Zamknij

Nie zmarnowałem swego życia

Wiesław Rogala Wiesław Rogala 10:10, 19.08.2025 Aktualizacja: 10:11, 19.08.2025
Skomentuj

Zaczynał jako budowlaniec. Spod jego ręki wyszły takie ostrowieckie osiedla jak Słoneczne czy Pułanki, a także – na budowie eksportowej – ukraińskie miasto Nietiszyn położone obok chmielnickiej elektrowni atomowej. Potem pracował na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Ludzie byli i są dla niego najważniejsi. Jako emeryt szefuje społecznie Stowarzyszeniu na rzecz Warsztatu Terapii Zajęciowej „SZANSA”, pracuje też nad księgami rodowymi.

Praca zawodowa

Mieczysław Libuda zaczynał w 1961 roku jako uczeń Szkoły Podstawowej w Szumsku. Jest to mała miejscowość położona przy trasie między Łagowem a Rakowem (Gmina Raków).

- Niedawno odbył się zjazd absolwentów naszej szkoły, dokładnie po 56 latach -mówi.. We wrześniu 1969 roku rozpocząłem naukę w Zasadniczej Szkole Budowlanej działającej przy Kombinacie Budowlanym w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przez trzy lata kształciłem się na kierunku mechanik maszyn budowlanych. Naukę kontynuowałem w technikum budowlanym także w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Pracę zawodową rozpoczął jako młodociany pracownik. Po ukończeniu 15 roku życia pracował i uczył się jednocześnie. Odchodząc na emeryturę mógł wylegitymować się 50-letnim stażem pracy. Część jego zatrudnienia odbywała się w warunkach szczególnych, co uprawniało go do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Z tej możliwości jednak nie skorzystał. Będąc technikiem budowlanym podjął studia na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach. Wybrał – jak łatwo się domyślić – kierunek budownictwo lądowe. Po ukończeniu tej uczelni uzyskał tytuł magistra inżyniera budownictwa.

- Pracę zawodową zaczynałem i przez wiele lat kontynuowałem (do 1983 roku) w Kombinacie Budowlanym w Ostrowcu Świętokrzyskim – mówi Mieczysław Libuda. Pracowałem na różnych budowach. Nie będzie żadną przesadą, jeśli powiem, że Ostrowiec rósł dzięki mojej pracy. Budowałem osiedle Słoneczne i Pułanki. Moje cegiełki można znaleźć praktycznie na każdym budynku. Zaczynałem jako młodzik od pracy łopatą, byłem technikiem, majstrem, kierownikiem budowy, pracowałem też w przygotowaniu produkcji.

W 1983 roku dostał propozycję pracy w Spółdzielni Remontowo-budowlanej. Zakład ten mieścił się przy ulicy Kilińskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tym razem nie pracował łopatą, ale był prezesem spółdzielni. Zakład świadczył usługi remontowo –budowlane i prowadził tartak na Gutwinie.

W 1987 roku otrzymał od Kombinatu Budowlanego propozycję wyjazdu do pracy zagranicą. Firmą zatrudniającą był w tym przypadku Energopol Lublin. Był to wyjazd na budowę eksportową na Ukrainę. W miejscowości o nazwie Nietiszyn pracował jako kierownik budowy. Wyjechał na rok, ale kontrakt udało się przedłużyć o kolejne dwa lata.

- Miasto budowaliśmy praktycznie od podstaw – mówi. Wcześniej rozpoczęta została budowa Chmielnickiej Elektrowni Atomowej, z czasem przyszła kolej na miasto. Realizowałem tam wyłącznie budownictwo mieszkaniowe. Do Polski wróciłem we wrześniu 1990 roku.

Przez te trzy lata, kiedy pracował na budowie eksportowej, w kraju zaszyły ogromne zmiany. Powstawało społeczeństwo obywatelskie, następowały demokratyczne zmiany, ale też pojawiło się bezrobocie. Wiele firm dokonywało restrukturyzacji zatrudnienia, pojawiły się pierwsze upadłości. On na półtora roku zarejestrował własną działalność gospodarczą.

- Kiedy pojawiła się propozycja pracy w Rejonowym Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej w Ostrowcu Świętokrzyskim (obecnie OTBS) szybko z niej skorzystałem - mówi. Zostałem zatrudniony w charakterze kierownika jednego z działów. Po trzech latach pracy przeszedłem do działu techniczno –inwestycyjnego Urzędu Miasta Ostrowca Świętokrzyskiego. Po wielu latach pracy na budowach krajowych i zagranicznych, zostałem urzędnikiem magistratu.

