Od końca lipca 2024 roku Maciej Kozicki pełni funkcję dyrektora Zakładu Usług Miejskich. Biuro zakładu mieści się przy ulicy Żabiej w charakterystycznym zielonym budynku, a baza przy ulicy Żeromskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jednak, gdy tylko zjawia się na stadionie przy ulicy Świętokrzyskiej 11, wracają wspomnienia, kiedy to wiele lat temu, w towarzystwie ojca, uczęszczał na mecze swojej drużyny, a potem działał na rzecz ostrowieckiej piłki nożnej między innymi jako prezes Klubu Piłkarskiego KSZO 1929 Ostrowiec Św.
ZUM to zakład budżetowy gminy Ostrowiec Świętokrzyski, który wykonuje zadania własne gminy między innymi w zakresie utrzymania czystości i porządku, utrzymania terenów zieleni miejskiej. W okresie zimowym ZUM zajmuje się również odśnieżaniem i uszorstnianiem chodników, przystanków, kładek i schodów. Od 2 stycznia jest także operatorem nowo wybudowanego przez Gminę Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. To druga obok Targowisk Miejskich jednostka budżetowa w mieście.
-ZUM mówiąc kolokwialnie zajmuje się „prawie wszystkim” w mieście, gdy się coś wydarzy, coś trzeba posprzątać, coś się popsuje, albo trzeba pomóc na cito, to telefon dzwoni u nas- mówi dyrektor Kozicki. Jeśli chodzi o podległy mi zakład to zajmuje się także gospodarką lokalami użytkowymi oraz mieszkalnymi, będącymi w zasobach gminy, których łącznie jest ponad 1000. To ogromne zadanie i odpowiedzialność, zwłaszcza, że zdecydowana większość naszych budynków jest po prostu starych i wymagających coraz większych nakładów finansowych.
ZUM jako samorządowy zakład budżetowy nie posiada osobowości prawnej. Podstawą jego gospodarki finansowej jest roczny plan finansowy obejmujący przychody, w tym dotacje z budżetu jednostki samorządu terytorialnego, koszty i inne obciążenia, stan środków obrotowych, stan należności i zobowiązań na początek i koniec okresu oraz rozliczenia z budżetem jednostki samorządu terytorialnego. Co bardzo istotne, dotacje przedmiotowe nie mogą przekroczyć 50% kosztów jego działalności.
Samorządowy zakład budżetowy wpłaca do budżetu jednostki samorządu terytorialnego nadwyżkę środków obrotowych, ustaloną na koniec okresu sprawozdawczego, chyba, że organ stanowiący jednostki samorządu terytorialnego postanowi inaczej.
Podstawą są ludzie
Zdecydowaną większość zatrudnionych przez Zakład Usług Miejskich stanowią osoby pracujące w ramach prac interwencyjnych oraz robót publicznych, czyli pracownicy sezonowi.
-W tym zakresie ZUM spełnia niejako rolę społeczną, dając szansę na pracę osobom bezrobotnym –dodaje dyrektor. Wśród nich jest wielu fachowców w różnych dziedzinach, którzy potrafią wykonywać prace specjalistyczne i trudniejsze inwestycje. Tak jak choćby przy ostatniej rozbudowie parkingu przy Wielospecjalistycznym Szpitalu w Ostrowcu Świętokrzyskim dla dodatkowo blisko 50 pojazdów, który choćby z uwagi na nachylenie terenu nie był łatwą inwestycją.
Zakład Usług Miejskich zatrudnia także kilkadziesiąt osób na umowy stałe. W tej grupie są pracownicy administracji i księgowości, ale również pracownicy fizyczni. Łącznie zatrudnienie sięga w różnych okresach roku od stu dwudziestu do nawet stu dziewięćdziesięciu osób. Do zakresu zadań realizowanych przez Zakład Usług miejskich należy dodać zarządzanie budynkiem dawnego MOMP-u przy ulicy Świętokrzyskiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Pracują tam dozorcy, administrator, panie sprzątające.
-Podstawą tego zakładu jest jego załoga, zarówno na bazie jak i w biurze, do której mam duży szacunek – podkreśla dyrektor naczelny, M. Kozicki. – Co mi osobiście bardzo się podoba to w większości ludzie oddani swojej bardzo ciężkiej pracy. Bo nie każdy nadaje się do tej pracy, czasami wykonywanej w bardzo trudnych warunkach i z trudnymi ludźmi. Do tego dochodzą często, zwłaszcza w „lokalówce” sprawy społeczne, które do rozwiązania pozostają najtrudniejsze. Przyznam szczerze, że ja lubię wszystko obejrzeć lub dotknąć, dlatego bardzo żałuję, że obowiązki kierownicze nie pozwalają mi więcej czasu spędzać na bazie z ludźmi tam pracującymi. Chociaż gdy tylko znajduję czas jadę tam, czy też w teren, gdzie pracują ludzie z ZUM-u i wtedy patrząc jak robota idzie, czuję się dobrze i mam satysfakcję.
