polska początku XXI wieku jest zupełnie inna niż ta z lat 90. XX wieku. Mamy zupełnie inne drogi, zupełnie inne sieci wodociągowe, kanalizacyjne, gazownicze, w dużej mierze nowoczesne linie kolejowe.

Jeśli miasto, region lub kraj chce pozyskać środki na rozwój, to musi śledzić aktualne trendy w zakresie przeznaczenia dostępnych funduszy unijnych. Bo dany kraj członkowski musi zmierzać w tym samym kierunku co Unia Europejska. Nie do mnie należy ocena, czy to dobre, czy złe, ja mam podpowiadać potencjalnemu beneficjentowi w dokonaniu właściwego wyboru i pomóc w pozyskaniu niezbędnych w tym momencie środków.

Zmiana akcentów

Fundusze europejskie nadal są dostępne, tyle że akcenty się zmieniły.

-Ktoś, kto planuje sięgnąć po te środki, musi posiadać wiedzę specjalistyczną. Bez tego typu wiedzy i umiejętności, bez znajomości języka projektowego, bez umiejętności napisania biznesplanu, nie sposób pozyskać ani jednego euro -mówi.

Marcin Marzec dodaje, że wskazane jest tu korzystanie z pomocy instytucji funkcjonujących w otoczeniu biznesu takich, jak do niedawna Agencja Rozwoju Lokalnego, czy też nadal świadcząca takie usługi Staropolska Izba Przemysłowo –Handlowa w Kielcach oraz Agencja Rozwoju Regionalnego w Starachowicach.

Tego typu usługi są oczywiście odpłatne, ale dają dużą szansę na pozyskanie pożądanych funduszy. Profesjonalny doradca, znający potrzeby danego podmiotu gospodarczego, jest w stanie fachowo doradzić, ukierunkować i dopełnić niezbędne formalności.

Kiedy pracując w Agencji Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim, świadczył usługi dla biznesu w zakresie pozyskiwania funduszy unijnych, rocznie pomagał około dwustu osobom. Były to osoby, które chciały uruchomić własny biznes lub już swój biznes prowadziły, a w poszukiwaniu środków zewnętrznych były często bezradne, bo odbijały się od drzwi do drzwi, nie mogąc same sobie pomóc.

Własny biznes

W 2011 roku Marcin Marzec spróbował sił we własnym biznesie. Otworzył firmę Świętokrzyskie Centrum Rozwoju Biznesu. Była to firma konsultingowa, która zajmowała się pisaniem projektów na środki unijne.

-Otwierając tę firmę nie miałem zbyt wielkiego wyboru, gdyż rynek pracy w naszym mieście był w dalszym ciągu trudny –mówi. W dodatku trafiłem na okres przejściowy między jedną, a drugą transzą funduszy unijnych. Perspektywa 2007 -2013 już się kończyła, a środki z perspektywy 2014 -2020 jeszcze nie były uruchamiane. A nie jest tajemnicą, że taka firma jak moja jest najbardziej potrzebna w czasie, gdy środki są rozdawane, a nie wtedy gdy są wykorzystywane.

Do dyspozycji beneficjentów cały czas były środki z funduszy szwajcarskich. Chodzi m.in. o projekt realizowany przez Ośrodek Promowania Przedsiębiorczości Rolnej w Sandomierzu pt. „Góry Świętokrzyskie naszą przyszłością”. Tam było do pozyskania sporo pieniędzy na rozwój turystyki i agroturystyki, na rozwój gospodarstw, w tym zakładanie winnic, oraz na rozwijanie aktywności gospodarczej na obszarach wiejskich. Firma Marcina Marca miała sporo zleceń od podmiotów aplikujących o te środki.

Współpraca z Krzemiennym Kręgiem

W tym czasie Marcin Marzec nawiązał owocną współpracę z Jarosławem Kubą. Został doradcą w zakresie działalności gospodarczej. Miał doświadczenie, gdyż doradztwem zajmował się pracując w ostrowieckiej Agencji Rozwoju Lokalnego.

-Prowadząc własną firmę współpracowałem ze Stowarzyszeniem Lokalnym Krzemienny Krąg –mówi. Pracy było naprawdę dużo, tak że w pewnym momencie miałem problem z pogodzeniem tych dwóch aktywności.

Efekt był taki, że zaczął powoli wygaszać swoją firmę. Jego główną formą działalności stawała się współpraca z Krzemiennym Kręgiem.

W Starachowicach

Od 2020 roku Marcin Marzec pracuje w Agencji Rozwoju Regionalnego w Starachowicach.