- Ktoś może pomyśleć, że było to coś zupełnie innego, odległego od mojego wykształcenia, ale tak nie było – mówi Mieczysław Libuda. Nadzorowałem bowiem sprawy budowlane, które realizowało miasto.

Kolejna zmiana w jego zawodowym życiorysie była związana z powstaniem powiatów w 1999 roku. Tym razem przeszedł na stanowisko pełnomocnika starosty ds. Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Po pewnym czasie trafił do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Na początku był kierownikiem jednego z działów, a z czasem został dyrektorem PCPR.

- Zajmowaliśmy się szeroko rozumianą pomocą dla osób niepełnosprawnych -mówi. Była to realizacja świadczeń i innych form pomocy zarówno finansowej jak i instytucjonalnej skierowanej do osób jej wymagających, które są zagrożone zjawiskiem wykluczenia społecznego poprzez m.in. dofinansowania ze środków PFRON – turnusów rehabilitacyjnych, likwidacji barier architektonicznych, w komunikowaniu się i technicznych, zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne, sprzęt rehabilitacyjny i środki pomocnicze, dofinansowanie sportu, kultury, rekreacji i turystyki osób niepełnosprawnych, ale również zapewnienie wsparcia finansowego dla placówek opiekuńczo-wychowawczych, rodzin zastępczych, pełnoletnim wychowankom oraz Domom Pomocy Społecznej.

W marcu 2018 roku został dyrektorem Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Grabowieckiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ten okres swojej pracy wspomina bardzo ciepło. Nie był to łatwy kawałek chleba, ale bardzo wdzięczny. Wówczas miał już 18-letnie doświadczenie w pracy z osobami niepełnosprawnymi i starszymi. Przyznaje, że polubił tę pracę. Jego podopieczni byli zadowoleni.

Z Domu Pomocy Społecznej przeszedł do pracy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie pracował przez ostatnie trzy miesiące do emerytury. Od listopada 2019 roku jest emerytem.

Prezes w stowarzyszeniu

Mieczysław Libuda jest prezesem Stowarzyszenia Na Rzecz Warsztatu Terapii Zajęciowej „SZANSA”. Warsztat Terapii Zajęciowej powstał przy Zakładzie Opiekuńczo - Rehabilitacyjnym w Ostrowcu Świętokrzyskim, działa od stycznia 2000 roku i nieprzerwanie służy podopiecznym.

- Stowarzyszenie ma możliwość pozyskiwania środków i cały czas to robi –mówi. Przed nami wyjazd na obóz sportowy do Zakopanego, na który pozyskaliśmy około 90 tysięcy złotych z Ministerstwa Sportu. Pozyskaliśmy też środki finansowe na remont i przystosowanie budynku przy ulicy Żabiej, który otrzymaliśmy po MOPS-ie, pod kątem osób niepełnosprawnych. Zamontowana została winda, wybudowane podjazdy dla wózków. Przygotowane i wyposażone zostały pracownie rehabilitacyjne. Częściowe dofinansowanie uzyskaliśmy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Jesteśmy dumni z faktu, że nasi podopieczni osiągają spore sukcesy w zawodach sportowych. Ostatnio powodem do chluby jest Konrad Dębniak, który wystartował na olimpiadzie zimowej we Włoszech. W narciarstwie biegowym zdobył złoty i brązowy medal.

Samorządowiec

Mieczysław Libuda ma na swoim koncie pracę w samorządzie miejskim i powiatowym.

\- Do Rady Miasta wystartowałem w 2002 roku -mówi. Reprezentowałem mieszkańców osiedla Piaski – Henryków, aktywnie pracowałem w komisjach, brałem udział w posiedzeniach Rady Miasta. Był to trudny okres dla mieszkańców, gdyż w tym czasie upadłość ogłosiła Huta Ostrowiec SA. W kolejnej kadencji spróbowałem swych sił w Radzie Powiatu Ostrowieckiego. Byłem przekonany, że praca w powiecie ostrowieckim zwiększy moje możliwości w zakresie pozyskiwania wsparcia na działalność na rzecz osób niepełnosprawnych.

Był nie tylko radnym powiatowym, ale również sprawował funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu Ostrowieckiego.

Pracując w Radzie Miasta i Powiatu złożył kilkadziesiąt interpelacji, które zostały wdrożone do realizacji.