Piłka nożna to coś więcej niż sport
Prawdziwą pasją życiową Macieja Kozickiego jest sport, a bezapelacyjnym numerem jeden, piłka nożna. W latach 2015 -2019 pełnił on m.in. funkcję prezesa KP KSZO 1929.
Historia Klubu Sportowego Zakładów Ostrowieckich zaczyna się w 1929 roku. Łącznie przez trzy sezony KSZO występował w I lidze, wtedy najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
- Pamiętam, jak będąc wtedy młodym człowiekiem byłem dumny z naszych sportowców oraz naszego miasta, które jako pierwsze w województwie było piłkarsko na szczycie –mówi Maciej Kozicki. A był też taki czas, kiedy to u nas znajdował się najładniejszy stadion piłkarski w Polsce. To były niezapomniane czasy, gdy będąc gdziekolwiek w Polsce na informację, że jest się z Ostrowca każdy kojarzył markę KSZO i tłumy kibiców zafascynowanych futbolem w naszym mieście. Myślę, że nie przesadzę, ale nigdy wcześniej ani później w najnowszej historii żadne wydarzenie tak nie rozpromowało Ostrowca Świętokrzyskiego.
W klubie piłkarską karierę rozpoczynali przyszli reprezentanci Polski: Andrzej Kobylański, Mariusz Jop, Rafał Lasocki i Kamil Kosowski. W KSZO występowali nadto: Jacek Berensztajn, Tomasz Ciesielski, Wahan Geworgian, Janusz Jojko, Marcin Kaczmarek, Paweł Kaczorowski, Dariusz Pietrasiak, Łukasz Trałka i Zbigniew Wyciszkiewicz.
-Moi rodzice pracowali w hucie ostrowieckiej, a ja dorastałem w mieście nad Kamienną –mówi M. Kozicki. Przywiązanie do barw KSZO wpoił mi dziadek, a na mecze prowadzał tata. Pamiętam, że pierwszy mecz obejrzałem mając wtedy mniej niż dziesięć lat, były to lata osiemdziesiąte. W pamięci z tamtych czasów utkwiły mi także niedzielne zawody pięściarskie, pełna stara hala przy Świętokrzyskiej i żywiołowo reagujący kibice. To boks i futbol zaszczepiły mnie bakcylem KSZO, ale i tak przede wszystkim interesowałem się piłką nożną i cały przesiąkłem jej atmosferą, a potem utożsamiałem się ze swoją drużyną. Nigdy nie zapomnę gry Dariusza Brytana, Tomasza Żelazowskiego czy też wielu innych naszych piłkarzy, których nie chciałbym pominąć. Na mecze jeździłem „piątką” z osiedla Pułanki na ulicę Świętokrzyską, która była niemiłosiernie „załadowana”, że aż czasami nie do wiary było ile osób potrafi taki autobus zmieścić.
W sposób szczególny w jego pamięci zapisały się mecze KSZO w najwyższej klasie rozgrywkowej, a zwłaszcza pierwszy historyczny z Lechem Poznań w sierpniu 1997 roku. Wtedy to padł bezbramkowy remis, a żeby zająć dobre miejsce na stadionie trzeba było przyjść na Świętokrzyską dobre kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. W głowie zostaje także „szalony” mecz z Górnikiem Zabrze przegrany przez pomarańczowo-czarnych 4:5 po mega widowisku.
W lipcu 2015 roku Maciej Kozicki został prezesem KP KSZO 1929. Sytuacja klubu była skomplikowana, gdyż od kilku lat odbudowywał się on na licencji Jandaru Bodzechów. W kilka lat przeszedł drogę z klasy okręgowej do III ligi, jeszcze wtedy terytorialnie obejmującą województwa świętokrzyskie i małopolskie.
-Ja wraz z grupą zapaleńców oraz środowiskiem kibiców w porozumieniu z ówczesnym prezydentem miasta podjęliśmy się próby poprowadzenia klubu –wspomina Maciej Kozicki. – Tak naprawdę zarządzania klubem piłkarskim uczyliśmy się na żywym organizmie. Nie musieliśmy nadrabiać miną, ale żyliśmy pasją i zaangażowaniem. Czas ten, czyli lata 2015 -2019, bardzo miło wspominam, to była nauka w praktyce wszystkiego. Dużo zawdzięczam też kilku długoletnim pracownikom klubu, którzy wspierali cały zarząd na dobre i złe, w tych dobrych, ale tez nieco gorszych momentach. Uważam, że sport, a zwłaszcza piłka uczy wielkiej pokory i determinacji w dążeniu do celu. Tylko w tej dziedzinie od ogromnej radości po dobrym meczu do smutku po porażce jest czasami kilka centymetrów, gdy piłka zamiast znaleźć się w „sieci” uderzy np. w słupek lub poprzeczkę i wyjdzie w pole.
