Zamknij

Razem można więcej

Wiesław RogalaWiesław Rogala 10:35, 17.12.2024 Aktualizacja: 10:35, 17.12.2024
Skomentuj

Nie powinno się żyć tylko dla siebie. Dużo lepiej poświęcić życie rodzinie – żonie, dzieciom i wnukom. Ale jeszcze lepiej znaleźć czas także dla innych ludzi, obudzić w sobie duszę społecznika i tworzyć dobro wspólne.

Janusz Bugajski ma 61 lat. Urodził się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Obecnie mieszka w Piotrowie w gminie Waśniów. Ukończył Szkołę Podstawową w Nosowie. Ta szkoła była budowana w czynie społecznym przez mieszkańców zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej, m.in. przez jego rodziców Ewę i Edwarda. Szkoła ta już nie istnieje. Przyczyną jej zamknięcia, co miało miejsce w latach 90. XX wieku, był brak dzieci, obecnie problem braku dzieci się pogłębia.

-Mój ojciec był z zawodu murarzem i należał do Cechu Rzemiosł Różnych w Ostrowcu Świętokrzyskim –mówi. Miał zarejestrowaną własną działalność gospodarczą i przez całe życie zawodowe zajmował się budownictwem. Spod jego ręki wychodziły domy, budynki gospodarcze, a także kościoły – na Piaskach w Ostrowcu Świętokrzyskim, w Boleszynie, Nagorzycach, a także dzwonnica w Kostomłotach Tata zbudował również nasz własny dom oraz wszystkie budynki, które istnieją na naszej posiadłości. Pomagał również mnie w budowie mojego domu, zlokalizowanego na działce położonej obok działki rodziców.

Naukę kontynuował w Liceum Zawodowym w Ostrowcu Świętokrzyskim. To szkoła średnia popularnie nazywana samochodówką, której dyrektorem był Szymon Lada. Jego wyuczona specjalność to mechanik kierowca.

Ciężka praca w hucie

Po ukończeniu samochodówki podjął pracę na wydziale stalowni Huty Ostrowiec. Był to rok 1983.

-Wcześniej zrobiłem kurs operatora ładowarki, aby moc obsługiwać piec -mówi. Za pomocą tzw. wsadzarki dostarczałem specjalny metalowy wsad do pieca. Innymi słowy dozowałem specjalne dodatki do pieca, bo jak wiadomo stali nie produkuje się z samego złomu. Była to praca wyjątkowo trudna i niebezpieczna zarazem, bo temperatura w piecu dochodziła do 1.600 stopni Celsjusza. Czasami piece wybuchały, gdyż w latach 80. XX wieku występowały braki w dostawie gazu.

Piece te pracują do dziś w hucie, tyle że po latach zostały zmodernizowane i działają już w innym systemie. Także dodatki dozowane są w inny sposób. Praca jest już w pełni bezpieczna.

-Byłem młodym człowiekiem, więc trudna praca nie robiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia -mówi. Bardziej interesowały mnie udogodnienia, jakie huta oferowała swoim młodym pracownikom. Były to kredyty dla młodych małżeństw, wczasy w ośrodkach wypoczynkowych huty. Niektórzy otrzymali mieszkania, ale nie ja. Zbyt szybko nastał kryzys, a po nim wolny rynek.

Książeczkę mieszkaniową Jadwiga otrzymała od swoich rodziców. W ten oto sposób weszli w posiadanie mieszkania spółdzielczego na osiedlu Stawki w Ostrowcu Świętokrzyskim. Mieszkali tam przez dwadzieścia kolejnych lat.

Janusz bugajski w hucie wytrzymał dziewięć i pół roku. Potem przez kilka kolejnych lat prowadził własną działalność gospodarczą. Jego firma świadczyła usługi remontowo –budowlane. W wyuczonym zawodzie nigdy nie pracował. Nie naprawiał samochodów, chyba że chodziło o drobne naprawy własnych pojazdów, ale to jakiś czas temu. Gdy przestał być hutnikiem zajął się działalnością gospodarczą. Wybrał dziedzinę pokrewną swojemu ojcu, choć sam domów nie budował.

Powrót do Piotrowa

Kiedy jego rodzice Ewa i Edward przeszli na emeryturę, zdecydował - wspólnie z żoną Jadwigą - że powróci na wieś.

-Wolą rodziców było abym zajął się gospodarstwem -mówi. W 1998 roku rodzice przepisali na mnie i na żonę gospodarstwo rolne położone w miejscowości Piotrów. Było to typowe gospodarstwo rolne o powierzchni siedmiu i pół hektara areału, a jeśli chodzi o maszyny to dysponowało ciągnikiem. Decyzja o przejęciu tego gospodarstwa była trudna, bo w tamtym czasie ciężko było utrzymać się z pracy na roli. Jedyne, co nas do tego popchnęło, to fakt, że zarówno moja żona, jak i ja, jesteśmy ludźmi pracowitymi i nie boimy się trudnych wyzwań. Zaczęliśmy zajmować się produkcją roślin ozdobnych.

