-Nie przepowiadam wojen ani kataklizmów, ale namawiam, w ślad za RCB każdego rodaka, aby miał w swoim domu własny plecak ewakuacyjny. Taki plecak przydaje się na wypadek powodzi, awarii, pożarów, czy konieczności nagłego udania się do szpitala na leczenie, nagłego niespodziewanego wyjazdu. Doświadczyłem pożytku z jego posiadania. Powinna w nim znaleźć się odzie¿, podstawowe środki higieny i kosmetyki, trochę gotówki, dokumenty i leki –mówi Piotr Deroń.
Urodził się w 1967 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej Nr 8 w Częstocicach, uczył się w Techniku Hutniczo –Mechanicznym w Ostrowcu Świętokrzyskim.
-Wybór był dla mnie oczywisty, gdyż w tamtym czasie Huta Ostrowiec - wtedy im. Marcelego Nowotki była największym i najbardziej liczącym się zakładem pracy –mówi. Chciałem zdobyć dobry zawód, aby nie mieć problemów ze znalezieniem pracy, oraz mieć maturę, przepustkę na studia.
Wybrał specjalizację maszyny i urządzenia hutnicze. O dziwo, w technikum najbardziej zapamiętał swoją polonistkę, Henrykę Trojanowską, od której nauczył się dobrze wysławiać i pisać po polsku. Pani Henryka przez 5 lat była jednocześnie wychowawczynią w jego klasie, nauczycielką wymagającą, a zarazem skuteczną w wyegzekwowaniu od ucznia przekazanej wiedzy.
-Po ukończeniu technikum, po stosownym egzaminie wstępnym wylądowałem w Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile - opowiada. Poszedłem tam na ochotnika, nikt mnie nie zmuszał. Pociąg do munduru miałem od dziecka, jak wielu chłopaków. Gdybym ją ukończył, to bym został inżynierem pola walki służby samochodowo -czołgowej. Jednak będąc na drugim roku podjąłem decyzję o rezygnacji z kariery wojskowej.
Na jedno nie mógł narzekać. W tej wojskowej szkole nie nauka, a sport był na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy bez wyjątku byli wysportowani. Zajęcia z wychowania fizycznego były prowadzone na wysokim poziomie. Mieli bieganie, tor przeszkód, elementy samoobrony, a na koniec zajęcia na basenie. Zostało mu to na całe życie. Po części szalę decyzji na „nie” przechyliła pewna rozmowa z oficerem politycznym, który pytał go o siostrę, która była zakonnicą.
-Obywatelu podchorąży – usłyszał – my do was nic nie mamy, ale uważamy, iż zadaniem kobiety -Polki jest rodzenie i wychowywanie dzieci, a nie służba zakonna. To prawda – odpowiedziałem - moja siostra nie urodziła dzieci, ale zajmowała się wychowaniem tych, którymi inne matki -Polki nie mogły lub nie chciały się zajmować. Ta moja odpowiedź zdenerwowała oficera politycznego, ale szykan z tego powodu nie miałem.
Po wyjściu do cywila, trafił do Policji. Zaczynał od stopnia kaprala, którego dosłużył się jako podchorąży w wojsku. Miejscem jego służby była Komenda Rejonowa Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim.
-Był rok 1990 i obowiązywała już nowa, współczesna ustawa o Policji –mówi. W komendzie zachodziły ogromne zmiany. Wielu funkcjonariuszy, czyli milicjantów, odchodziło ze służby, a nowi policjanci, musieli wszystkiego uczyć się praktycznie od podstaw. Szkolono nas w jednostce, a przestępcy nie dawali im wytchnienia, przestępczość była bardzo wysoka.
Po odbyciu „kwarantanny na ulicy” jako policjant patrolowy, przeszedł do Zespołu Dochodzeniowo –Śledczego, a mówiąc bardziej precyzyjnie do Sekcji Przestępstw Przeciwko Życiu i Zdrowiu, gdzie pracował do 2004 roku.
-Bardzo dużo zawdzięczam panu Januszowi Karbowniczkowi, który skutecznie kierował sekcją przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, później był zastępcą naczelnika. Był to wysokiej klasy specjalista, a zaczerpnięte od niego wzorce owocowały potem przez lata w mojej karierze policjanta. Spod jego skrzydeł, a z naszego zespołu kolegów, niedużej w sumie sekcji, wyszło pięciu późniejszych komendantów powiatowych czy ich zastępców. Wynik nieosiągalny dla innego kierownika czy naczelnika w Komendzie.