-Jestem członkiem zarządu –mówi. Agencja zatrudnia nieco ponad czterdzieści osób. Zalicza się do grupy największych firm z tzw. otoczenia biznesu. W rankingu Banku Gospodarstwa Krajowego została uznana za szósty co wielkości fundusz pożyczkowy w kraju, a drugi w województwie świętokrzyskim po Krajowym Stowarzyszeniu Wspierania Przedsiębiorczości w Końskich.

Starachowicka Agencja Rozwoju Regionalnego jest przede wszystkim funduszem pożyczkowym i poręczeniowym. W 2020 roku Agencja sprzedała w ramach Tarcz antykryzysowych prawie osiemset pożyczek covidowych na kwotę około 270 mln złotych. Odbiorcy pochodzili z terenu dziesięciu województw w kraju.

-Na terenie Starachowickiej Strefy Ekonomicznej mamy budynek, w którym mieszczą się laboratoria zajmujące się projektami badawczo –rozwojowymi –mówi. Oprócz nas robi to także Świętokrzyskie Centrum Innowacji i Transferu Technologii. To są projekty związane z biopaliwami.

Starachowicka Agencja Rozwoju Regionalnego ma oddziały zamiejscowe - w Ostrowcu Świętokrzyskim i Skarżysku –Kamiennej oraz Biuro Regionalne w Kielcach zajmujące się projektami rozwojowymi i badawczo –rozwojowymi, a także duży dział pożyczkowy i poręczeniowy (nawet do 80 proc. kredytu).

Swoją misję realizuje jako instytucja otoczenia biznesu przez rozmaite instrumenty wsparcia biznesu zarówno na etapie powstawania, jak i pożyczkowe.

Marcin Marzec jest od czerwca 2021 członkiem zarządu, a od 1 sierpnia 2020 roku pracownikiem etatowym.

Działacz społeczny i samorządowy

Marcin Marzec urodził się z nutą społecznikostwa – tak sam o sobie mówi. Jako dziecko nie bawił się samochodzikami, ale budował miasta i zarządzał nimi. Sam wymyślał ich układ urbanistyczny, system ekonomiczny, zaopatrzenie.

-Bardzo lubiłem wiedzieć, ilu mieszkańców ma dane miasto –mówi. Wiedziałem ilu mieszkańców miał Chełm, Zamość, Lublin. Sądziłem, że Ostrowiec Świętokrzyski będzie się stale rozrastał i niezadługo stanie się miastem stutysięcznym. Martwiłem się, gdy inne miasta nas prześcigały pod względem liczby mieszkańców.

Mając około dwudziestu lat poszedł na zebranie sprawozdawczo –wyborcze rady osiedlowej i jako młody człowiek zabrał głos. Mówił, że w mieście jest bardzo duże bezrobocie, a dla młodych ludzi niewiele się robi. Nic dziwnego, że wielu młodych wyjeżdża z miasta, a po studiach już tu nie wraca.

-Pamiętam, że dostałem owacje na stojąco od uczestników tego zebrania –mówi Marcin Marzec. Ktoś nawet zakrzyknął: „O, młodych dawać na stanowiska! Będziemy na nich głosować! Mądry chłopak, mądrze mówi. Niech startuje!” Nawet nie analizowałem za bardzo tego wszystkiego, lecz wystartowałem i zdobyłem drugie miejsce.

Będąc w Radzie Osiedla Ogrody zdobywał ostrogi jako społecznik i w domyśle przyszły radny. Działał w strukturach młodzieżowych Platformy Obywatelskiej, studiował nauki polityczne. Jako student namiętnie oglądał debaty sejmowe oraz programy publicystyczne poświęcone bieżącej polityce.

-Po powrocie do Ostrowca Świętokrzyskiego odnowiłem swoje kontakty, znowu zostałem działaczem rady osiedla -mówi. W wyborach do Rady Miasta wystartowałem po raz pierwszy, mając 27 lat. W 2010 roku jako kandydat Platformy Obywatelskiej zdobyłem 131 głosów z ostatniego miejsca na liście. Był to drugi wynik w mieście w grupie osób do 30 roku życia. Niestety, mandatu nie otrzymałem.

W kolejnych wyborach samorządowych, startując z osiedla Złota Jesień, ponownie zdobył drugie miejsce. Mimo zdobytych nieco ponad 250 głosów przegrał z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Radnym nie został.