Na terenie gospodarstwa była jedna szklarnia, wybudowana jeszcze w altach 70. XX wieku. Zbudował ją ojciec Janusza, ale nie była użytkowana. Po prostu, nie było pomysłu na to, jak ją zagospodarować, aby przynosiła konkretny dochód.

-Wybór uprawy kwiatów wziął się stąd, że żona Jadwiga ma wykształcenie ogrodnicze -mówi. Ukończyła Technikum Ogrodnicze w Mokoszynie, a ja kochałem kwiaty. Postawiliśmy na kwiaty balkonowe, rabatowe, które sprzedawaliśmy z domu. Klienci dowiadywali się o nas tzw. pocztą pantoflową, bo nigdzie się nie reklamowaliśmy. Z biegiem czasu inwestowaliśmy nasze gospodarstwo i unowocześnialiśmy je. Na początku trzeciego millenium dokupiliśmy trzy hektary ziemi i rozszerzyliśmy produkcję także o owoce miękkie typu truskawki, poziomki, maliny, wiśnie, jabłka. Po kilkunastu latach zaprzestaliśmy dodatkowej działalności, ponieważ wystąpił problem z siłą roboczą. Wynajęcie robotników nie było możliwe. Po ukończeniu nauki dzieci postanowiły wspólnie z nami pracować w gospodarstwie ogrodniczym. Zaczęliśmy razem rozwijać produkcję szklarniową, ogrodniczą.

Janusz Bugajski przy pomocy taty wybudował dom dla swojej rodziny w Piotrowie. Tata budował, a on finansował budowę. Dom stoi na działce sąsiadującej z działką jego rodziców. Pieniądze na budowę dużego, o powierzchni ponad 300 m kw., domu zarabiali także podczas wyjazdów zagranicznych. Pieniądze zarobione za granicą wykorzystywali także do inwestowania w gospodarstwo ogrodnicze.

-Bałem się zaciągać kredyty –mówi. Wolałem wolniej rozwijać nasze gospodarstwo, ale za swoje pieniądze. To nam wyszło na dobre, gdyż wielu znajomych, którzy korzystali z kredytów, wpadło w pułapkę zadłużenia i splajtowało.

Do nowego domu wprowadzili się w dniu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Tę datę, tj. 1 maja 2004 roku, wszyscy pamiętają. Mieszkanie w bloku na osiedlu Stawki sprzedali. Dzieci mieszkały z rodzicami do czadu usamodzielnienia się. Syn Krzysztof przeprowadził się do domu moich rodziców, który systematycznie remontuje. Córka mieszka z rodzicami.

-Produkcja owoców miękkich na początku przynosiła zysk, jednak w miarę upływu czasu pojawił się import –mówi Janusz Bugajski. Pojawiły się truskawki chińskie, hiszpańskie i marokańskie. Truskawki w importu zaczęły wypierać polskie. Do tego dołożył się brak rąk do pracy i niskie ceny. W odpowiedzi powoli wygaszaliśmy tę dodatkową produkcję i nastawiliśmy się wyłącznie na uprawę kwiatów. Kiedyś mieliśmy jedną szklarnię, obecnie mamy dziewięć budynków oraz trzy duże byliniarnie na rośliny wieloletnie. Byliny sadzi się raz, a one przez kilka lat zakwitają. Uprawiamy też rośliny jednoroczne balkonowo –rabatowe. Wysadzamy je w maju, a one kwitną do jesieni.

Janusz Bugajski lubi majsterkować, ma do tego smykałkę. Sam naprawia ciągnik będący na wyposażeniu jego gospodarstwa. Jak mówi, trochę trudniej jest z nowoczesnymi samochodami, które nafaszerowane są elektroniką.

Od siatkówki się zaczęło

Kilka lat temu Janusz Bugajski zaczął grać w piłkę siatkową. Okazją ku temu stało się wybudowanie nowej hali sportowej przy szkole w Waśniowie. Początkowo spotykali się tam w kilku, potem w kilkunastu i kilkudziesięciu..Wszyscy to panowie po czterdziestce. Była to siatkówka rekreacyjna, jeśli tak można powiedzieć.

-Nawiązałem kontakty z dyrekcją szkoły i zorganizowałem te zajęcia –mówi. Po roku grania pojawił się pomysł utworzenia półprofesjonalnej drużyny siatkówki. Zgłosiłem nas do rozgrywek Ligi Świętokrzyskiej, do czwartej, najniższej ligi. Byłem menedżerem, sponsorem, a nawet trenerem. Gdy trzeba było pozyskać stroje dla zespołu czy kolejnych sponsorów - zrobiłem to. Nawiązałem też kontakty z władzami gminy Waśniów. Przyjęliśmy nazwę GOKiS, czyli Gminny Ośrodek Kultury i Sportu.

