W 2015 roku, dwóch zapalonych stolarzy - Krzysztof Majewski i Grzegorz Chlewicki - postanowiło połączyć swoje umiejętności i miłość do rzemiosła, zakładając firmę, która dziś jest synonimem jakości i innowacji w branży meblarskiej.
Po upływie 10-letniego okresu wytężonej działalności, mogą pochwalić się setkami kuchni, szaf i innych wyjątkowych elementów, które zdobią domy jak i również biuro i pomieszczenia socjalne w ostrowieckim Cechu.
Nauka nie idzie w las
Krzysztof Majewski pochodzi ze Świrny w gminie Bodzechów. Do Szkoły Podstawowej uczęszczał do Częstocic. Potem była Zasadnicza Szkoła Przyzakładowa przy ulicy Sandomierskiej w Ostrowcu Świętokrzyskim i technikum w „samochodówce”.
-Z zawodu jestem stolarzem meblowym -mówi. Mój dziadek, Adam Jasiak, był stolarzem w Mychowie. Zajmował się wszystkim – w wojnę robił trumny, potem wyroby z drewna, ale również dachy. Dla kościoła w Mychowie wykonał ołtarz.
Dla młodego Krzysztofa każda wizyta w stolarni dziadka była wydarzeniem. Nie uszło nic jego uwadze – żadne narzędzie, którym dziadek posługiwał się przy stolarce. Jednak dorosły Krzysztof wie i powie każdemu, że trzeba mieć dar, aby dobrze ten zawód móc wykonywać. Nie tylko zręczność się liczy, ważna jest pomysłowość, wyobraźnia i chęć do ciężkiej pracy. Nie wystarczy sama głowa, niezbędne są zręczne ręce. I odwrotnie, samymi sprawnymi rękoma nie da się zastąpić wyobraźni i pomysłowości.
-Nauka zawodu w szkole jest ważna, bez tego całe lata może człowiekowi zabrać nadrabianie zaległości -dodaje. Ważne jest też podpatrywanie najlepszych. Jak się uczyć to tylko od najlepszych. Jak się ktoś źle wyedukuje, to przez partactwo szybko straci klientów.
Karierę zawodową zaczynał w Zakładzie Stolarskim należącym do pana Lesiaka. Był to zakład tapicersko –meblarski. Potem pracował w Fabryce Mebli Jandar. . Wieloletnie doświadczenie w branży oraz zaufanie partnerów handlowych zapewnia im stabilną pozycję na rynku.
Po Jandarze był Eltop – sklep z kuchniami przy Alei 3 Maja.
-Kolejne dwa lata spędziłem za granicą –mówi Krzysztof Majewski. W Irlandii pracowałem jako polski stolarz. Tam zetknąłem się z meblami niemieckimi, angielskimi i irlandzkimi. Zapewnialiśmy pełny zakres usług łącznie z montażem, składaniem i wyrobem. Robiliśmy stoły dla klientów. Wbrew pozorom to trudne produkty do wykonania. Do ich wyrobu niezbędne są odpowiednie maszyny i dobre drewno, ale też ciekawy pomysł w głowie. Zawsze każdego swojego klienta pytam, jakie są jego oczekiwania. Chcę wiedzieć nie tylko, jaki mebel jest mu potrzebny, ale też jak będzie wykorzystywany.
Wspólny biznes
Po powrocie z Irlandii wspólnie z Grzegorzem Chlewickim uruchomili własny zakład K-G Meble Na Wymiar.
-Na początku naszymi klientami byli znajomi oraz ci, którzy wiedzieli, że obaj zajmujemy się wyrobem mebli –mówi Krzysztof Majewski. Ludzie gotowi są zapłacić za dobre meble na wymiar, ale zwracają uwagę na to, czy osoba, do której zwracają się w tej sprawie, jest im znana i czy cieszy się ona dobrą opinią jako fachowiec.
Początki były skromne – jedno, drugie, trzecie zlecenie. Potem zaczęli zaopatrywać się we własne narzędzia.
Grzegorz Chlewicki, wspólnik Krzysztofa Majewskiego, mieszka w gminie Ćmielów. Jego rodzice wyjechali na Śląsk do pracy. Tata był górnikiem, a mama pielęgniarką. On urodził się w Rudzie Śląskiej, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej. Potem uczył się w zawodówce w Rudzie Śląskiej, w której zdobył szlify stolarza. Do technikum uczęszczał w Siemianowicach Śląskich.
-Rodzice przeprowadzili się ze Śląska do Świętokrzyskiego -mówi. Tata wybudował dom w Boleszynie w gminie Waśniów. Ja sprowadziłem się na nasze tereny w 2005 roku. Tu ożeniłem się i już nie planuję żadnej migracji.