-Pomagało nam finansowo miasto Ostrowiec Świętokrzyskim -mówi. Wśród sponsorów KSZO była też Celsa Huta Ostrowiec, a także wielu mniejszych przedsiębiorców. Jakoś nam się to wszystko udawało połatać. Powstanie klubu KP KSZO 1929 spowodowało także połączenie piłki seniorskiej oraz grup młodzieżowych zrzeszonych wcześniej w MKS KSZO Junior. Było to spore wyzwanie zarówno organizacyjne jak i finansowe, gdyż na utrzymaniu KP KSZO 1929 były zarówno trzecioligowa drużyna seniorska, jak również łącznie nawet 10 grup młodzieżowych. W późniejszych latach doszła jeszcze drużyna kobiet.
Czas, kiedy był prezesem KSZO 1929 był niezapomniany, zarówno dla niego jako kibica, ale i osoby zarządzającej.
-Nigdy nie zapomnę meczu, w jednej ósmej finału Pucharu Polski z Arką Gdynia –mówi Maciej Kozicki. Był to wrzesień 2016 roku. Na stadion przyszło pięć tysięcy kibiców. Znowu poczułem tę atmosferę z okresu mojego dzieciństwa, kiedy to stadion przy Świętokrzyskiej odwiedzały tłumy. Do stadionu ciężko było dojechać, a po meczu wielkie tłumy wracały do swoich mieszkań w górnej części miasta. Wtedy do piłkarzy i członków zarządu w kuluarach powiedziałem, że coś dobrego udało nam się zrobić. Przegraliśmy ten mecz 1:2, ale wynik nie był najważniejszy. Przegrywaliśmy 0:2, strzeliliśmy bramkę na 1:2, a potem Klaudek Łatkowski nie strzelił karnego. Szkoda, bo w końcówce siedzieliśmy na Arce i gnietliśmy niemiłosiernie. III-ligowy KSZO nie dał rady ekstraktowej drużynie Arki Gdynia, ale grał z najlepszymi jak równy z równym. Zresztą wtedy mieliśmy naprawdę fajną ekipę, drużynę walczaków opartą w dużej mierze na chłopakach z naszego miasta lub okolic, która w rozgrywkach III ligowych plasowała się w ścisłej czołówce.
Mecz był dla ostrowieckiego klubu wielkim wyzwaniem organizacyjnym.
-My byliśmy tylko drużyną z III ligi, czyli czwartego poziomu rozgrywkowego w kraju, natomiast drużyna z Gdyni to była Ekstraklasa -dodaje. Stadion bardzo dobrze się zaprezentował, światła zostały odpalone. Kolejnym z takich pamiętnych meczów był w 2019 roku, podczas uroczystości 90-lecia KSZO, moja drużyna miała okazję zagrać z Lechem Poznań. Na stadion przybyło kilka tysięcy osób. Przegraliśmy 0:1. Wtedy trenerem Lecha był Dariusz Żuraw. Bardzo miło wspominam spotkanie i rozmowę z tym człowiekiem w przededniu meczu. Przy okazji potyczki z Kolejorzem miałem okazję poznać także dyrektora sportowego, byłego reprezentanta Polski Tomasza Rząsę, bardzo sympatycznego człowieka.
Maciej Kozicki poznał wielu wielkich sportowców i trenerów. Do tego grona należy zaliczyć Jacka Zielińskiego, reprezentanta Polski, uczestnika Mundialu 2002, który w barwach Legii Warszawa zdobył trzykrotnie tytuł Mistrza Polski, trzykrotnego zdobywcę Pucharu Polski, uczestnika Ligi Mistrzów. Kolejny z tych wielkich to Sławomir Majak – polski piłkarz i trener piłkarski, reprezentant Polski. Poznał też niestety nieżyjącego już Franciszka Smudę – z jego drużyną KSZO grał jeden z meczów sparingowych z Widzewem Łódź.
Bardzo ceni również nasze lokalne ostrowieckie środowisko piłkarskie. Udziela się między innymi w strukturach stowarzyszenia Oldboys KSZO, które zrzesza dużą grupę i tych starszych i nieco młodszych przedstawicieli ostrowieckiego środowiska piłkarskiego.