Służba w Policji ma swoje plusy i minusy. Owszem, bywało niedogodnie, a nawet niebezpiecznie, ale za to nie było nudy. Każdy kolejny dzień pracy był niepodobny do poprzedniego. Rzadko kiedy szedłem do pracy na osiem godzin. Zdarzały się służby po kilkanaście godzin i takie trwające dobę również. Lata 90. XX wieku obfitowały w zabójstwa, rozboje, pobicia, zgwałcenia, włamania i kradzieże.
Po odbyciu „kwarantanny na ulicy” jako policjant patrolowy, przeszedł do Zespołu Dochodzeniowo –Śledczego, a mówiąc bardziej precyzyjnie do Sekcji Przestępstw Przeciwko Życiu i Zdrowiu, gdzie pracował do 2004 roku.
-Do 1999 roku obsługiwaliśmy rejon, a nie powiat, jak to jest obecnie –mówi. W naszej gestii poza Ostrowcem, Bodzechowem, Bałtowem, Kunowem i Waśniowem była także Nowa Słupia i Łagów. Nie było w naszym rejonie Ćmielowa, który należał do Rejonowej Komendy Policji w Opatowie. Pamiętam, że notowaliśmy nie jedno czy dwa, ale kilkanaście zabójstw w ciągu roku. Co ciekawe, nie były to zabójstwa na tle rabunkowym, lecz najczęściej na tle konfliktów rodzinnych, do których dochodziło podczas zakrapianych alkoholem imprez.
Wbrew pozorom zabójstwa były stosunkowo łatwe do wykrycia. Dużo łatwiej bowiem ustalić sprawcę morderstwa niż włamywacza, który dokonał przestępstwa na wsi, gdzie nie było świadków. Po prostu taka jest specyfika, a wtedy monitoring był jeszcze szerzej nieznany.
-Nie mogę tu nie wspomnieć o tym, że w tamtym czasie notowaliśmy bardzo dużo czynów samobójczych –mówi Piotr Deroń. Przeważały samobójstwa mężczyzn, których notowaliśmy rocznie dziesiątki, przez lata były to setki przypadków, ale największe wrażenie robiły na mnie nieliczne samobójstwa kobiet. Mężczyźni są silniejsi fizycznie, ale psychicznie znacznie słabsi od kobiet.
W pierwszym roku służby w Policji ukończył szkołę podoficerską, potem szkołę aspirantów i zaocznie studia prawnicze na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Nie był to dla niego łatwy czas, bo jednocześnie prowadził dochodzenia i śledztwa.
W 2000 roku był już absolwentem prawa. Tytuł jego pracy magisterskiej brzmiał: „Zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwione okolicznościami”. Inaczej mówiąc zabójstwo w afekcie. Po nich podjął stacjonarne, przyspieszone studia podyplomowe, bo na specjalnym kursie dla absolwentów wydziału prawa w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. I został oficerem Policji.
W 2004 roku Komendant Powiatowy, Andrzej Broda, powierzył mu stanowisko komendanta Komisariatu Policji w Ćmielowie. Ćmielowski komisariat obejmował obszar gminy Ćmielów, Bodzechów i Bałtów.
-Praca na stanowisku kierowniczym oznaczała dla mnie podwojenie odpowiedzialności –mówi Piotr Deroń. Nie tylko zastosowanie się do poleceń przełożonych, ale również załatwianie na bieżąco spraw podwładnych, rozdzielanie zadań, egzekwowanie wydanych poleceń i rozkazów. Na stanowisku komendanta dyspozycyjność jest dużo większa, niż szeregowego policjanta.
Komisariat to taka pomniejszona komenda powiatowa, w ramach którego funkcjonuje prewencja, dochodzeniówka i dzielnicowi. Nie ma jedynie „drogówki”. Pełniący tam służbę policjanci muszą być fachowcami w każdej dziedzinie, nie są przypisani do jakiejś kategorii przestępczości lub rodzaju służby. Struktura przestępczości nie odbiega w sposób zasadniczy od przestępczości w skali całego powiatu. Mimo to można tu mówić o pewnych specyficznych różnicach, zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z terenami leśnymi, rolniczymi czy przemysłowymi.