Wybór zawodu stolarza był w jego przypadku po części przypadkowy. Kolega z klatki schodowej w bloku na Śląsku, w którym mieszkali, starszy od niego, uczył się fachu stolarza.
-Trochę opowiadał o swojej pracy i pamiętam, że spodobało mi się to –podkreśla Grzegorz Chlewicki. Pierwsza praca zawodowa to był Eltop. W tej firmie poznałem Krzysztofa Majewskiego. Potem przeszedłem do firmy Serafin, która również produkowała meble.
Pan Grzegorz przyznaje, że już w tym czasie wspólnie z Krzysztofem planowali uruchomić działalność gospodarczą na własny rachunek. Kiedy firma Serafin zakończyła działalność, wystartowaliśmy z swoją własną. Był wówczas rok 2015.
Nie wszystko szło jak po maśle
Pomysł na wspólny biznes dojrzewał przez lata, ale praca na swoim wymagała tempa.
-Pracowaliśmy razem i doskonale się rozumieliśmy –mówi Grzegorz Chlewicki. Nasza oferta obejmowała meble na wymiar. Wiele domów i mieszkań ma nietypowe wymiary i kształty. Nie do wszystkich pomieszczeń da się wstawić mele ze sklepu, bo nie będą pasowały. Wykonywaliśmy szafy i kuchnie z płyt pozyskiwanych w hurtowniach. Montowaliśmy je od podstaw według upodobań klientów. Zapełnialiśmy swoimi meblami na wymiar całą przestrzeń - od podłogi po sufit.
Ich zakład mieści się w Krzczonowicach w gminie Ćmielów,
-Na początku pracowaliśmy tylko we dwóch –mówi Krzysztof Majewski. Tak było przez rok. Potem w firmie pojawił się mój brat Karol Majewski, a po nim kolega Mariusz Religa, który zajął się obsługą klientów. Mariusz jeździł do klientów, robił projekty zabudów, natomiast ja i Grzegorz wykonywaliśmy zamówienia. W ten sposób zostaliśmy odciążeni od roboty papierkowej i czasochłonnych spotkań z klientami. Dziś zatrudniamy siedmiu pracowników.
Nie wszystko szło jak po maśle, bo na wszystko brakowało im czasu. Jedno, dwa zamówienia dało się ogarnąć własnymi siłami, ale kiedy zamówień przybywało doba stawała się zdecydowanie za krótka. Trzeba było pojechać do klienta, dokonać pomiarów pomieszczeń, ustalić co jest potrzebne, wykonać setki telefonów, by zamówić materiały, wieczorem zrobić projekt, wycenić go. Czasem projekt musiał być zmieniony. Bywało, że ten ogrom pracy szedł na marne, bo klient się rozmyślił.
-W tym wszystkim bardzo ważny jest aspekt finansowy –podkreśla Grzegorz Chlewicki. Wiadomo, klient chce aby było jak najtaniej, jednak nie zawsze da się to osiągnąć. Na odstawienie fuszerki nie możemy się zgodzić, bo to rzutuje negatywnie na opinię o firmie i o nas jako wykonawcach danego projektu. Poza tym koszty nie mogą być wyższe niż przychody, jeśli firma ma nie tylko przetrwać, ale rozwijać się.
Rozmowa z klientem jest bardzo ważna, gdyż pozwala na weryfikację często nierealnych wyobrażeń z rzeczywistością. Uczciwa prezentacja pozwala na wybór najlepszego projektu i szybką jego realizację.
-Wszystkie meble, które oferujemy, są budowane przez nas od podstaw –mówi Grzegorz Chlewicki. Płyty zamawiamy u dostawców, a po ich zmontowaniu, gotowe produkty są malowane. Tę usługę wykonuje dla nas firma zewnętrzna. Do tego potrzebna jest lakiernia, a to już zupełnie inny biznes.
Krzysztof Majewski i Grzegorz Chlewicki nie boją się trudnych wyzwań. Obaj robili meble nie tylko w kraju, ale i w Paryżu, i w Londynie. Ich klienci byli różni podobnie jak wymagania, które mieli. Wykonanie takich zamówień wiązało się z krótszym lub dłuższym wyjazdem za granicę. Ale za to ciężką pracę mogli było połączyć z turystyką. W ten sposób poznali niemały kawałek Europy.
-Jeden telefon, spotkanie z klientem, opracowanie projektu i podpisanie umowy to cała tajemnica naszego biznesu –mówi Grzegorz Chlewicki. Te sprawy można załatwić w naszym sklepie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Potem jest ciężka praca i oddanie dzieła osobie, która złożyła zamówienie.