Drzewo genealogiczne

Mieczysław Libuda nie marnuje czasu jako emeryt. Wspólnie z żoną Marią, która po ukończeniu studiów na Wydziale Prawa i Administracji UMCS podjęła pracę w Urzędzie Miasta w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie pracowała 40 lat głównie w Wydziale Finansowym, badają korzenie swoich rodów.

- Poczułem się wyzwany przez żonę niejako do tablicy i zacząłem przyglądać się rodzinie mamy mojej żony oraz jej ojca, a obecnie rodzinie ze strony dziadka -mówi. Pierwsza księga rodowa powstała w 2023 roku, druga w 2024, a trzecia w 2025. Jeden taki album liczy średnio dwieście stron i cały jest zapełniony informacjami o członkach rodziny, zdjęciami, skanami świadectw aktów urodzenia i zgonów i wspomnieniami osób starszych. Po zakończeniu prac nad Księgą Rodową tradycyjnie już organizujemy rodzinne spotkania, na które zapraszamy żyjących członków rodzin. Odbywają się one w parafii, z której pochodzą nasi przodkowie. Najpierw jest Msza Święta, a potem zapalamy znicze na grobach naszych nieżyjących przodków. Prezentacja drzewa genealogicznego odbywa się już przy poczęstunku i rozmowie rodzinnej w wybranej restauracji.

Mój rozmówca dodaje, że drzewo genealogiczne jest trudne do ustalenia. Trzeba poszukiwać najstarszych, żyjących krewnych, którzy zapamiętali nie tylko ojców i dziadków, ale i pradziadków. Wiele czasu trzeba spędzić w archiwach, zwłaszcza w Archiwum Państwowym w Sandomierzu, gdzie jest możliwość dotarcia do wielu ksiąg. Nie trzeba mieć żadnej zgody na przeglądanie zasobów archiwów, trzeba tylko wiedzieć, czego się szuka.

- W pierwszym drzewie genealogicznym udało nam się odnaleźć przodków z rodziny Adamczyków tj. babci mojej żony od 1820 roku, w sumie osiem pokoleń – dodaje M. Libuda. W drugim drzewie odnaleźliśmy naszych przodków z rodziny Stanów i Kolasów tj. ze strony dziadka i ojca żony z domu Stan od 1795 roku, w sumie dziesięć pokoleń. W trzeciej księdze znajdują się przodkowie ze strony dziadka Gilewskiego i mamy z domu Gilewska od roku 1764, również dziesięć pokoleń. Ja także mam swoją księgę z rodziny Libudów, ale nie mojego autorstwa. Jest to księga bardziej w formie opisowej (relacje przekazywane od żyjących członków rodzin), zawiera też skany dawnych dokumentów i rodzinne zdjęcia. W ostatniej z ksiąg umieściliśmy dział pt. Wspomnienia, aby najstarsi żyjący członkowie rodzin mieli możliwość opowiedzenia o swoich zapamiętanych przodkach. Byli wśród nich kowale, młynarze, rolnicy. Prawie wszyscy zamieszkiwali głównie miejscowości w parafiach Malice Kościelne, Gierczyce, Stodoły w gminie Lipnik oraz okolice Ćmielowa i Ostrowca Świętokrzyskiego.

Żona Mieczysława Libudy – Maria pochodzi z Krzczonowic w okolicy Ćmielowa, a on z Szumska. W Ostrowcu Świętokrzyskim razem z żoną zamieszkują od 1979 roku. W tym czasie zaczęli budować swój dom w dzielnicy Piaski Henryków.

Maria i Mieczysław są szczęśliwymi rodzicami i dziadkami. Doczekali się dwóch synów i czworo wnucząt. Synowie po ukończeniu studiów pozostali w Warszawie i tam pracują.

W 2024 r. obchodzili 45 lecie małżeństwa – Szafirowe Gody.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Nie wszyscy mieszkańcy Denkowa na „NIE” obwodnicy

Przed wyborami Łakomiec mówił że Ostrowiec zasługuje na kolejny most przedłuzenie Chrzanowskiego ale do alei 25lecia ...no ale cóż szkodzi obiecać

Ogrodziak

17:01, 2025-09-09

Sięgamy po pieniądze na budowę kolejnych dróg

Jeśli rozpatrywanie tych wniosków będzie zależeć od Kielc to nie ma się co łudzić że teraz będą zatwierdzone do realizacji - vide droga Ostrowiec-Bałtów czy rewitalizacja Alei 3 maja i ul.Denkowskiej gdzie na realizacje czekaliśmy długie lata bo w samych Kielcach były "pilniejsze" mnie ważne sprawy.