-Zdarzały się zabójstwa, rozboje i pobicia, były awantury rodzinne, włamania i kradzieże –mówi opowiada. Do najcięższych zbrodni dochodziło w gronie rodzinnym, np. w trakcie nieporozumień - nawet o kotleta. Mamusia zrobiła kotlety, a synowie nie potrafili się nimi podzielić. Starszy syn uznał, że brat nie jest godny, aby pożywić się tym kotletem i rzucił psu. Był to przepis na rodzinną tragedię, której skutków już nie dało się odwrócić. W ruch poszedł nóż i jeden z braci stracił życie. Kiedy pracowałem w wydziale kryminalnym w Ostrowcu Świętokrzyskim, do zabójstwa doszło z powodu nierówno nalanego kieliszka wódki.
O ile gmina Bałtów była pod względem struktury przestępczości spokojnym obszarem, o tyle gmina Bodzechów i Ćmielów już nie. Wiele kradzieży notowano na styku gminy Bodzechów i Ćmielów. Sprawcy szczególnie upodobali sobie przewody miedziane, a także złom dowożony pociągami do Nowego Zakładu. W okradaniu pociągów specjalizowały się gangi. Sprawcy wdrapywali się na wagony będące w ruchu i zrzucali z nich najcenniejszy złom. Inni ten złom zbierali. Byli też tacy, którzy stali na czartach i pilnowali, czy nie ma w pobliżu radiowozów policyjnych.
-Na szczęście również przestępcy popełniają błędy –mówi Piotr Deroń. Kiedy jeden z nich ukradł poświęconą przez papieża Benedykta XVI mosiężną tablicę ze ściany hospicjum przy ulicy Focha i potem pociętą zawiózł ją do punktu skupu złomu, wtedy został zatrzymany.
Zdarzały się sprawy o szerszym zasięgu. nawet ogólnopolskim. Wtedy ćmielowscy policjanci prowadzili je wspólnie z policjantami z Komendy Wojewódzkiej Policji. Były też realizowane czynności na zlecenie innych komend lub prokuratorów, np. czynności w słynnej sprawie polskiego przedsiębiorstwa finansowego w Gdańsku - Amber Gold czy też – na zlecenie IPN – czynności w sprawie mordu w Woli Grójeckiej.
-Praca w Komisariacie Policji jest dobrą szkołą policyjnego rzemiosła dla młodych policjantów z ambicjami, którzy chcą swój zawód wykonywać w sposób profesjonalny –zauważa Piotr Deroń. Stres jest obecny w pacy policjanta, ale ze stresem trzeba nauczyć się żyć. Stres łączy się przede wszystkim z dużym zakresem obowiązków, które ma do spełnienia dany funkcjonariusz. Myślę tu o odpowiedzialności za powierzonych mi podkomendnych i mienie jednostki. Pewien rodzaj stresu jest związany ze skargami, które od czasu do czasu wpływają do jednostki. To wszystko trzeba umieć pokonać, bo najważniejsza jest służba społeczeństwu i państwu, która musi być realizowana każdego dnia na najwyższym poziomie
W Sandomierzu
W 2012 roku Piotr Deroń przeszedł eliminacje i konkurs w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kielcach na stanowisko Zastępcy Komendanta Powiatowego Policji w Sandomierzu. Nadzorował tam sprawy kryminalne, dochodzenia i śledztwa.
-Może mi ktoś nie uwierzy, ale była to praca o wiele bardziej spokojna niż w Komendzie Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim –mówi. Widać było dużą dysproporcję w ilości i ciężarze gatunkowym notowanych przestępstw pomiędzy różnymi powiatami. Po latach ciężkiej służby, na różnych stanowiskach, w końcu pojąłem, czym jest i czym powinien być etos pracy policyjnej. Nie mieliśmy ani jednego zabójstwa, mniej było rozbojów oraz samobójstw. Miałem więc czas na spokojne zapoznanie się z materiałem dowodowym i podjęcie decyzji. Wcześniej nawet nie mogłem marzyć o takim komforcie pracy.
Na niwie społecznej
Dwie dekady temu Piotr Deroń sprawował funkcję radnego gminy Bodzechów. Pracował wówczas w Komendzie Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim i Komisariacie Policji w Ćmielowie, a mieszkał na terenie gminy Bodzechów. Zastrzega się, że nie była to pełna kadencja, gdyż na funkcji radnego zastąpił wówczas Jarosława Wilczyńskiego. Potem była długa przerwa.
Nie starałem się o „reelekcję”, gdyż całkowicie pochłaniała mnie praca w wydziale dochodzeniowym, potem w Komisariacie Policji -mówi. Byłem do tego stopnia zapracowanym człowiekiem, że całkowicie oduczyłem się oglądania telewizji. Zostało mi to do dzisiaj.
