Zamknij

Waldemar Brociek – historyk z zacięciem polemisty

Wiesław RogalaWiesław Rogala 12:16, 30.07.2024 Aktualizacja: 12:16, 30.07.2024
Skomentuj

Waldemar Brociek – nauczyciel, kustosz Muzeum Archeologiczno-Historycznego oraz Izby Pamięci Cukrownictwa Krajowej Spółki Cukrowej S.A., człowiek dociekliwy, pasjonat historii. Zasłynął jako cięty polemista, który w walce o prawdę historyczną naraził się niektórym ludziom oraz PRL-owskiej cenzurze.

Lata szkolne

Prawie 20 lat Waldemar Brociek mieszkał na I piętrze dawnej kamienicy Stanisława Saskiego przy ulicy Górzystej 5 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Na parterze tego budynku mieścił się wówczas wydział opieki społecznej Urzędu Miasta. Natomiast, co ciekawe, w tych pomieszczeniach w latach 1926 -1939 znajdowało się Muzeum Ziemi Opatowskiej Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.

-Po szkole podstawowej uczęszczałem do 5-letniego Technikum Hutniczo-Mechanicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim – mówi Waldemar Brociek. Będąc już w klasie V nauczyciel propedeutyki o społeczeństwie (uczył także historii) Bogusław Staroń, zachęcił mnie do udziału w I Olimpiadzie Historycznej.  Przeszedłem eliminacje szkolne, wygrałem wojewódzkie w Kielcach i wziąłem udział w centralnym finale. Jako laureat szczebla centralnego miałem wolny wstęp na studia historyczne na wszystkich uczelniach.

Wybrał Uniwersytet Jagielloński i zamiast być technikiem o specjalizacji kowal walcownik, został historykiem. Ukończył z wynikiem bardzo dobrym historię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pracę magisterską napisał na temat numizmatyki.

-Pisałem pracę z numizmatyki na temat pieniądza miedzianego za panowania Jana Kazimierza – mówi Waldemar Brociek.. To rzecz o miedzianych  szelągach, tzw. boratynkach. Pracę tę ukończyłem po kilku miesiącach od otrzymania absolutorium, wykorzystując do niej materiały uzyskane w bibliotece uniwersyteckiej w Wilnie, gdzie byłem latem 1979 r.

Wiejski i miejski nauczyciel

Koleżanka ze studiów powiedziała Waldemarowi Broćkowi, że w Szkole Podstawowej w Bęble, w gminie Wielka Wieś niedaleko Krakowa, zwolnił się etat nauczycielski. Posłuchał jej rady i zaczął tam pracować.

-Historii miałem niewiele, a oprócz tego uczyłem języka polskiego i rosyjskiego, geografii, prac ręcznych, a nawet WF-u, w ramach którego prowadziłem Szkolny Klub Sportowy -mówi.

W lipcu 1980 r. Waldemar Brociek trafił w kamasze do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Gołdapi, a potem na praktykę wojskową w Dobrej Szczecińskiej.

W 1981 roku postanowił wrócić w rodzinne strony. Jak postanowił, tak uczynił. Jednak na miejscu stało się oczywiste, że w Ostrowcu Świętokrzyskim bez tzw. poparcia nie ma pracy dla historyka po Uniwersytecie Jagiellońskim. Szukał więc szczęścia w różnych szkołach, chcąc zdobyć jakieś godziny, aż dyrektor Technikum Hutniczo –Mechanicznego zaproponował mu etat w internacie jako wychowawca. Dodatkowo miał mieć godziny historii w technikum.

-Tak się złożyło, że w tym czasie uczący w THM, historyk Mirosław Zgadzajski, miał zmniejszoną liczbę godzin ze względu na funkcję w NSZZ Solidarność, więc ja wziąłem część godzin od niego – mówi Waldemar Brociek. Kolejne pół etatu miałem w Zespole Szkół Budowlanych. Wtedy już na brak pracy nie narzekałem. W następnym roku miałem kolejne pół etatu w Szkole Podstawowej Nr 6, gdzie uczyłem historii.