Obaj przyznają, że nie jest to łatwy kawałek chleba, ale oni tę robotę kochają. Ktoś, kto tego nie potrafi robić, niech wybierze inny fach. Dla nich wszystko jest proste, a praca przy meblach na wymiar ciągle ich cieszy.
-Ja lubię swoją pracę i chce mi się przychodzić każdego dnia do pracy –mówi Krzysztof Majewski. Wstaję rano, idę do swojej pracy i nie jest to dla mnie kara, lecz przyjemność.
W swoim Cechu
Krzysztof Majewski i Grzegorz Chlewicki należą do ostrowieckiego Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców od 10 lat. Dokładnie 10 lat temu powstała ich firma K-G Meble Na Wymiar.
-Do wstąpienia do Cechu namówił nas mój wuj, Robert Minkina –mówi Krzysztof Majewski. Poszliśmy na jedno ze spotkań organizowanych w Cechu i to wystarczyło. Zostaliśmy przekonani, że to dobre miejsce, w którym dzieje się wiele dobrego. Członkostwo w Cechu nie przynosi dodatkowych profitów, ale pożytki, które wszyscy stamtąd czerpiemy, mają w dużej mierze walor niewymierny w pieniądzach. Poznaje się tam wielu ciekawych ludzi, zdobywa nowe kontakty, dowiaduje się jak prowadzić biznes, gdzie i na jakich warunkach pozyskać dotacje.
Majewski i Chlewicki zaczynali od zera. Prowadzenia biznesu uczyli się w biegu, bo naa początku nie wszystko wiedzieli. Każda dobra rada była dla nich cenniejsza niż złoto. W firmie wszystko i wszyscy muszą być na swoim miejscu. Trzeba też mieć zaufanie do pracowników. Od zgrania wszystkich jej elementów zależy ostateczny wynik.
Ostrowiecki Cech zrzesza ponad 150 rzemieślników i przedsiębiorców z terenu Powiatu Ostrowieckiego. Organizuje działalność socjalną, kulturalną i oświatową dla członków, pracowników Cechu oraz uczniów. Jedną z podstawowych funkcji Cechu jest wspieranie członków przez udzielanie porad, informacji oraz podejmowanie interwencji.
Uczestnictwo w Cechu jest dobrowolne. Jego członkami mogą zostać rzemieślnicy oraz przedsiębiorcy prowadzący działalność, również osoba, która przepracowała co najmniej 15 lat i zaprzestała prowadzenia działalności.

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Jechałem obwodnicą Opatowa
Pusto,bo chyba.....przerost formy nad treścią...fakt ,w Opatowie pusto. Może trzeba było zrobić jakąś zwykłą DK obok Opatowa....
PUSTY DZBAN
23:26, 2025-12-20
Jechałem obwodnicą Opatowa
Dzisiaj jechałem drugi raz tą obwodnicą i też pojechałem na Stopnicę. Te ronda faktycznie są denerwunące, mimo że tuż obok jednego z rond jest nowy wiadukt. Na obwodnicy Wąchocka też szykują się oszczędności - skrzyżowanie ze światłami w Wielkiej Wsi.
Xxggxx
23:23, 2025-12-19
25 grudnia mija ważny termin. Nie chodzi o święta
wskutek złośliwego blokowania dostępu do treści artykułów ZREZYGNOWAŁEM Z ICH CZYTANIA - sami sobie odgadujcie na te *%#)!& reklamowe pytania - nie jestem osamotniony...
sięgacie dna
14:27, 2025-12-19
13 grudnia 1981 – Pamiętamy! (fotorelacja)
Pani Rogalińska powinna się zdecydować, albo idzie w pochodzie 1Majowym z komuchami, albo trzci pamięć represjonowanych przez komuchów. Nie można tak każdemu d dawać, tj. można, ale niech się nie spodziewa szacunku po takim trzepotaniu rzęsami w zależności jak wiaterek zawieje. Nie tylko Ją tam można palcem wskazać. Inna sprawa, że to blokowanie bramy... .. no, było nie da się ukryć, jednak ci blokujacy nie liczac zaledwie kilku, może góra kilkunastu osób, więcej mieli w gaciach niż w postulatach (z tyłu w gaciach dla jasności). Tych haryzmatycznych Ubecja szybciutko przycisnęła twarzą do sciany i reszta bohaterów potrzebowała pieluch. Nie bez powodu gdy cały kraj stawał do strajków, Ostrowiecką Solidarność nazywano Czerwonym Ostrowcem. Syndrom dziewicy chciałabym, ale się boje. Pani Rogalinska zdaje się wieńczyć tego dzieło... choc ona to raczej tylko fajna chce być.
Chorągiewka nie flag
06:25, 2025-12-19