Sytuacja uległa zmianie, gdy przeszedł na emeryturę i współpracował bliżej z Grigorem Szaginianem, znanym mu od wielu lat lekarzem i radnym. Społecznie pomagał mu w wykonywaniu obowiązków radnego i prowadzeniu wydawanej gazetki.
-Lubię pomagać ludziom –mówi Piotr Deroń. Mam tu na myśli pisanie pism, odwołań od decyzji do różnych instytucji jak KRUS, ZUS, MOPS. GOPS, czy szpital. Ludzie mnie polubili i sami zaproponowali, abym wystartował w wyborach na radnego gminy Bodzechów. Podjąłem rzuconą mi rękawicę i po wygranych wyborach od 2024 roku pracuję w Radzie Gminy Bodzechów. Zostałem radnym mimo, że nawet jednego plakatu nie powiesiłem na płocie czy tablicy. Nie miałem ani jednego baneru, nie rozdawałem też ulotek. Jestem przewodniczącym komisji bezpieczeństwa, ochrony przeciwpożarowej i środowiska. Wszystkie te tematy są bliskie mojemu sercu, dobrze się na nich znam.
Ostatnio Piotr Deroń sporo czasu poświęca sprawie, która jest ważna dla mieszkańców Goździelina. Dotyczy ona dokładnie pięćdziesięciu właścicieli - domówi i działek. Ciek wodny, który tam przepływa sprawia, że działki do niej przylegające nie mogą stanowić prawa do obrotu i zbycia. Prawa właścicielskie wielu osób są przez to mocno ograniczone. Radny zabiega o zawarcie umowy z Wodami Polskimi, aby sprawa została wreszcie załatwiona. Procedura, niestety, przeciąga się, ale umowy właścicielskie są w trakcie finalizacji..
-Są i sprawy przyziemne, bolesne i trudne, jak zorganizowanie pomocy dla trojki małych chłopców, których ojciec zmarł śmiercią tragiczną, a mama przebywa w odosobnieniu z małym dzieckiem -mówi. Rodzeństwem zajmuje się tymczasowo tylko babcia. Pomagają też sąsiedzi. Pochwalam ofiarność ludzi, mieszkańców naszej i pobliskich miejscowości. Ludzie niemal spontanicznie przekazywali pomoc finansową, pieniądze, niektórzy wręcz przynosili mi do domu, odpowiedzieli też obcy ludzie z kraju przekazując ubrania dla dzieci, odzież, zabawki, plecaki, pościel itp. Takie sytuacje budują przekonanie, że więzy społeczne i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi nie ginie w narodzie.
Inwestor nadal chce postawić park handlowy
Bez sensu, ludzie nie maja pracy a zatem i pieniedzy , wiec kto bedzie kupowal w tych marketach
myślcie!
14:14, 2025-11-21
Inwestor nadal chce postawić park handlowy
Lepiej oddać teren pod budowę jakiegoś zakładu produkcyjnego lub osiedla mieszkaniowego niż kolejnych nikomu nie potrzebnych marketów
Nygus123
13:48, 2025-11-21
Inwestor nadal chce postawić park handlowy
Najpierw takie to porównanie : ilu mieszkańców Ostrowca mieszka w tzw. górnej części miasta a ilu w w/w terenie ? Przewaga górnej części jest miażdżąca i chyba nikt w to nie wątpi. W tej górnej części jest wiele wiele niezagospodarowanych terenów/ugorów które świetnie nadają się na wszelkie obiekty handlowe,usługowe et. etc. etc. a dolna część Ostrowca to dobra ziemia pod uprawy czy choćby tereny dla dziko żyjącej zwierzyny,zwłaszcza tereny dawnych łąk denkowskich lecz od lat robi się wszystko odwrotnie,na bardzo dobrej ziemi postawiono hale produkcyjne,skład węgla,obiekty sportowe i magazyny czy hurtownie. Chyba nie trzeba wspominać że ta dolna część miasta była i ciągle jest terenem zalewowym Kamiennej i czy nam się to podoba czy nie to kiedyś będzie tam powódź i ogromne straty materialne a wtedy lament i pretensje do władz miasta i powiatu.
oko
12:28, 2025-11-21
Inwestor nadal chce postawić park handlowy
Świetny teren pod taką inwestycję. Starostwo kombinuje, żeby nie zagrozić swoim znajomym biznesmenom.
zatroskany
11:12, 2025-11-21