Magister filologii polskiej
Maciej Kozicki ukończył ostrowieckie Technikum Mechaniczne popularnie zwane „Samochodówką”. To Zespół Szkół Mechanicznych Nr 2 w Ostrowcu Świętokrzyskim, który obchodzi w tym roku 100-lecie istnienia. Potem studiował filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim w Łodzi.
-Lubię historię, kulturę i język polski -mówi. Lubię czytać książki – oczywiście w wydaniu papierowym. Pod tym względem jestem tradycjonalistą. Pracę magisterską pisałem z twórczości Marka Hłaski. Szczególnie zapadła mi w pamięć autobiografia „Piękni dwudziestoletni” wydana w 1966 w Paryżu przez Instytut Literacki. Formalnie jest to autobiografia, lecz w istocie bliżej temu utworowi do literackiej autokreacji.
Po pierwszym roku zaczął studiować filologię zaocznie i jednocześnie nawiązał współpracę z Wiadomościami Świętokrzyskimi. W tym czasie współpracował z wieloma dziennikarzami, z których część nadal pracuje w tej branży. Był to dla niego czas szkoły życia, jak to dziś określa.
Po kilku latach zaczął współpracować z Ostrowieckimi Faktami, gazetą wydawaną przez Urząd Miasta. Tam również poznał wiele osób, które do dziś pracują w samorządzie oraz innych instytucjach miasta.
W latach 2006 –2018 pracował w Agencji Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Również ten 12-letni okres swojej pracy zawodowej wspomina bardzo dobrze. Od 2015 roku łączył tę pracę z prezesowaniem KP KSZO 1929.
W 2018 roku Maciej Kozicki podjął pracę w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji „Rawszczyzna” w Ostrowcu Świętokrzyskim. W jego gestii był między innymi stadion KSZO, w tym jego murawa. Nadzorował pracę greenkeeperów, czyli osób zajmujących się opieką i utrzymaniem pola gry w jak najlepszym stanie.
-Ta praca dała mi naprawdę dużo frajdy, choć komuś może się to wydać dziwne –mówi. Zawsze doceniałem zaangażowanie i pracę osób, którzy na co dzień zajmują się murawą i wkładają w to dużo serca. Z jednej strony poznałem tajniki utrzymania placu, na którym grają piłkarze, a z drugiej będąc prezesem KP KSZO 1929 starałem się wpajać naszym zawodnikom szacunek do pracy tych osób. A co do stadionu przy Świętokrzyskiej to niestety czas nie stoi w miejscu, stąd też ten jeszcze do niedawna nowoczesny i piękny stadion wymaga już remontów i usprawnień.
Najważniejsi są najbliżsi
Jak sam o sobie mówi, w ostatnich latach najbardziej docenia chwile spędzane w gronie najbliższych mu osób, w tym sześcioletniej córki Marysi oraz jej mamy, a swojej partnerki życiowej Anety.
- Wraz z wiekiem coraz bardziej zacząłem doceniać ten czas spędzany w gronie najbliższych mi osób – mówi Maciej Kozicki. Staram się znajdować go jak najwięcej, bo życie jest za krótkie, by tylko gonić za pracą czy aktywnością zawodową. I chociaż jestem osobą, która lubi mieć kalendarz wypełniony po brzegi i to mnie napędza, to jednak trzeba to równoważyć ze swoim życiem prywatnym i zajęciami domowymi. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to przyznam, ale w ostatnim czasie stałem się domatorem i wtedy najlepiej odpoczywam. Wtedy, kiedy telefon odłożony jest daleko w kąt, a wspólnie z rodziną możemy się wygłupiać. W tym akurat bryluje moja sześcioletnia córka ze swoim ogromnym, aczkolwiek czasami specyficznym poczuciem humoru, które mnie osobiście wielokrotnie doprowadza do śmiech udo łez.
Zamiłowanie do sportu pozostało także w sferze aktywności w wolnym czasie. Od kilku lat w wolnych chwilach nowy dyrektor ZUM-u często uprawia narciarstwo.
- Narty to coś stosunkowo nowego dla mnie, nauczyłem się zjeżdżać bardzo późno, bo tuż przed „czterdziestką”, ale sport ten mnie zafascynował – dodaje. Obcowanie z przyrodą i fajnymi krajobrazami, do tego spora dawka adrenaliny i odczucie prędkości, którego się nie spodziewałem patrząc na wszystko z dołu stoku. W okresie zimowym to sport numer jeden dla mnie, a moim marzeniem, które zamierzam być może wkrótce zrealizować jest pokonanie jednej z czarnych tras zjazdowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz