Zamknij

Przewodniczący za kierownicą

12:36, 02.10.2024 . Aktualizacja: 12:39, 02.10.2024
Skomentuj

Karierę zawodową zaczynał jako mechanik samochodowy. Pracował w Pogotowiu Technicznym Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Ostrowcu Świętokrzyskim. Potem został kierowcą autobusu miejskiego. Ponad dwadzieścia lat pełnił funkcję przewodniczącego Samorządowej Rady Osiedla „Słoneczne”.

Wiesław Wójcicki urodził się w dniu 18 lutego 1954 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Rodzice mieszkali w Szwarszowicach, uczęszczał więc do Szkoły Podstawowej w Szwarszowicach.

-Początkowo moja szkoła mieściła się w zabudowaniach dawnego dworu, a potem w nowo pobudowanym budynku przy drodze wojewódzkiej -mówi. Kierownikiem szkoły był niezapomniany Lucjan Dymanowski.

W 1970 roku rozpoczął naukę w „samochodówce” przy ulicy Mickiewicza w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wybrał kierunek – kierowca mechanik samochodowy. Praktykę odbywał w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji, gdzie zetknął się z autobusami miejskimi. Był to czas, kiedy powstawała baza MPK przy ulicy Waryńskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim.

-Baza była jednym wielkim placem budowy, nie było asfaltowych dróg na placu –mówi Wiesław Wójcicki. Trafiłem do Pogotowia Technicznego. Miałem do czynienia z naprawami na trasie i holowaniem zepsutych autobusów do bazy. Autobusy H-100, którymi wożono pasażerów, były wyposażone w silniki diesla. W tamtym czasie największą bolączką był brak ogumienia i akumulatorów. Bywały takie dni, że podczas jednej zmiany musiałem dokonać wymiany dwudziestu kół w autobusach. Opony były w fatalnym stanie, z niektórych to druty wychodziły na zewnątrz.

Po ukończeniu „samochodówki” podjął pracę w MPK. Miał duże szczęście, gdyż nie wszystkich praktykantów po skończeni szkoły, przyjmowano od razu do pracy. Być może w oczach szefów okazał się dobrym uczniem z zadatkiem na dobrego pracownika. Pracował w systemie trzyzmianowym. Do dyspozycji było dziesięć kanałów do napraw autobusów.

-Gdy pracowałem na pierwszą zmianę dodatkowo musiałem uruchamiać autobusy -mówi. Rozruch nie był wcale łatwy zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę stałe braki akumulatorów. W porze zimowej silniki autobusów pracowały przez całą noc. Chodziło o to, żeby nie zamarzła w nich woda, bo płynu Borygo do chłodnic nie było. Co jakiś czas wychodziło się, by sprawdzać, czy przypadkiem któryś silnik sam nie zgasł.

Z czasem w autobusach zaczęto montować, między blokiem silnika a chłodnicą, instalację elektryczną wraz z grzałką, która podgrzewała wodę. To była duża wygoda. Potem pojawił się płyn Borygo i silniki już nie zamarzały, a bloki nie pękały.

Kierowca autobusu miejskiego

Jako kierowca Pogotowia Technicznego pracował do 1980 roku. Potem został kierowcą autobusu miejskiego. W tym czasie w bazie zaczęły, obok autobusów marki Autosan, pojawiać się także Berliety.

-Miałem uprawnienia do prowadzenia autobusów, które uzyskałem jeszcze pracując jaklo pracownik Pogotowia Technicznego –mówi Wiesław Wójcicki. Wóz pogotowia został zrobiony z autobusu H-100. Pierwszym prawem jazdy, jakie zdobyłem w życiu, a był to rok 1972, było prawo jazdy kat. A na motocykl. W 1972 roku jako uczeń „samochodówki” uzyskałem kat. B, a w pracy – po ukończeniu 21 lat - kolejne kategorie. Początkowo Wydział Komunikacji wydał mi – ważne przez pół roku – zaświadczenie, że mogę prowadzić autobus. Co pół roku trzeba było to zaświadczenie przedłużać.

Praca kierowcy autobusu jest ciężka i od zawsze była słabo wynagradzana. W latach 80. XX wieku tych uciążliwości było naprawdę dużo.

-Już po godzinie trzeciej rano musiałem być na placu MPK –mówi. Do pracy nie miałem daleko, gdyż początkowo dojeżdżałem do pracy rowerem lub motocyklem marki WSK z ulicy Ogrodowej w Ostrowcu Świętokrzyskim, a kiedy otrzymałem mieszkanie na osiedlu Słonecznym, do bazy miałem zaledwie kilkaset metrów. Gdy pracowałem na drugiej zmianie, to pracę kończyłem po godz. 24. Najpóźniej do bazy zjeżdżały autobusy linii nr 14 i 10.

Kierowcy autobusów przychodzili do pracy na godz. 4 rano. Jednak tzw. rezerwa, tj. trzech wyznaczonych kierowców, przychodzili do pracy godzinę wcześniej. Już nie chodziło o uruchamianie autobusów, jak w latach 70. XX wieku, ale o dowóz kierowców, którzy mieszkali w Bałtowie, Dołach Biskupich, Ćmielowie i Bodzechowie. Kierowcy byli dowożeni autobusami kursowymi przez tych rezerwowych kierowców.

-Każdy z nas miał piętnaście minut na sprawdzenie stanu technicznego autobusu -mówi. Sprawdzano stan oleju, oświetlenia pojazdu, ogumienia. Pasażerów było mnóstwo, nie to co obecnie. Pojazdy były często przepełnione. W trasę wyruszało sześć „szesnastek”, sześć „dwójek”, „dodatkowo „jedynki” jeździły do Bodzechowa. Zakładów pracy było dużo, natomiast prywatnych samochodów niewiele. Do szkół autobusami jeździli także uczniowie szkół, dziś dowożą ich rodzice swoimi pojazdami. Stan dróg był fatalny, ale wtedy mało kto na to patrzył. Nie było też wiat na wszystkich przystankach.

Na szczęście Wiesław Wójcicki nie miał żadnej kolizji drogowej ani przygody – nie przyciął w drzwiach pasażera, nie odjechał nikomu sprzed nosa. Szczęściu, oczywiście, usilnie starał się pomagać. Zawsze patrzył, czy wszyscy pasażerowie wsiedli i czy wszystkie drzwi autobusu zostały zamknięte. Podczas jazdy przestrzegał przepisów.

Trochę historii

Początków Miejskiego przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Ostrowcu Świętokrzyskim należy upatrywać w 1956 roku, kiedy to na trasy komunikacyjne wyruszyły pierwsze autobusy, w sumie 6. Były to popularne wówczas Stary 50. Organizacją usług komunikacyjnych zajmował się Zakład Komunikacji Miejskiej działający w strukturach Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.

Od stycznia 1961 roku ze struktur MPGK została wyodrębniona samodzielna jednostka – Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji z siedzibą przy ulicy Bałtowskiej (akt. ul. Wardyńskiego).

W tym czasie władze miasta podjęły decyzję o budowie nowej zajezdni na gruntach rolnych pomiędzy ulicami Iłżecką i Siennieńską – dawniej przedłużenie ul. Kopernika. Przy wydatnej pomocy Huty im. Marcelego Nowotki ukończono budowę zajezdni (w kwietniu 1966 roku) z kilkoma pomieszczeniami biurowymi, zaś w roku 1971 oddano do użytku nowy budynek administracyjny.

W połowie lat 70. nastąpiła reorganizacja przedsiębiorstw komunikacji miejskiej. Powstało Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Kielcach, a MPK Ostrowiec Św. stało się Oddziałem WPKM, przejmując nadzór nad Zakładem Komunikacji Miejskiej w Sandomierzu. Wprowadzony w lipcu 1975 roku nowy podział administracyjny kraju spowodował, że ZKM w Sandomierzu został podporządkowany władzom województwa tarnobrzeskiego. Zarządzeniem Wojewody Kieleckiego 25 października 1980 roku Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne ponownie stało się samodzielnym przedsiębiorstwem.

W 1990 roku MPK zostało przekształcone w zakład budżetowy pod nazwą Miejski Zakład Komunikacji. Kolejne zmiany organizacyjne następowały po 2000 roku. Z dniem 1 lipca 2015 roku obowiązki Prezesa Zarządu objął mgr inż. Jarosław Kateusz, który od 32 lat związany jest z branżą transportową. Wcześniej przez osiem lat pełnił funkcję Prezesa Zarządu w MZK Sp. z o.o. w Starachowicach. Od niedawna baza MZK mieści się obok Celsy Hura Ostrowiec.

Związkowiec

W latach 90. XX wieku Wiesław Wójcicki należał do branżowego związku zawodowego działającego w MPK.

-Przez dwie kadencje pełniłem funkcję przewodniczącego związku -mówi. Wcześniej, gdy nie działały związki zawodowe, była Rada Pracownicza MPK. Związek bronił praw pracowniczych, dopominał się o umundurowanie, upominał się o podwyżki wynagrodzeń. W gestii związku był też fundusz socjalny, z którego finansowano wczasy oraz zapomogi.

Po odejściu ze związku branżowego wspólnie z kolegami założył związek zawodowy kierowców. Został przewodniczącym tego związku i pozostał w nim do 2014 roku, kiedy to odszedł na emeryturę. Schedę po nim objął jego zastępca – Maciej Prokop.

Trud i stres

Praca kierowcy MPK była trudna, ale i stresująca. Był czas, kiedy pojawiły się problemy finansowe, cięto koszty. Zmieniała się podległość. MPK podlegało kiedyś pod Kielce, wcześniej pod Sandomierz, gdzie zapadały decyzję o przydziale taboru oraz części samochodowych. Ostrowiec znajdował się zawsze na końcu.

-W 2000 roku jako pierwszy ostrowiecki kierowca dostałem pierwszego Solarisa z numerem bocznym 2001 –mówi Wiesław Wójcicki. Pojazd miał silnik diesla, ale także komputer. Nie trzeba już było wykładać tablic z numerem linii autobusu. Od tego była elektronika. Lepsze było ogrzewanie, klimatyzacja. Komputer można było zaprogramować na godz. 4 rano, aby kierowca po wejściu do wozu miał ciepło w kabinie. Nieporównanie lepszy był komfort jazdy takim wozem.

Solarisem Wiesław Wójcicki przejeździł czternaście lat. Obecnie na wyposażeniu MZK znajdują się jeszcze lepsze pojazdy - oprócz Solarisów z silnikami diesla także MAN-y i autobusy elektryczne. Baza MZK znajduje się obok dawnego biurowca Huty Ostrowiec SA. Baza jest nowoczesna, ale kierowcy muszą do niej dojechać. Baza na os. Pułanki miała bardziej dogodną, z tego punktu widzenia, lokalizację. Pracując w MZK był także w Radzie Nadzorczej.

Pan Przewodniczący

Wiesław Wójcicki od lat działa w Samorządowej Radzie Osiedla „Słoneczne”. Począwszy od drugiej kadencji, od kiedy rady samorządowe zaczęły funkcjonować, pełni funkcję przewodniczącego. Ponad dwadzieścia lat temu mieszkańcy obdarzyli go zaufaniem, a on do dnia dzisiejszego robi wszystko, aby nie zwieść ich zaufania.

-Na działalność statutową otrzymujemy z budżetu miasta niewielkie środki, ostatnio była to kwota 2.900 złotych –mówi. Z tych funduszy organizujemy imprezy integracyjne, jak pikniki rodzinne, dni seniora, imprezy z okazji Dnia Dziecka, spotkania wigilijne. Ludzie są bardzo zadowoleni zwłaszcza z pikników rodzinnych, jak np. Pieczenie ziemniaka – korzystają z nich nie tylko mieszkańcy osiedla.