realnie

14:21, 2025-09-08

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Zmyślasz, prognozowanie to zmyślanie. To rachunek prawdopodobieństwa z wieloma zmiennymi. Trzeba być łebskim gościem żeby być bliskim prawdy. Czy jesteś bilisko prawdy okazać się może gdy się wydarzy. Z tego samego powodu całe mnóstwo kredytobiorców oddało bankom całe majątki, swoje i najbliższej rodziny, za błąd w swoich prognozach. Domy, mieszkania, działki, lub ugotowali bajerem w swoich wizjach, a póżniej wzietym na wspaniałe zmazy senne kredycie żyrantów. Lokując ich w spłacaniu za niego jego kredyt. Nie twój cyrk nie twoje małpy o co skamlesz. Jareczek o którym wspomniałeś to miły facet, jednak oddał się całkowicie we władanie Agentowi Bolszewikowi i jego czerwonym kolesiom. A u nich jak u Tuska, obiecać dwa razy to jak dotrzymać. Bardziej chcieli sprzedać tutaj co sie da, nawet za cene zniszczenia, czy doptowadzenia do upadłości, niż rozwijać czy tworzyć. Hub wysokich technologii potrzebuje uczelni wysokich lotów, żeby mieć z czego czerpać obrotniaczków znajacych się na temacie. To jest jak z piciem wody musisz mieć studnie, lub blisko do rzeki. Na wyrzymaniu liści, czy gromadzeniu deszcówki miasta nie zbudujesz. A i do tego potrzebujesz obrotniaczów znających sie na różdzkarstwie, czy uzdatnianiu wody. Możesz oczywiście siorbać z wód podskurnych, ale jak wiadomo one głównie nadają się do podlewania ogródka i jest ich okresowo za mało. Wspomniany Jareczek mógł sobie pogadać, jednak żeby zrobić, to w okół siebie musiał by mieć innych ludzi i harakter może też. Jednak bratanie sie z czerwonymi nie wyszło mu na złe, bo pomimo między innymi, ściemy z osuwiskiem z którym nawet gdyby chciał, to był za krótki, żeby coś pożądnie uczciwie dla poszkodowanych załatwić, nie topiąc któregoś z czerwonych. A na samym poczatku chciał, szybko go jednak z tego wyleczono. U Tuskowych jest identyczmie, prognozy nie są zbyt alarmujące, jesli nie o ich prywatni interes chodzi. To nie tródno zrozumieć. Za lojalność, spadł na cztery łapy jak zapewne wiesz. Zatem jeśli zrozumiesz ile zmiennych musisz obliczyć żeby coś w tym mieście zrobić, to nie krytykuj tych którzy mimo to próbuja. No taka firma ja WB jednak coś zrobiła nawet jesli musieli się wspinać po czerwonych plecach i omijać rzucane im pod nogi kłody. Z tym jest jak z miłoscią. Kwestja chwili spontanu i sprzyjających okoliczności, lub lata znajomości i rozsądnych decyzji. Jednak. W jednym i drugim występuje tyle samo ryzyk. Biorac pod uwage że za to biorą się Tuskowi to muszę przyznać Ci racje. Nie da sie stworzyć cos, jednocześnie to konsumując. W tym przypadku to nie jest wyższa matematyka. Będzie zbyt wiele gąb do wykarmienia. Jeśli już, to zwyczajowo, miasto, lub państwo czyli my, ponieśie koszty prób, błędow i rządz zasiadłych do biesiadowania. Bo oni nie myślą zrobić żeby zarobić, tylko zarobić póki się robi.

Dober ale hóì0we

19:50, 2025-09-05

Czy w Ostrowcu mogą powstawać drony?

Jeden z byłych rezydentów tej mieściny (Wilczyński) obiecywał, że stworzy w wieżowcu znajdującym się przy ulicy Świętorzyskiej Hub Wysokich Technologii :) Teraz czytam o jakiejś firemce, która pewnie wydrze dotacje z czegoś podobnego do KPO na zakup drukarek 3D i innego shitu potrzebnego do ich składania. Oczyma wyobraźni widzę tych absolwentów, między innymi z WAT, piszących oprogramowanie do tych dronów, a wszystko to w tutejszym Januszpolu Prawie-najniższa-krajowa :) No tak będzie, nie zmyślam :D

No tak będzie

14:24, 2025-09-05

0%