We wrześniu 1983 roku Waldemar Brociek doczekał się pełnego etatu w Szkole Podstawowej Nr 3.

Kustosz w muzeum

Waldemar Brociek bywał częstym gościem muzeum w Częstocicach, a to z racji swojej wiedzy na temat numizmatyki. W muzeum znajdował sie skarb kunowski, składający się z wielu monet złotych i srebrnych. Dojeżdżał do muzeum i opracowywał te monety. Robił to na tyle dobrze, że ówczesny dyrektor Wojciech Kotasiak zaproponował mu od 1 września 1984 roku etat w muzeum.

-Byłem tam odpowiedzialny za dział historii – mówi Waldemar Brociek. Przeszedłem różne szczeble kariery zawodowej od asystenta, przez starszego asystenta oraz adiunkta aż do kustosza. Opracowywałem zbiory muzealne, robiłem samodzielne wystawy  oraz we współpracy z innymi osobami, pisałem teksty katalogów, opracowania towarzyszące wystawom muzealnym, redagowałem Roczniki Muzealne i wszelkie inne wydawnictwa muzealne. Za szczególny sukces uznaję przygotowanie do wydania materiałów konferencji historycznej na temat II Wojny Światowej, które trafiły do rąk uczestników w dniu sesji zorganizowanej w 1999 roku.

Od początku pracy w muzeum Waldemar Brociek zaczął współpracę z gazetą "Walczymy o stal". Już jedna z jego pierwszych publikacji była polemiką, tym razem z Marianem Banaszkiem, który napisał tekst o posłach z terenu dawnego województwa sandomierskiego. W tekście znalazły się różne informacje, które Waldemar Brociek chciał szerzej omówić.

-Ten mój debiut rozwinął się w stałą współpracę z gazetą – mówi Waldemar Brociek. Na łamach "Walczymy o Stal" publikowałem teksty popularno –naukowe oparte na bazie źródłowej. Była to podwójna korzyść: dla mnie, bo korzystałem z bogatych materiałów źródłowych muzeum, a jednocześnie wiedzę zdobytą przy opracowaniu tematów wykorzystywałem w pracy zawodowej.

W Krajowej Spółce Cukrowej

W czerwcu 2018 roku Waldemar Brociek przeszedł do pracy w Krajowej Spółce Cukrowej S.A. Oficjalnie jest tam specjalistą ds. Izby Pamięci Cukrownictwa, choć de facto kustoszem. Zresztą, wszyscy zwracają się do niego per kustosz.

-Moja obecna praca niewiele różni się od pracy w muzeum – mówi Waldemar Brociek. Pracownię mam w budynku administracyjnym dawnej cukrowni w Częstocicach. Izba Pamięci znajduje się w oddzielnym budynku w dawnej buraczarni i paczkarni.

Waldemar Brociek miał spory wkład w powstanie wystaw poświęconych cukrownictwu polskiemu. W wielu likwidowanych cukrowniach starano się ocalić pamiątki i utworzyć izby pamięci (m.in. w Rejowcu i Michałowie), ale udało się to tylko w Częstocicach. W Ostrowcu Świętokrzyskim zabiegał o to m.in. były szef Solidarności cukrowni – Zdzisław Salus.

Wcześniej Waldemar Brociek przygotował w ostrowieckim muzeum wystawę czasową poświęconą historii cukrownictwa na ziemiach polskich w XIX i XX wieku. Napisał wtedy opracowanie pt. "Zarys dziejów cukrownictwa na ziemiach polskich". Kolejna stała już ekspozycja została otwarta w dniu 3 stycznia 2018 r. w utworzonej przez KSC S.A. Izbie Pamięci Cukrownictwa. Obecnie trwają przygotowania drugiej części tej wystawy, która znajdzie się w dawnej hali paczkarni piętro niżej. Dodatkowo w oddzielnych salach ulokowana będzie biblioteka z dużym księgozbiorem dotyczącym cukrownictwa oraz sala wystaw czasowych.

Wystawy są dostępne bezpłatnie dla zainteresowanych. Dojście do dawnej paczkarni i buraczarni jest łatwe, a to za sprawą przybudówki od strony ul. Świętokrzyskiej. Znajdują się tu klatka schodowa z windą oraz szatnia.