Członkowie Rady Osiedla „Słoneczne” dokonują rutynowych przeglądów osiedla Słonecznego. Robią to we współpracy z Administracją Osiedla Ostrowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którego częścią jest osiedle Słoneczne. Pozwalało to na wychwycenie wszystkich bolączek. Była też okazja, aby wnioskować o zamontowanie np. urządzeń zabawowych dla dzieci czy zadaszenia, stołów oraz ławek, które już trafiły na wyposażenie rady osiedla.

W ciągu tych ponad dwudziestu lat działalności nie obyło się bez problemów z niektórymi mieszkańcami. We znaki dali się wandale, którzy niszczyli elewacje bloków oraz innych obiektów na terenie osiedla. Był też problem z samozwańczym hodowcą psów w jednym z bloków.

-Pieski zanieczyszczały klatkę schodową, a właściciel nie sprzątał po nich -mówi. Skarżyli się mieszkańcy bloku. Sprawę badała specjalna komisji, w skład której oprócz członków rady osiedla weszli przedstawicie Straży Miejskiej oraz OSM. W końcu sprawę udało się załatwić i problem zniknął. Były też problemy z kotami w bloku nr 1. Niektórzy lokatorzy dożywiali te zwierzęta. W piwnicy rozmnożyły się pchły. Nie można było wejść do piwnicy, żeby kogoś nie opadły pchły. W bloku nr 7 stworzyła się melina. Schodziła się tam młodzież z całego miasta. Mieszkańcy bali się wychodzić z domu, aby nie spotkała ich jakaś niemiła przygoda. Poprosiliśmy o interwencję Straż Miejską oraz Policję, która zapanowała na tym wszystkim.

Wiesław Wójcicki jako przewodniczący Rady Osiedla przychodził zawsze na obrady sesji Rady Miasta. Uczestnictwo w obradach to najlepszy sposób na szybkie i bezpośrednie zasięgnięcie informacji o sprawach, które dotyczą miasta, a często także osiedla Słonecznego.

Prywatnie

W 1980 roku Wiesław Wójcicki ożenił się z Ewą. Mają dwóch synów – Rafała i Karola. Obaj synowie mieszkają i pracują w Ostrowcu Świętokrzyskim. Karol poszedł w ślady ojca i pracuje jako kierowca autobusu miejskiego w MZK. Wiesław i Ewa mieszkają na osiedlu Słonecznym już od ponad czterdziestu lat.

-Pierwszym moim samochodem prywatnym była trzyletnia, srebrna Syrena 105L z dwusuwowym silnikiem o pojemności 900 centymetrów sześciennych –mówi Wiesław Wójcicki. Auto miało lewarek biegów w podłodze, a nie przy kierownicy. Drzwi otwierały się jak normalnym aucie, a nie jak w tzw. kurzołapce (Syrenie 104), w której drzwi otwierały się do przodu. Prawdziwą sztuką było ustawienie zapłonu. Na każdy cylinder przewidziano osobny przerywacz. Trzeba było je tak ustawić, aby kiedy zamykał się pierwszy z nich, to otwierał się drugi i podobnie trzeci. Wtedy silnik auta nie prychał, nie przerywał, lecz równo pracował.

Od 2014 roku Wiesław Wójcicki jest już na emeryturze. Porusza się już nie Syreną 105L, lecz Fordem Kugą. Uważa Ostrowiec Świętokrzyski za dobre miejsce do życia. Choć jest jeszcze w pełni sił, to już nie planuje kolejnego startu w wyborach do rady osiedla. Mówi, że pora oddać pałeczkę młodym.

-Czas już, by to młodzi zadbali o swoje sprawy -mówi. I tak jak ja pokochali swój Ostrowiec Świętokrzyski.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%