W pomysł ten zaangażował się osobiści wójt Krzysztof Gajewski, nawet próbował grać razem z nami, oczywiście bardziej rekreacyjnie niż w rozgrywkach ligowych.

Po roku gry w IV lidze zespół siatkówki GOKiS z Waśniowa awansował do III ligi. Grali z takimi drużynami, jak UJK Kielce, SMS Ostrowiec, Siatkarz Staszów i Czarni Połaniec. To drużyny istniejące w sporcie od wielu lat.

-W naszej drużynie grali zawodnicy nie tylko z gminy Waśniów, ale również z Ostrowca Świętokrzyskiego –mówi Janusz Bugajski. Bardzo dobrze układała mi się współpraca z Wojciechem Gawronem, Jerzym Pacholczakiem i Piotrem Brodawką. Po trzech latach gry zdobyliśmy wicemistrzostwo III Ligi Świętokrzyskiej w siatkówce. Mistrzem został wówczas zespół UJK Kielce.

Radny gminny i powiatowy

Janusz Bugajski angażował się w różne akcje charytatywne. Działał na rzecz WOŚP, ofiarując sportowe gadżety i nie tylko. Jego gospodarstwo ogrodnicze wspierało kwiatami szkoły na terenie gminy Waśniów. Nawiązał też współpracę z Klubem Seniora w Grzegorzowicach, choć na razie nie jest jego członkiem.

-Od 2014 roku byłem radnym gminy Waśniów -mówi. Kandydowałem z Komitetu Wyborców Krzysztofa Gajewskiego. Wójt zachęcił mnie, abym spróbował swoich sił w samorządzie, kiedy zaczęliśmy się spotykać na treningach piłki siatkowej. Zapewne dostrzegł u mnie potencjał organizacyjny i postanowił dać mi szansę. Już za pierwszym razem dostałem się do Rady Gminy Waśniów. W czasie pierwszej i drugiej kadencji byłem przewodniczącym komisji budżetu oraz inwestycji.

W czasie II kadencji wybuchł COVID-19. Był to czas bardzo trudny dla wszystkich. Radni obradowali także w trybie hybrydowym. Część radnych przychodziła na obrady do sali obrad, a część pracowała zdalnie.

-Moja najbliższa rodzica przeszła szczęśliwie tę pandemię, jednak w dalszej były zgony chorych –mówi.

Edward, ojciec Janusza Bugajskiego, przez 42 lata był czynnym sołtysem Piotrowa oraz przez dwie kadencje radnym gminy Waśniów. Gen społecznikostwa miał więc w sobie od urodzenia. Gmina Waśniów jest gminą typowo rolniczą. Główny jej dochód pochodzi z PIT, CIT oraz podatku rolnego. Większość inwestycji, jakie w tej gminie udało się zrealizować, powstała ze środków pozabudżetowych i dzięki operatywności wójta gminy Krzysztofa Gajewskiego, który pozyskał te środki.

W kwietniu 2024 roku Janusz Bugajski kandydował do Rady Powiatu Ostrowieckiego z terenu gminy Kunów i Waśniów.

-Kampania wyborcza była trudna i wyczerpująca -mówi. Odbyłem bardzo dużo spotkań z wyborcami, także w ich domach. W kampanii obiecałem, że będę zabiegał o środki na drogi, gdyż gmina Waśniów ma najwięcej, bo 78 kilometrów, dróg powiatowych w powiecie ostrowieckim. Obiecałem również, że będę dbał o sprawy bieżące mieszkańców. Moim celem jest również dobra współpraca pomiędzy samorządem gminnym i powiatowym. Jestem radnym powiatowym, z ugrupowania Tak! Dla samorządu. Zostałem wybrany przewodniczącym Komisji Rewizyjnej, wiceprzewodniczącym komisji rozwoju powiatu i infrastruktury, a także członkiem komisji budżetu.

Od 2014 roku Janusz Bugajski należy do Polskiego Stronnictwa Ludowego, które desygnowało go do udziału w wyborach do Rady Powiatu Ostrowieckiego.

Prywatnie

W wieku 20 lat Janusz Bugajski ożenił się z Jadwigą. Mają już dorosłe dzieci i czworo wnucząt. Dzieci to starsza córka Anna i młodszy syn Krzysztof. Jadwiga i Janusz są szczęśliwymi dziadkami.

Angelika, córka Anny, ma już 22 lata, kończy edukację muzyczną na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Śpiewa u pani Ewy Goworowskiej w MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim. W 2021 roku wzięła udział w programie pt. Szansa na sukces. Uczestniczy w różnych festiwalach muzycznych.

Druga ich wnuczka, Natalia, uczy się w II klasie ogólnej w III Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Broniewskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Syn Krzysztof ma 38 lat, żona Kingą. Mają dwie córki: Blankę w wieku 17 i Marikę w wieku 9 lat. Blanka uczęszcza do III LO im. Władysława Broniewskiego. Marika jest uczennicą II klasy PSP w Waśniowie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%