Rzuchów czy Rżuchów?

Zacięcie polemiczne zostało z Waldemarem Broćkiem na stałe. W całej swej późniejszej działalność publicystycznej wręcz zasłynął jako znawca tematów historycznych związanych z naszym regionem, który gdy trzeba, nie cofa się przed polemiką.

-Jeśli już gdzieś stykałem się z jaskrawymi przekłamaniami, to nie wytrzymywałem i polemizowałem – mówi Waldemar Brociek. Tak było w przypadku słynnego już Rżuchowa, którego nazwę w dokumentach zmieniono około 2005/2006 roku. W tej sprawie nawet dzwoniłem w 2009 r. do komisji ds. nazewnictwa miejscowości ministerstwa administracji. Tam dowiedziałem się, że żadnego wniosku o zmianę nazwy nie było. Z kolei we wszystkich  urzędowych wykazach nazw miejscowości w XIX i XX wieku widniał Rzuchów, a nie Rżuchów.

Waldemar Brociek skontaktował się z inż. ceramikiem Jerzym Moniewskim, który pisał o początkach Ostrowca, a który wytłumaczył mu, że wzięło się to z pisowni, jaką stosowano w zaborze rosyjskim. Otóż w języku rosyjskim nie ma rozróżnienia między „rz” a „ż”, nazwy i nazwiska pisano więc za pomocą „r” łącznie z rosyjskim „ż”. Tak było z Rzuchowem. Po latach niektórzy poszli w ślad za zaborcą i zmienili polski Rzuchów na polsko – rosyjski Rżuchów.

Niestety, ta błędna pisownia została potem potwierdzona urzędowo. Nie pomogły tu nawet pisma, jakie Waldemar Brociek wysłał do wojewody z prośbą o reakcję.

Na szczęście nie zmieniono w ten sam sposób nazwy Grzegorzowice, którą w urzędach również pisano za pomocą „r” oraz „ż”, czy nazwisk jak np. Przeorski. Nie ma więc Grżegorżowic czy Prżeorskiego.

-Uważam, że o historycznym nazewnictwie miejscowości nie powinny decydować referenda ani plebiscyty, lecz powinno to wynikać z dziedzictwa historycznego – stwierdza Waldemar Brociek.

Żydzi ostrowieccy

Żydzi ostrowieccy także byli przedmiotem artykułów Waldemara Broćka. Publikacje wynikły z badań, jakie Waldemar Brociek prowadził z racji swojej funkcji w muzeum.

-Dyrektor Wojciech Kotasiak zdecydował o wydaniu publikacji pt. Zarys dziejów Żydów ostrowieckich. Było to dzieło prof. Reginy Renz oraz dra Adama Penkalli z Radomia specjalizującego się w tej tematyce. Dr Penkalla pisał nt. początków osadnictwa żydowskiego aż do okresu międzywojennego, a prof. Renz pisała od okresu międzywojennego aż do 1946 roku.

Tak się złożyło, że do tych materiałów dodałem wiele swoich wiadomości nt. Żydów ostrowieckich. Moje materiały bardzo się spodobały i tak oto stałem się współautorem tego dzieła. Moje nazwisko znalazło się obok nazwiska prof. Renz oraz dra Penkalli. Waldemar Brociek jest współautorem publikacji pt. Żydzi ostrowieccy – historia, religia, kultura (1995).

-W XIX wieku w Ostrowcu podobnie, jak w innych miastach tej wielkości systematycznie wzrastała liczba Żydów – mówi Waldemar Brociek. Żydzi zajmowali się handlem, rzemiosłem, kredytem. W miasteczkach większość takich profesji jak piekarze, szewcy, fryzjerzy wykonywana była przez Żydów. Chętnie pożyczali Polakom, dorabiali się, kupowali posiadłości i osiedlali na naszym terenie. Zdarzało się, że jak jakiś większy dłużnik nie mógł spłacić długu, to licytowano wtedy jego posesję. W końcu XIX wieku Żydzi na naszym terenie stanowili większość ludności, jednak z czasem te proporcje zmieniały się na korzyść ludności polskiej. W okresie międzywojennym na ok. trzydzieści tysięcy mieszkańców było około 11 tysięcy Żydów.