-W 2015 roku radny z mojego okręgu zmarł –mówi. Wybory musiały być ponowione, gdyż był to okręg jednomandatowy. Ja te kolejne wybory wygrałem i w końcu zostałem radnym.

W 2018 roku Marcin Marzec ponownie został radnym. Wszedł do Rady Miasta jako jedyny kandydat Stowarzyszenia Samorządność i Przedsiębiorczość. Wtedy to do Rady Powiatu wszedł również przewodniczący Stowarzyszenia Samorządność i Przedsiębiorczość, Robert Minkina.

Radny niezależny

Marcin Marzec był radnym z ramienia Platformy Obywatelskiej, jednak w pewnym momencie wstąpił do Klubu Radnych PiS. Jak mówi, uczynił to chcąc okazać wdzięczność temu ugrupowaniu, które w wyborach uzupełniających nie wystawiło swego kandydata.

-Radni PiS oczekiwali, że jako radny będę z nimi współpracował w ramach Klubu Radnych i ja na to się zgodziłem -mówi. Było to o tyle zrozumiałe, że w owym czasie PiS i PO tworzyły koalicję na poziomie powiatu i ściśle ze sobą współpracowały. Wiem, że ta moja decyzja była niektórym nie w smak, ale mówi się trudno.

W 2018 roku Marcin Marzec nie zgodził się startować z listy PiS-u ani PO, wolał spróbować swoich szans pod szyldem Stowarzyszenia Samorządność i Przedsiębiorczość. Nie spodobało się to szefowi PO, a co do PiS to było bez znaczenia.

-Znalazłem się w jednym szeregu z przedsiębiorcami, z którymi zawodowo współpracowałem -mówi. Byłem członkiem zarządu Świętokrzyskiej Izby  Gospodarczej. Znałem wielu ostrowieckich przedsiębiorców. Byłem za wspieraniem przedsiębiorców, podzielałem ideały liberalne.

W tamtym czasie uważał, że reprezentacja przedsiębiorców stanie się w naszym mieście trzecią siłą w Radzie Miasta po KWW Jarosław Górczyńskiego i PiS-ie. Z tych planów nic nie wyszło, a SiP postanowił się rozwiązać. Został sam i jest mu z tym dobrze. To już postanowione – do końca tej kadencji pozostanie radnym niezależnym.

Spec od nalewek, kolekcjoner

Marcin Marzec ma sporo zainteresowań nie związanych z pracą samorządową czy zawodową. Nieskromnie mówi, że jest ich trochę nawet za dużo.

-Jestem pasjonatem nalewek –mówi. Robię ich bardzo dużo i to nie jako amator, ale jako ktoś, kto uczył się tej sztuki od najlepszych ludzi w kraju. Przez dwa lata byłem uczniem Zbigniewa Sierszuły, historyka sztuki, mistrza smaku nalewek. Także w Węgierskiej Górce u Wojtka Suchanka zdobywałem szlify w tej dziedzinie. Wojtek wygrał niemal wszystkie konkursy w Polsce i zagranicą, komponując niesamowite nalewki.

Sam proces wytwarzania nalewek domowym sposobem daje mu niesamowitą satysfakcję. Jego nalewki powstają z legalnych alkoholi, a gustują w nich przyjaciele i znajomi. Niektórzy bardzo sobie cenią nalewki jego roboty.

-Wojtek zakochał się w moim Slow Ginie -mówi. To tarnina zalewana ginem. Mógłbym tę nalewkę pokazywać na konkursach.

Inną specjalnością Marcina Marca jest piołunówka. Mimo, że piołun sam w sobie jest gorzki, to w jego wykonaniu jest ponoć świetny.

Kolejną pasją Marcina Marca jest kolekcjonowanie banknotów. Chodzi tu o stare, historyczne polskie banknoty.

-To moje drugie hobby jest dużo bardziej kosztowne, od nalewek, gdyż ceny historycznych banknotów poszły ostatnio drastycznie w górę -mówi.

Wspólnie z kolegą Kamilem Mrozińskim napisał książkę o boksie ostrowieckim. Tytuł tej publikacji brzmi: Pięści ze stali. Jednym z członków Redakcji oraz bohaterów tej książki jest Dariusz Kisiel, publicysta Gazety Ostrowieckiej. Książka ukazała się wiosną 2020 roku. Publikacja upamiętnia tradycje ostrowieckiego pięściarstwa.

Marcin Marzec ma żonę Aleksandrę i syna Mieszka. Oboje rodzice spodziewają się drugiego syna – poród ma nastąpić w lutym 2022 roku.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%