Czasy okupacji hitlerowskiej

Okupacja była częstym tematem, jaki Waldemar Brociek poruszał na łamach m.in. "Gazety Ostrowieckiej". Utrzymywał częsty kontakt z Edmundem Reńskim, który w czasie okupacji był Delegatem Rządu R.P. na powiat opatowski.

-Edmund Reński zainicjował akcję polegającą na gromadzeniu informacji nt. zamordowanych mieszkańców Ostrowca – mówi Waldemar Brociek. W latach 70. XX wieku były z tym duże problemy, bo nie wszyscy chcieli dzielić się swą wiedzą. Ja rozwinąłem wybitnie to dzieło o bardzo liczne relacje i dokumenty, publikując także na łamach "Gazety Ostrowieckiej" skrócone życiorysy tych osób. Spotykałem się z rodzinami zamordowanych, spisywałem ich relacje, skanowałem dokumenty i fotografie.

W latach komuny zrobiono z Ostrowca Świętokrzyskiego „zagłębie” partyzantki komunistycznej, ale prawda była inna. Pod względem ilościowym najwięcej było u nas żołnierzy Armii Krajowej. Były to także oddziały najlepiej uzbrojone, co pokazała akcja Burza.

-Jeśli chodzi o tzw. partyzantkę lewicową, to jest z tym duży problem – mówi Waldemar Brociek. W oddziałach AK była jakaś dyscyplina. Wiadomo było, kto tam służył. Natomiast w Gwardii Ludowej, czy potem w Armii Ludowej, było z tym bardzo różnie. Lata komuny jedynie zaciemniły prawdę o tamtych czasach, bo pomniejszano rolę AK, a wywyższano rolę oddziałów AL.

Tymczasem w czasie wojny kwestie ideologiczne nie były najważniejsze. Wiele osób poszło do AK, czy AL bo kogoś z tych organizacji znali osobiście. Byli też tacy, którzy zmieniali „barwy” w okresie okupacji.

Warto dodać, ze okres okupacji interesował Waldemara Broćka nie tylko pod względem walki zbrojnej, ale również warunków życia ludności, funkcjonowania gospodarki, migracji (kilka tysięcy Wielkopolan wysiedlonych do Ostrowca Świętokrzyskiego).

Kłopoty z cenzurą

Waldemar Brociek mówi, że nie miał większych problemów z nauczaniem historii w szkołach.

-To, co sam wiedziałem, przekazywałem swoim uczniom – mówi. Problemy miałem raczej z publikacją niektórych treści w swoich artykułach. Kilka razy bowiem cenzura zatrzymała mi teksty przed ich publikacją.

Waldemar Brociek napisał do "Walczymy o stal" artykuł o zagarnięciu przez Czechów w 1919 r. Śląska Cieszyńskiego. Czesi wykorzystali trudną sytuację Polski i wbrew wcześniejszym porozumieniom zajęli większą część Śląska Cieszyńskiego, gdzie dominowała ludność polska i znajdowały się huty oraz kopalnie. Mimo, że był to temat z okresu Polski burżuazyjnej, to lokalna cenzura w Polsce Ludowej mu tego nie puściła.

Waldemar Brociek napisał też o dowódcy armii radzieckiej Władimirze Głuzdowskim, która wyzwoliła Ostrowiec Świętokrzyski w dniu 6 stycznia 1945 roku. Posiłkował się przy pisaniu hasłem z Encyklopedii Radzieckiej, gdzie napisano, że dywizja Głuzdowskiego brała udział w ataku na Rzeczpospolitą 17 września 1939 roku. I w tym przypadku cenzura informację tę wycięta.

Brutalny kapitalizm

Swoboda badań i publikacji historycznych w obecnej dobie jest nieporównywalnie większa niż w dobie siermiężnego komunizmu. Ale to nie oznacza, że czasy mamy pod każdym względem cudowne.

-Zdarzają się problemy z zaspokojeniem często wygórowanych żądań zamawiających –mówi Waldemar Brociek. Zamawiający publikację ma wymagania i pieniądze, ale niekiedy nie ma odpowiedniej wiedzy. Stawia wygórowane żądania, co nie zawsze jest możliwe do spełnienia. Stały dylemat malarza: czy malować portret rzeczywisty, czy piękniejszy?

Waldemar Brociek napisał m.in. monografie dwóch różnych ostrowieckich szkół średnich. Po napisaniu przekazał tekst zamawiającym. Dokładnie taki, jaki zamawiający sobie zamówili.

-W przypadku drugiej monografii nie tylko wycięto około 30% tekstu, ale podano moje nazwisko nie jako autora (miałem przecież umowę z zamawiającym), ale jako "przygotowującego materiały” - mówi.

Na dodatek nie uznano za stosowne zaprosić go na uroczystość zjazdu absolwentów szkoły, na którą to okazję powstała publikacja.

-Zmiany dotyczyły treści opracowania głównie z lat 50. i 60. – mówi Waldemar Brociek. Dla starszych stażem nauczycieli, "członków komitetu redakcyjnego" były to mniej wygodne fragmenty i zostały wycięte. Zrobiono to, oczywiście, bez pytania mnie o zdanie.

Jak widać, trzeba być przede wszystkim dobrym negocjatorem i wytrawnym znawcą przepisów, zadbać o swoje prawa w najdrobniejszych szczegółach, jeśli się chce uniknąć kłopotów podczas ostatecznej redakcji materiału historycznego, a także pominięcia nazwiska historyka jako autora końcowego dzieła.

A jeśli ktoś jest zbyt ufny, to może stracić. W najgorszym zaś razie pozostaje mu dochodzenie swoich praw wyłącznie na drodze sądowej.               

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Most w Sandomierzu rośnie na naszych oczach

Kiedy w Ostrowcu urośnie na naszych oczach nowy most, nowy wiadukt, nowe osiedle mieszkaniowe, nowa fabryka? Czekamy, choć cierpliwość się kończy.

zatroskany

08:03, 2025-06-01

PKW: najwyższa frekwencja w I turze wyborów

Karol Nawrocki blysnął moim zdaniem najpiękniejszym hasłem wyborczym nawiązujacym do rycerskości i bycia człowiekiem honoru. ,, Choć bym szedł ciemną doliną, zła się nie ulękne, bo Wy jesteście ze mną". Wiele razy w tym kraju Literacki cytat odmieniał ten kraj na lepsze, jak ten Mikołaja Reja że polacy nie gęsi... lub pokazywał że tak to tylko potrafią polacy chocby ten Juzefa Beka ,,Jest jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor" .Oby honor, duma z własnego kraju i naszych obywateli powrócił na salony polskiej polityki. Oby bycie polakiem wzbudzało zazdrość i szacunek wśród obywayeli innych krajów. Nawet sobie nie zdajemy sprawy jak nie wiele nam do tego potrzeba. Pogońmy sprzedajnych szmaciarzy bez honoru i wystarczy wybrać sobie dobrych, służacych nam i naszym sprawom polityków. I szanować się nawzajem. Może jeszcze wspierać, ale to to już wzależności o której szkole wychowania mówimy. Szkole miłości, czy szkole zazdrości. Jak to tam komu wynika z rodznnych tradycji. Obie powinny motywować. Najlepiej pozytywnie motywować. Na początek pozostańmy przy wzajemnym szacunku. To powinno wystarczyć. Reszte mamy wyssaną z mlekiem matki. To najlepsza droga do dobrobytu tego kraju i jego obywateli.

Sposób na Arcybiedas

17:38, 2025-05-30

Automaty do gier w depozycie służb !?

Ale sukces. Wystarczy żeby wsiedli do nieoznakowanego i pojeździli po osiedlach. Praktycznie na każdym jest taki z nadmiarem kamer na budynku :)

nimom

21:18, 2025-05-29

Automaty do gier w depozycie służb !?

a w wąskiej uliczce ?

mogo

20:53, 2025-05-29

0%